» » Piraci Północy, Bractwo

Piraci Północy, Bractwo


wersja do druku

Joł hoł hoł i butelka wódki

Redakcja: Piotr 'Clod' Hęćka, Matylda 'Melanto' Zatorska

Piraci Północy, Bractwo
Choć morscy rabusie grasowali na morzach od początków żeglugi, hasło "pirat" kojarzone jest zwykle z osobistościami takimi jak Czarnobrody czy William Kidd, pływającymi po wodach wokół obu Ameryk w siedemnastym i osiemnastym wieku. Dariusz Domagalski pokazuje, że dobra piracka opowieść może toczyć się również w bliższych nam rejonach świata.

Jest rok 1389. Na Bałtyku i Morzu Północnym dominuje Hanza, będąca zrzeszeniem nadbrzeżnych miast handlowych, która dzięki swojemu bogactwu stanowi poważną siłę polityczną. Jednak hanzeatyckim patrycjuszom nie dane jest cieszyć się spokojem: Dania zaczyna być realnym zagrożeniem militarnym, w miastach zubożali drobni kupcy i zwykli mieszczanie wszczynają bunty, zaś na wyładowane dobrami kogi polują książęta duńscy i pomorscy. Nie tylko szlachetnie urodzeni trudnią się zbójectwem na morskich szlakach – szerząca się wśród pospólstwa bieda sprawia, że marynarze coraz częściej porywają własne okręty by wieść krótki i burzliwy żywot piratów. Kupcy rozpoczynają więc zakrojone na wielką skalę polowanie na zbuntowane załogi. Wszystko to stanowi niezwykłą okazję dla człowieka przedsiębiorczego, takiego jak rudowłosy marynarz, mistrz szermierki i awanturnik, Klaus Störtbeker. Jeżeli przegra, zginie. Jeżeli wygra, już niedługo na Bałtyku pojawi się nowa siła.

Bractwo to dobry przykład na to, że każdej książce warto dać szansę i nie zniechęcać się po pierwszym rozdziale. Początkowo bowiem powieść odstrasza kronikarskim stylem – w tekście natrafiamy na liczne przypisy, obszernie opisujące elementy ubioru, konstrukcje, statki czy postacie. Niejednokrotnie zajmują one na stronie więcej miejsca niż sama treść. Mimo że przekazywane przez nie informacje są pomocne w wyobrażeniu sobie sytuacji i jej kontekstu dziejowego, bardzo rozbijają akcję oraz powodują, iż trudno się na niej skupić. Będą, rzecz jasna, stanowić wielką zaletę dla miłośnika historii, jednak przeciętny czytelnik może się poczuć przytłoczony ich mnogością.

Szczęśliwie im dalej w tekst, tym płynniej przebiega lektura. Ilość przypisów z czasem maleje, zaś sama akcja nabiera tempa. Fabuła nie obfituje w momenty zapadające w pamięć czy nagłe zwroty akcji, a wstawki historyczno-geograficzne mocno ją rozwadniają, to liczne opisy walk, tak na lądzie, jak na morzu są dynamiczne i wciągające. Jednocześnie wydają się odświeżająco inne od występujących w typowej pirackiej opowieści, ze względu na odmienną lokalizacje w czasie i przestrzeni  –  czy to poprzez nieobecność broni palnej i armat, zastąpionych kuszami i katapultami, czy przez odejście od romantycznej wizji fechtunku na szpady na rzecz brutalnego rąbania wrogów wszystkim, co wpadnie w ręce, aż po specyfikę pływania po zimniejszym i zdecydowanie mniejszym niż Morze Karaibskie akwenie. Z kolei intrygi polityczne, choć nieprzesadnie złożone, pozwalają zrozumieć ówczesna równowagę sił w rejonie Bałtyku, a także przyjemnie urozmaicają akcję powieści. Bractwa nie czyta się może z zapartym tchem, lecz jest to lektura przyjemna i nie sposób się przy niej nudzić.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Rozczarowują, niestety, bohaterowie. Hanzeatyccy patrycjusze to chciwe, spasłe wieprze bez krzty przyzwoitości, Krzyżacy są aroganccy i okrutni, zaś piraci w dużej części nad podziw moralni i dobrze wychowani. Wszyscy powyżsi, tak w przypadku postaci fikcyjnych, jak i historycznych, składają się zwykle z dwóch-trzech cech charakterystycznych oraz są raczej jednowymiarowi. Dobrze sprawują się w przypisanych im funkcjach w opowieści, jednak czasami wyraźnie czegoś im brak, szczególnie podczas dialogów, które bywają sztuczne w swym podkreślaniu cnotliwości lub nikczemności danej strony konfliktu. Do wad zaliczyć trzeba także pojedyncze błędy w korekcie ("Naciągnął na głowę derkę, gdyż noce były coraz chłodniejsze, ale żeby nie słyszeć skrzypienia desek i szeptów wachtowych") i pojedynczy znaleziony przeze mnie błąd merytoryczny (w opisie strojów kupieckich żon natrafić można na "spódnice z odważnie wykrojonymi dekoltami").

Bractwo to całkiem przyjemna powieść. Interesująca, choć niewybitna fabuła okraszona sporą ilością historycznych ciekawostek i dobrze nakreślone walki sprawiają, że przez kolejne rozdziały przemyka się lekko i przyjemnie. Słabe kreacje bohaterów nieco pogarszają ogólne wrażenie, lecz mimo to pozostaje ono pozytywne. Polecam wszystkim fanom piratów i sprawnie napisanych powieści historycznych. Ja sam z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
6
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Piraci Północy. Bractwo
Autor: Dariusz Domagalski
Wydawca: Erica
Data wydania: 28 listopada 2013
Liczba stron: 320
Oprawa: miękka
Format: 140 x 205 mm
ISBN-13: 978-83-64185-01-4



Czytaj również

Delikatne uderzenie pioruna
Krzyżacka kabała
- recenzja
Angele Dei
Wojna w niebiosach
- recenzja
Sargon. Wybrańcy Inanny
Człowiek – igrzysko boże
- recenzja
Spustoszenie. Bitwa pod Porto, 1809
Porucznik Sharpe na ratunek
- recenzja
Skald. Karmiciel kruków
Rzeźnik i poeta w jednym
- recenzja
Science fiction po polsku - antologia
Solidność ponad wszystko
- recenzja

Komentarze


Fenris

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

Nawiasem mówiąc (jako czytelnik) - błędów merytorycznych, i to poważniejszych, w powieści było sporo. A sama powieść moim zdaniem? Bida z nędzą, miłośnicy Cornwella niech szerokim łukiem omijają.

09-03-2014 23:30
Melanto
   
Ocena:
0

Aż się boję sięgać, a trzeba, bo przymus magisterski. Ufam jednak, że zabawa będzie dobra, odbiję sobie naukowo. Te spódnice z dekoltami są bardzo nęcące :P 

09-03-2014 23:32
Fenris

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

Jak dobrze pamiętam, to było jeszcze starcie, gdzie przy użyciu włóczni i bosaków zaściełano pokład odciętymi członkami. ^^

09-03-2014 23:36
Melanto
   
Ocena:
0

Brzmi jak masowa kastracja, z taką formą walki się jeszcze nie spotkałam... 

09-03-2014 23:38
Fenris

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

Wiesz, niektórzy używają słowa "członki" w miejsce "kończyn"... :P

09-03-2014 23:39
Melanto
   
Ocena:
0

Jednak wyjęte z kontekstu takie użycie może prowadzić do arcyciekawych wniosków :P 

09-03-2014 23:41
Fenris

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

Przypomnieć ci pewien pas z "Pana Tadeusza"? :P

09-03-2014 23:42
Melanto
   
Ocena:
0

Podziękuję, z romantyzmem mam do czynienia dopiero we wtorek i już mam zgagę na myśl o tym spotkaniu :) Recenzowaną książkę sobie zamówiłam i ma ona zaszczytny nr 113 na liście powieści historycznych wydanych po roku 1989 :P 

09-03-2014 23:47
von Trupka
   
Ocena:
0

Państwo mnie nie stresują, jak zobaczyłem 8 komentarzy pod recenzją to już się spodziewałem flejmu :P

Co do samej książki - jak zwykle jest to rzec gustu. Na "członkową" nieścisłość nie zwróciłem uwagi, ale chyba faktycznie coś takiego tam było. Niemniej nie zmienia to faktu, że czytało mi się dobrze. ;)

10-03-2014 12:53

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.