Pieśń przed bitwą - John Ringo
Powieść Pieśń przed bitwą wydano już dość dawno. Nie miałem wtedy okazji jej przeczytać, ale teraz, gdy pojawił się drugi tom, chętnie zgodziłem się je zrecenzować. W końcu sposób pisania Johna Ringo, a zdarzyło mi się mieć kontakt z jego literaturą, czyni go jedną z gwiazd militarnej SF.
Akcja książki rozpoczyna się w roku 2001, gdy na Ziemię przybywają kosmici z dobrej i miłującej pokój (i spokój) Federacji. Bezradni mieszkańcy galaktyki od jakiegoś czasu toczą wojnę z okrutną i bezwzględną rasą Posleenów. Galaksjanie (jak nazywają siebie rasy tworzące Federację) przez tysiące lat zatracili umiejętność walki i zdolność do przemocy, przybywają więc na Ziemię by prosić ludzi (ostatnią rasę w galaktyce potrafiącą walczyć) o pomoc. W zamian ofiarują hipernowoczesną, federacyjną technologię. Ludzie nie mają dużego wyboru, gdyż Ziemia również znalazła się na trasie podboju, zabierają się więc, chcąc nie chcąc, za wymyślanie nowych rodzajów broni i szkolenie wojsk...
Sama fabuła kreci się wokół Mike'a O'Neal'a, porucznika z wydziału nowych technologii, który zostaje przydzielony jako konsultant do nowoutworzonego oddziału pancerzy wspomaganych, wysłanego z misją ratunkową na atakowaną przez Posleenów planetę Diess.
Jak widać, szkielet fabularny książki jest dość naiwny. Na szczęście dużo lepiej prezentuje się akcja i militaryzm powieści. Struktury wojskowe i przedstawiony w niej żołnierski świat to moim zdaniem prawdziwa rewelacja. Daje się wyczuć zależności w łańcuchu dowodzenia. Widać, że autor sam był żołnierzem i dobrze przyjrzał się wojsku od podszewki.
Jasne jest, że książka jest pierwszym tomem z serii i kreując wątki oraz bohaterów autor doskonale przygotował sobie grunt pod następne części. U Johna Ringo, podobnie jak u Davida Webera, dostrzec można świadomą zabawę detalem i małym wątkiem, na przykład po to, żeby pokazać brutalny bezsens wojny. Chwali się też, że autor nie ma obiekcji przed zabijaniem bohaterów.
Doskonale prezentują się nowoczesne technologie wojskowe wymyślone przez ludzi (małym "burakiem" jest tempo w jakim ludzie je wymyślili). Pancerze wspomagane, które są swoją drogą prawdziwą ozdobą książki, są pomyślane przez autora (i bohaterów) wręcz doskonale. Każda zbroja, dysponująca częściową sztuczną inteligencją, poza doskonałą ochroną, posiada szeroki wachlarz uzbrojenia, które bezproblemowo poradzi sobie, tak samo łatwo z pancerzem czołowym Abramsa, jak i z samymi złowrogimi Posleenami (którzy wyglądają jak skrzyżowanie centaura, pająka i aligatora)...
Niestety gorzej wypadło tłumaczenie książki. Widać, że osoba, która się tym zajmowała nie najlepiej zna stopnie wojskowe i amerykańską hierarchię dowodzenia, i część stopni po prostu wymyśliła. Zgrzytają także tłumaczenia pseudonimów bohaterów. "Mocarne Maleństwo" nie brzmi dla mnie najlepiej, wołałbym gdyby zostawiono pseudonim w oryginale - "Though Kid" - krócej, dźwięczniej. To jednak moja subiektywna ocena...
Książkę czyta się szybko i z zainteresowaniem. Z jednej strony śledzi się losy bohaterów, z drugiej wyłapuje się pomniejsze wątki, doskonale oplatające fabułę i wypełniające przerwy między kolejnymi kawałkami szybkiej akcji. Polecam tę książkę zarówno jako czytadło na zimowe wieczory jak i jako inspirację dla prowadzących systemy science fiction Mistrzów Gry.
Dziękujemy wydawnictwu ISA za udostępnienie książki do recenzji.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Akcja książki rozpoczyna się w roku 2001, gdy na Ziemię przybywają kosmici z dobrej i miłującej pokój (i spokój) Federacji. Bezradni mieszkańcy galaktyki od jakiegoś czasu toczą wojnę z okrutną i bezwzględną rasą Posleenów. Galaksjanie (jak nazywają siebie rasy tworzące Federację) przez tysiące lat zatracili umiejętność walki i zdolność do przemocy, przybywają więc na Ziemię by prosić ludzi (ostatnią rasę w galaktyce potrafiącą walczyć) o pomoc. W zamian ofiarują hipernowoczesną, federacyjną technologię. Ludzie nie mają dużego wyboru, gdyż Ziemia również znalazła się na trasie podboju, zabierają się więc, chcąc nie chcąc, za wymyślanie nowych rodzajów broni i szkolenie wojsk...
Sama fabuła kreci się wokół Mike'a O'Neal'a, porucznika z wydziału nowych technologii, który zostaje przydzielony jako konsultant do nowoutworzonego oddziału pancerzy wspomaganych, wysłanego z misją ratunkową na atakowaną przez Posleenów planetę Diess.
Jak widać, szkielet fabularny książki jest dość naiwny. Na szczęście dużo lepiej prezentuje się akcja i militaryzm powieści. Struktury wojskowe i przedstawiony w niej żołnierski świat to moim zdaniem prawdziwa rewelacja. Daje się wyczuć zależności w łańcuchu dowodzenia. Widać, że autor sam był żołnierzem i dobrze przyjrzał się wojsku od podszewki.
Jasne jest, że książka jest pierwszym tomem z serii i kreując wątki oraz bohaterów autor doskonale przygotował sobie grunt pod następne części. U Johna Ringo, podobnie jak u Davida Webera, dostrzec można świadomą zabawę detalem i małym wątkiem, na przykład po to, żeby pokazać brutalny bezsens wojny. Chwali się też, że autor nie ma obiekcji przed zabijaniem bohaterów.
Doskonale prezentują się nowoczesne technologie wojskowe wymyślone przez ludzi (małym "burakiem" jest tempo w jakim ludzie je wymyślili). Pancerze wspomagane, które są swoją drogą prawdziwą ozdobą książki, są pomyślane przez autora (i bohaterów) wręcz doskonale. Każda zbroja, dysponująca częściową sztuczną inteligencją, poza doskonałą ochroną, posiada szeroki wachlarz uzbrojenia, które bezproblemowo poradzi sobie, tak samo łatwo z pancerzem czołowym Abramsa, jak i z samymi złowrogimi Posleenami (którzy wyglądają jak skrzyżowanie centaura, pająka i aligatora)...
Niestety gorzej wypadło tłumaczenie książki. Widać, że osoba, która się tym zajmowała nie najlepiej zna stopnie wojskowe i amerykańską hierarchię dowodzenia, i część stopni po prostu wymyśliła. Zgrzytają także tłumaczenia pseudonimów bohaterów. "Mocarne Maleństwo" nie brzmi dla mnie najlepiej, wołałbym gdyby zostawiono pseudonim w oryginale - "Though Kid" - krócej, dźwięczniej. To jednak moja subiektywna ocena...
Książkę czyta się szybko i z zainteresowaniem. Z jednej strony śledzi się losy bohaterów, z drugiej wyłapuje się pomniejsze wątki, doskonale oplatające fabułę i wypełniające przerwy między kolejnymi kawałkami szybkiej akcji. Polecam tę książkę zarówno jako czytadło na zimowe wieczory jak i jako inspirację dla prowadzących systemy science fiction Mistrzów Gry.
Dziękujemy wydawnictwu ISA za udostępnienie książki do recenzji.
Mają na liście życzeń: 1
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 1
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 1
Dodaj do swojej listy:



Tytuł: Pieśń Przed Bitwą (A Hymn Before Battle)
Cykl: Dziedzictwo Aldenata
Tom: 1
Autor: John Ringo
Tłumaczenie: Radosław Botev
Wydawca: ISA
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 2002
Liczba stron: 448
Oprawa: miękka
Format: 115 x 175 mm
ISBN-10: 83-88916-38-6
Cena: 24,90 zł
Cykl: Dziedzictwo Aldenata
Tom: 1
Autor: John Ringo
Tłumaczenie: Radosław Botev
Wydawca: ISA
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 2002
Liczba stron: 448
Oprawa: miękka
Format: 115 x 175 mm
ISBN-10: 83-88916-38-6
Cena: 24,90 zł
Tagi:
Pieśń Przed Bitwą | John Ringo