» Recenzje » PitchCar Mini – dodatki

PitchCar Mini – dodatki


wersja do druku

Nowe Grand Prix – nawet dwa

Redakcja: Joanna 'Ysabell' Filipczak

PitchCar Mini – dodatki
Ten, kto sądzi, że Formuła Jeden to sport nudny i monotonny, chyba nie są na bieżąco z całym otaczającym ją światkiem. Nie tak dawno temu świat obiegły fotografie, na których prezes FIA (Federacji Samochodowej, do której przynależy m.in. F1) zabawia się z pięcioma dziewczynami w więziennych drelichach. W obrotach były pejcze, nazistowskie mundury i sporo innych nieprzyzwoitości. Morały nasuwają się dwa:
  • Jeśli lubisz takie zabawy i piastujesz wysokie, popularne stanowisko, nigdy nie daj się na tym przyłapać, a tym bardziej sfotografować.
  • A tak w ogóle, zamiast babrać się w brudach prawdziwej F1, lepiej zagrać w Pitchcara.
O PitchCarze Mini pisałem jakiś czas temu. Gra przypadła mi do gustu, pozostawiła jednak niedosyt – brakowało elementów, mogących urozmaicić grę. Na szczęście w sklepach można zaopatrzyć się w dodatki do gry, które pomagają załatać ten mankament. Czas wrócić na tor!
Kolejne okrążenie
Trzeba przyznać, że pierwszy dodatek do Pitchcara zadowala już przed otwarciem – pudełko ma zadowalające gabaryty i jest ciężkie jak wspomniana wcześniej seksafera. Po otwarciu moim oczom ukazały się liczne, drewniane elementy, których po pierwszym wyjęciu nigdy już nie udało mi się powkładać tak, żeby pudło dało się domknąć – tak ciasno były poukładane. Pierwszy plus na samym wstępie.
Dodatek jest dokładnie tym, czego po nim oczekiwałem – urozmaiceniem. W grze pojawiają się dzięki niemu skocznie i fragmenty toru, rozdzielone przez środek bandą. O ile rozdzielone fragmenty torów nie budzą większych emocji (ot, trudno się w nie początkowo "wstrzelić", ale po krótkim treningu nie nastręczają większych kłopotów), to skocznie diametralnie zmieniają rozgrywkę. Przez pierwsze kilka partii są przeszkodą nie do przejścia – zawsze bolid albo wypadnie z toru, albo, za słabo wystrzelony, spadnie zbyt wcześnie – skocznie wymagają albo ogromnego szczęścia początkującego, bądź sporego ogrania zawodowca – a dodane na trasie, za każdym razem budzą duże emocje. Dodatkowe fragmenty torów sprawiają, że można budować trasy znacznie dłuższe i bardziej skomplikowane (dzięki odpowiednim drewnianym elementom można montować też skrzyżowania). Zapomnijcie o graniu na stole – aby ułożyć planszę ze wszystkich elementów, wymagany jest całkiem spory kawał podłogi. Dodaje to grze wymiaru towarzyskiego, ale po kilkudziesięciu minutach zaczynają boleć kolana. Przez pierwsze kilkanaście rozgrywek, w Pitchcara z dodatkiem gra się idealnie, potem jednak znużenie powraca – nie pomogą już ani skocznie, ani rozdzielone tory, ani skrzyżowania. Wtedy też u kupującego może pojawić się pytanie "że ile na to wydałem?". Bo koszt dodatku jest jego największym minusem – rozszerzenie kosztuje więcej niż większość samodzielnych party game. Jeśli jednak myśl o uszczuplonym portfelu nie przeszkadza wam w rozgrywce –jest to dodatek, który przyniesie wam dużo radości.
Tuż przed metą
Przyznam, że zachęcony niezłym pierwszym dodatkiem (skocznie przyniosły mi kilkanaście gier nieskrępowanej, dobrej zabawy), z ochotą sięgnąłem po drugie z rozszerzeń ("More Speed, More Fun"). Tym razem pudełko jest znacznie skromniejsze, a wewnątrz znalazłem zaledwie dziesięć zwyczajnych elementów trasy i bandy do nich. Żadnych nowości i innowacji na miarę skoczni – dodatek nie dodaje ani prędkości, ani funu, po prostu przedłuża trasę, przez co gra wymaga jeszcze więcej powierzchni – aż przesadnej, zwłaszcza, że długość trasy w Pitchcarze nie jest najważniejszą składową rozgrywki. Będąc wyposażonym w obydwa dodatki można odtworzyć na podłodze swojego pokoju wszystkie tory prawdziwych Grand Prix do F1. Jeśli kogoś to bawi – proszę bardzo. Mnie osobiście nie kręci szczególnie to, że plansza, na której się bawię, jest powykręcana dokładnie tak, jak tor w Paryżu – ja wolę poskakać na skoczniach.
Pit-stop
Względem dodatków do PitchCara Mini mam ambiwalentne uczucia. Z jednej strony, bardzo ucieszyły mnie skocznie i rozdzielone tory, co nadało grze zupełnie nowego wymiaru (wyobraźcie sobie skocznie na prawdziwych trasach Grand Prix – dopiero byłoby co oglądać!), z drugiej – zdaję sobie sprawę, że na długim torze gra się w zasadzie tak samo fajnie, jak na krótkim – na tym drugim zrobi się po prostu więcej okrążeń. Stąd drugi dodatek, który jedynie wydłuża trasę jest dla mnie trudny do zaakceptowania, zwłaszcza biorąc po uwagę jego dość wysoką cenę. Mimo swoich wad Pitchcar z dodatkami (a na pewno z pierwszym) znacznie zmienia oblicze, dodając rozgrywce jeszcze większego, imprezowego zacięcia i jest zdolny sprawić, że żadna posiadówa z planszówkami nie będzie nudna. O ile, oczywiście, dysponujesz odpowiednio rozległą podłogą, żeby swoje własne, domowe Grand Prix rozłożyć.
Dziękujemy za udostępnienie egzemplarza dystrybutorowi gry - firmie Rebel.pl
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

PitchCar Mini
Ziuuum!
- recenzja

Komentarze


~Pancho

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Odrobinę zamieszania jest w tej recenzji. Tekst dotyczy wersji mini, a wszystkie okładki są z wersji dużej.
18-11-2008 22:28
Ezechiel
    OK
Ocena:
0
Już poprawione. Dziękuję za czujność.
18-11-2008 23:00
~Sztefan

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jest jeszcze 3 dodatek do Pitchcara Mini: długie proste

czyli po prostu 2 proste każda to 4 "normalne" proste w jednym kawałku
19-11-2008 21:03

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.