» Blog » Pieśń lodu i ognia
05-06-2010 17:17

Pieśń lodu i ognia

Odsłony: 19

Nie lubię fantasy. Czy to w literaturze, kinie, czy też w grach nie trawię tego gatunku. Wiem, że to trochę kontrowersyjne, ale fantasy zawsze kojarzyło mi się jedynie z patosem, maksymalnie przewidywalną fabułą i nudnymi, jednowymiarowymi postaciami. Tak było dopóki nie natknąłem się na cykl „Pieśń lodu i ognia” George R.R. Martina.

 

Na początek zaznaczę, że jak na powieść fantasy „Pieśń…” ma w sobie bardzo mało fantasy ;). Gdyby nie smoki i trochę magii, które zostają wprowadzone w późniejszych tomach i odgrywają raczej marginalną rolę, serię można by w zasadzie uznać za sagę rycerską. Bezkompromisową i brutalną sagę rycerską, z absolutnie nieprzewidywalnymi zwrotami akcji. Świat ukazany w książkach jest realistyczny, z mnóstwem ciekawych postaci, które mają własne cele i za wszelką cenę dążą do ich zrealizować. Nie ma tu zbyt wielu szlachetnych, prawych bohaterów rodem z Tolkiena, a jeżeli tacy się zdarzą, zazwyczaj giną po paru stronach książki.

 

Co jeszcze świadczy o geniuszu tej serii? Z pewnością dialogi! Praktycznie każda rozmowa przeprowadzona jest z taką maestrią, że wyraźnie czuć chemię między postaciami (szczególnie cięte riposty w wykonaniu Tyriona zasługują na uznanie). Nie ma tam zbędnego ugrzecznienia treści, bohaterom zdarza się rzucić czasem soczystą kurwą tam gdzie to potrzebne.

 

Przy całym tym realizmie świata przedstawionego, postaciach z krwi i kości i genialnych dialogach seria cholernie emocjonuje i wciąga. Każdy rozdział jest przedstawiony oczyma innego bohatera, co skutkuje tym, że na to samo wydarzenie można spojrzeć z różnych punktów widzenia. Zdecydowanie polecam „Pieśń lodu i ognia” każdemu kto… po prostu każdemu.

 

PS. Ale dalej nie kocham fantasy :) 

Komentarze


ajfel
    seria ma jedną poważną wadę...
Ocena:
+3
... jest niedokończona i Martin nie specjalnie się pali do tego by ją ukończyć.

Podobnie zresztą jest z drugim moim ulubionym cyklem fantasy, czyli Księgą Całości Kresa. :-(
05-06-2010 17:45
   
Ocena:
0
Nie do końca się zgodzę. Akurat Plio jest znacznie bardziej fantasy niż nasz polski wiedźmin czy powieść Kresa. To nie ilość firebolii decyduje o tym czy coś jest fantasy
05-06-2010 18:11
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jest bardzo dużo fantasy, które nijak nie podchodzi pod schemat, jaki masz w świadomości zapisany. Nie zachęcam do poszukiwań, ale popytaj znajomych - można bardzo łatwo znaleźć wiele wartościowej literatury w morzu chłamu.
05-06-2010 18:21
   
Ocena:
0
Nie ma tu zbyt wielu szlachetnych, prawych bohaterów rodem z Tolkiena, a jeżeli tacy się zdarzą, zazwyczaj giną po paru stronach książki

A czy u Tolkiena bohaterowie są jakoś tak bardziej prawi? Ot drużyna pierścienia to po prostu normalni porządni „ludzie”, Właściwie są nawet mniej prawi od takiego Edarda Starka czy Barstana Semego (Stanisa pomińmy…)
05-06-2010 18:39
Sgt. Barnes
   
Ocena:
0
A czy u Tolkiena bohaterowie są jakoś tak bardziej prawi? Ot drużyna pierścienia to po prostu normalni porządni „ludzie”, Właściwie są nawet mniej prawi od takiego Edarda Starka czy Barstana Semego (Stanisa pomińmy…)

hmm... właściwie chodziło mi bardziej o rozgraniczenie dobro-zło, które u Tolkiena jest dość wyraźne. Nikt mi nie powie, że Sauron był wzorem cnót wszelakich, a większość drużyny pierścienia była nieskazitelna w porównaniu do załogi z PLiO. Jeśli się mylę popraw mnie, nigdy nie przeczytałem Lotra w całości (oglądałem filmy).


Orientuje się ktoś kiedy wyjdzie A Dance with Dragons? Bo z tego co wiem to jest na ukończeniu... od dłuższego czasu.
05-06-2010 19:16
~hallucyon

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
"właściwie chodziło mi bardziej o rozgraniczenie dobro-zło, które u Tolkiena jest dość wyraźne"

Gdzie zatem umieścić na skali dobro-zło Boromira? Golluma? Denethora?
05-06-2010 22:35
Scobin
   
Ocena:
+1
Boromir, Gollum i Denethor to wszak wyjątki. :-)
05-06-2010 23:02
zegarmistrz
   
Ocena:
+1
hmm... właściwie chodziło mi bardziej o rozgraniczenie dobro-zło, które u Tolkiena jest dość wyraźne. Nikt mi nie powie, że Sauron był wzorem cnót wszelakich, a większość drużyny pierścienia była nieskazitelna w porównaniu do załogi z PLiO. Jeśli się mylę popraw mnie, nigdy nie przeczytałem Lotra w całości (oglądałem filmy).

Bo u Martina nie ma np. tych jakichś dziwnych Zombie, które idą z północy. Albo tych dziwacznych, wskrzeszonych ludzi, którzy zaczynają wykluwać się po całej krainie.

Stawiam 100 zeta, że ostatni tom będzie opowiadał właśnie o rozprawie z nieumarłymi.

Choć mogę się mylić. To mogą być jakieś nierozgraniczone zombie. Np. zabijają ludzi, ale opiekują się osieroconymi sarenkami.

Orientuje się ktoś kiedy wyjdzie A Dance with Dragons? Bo z tego co wiem to jest na ukończeniu... od dłuższego czasu.

Nic się w tym temacie nie zmieniło niestety. Tylko daty wydania są przesuwane.
05-06-2010 23:36
Sgt. Barnes
   
Ocena:
0
no to oczywiste, ze potwory są złe, bo są potworami ;) mówię o bohaterach ludzkich (żywych i świadomych własnego istnienia ;)).


"Nic się w tym temacie nie zmieniło niestety. Tylko daty wydania są przesuwane."

czyli, że wcześniej wyjdzie ten serial HBO na podstawie pierwszej części? Cholera, szkoda :(
05-06-2010 23:52
zegarmistrz
   
Ocena:
+3
Mota się waść w zeznaniach.

Sauron, którego waść przywołuje w poprzednim wpisie de facto pełnił rolę czegoś w rodzaju potwora. Choć zauważyć należy, że we Władcy Pierścieni praktycznie nie występował. Występowały tylko sługi.

Jeśli jednak przeczyta się Sirmarilion, to widać, że postać ta ma jeden z fajniejszych życiorysów głównego złego w fantasy. I jeden z sensowniejszych.

A wracając do bohaterów ludzkich: nie da się ukryć, że postacie Tolkiena w porównaniu z Martinowskimi to cnotki-niewydymki są. Nawet Saruman się nie umywa... Tylko czy to faktycznie wada?

Jak na mnie mimo wszystko postacie Tolkiena są bardziej ludzkie, prawdopodobne. Nie da się ukryć, że Martin opisuje gigantyczną ilość patologii i wypaczeń. Tak naprawdę mało kto sypia z własną siostrą...

IMHO w tym miejscu wyraźnie widać talent Tolkiena. Jego bohaterowie: Saruman, Denethor, Boromir, Feanor i jego synowie, Sauron czy nawet Morgoth byli dość normalni. To byli zwykli ludzie / elfy / ainurowie, jak każdy inny. To ich własne, świadome czyny doprowadziły do tego, że stali się przyczynami wielkiego zła (lub wręcz jego uosobieniem) i nie musieli przy tym bzykać się z członkami swojej rodziny.

Szczerze mówiąc nie podoba mi się to we współczesnym fantasy, że autorzy nie potrafią stworzyć barwnej postaci bez zmuszania jej do jakiejś deprawacji. Jakby to, że ktoś zabija nie było wystarczająco złe...

PS. Nie chciałbym być źle zrozumiany. Pieśń Lodu i Ognia to jedna z lepszych książek fantasy, jakie czytałem w tej dekadzie.
06-06-2010 00:01
Sgt. Barnes
   
Ocena:
0
Oczywiście masz rację. Martin nie tworzy "przeciętnych" postaci, przez co świat przedstawiony w którym roi się od degeneratów (wcale się aż tak nie roi ;)) może wydawać się mało prawdopodobny, ale realistyczny (czyli jednak możliwy do zaistnienia) i co najważniejsze ciekawy (IMO oczywiście).

mało kto sypia z własną siostrą, ok, ale takie przypadki jednak się zdarzają. Tym bardziej jak się ma takiego ojca jak Tywin. Moim zdaniem są to mimo wszystko dobrze skonstruowane postaci (z charakterem).

Poza tym w książce jest wiele takich właśnie "przeciętnych" postaci jak Ned, Davos, Sansa...

Zresztą walić to, seria i tak wymiata.

PS. Przepraszam, jeśli ten komentarz jest zbyt chaotyczny, śpiący jestem.
06-06-2010 01:36
karp
   
Ocena:
0
Jak to filozoficznie mawiał Miś Yogi: "Nie chwal dnia przed zachodem słońca". Bardzo lubię to co Marin wydał do tej pory, ale:
1 - jak zauwazył ajfel seria jest nieukonczona, ba, biorąc pod uwagę słowność i terminowość autora nie wiadomo czy zostanie kiedykolwiek ukończona - przez niego.
2 - wielu było takich, którzy Sapkowskiego obwieszczali bożyszczem fantasy, w czasach kiedy pisał sagę wiedźmińską. Do Pani Jeziora.
06-06-2010 08:23
   
Ocena:
0
Zegarmistrz
Akurat jeśli chodzi związki między rodzeństwem, to jeden się zdarzył. A jeśli dobrze pamiętam to Gondolin też upadł bo elfi książę zakochał się w iostrze
Akurat przypadek Jaimiego jest dosyć specyficzny. Częściowo widzę tutaj odwołanie do historii Zigismunda
A lepszym GZ z punktu widzenia erpegowego był chyba Czarnoksiężnik Z Angmaru, bo sauron był właśnie zbyt odległy
Sgt Barnes
Ogólnie rzecz biorąc to, co chciałem napisać napisał Zegarmistrz. Po prostu nie jest moim zdaniem zasadne przeciwstawianie tych dwóch cykli, które odwołują się do tych samy źródeł i motywów. Już prędzej Sapkowskiego można przeciwstawić, ponieważ on stworzył pastisz.
06-06-2010 10:56
Scobin
   
Ocena:
+7
Jeszcze jedna sprawa. "Władca Pierścieni" wyraźnie nawiązuje do tradycji eposu. Według niektórych nawet sam jest eposem. Pamiętajmy też, że Tolkien świetnie znał dawną literaturę angielską i germańską, a tą pierwszą zajmował się wręcz zawodowo.

To właśnie stąd wynikają: mityczna przeszłość, głęboki oddech historii, rozmach wydarzeń, wysoki styl, jednoznaczni bohaterowie.


Natomiast cykl Martina jest cyklem powieściowym. Powieść, zwłaszcza współczesna, jest znacznie bardziej "spsychologizowana" niż epos. A jeżeli już szukać dla Martina inspiracji w tekstach dawnych, to raczej nie w epice, a w historiografii (o ile pamiętam z któregoś wywiadu, sam pisarz o tej ostatniej wspominał).
06-06-2010 11:15
raskoks
   
Ocena:
0
hmmm osobiście uważam, że jest to niezły tasiemiec :) (PLiO) - i miło się toto czyta - ale wyraźnie autor nastawił się na ciągnięcie tego do końca swoich dni :D - więc faktycznie obawiałbym się o to czy zdoła dokończyć - nadmiar wątków i bohaterów jest tutaj problemem - akcja leci do przodu stanowczo za wolno :)
A jeśli chodzi o niejednoznaczność bohaterów to się nie moge zgodzić - takie np postacie u sapkowskiego prezentują znacznie ciekawszy wachlarz szarości (zwłaszcza tematyka elfich partyzantów)
07-06-2010 14:08
   
Ocena:
+1
Rakoks: nie do końca, u Sapkowskiego wszystkie postaci to albo zgorzkniali cynicy (niekiedy o dobrym sercu), męty albo bezwzględni idealiści (aprzy tym połowa to filozofowie). I być może to tłumaczy popularność Wiedźmaka (nie licząc znakomitego warsztatu). Młodzi ludzie lubią udawać cyników
Scobin. Odwołuje się przede wszystkim do mitów arturiańskich i niekiedy Howarda (i być może Moorckoka)
Spoilery

Majkosz kiedyś ciekawie wyłapał podobieństwo Brana do pierwotnej wersji króla rybaka. Tak samo Tangerynowie = pendragonowie. I parę innych (Daenrys = Elżbieta Wielka)
07-06-2010 15:55

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.