29-09-2012 18:33
Plany Plane'a
W działach: RPG, Wolsung, Fandom, sesje, Plane przedstawia, Quentin | Odsłony: 2
Witajcie!
Na początku września pisałem o rozmaitych pomysłach, projektach i planach, ale od tego czasu przepadłem bez wieści i widzieli mnie tylko ci, którzy dwa tygodnie temu wpadli na herbatkę u Jade – za którą jeszcze raz bardzo dziękuję! Bardzo chciałem trzymać we wrześniu rękę na pulsie Poltera i Wolsunga, ale cóż – praktyki studenckie zajmują mnie o wiele bardziej, niż się tego spodziewałem. Nie narzekam, bo są świetne i za parę dni napiszę tu o nich coś więcej, ale głupio mi, że miałem mało czasu na obiecane tu pomysły. Trochę rzeczy się jednak ruszyło, a opisanie ich tu może mnie zmotywować do przyspieszenia :)
Machina wojenna przeszła pierwszy etap korekty merytorycznej, teraz tylko uwagi do uwag i poprawki językowe. Praca z Rincem była fajna i kampania sporo na niej zyskała, już nie mogę się doczekać puszczenia jej drukiem. Niestety nie mogę też powiedzieć, kiedy to nastąpi – wiadomo, najpierw musi wyjść Slawia ;) Ale mam dobrą wiadomość: obok mojej Machiny do druku trafią też Wędrowyczowe Ruiny Wolfenburga. Kuźnia często ostatnio wydaje ruiny ;)
A skoro już o tym piszę – czy ktoś się może orientuje, kiedy pojawią się kolejne komentarze kapituły? Teoretycznie powinny już być.
I dalej w temacie Quentina: konwersję Tożsamości wciąż mam w planach, nawet już spisałem zarys fabuły, ale na poważnie zabiorę się za nią dopiero za kilka tygodniu. Powód jest prosty: to scenariusz wymagający osobnych postaci, których przetrwanie poza tę jedną sesję jest niepewne. Wszystkie moje drużyny mają już gotowe postaci i zdążyły się do nich przywiązać, więc swoją Tożsamość będę miał okazję wypróbować dopiero na jakimś konwencie czy z nowymi graczami. A teraz nie mam na rzeczonych czasu, bo jestem co tydzień zajęty od poniedziałku do soboty. Mogę jednak zdradzić, że planuję wykorzystać w Tożsamości grupę Kuźnia i koncern Wolsung GmbH, a celem podwodnej wyprawy będzie gnomia wyspa Thule. Oczywiście łódź podwodna w cielsku wieloryba zostaje.
Pisałem też o angielskim blogu o Wolsungu. Tu sprawy idą powoli, ale do przodu – Squid zrobił mi profesjonalną korektę pierwszego wpisu, a Garnek podrzucił wolsungowy słowniczek polsko-angielski. Dziękuję, panowie! Teraz czekam tylko na ilustracje.
Obiecanej nowej kampanii – Arcyksięcia – nie miałem jeszcze czasu ani spisać, ani rozegrać. Coraz jaśniej jednak widzę, czym właściwie ma być ten scenariusz: politycznym horrorem gotyckim, grą o władzę nad Czarnoborzem między cywilizacją a potworami. Tytułowy Arcyksiążę to Radolf, niegdysiejszy spadkobierca Nibelungów (wolsungowych Habsburgów), którego porwanie i przemiana w wampira były impulsem do rozpoczęcia Wielkiej Wojny. Jest więc odpowiednikiem Franciszka Ferdynanda, ale u mnie będzie w nim więcej z jego "imiennika", czyli dawniejszego o ćwierć wieku arcyksięcia Rudolfa Habsburga, liberała i neurotycznego samobójcy. To Radolf stanie na czele pogańsko-potwornego buntu przeciwko nowym, ludzkim rządom w Czarnoborzu. Nie zamierzam jednak robić z niego potwora, Arcyksiążę będzie miał swoje racje i szczerze troszczył się o prosty lud. Chcę stworzyć kampanię, w której gracze będą mieli swobodę opowiedzenia się po dowolnej stronie, a nikt nie będzie do końca czarny ani biały. Nawet wampiry. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego coś a'la legendarny, wiele już razy wspominany przeze mnie i Deathly'ego "wolsungowy sandbox", historia mogąca rozwinąć się na dziesiątki sposobów.
To nie wszystkie moje plany, ale mam nadzieję, że po opisaniu Wam tych szybko je dokończę i dopiero wtedy wezmę się za kolejne.
Pozdrawiam!
Plane
Na początku września pisałem o rozmaitych pomysłach, projektach i planach, ale od tego czasu przepadłem bez wieści i widzieli mnie tylko ci, którzy dwa tygodnie temu wpadli na herbatkę u Jade – za którą jeszcze raz bardzo dziękuję! Bardzo chciałem trzymać we wrześniu rękę na pulsie Poltera i Wolsunga, ale cóż – praktyki studenckie zajmują mnie o wiele bardziej, niż się tego spodziewałem. Nie narzekam, bo są świetne i za parę dni napiszę tu o nich coś więcej, ale głupio mi, że miałem mało czasu na obiecane tu pomysły. Trochę rzeczy się jednak ruszyło, a opisanie ich tu może mnie zmotywować do przyspieszenia :)
Machina wojenna przeszła pierwszy etap korekty merytorycznej, teraz tylko uwagi do uwag i poprawki językowe. Praca z Rincem była fajna i kampania sporo na niej zyskała, już nie mogę się doczekać puszczenia jej drukiem. Niestety nie mogę też powiedzieć, kiedy to nastąpi – wiadomo, najpierw musi wyjść Slawia ;) Ale mam dobrą wiadomość: obok mojej Machiny do druku trafią też Wędrowyczowe Ruiny Wolfenburga. Kuźnia często ostatnio wydaje ruiny ;)
A skoro już o tym piszę – czy ktoś się może orientuje, kiedy pojawią się kolejne komentarze kapituły? Teoretycznie powinny już być.
I dalej w temacie Quentina: konwersję Tożsamości wciąż mam w planach, nawet już spisałem zarys fabuły, ale na poważnie zabiorę się za nią dopiero za kilka tygodniu. Powód jest prosty: to scenariusz wymagający osobnych postaci, których przetrwanie poza tę jedną sesję jest niepewne. Wszystkie moje drużyny mają już gotowe postaci i zdążyły się do nich przywiązać, więc swoją Tożsamość będę miał okazję wypróbować dopiero na jakimś konwencie czy z nowymi graczami. A teraz nie mam na rzeczonych czasu, bo jestem co tydzień zajęty od poniedziałku do soboty. Mogę jednak zdradzić, że planuję wykorzystać w Tożsamości grupę Kuźnia i koncern Wolsung GmbH, a celem podwodnej wyprawy będzie gnomia wyspa Thule. Oczywiście łódź podwodna w cielsku wieloryba zostaje.
Pisałem też o angielskim blogu o Wolsungu. Tu sprawy idą powoli, ale do przodu – Squid zrobił mi profesjonalną korektę pierwszego wpisu, a Garnek podrzucił wolsungowy słowniczek polsko-angielski. Dziękuję, panowie! Teraz czekam tylko na ilustracje.
Obiecanej nowej kampanii – Arcyksięcia – nie miałem jeszcze czasu ani spisać, ani rozegrać. Coraz jaśniej jednak widzę, czym właściwie ma być ten scenariusz: politycznym horrorem gotyckim, grą o władzę nad Czarnoborzem między cywilizacją a potworami. Tytułowy Arcyksiążę to Radolf, niegdysiejszy spadkobierca Nibelungów (wolsungowych Habsburgów), którego porwanie i przemiana w wampira były impulsem do rozpoczęcia Wielkiej Wojny. Jest więc odpowiednikiem Franciszka Ferdynanda, ale u mnie będzie w nim więcej z jego "imiennika", czyli dawniejszego o ćwierć wieku arcyksięcia Rudolfa Habsburga, liberała i neurotycznego samobójcy. To Radolf stanie na czele pogańsko-potwornego buntu przeciwko nowym, ludzkim rządom w Czarnoborzu. Nie zamierzam jednak robić z niego potwora, Arcyksiążę będzie miał swoje racje i szczerze troszczył się o prosty lud. Chcę stworzyć kampanię, w której gracze będą mieli swobodę opowiedzenia się po dowolnej stronie, a nikt nie będzie do końca czarny ani biały. Nawet wampiry. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego coś a'la legendarny, wiele już razy wspominany przeze mnie i Deathly'ego "wolsungowy sandbox", historia mogąca rozwinąć się na dziesiątki sposobów.
To nie wszystkie moje plany, ale mam nadzieję, że po opisaniu Wam tych szybko je dokończę i dopiero wtedy wezmę się za kolejne.
Pozdrawiam!
Plane
11
Notka polecana przez: AdamWaskiewicz, Aesandill, Cooperator Veritatis, earl, Eliash, Jade Elenne, postapokaliptyk, Repek, Salantor, Wiron, Zireael
Poleć innym tę notkę