Pierwszy śnieg - Jo Nesbo
Mały Jonas, zbudziwszy się w środku nocy, zauważa, że jego matka gdzieś zniknęła. Co bardziej niepokojące, przed jego domem pojawia się bałwan okręcony jej szalikiem. Wkrótce potem ginie kolejna kobieta, a spokój mieszkańców Oslo zostaje zburzony – wszystko wskazuje na to, że w mieście pojawił się seryjny morderca. Do sprawy zostaje oddelegowany jedyny policjant w Norwegii mający doświadczenie w tropieniu tego typu zbrodni, czyli komisarz Harry Hole, któremu wciąż nie wiedzie się najlepiej. Ma już czwarty krzyżyk na karku, walczy z uzależnieniem alkoholowym, a jego ukochana Rakel porzuciła go dla Mathiasa, sympatycznego lekarza, którego praca nie sprowadza zagrożenia na jego najbliższych – w przeciwieństwie do Harry’ego. Ten rozpoczyna współpracę z niewielkim zespołem śledczym – znanym nam już Magnusem Skarre, technikiem Bjornem Holmem i, nową w stolicy, Katrine Bratte. Sprawa okazuje się jeszcze poważniejsza, gdy wychodzi na jaw, że co roku, gdy spada pierwszy śnieg, dochodzi do zaginięć kobiet, których jedyną cechą wspólną jest posiadanie dzieci. Co gorsza, Harry dostaje enigmatyczną wiadomość zawierającą informacje dotyczące jego starego śledztwa oraz nawiązujące do obecnej sprawy – wygląda na to, że tajemniczy zabójca zaprosił go do gry w kotka i myszkę.
Mam niemały problem z oceną fabuły Pierwszego śniegu, piątej odsłony cyklu o Harrym Hole'u. Początek powieści intryguje i zachęca do śledzenia kolejnych rozdziałów, jednak mniej więcej w połowie ujawnia się największa wada tej książki – zbyt łatwo można odgadnąć, kto jest zabójcą. Autor zostawił zbyt wiele wskazówek dotyczących tożsamości Bałwana, przez co lektura ostatnich kilkudziesięciu stron nie wywołała u mnie żadnego zaskoczenia – pod tym względem zakończenie jest niesatysfakcjonujące. Irytująca jest też pewna powtarzalność wątków, jak na przykład relacje między Harrym a jego ukochaną, Rakel. Już przez piątą powieść z kolei ciągnie się ten sam motyw: będą razem? Nie będą! Będą... i tak dalej. Ile można? Trudno też nie dostrzec, że autorowi chyba zaczynają się już kończyć pomysły: wprawdzie trudno wymyślić bardziej chwytliwy wątek dla kryminału niż pościg za psychopatycznym mordercą, ale autor udowodnił już, że umie napisać dobrą książkę opartą na innym pomyśle. Mimo tych niedociągnięć, fabuła jest interesująca, a wielokrotne zwroty akcji i podrzucane czytelnikowi fałszywe tropy zachęcają do dalszej lektury.
Największą zaletą serii są bohaterowie i nie inaczej jest w tym tomie. Harry niewiele się zmienia, wciąż jest zgorzkniałym, ale sympatycznym facetem świadomym swych wad, a przy tym chyba najbardziej realistycznie opisanym protagonistą jakiego dotychczas spotkałem w powieściach kryminalnych. Równie udanie opisane są niemal wszystkie postacie drugoplanowe, bez względu na to, czy mówimy o mężu jednej z ofiar, podejrzanie zachowującym się chirurgu plastycznym, czy też zarozumiałym celebrycie. Nowa współpracowniczka Harry’ego, Katrine, również okazuje się dobrze skonstruowaną, wielowymiarową bohaterką, odmienną od poznanych już Ellen i Beate. Niestety, powieść paradoksalnie na tym nieco traci – przez skoncentrowanie się na jej osobie autor odsunął w cień dwóch pozostałych członków zespołu śledczego, przez co nie otrzymują równie wiele miejsca w powieści. O ile Skarre pozostaje barwnym bohaterem, ponieważ Nesbo nie próbuje go na siłę wybielać, to postać Bjorna jest słabo rozwinięta i trudno o nim napisać coś konkretnego. Miałem też nadzieję, że ta trójka "praktykantów" odegra większą rolę w powieści – całość uwagi czytelnika wciąż jest jednak skierowana na Harrego i to on wykonuje większość pracy, jaką stawia przed nim autor.
Pomimo wspomnianych wad, Pierwszy śnieg pozostaje sprawnie napisanym kryminałem z interesującą fabułą, ponurym klimatem i przekonywującymi bohaterami. Jest to jednak powieść niewątpliwie słabsza od poprzednich odsłon cyklu, Pentagramu i Wybawiciela, ze względu na rozczarowująco proste rozwiązanie zagadki i nieco zmarnowanego potencjału w kwestii charakterów postaci pobocznych. Nie zmienia to jednak faktu, że książkę wciąż czyta się z przyjemnością i można ją polecić każdemu fanowi skandynawskiej prozy sensacyjnej. Pozostaje tylko nadzieja, że owa obniżka lotów jest jedynie przejściowa i kolejny tom cyklu będzie oryginalniejszy.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Mam niemały problem z oceną fabuły Pierwszego śniegu, piątej odsłony cyklu o Harrym Hole'u. Początek powieści intryguje i zachęca do śledzenia kolejnych rozdziałów, jednak mniej więcej w połowie ujawnia się największa wada tej książki – zbyt łatwo można odgadnąć, kto jest zabójcą. Autor zostawił zbyt wiele wskazówek dotyczących tożsamości Bałwana, przez co lektura ostatnich kilkudziesięciu stron nie wywołała u mnie żadnego zaskoczenia – pod tym względem zakończenie jest niesatysfakcjonujące. Irytująca jest też pewna powtarzalność wątków, jak na przykład relacje między Harrym a jego ukochaną, Rakel. Już przez piątą powieść z kolei ciągnie się ten sam motyw: będą razem? Nie będą! Będą... i tak dalej. Ile można? Trudno też nie dostrzec, że autorowi chyba zaczynają się już kończyć pomysły: wprawdzie trudno wymyślić bardziej chwytliwy wątek dla kryminału niż pościg za psychopatycznym mordercą, ale autor udowodnił już, że umie napisać dobrą książkę opartą na innym pomyśle. Mimo tych niedociągnięć, fabuła jest interesująca, a wielokrotne zwroty akcji i podrzucane czytelnikowi fałszywe tropy zachęcają do dalszej lektury.
Największą zaletą serii są bohaterowie i nie inaczej jest w tym tomie. Harry niewiele się zmienia, wciąż jest zgorzkniałym, ale sympatycznym facetem świadomym swych wad, a przy tym chyba najbardziej realistycznie opisanym protagonistą jakiego dotychczas spotkałem w powieściach kryminalnych. Równie udanie opisane są niemal wszystkie postacie drugoplanowe, bez względu na to, czy mówimy o mężu jednej z ofiar, podejrzanie zachowującym się chirurgu plastycznym, czy też zarozumiałym celebrycie. Nowa współpracowniczka Harry’ego, Katrine, również okazuje się dobrze skonstruowaną, wielowymiarową bohaterką, odmienną od poznanych już Ellen i Beate. Niestety, powieść paradoksalnie na tym nieco traci – przez skoncentrowanie się na jej osobie autor odsunął w cień dwóch pozostałych członków zespołu śledczego, przez co nie otrzymują równie wiele miejsca w powieści. O ile Skarre pozostaje barwnym bohaterem, ponieważ Nesbo nie próbuje go na siłę wybielać, to postać Bjorna jest słabo rozwinięta i trudno o nim napisać coś konkretnego. Miałem też nadzieję, że ta trójka "praktykantów" odegra większą rolę w powieści – całość uwagi czytelnika wciąż jest jednak skierowana na Harrego i to on wykonuje większość pracy, jaką stawia przed nim autor.
Pomimo wspomnianych wad, Pierwszy śnieg pozostaje sprawnie napisanym kryminałem z interesującą fabułą, ponurym klimatem i przekonywującymi bohaterami. Jest to jednak powieść niewątpliwie słabsza od poprzednich odsłon cyklu, Pentagramu i Wybawiciela, ze względu na rozczarowująco proste rozwiązanie zagadki i nieco zmarnowanego potencjału w kwestii charakterów postaci pobocznych. Nie zmienia to jednak faktu, że książkę wciąż czyta się z przyjemnością i można ją polecić każdemu fanowi skandynawskiej prozy sensacyjnej. Pozostaje tylko nadzieja, że owa obniżka lotów jest jedynie przejściowa i kolejny tom cyklu będzie oryginalniejszy.
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 3
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 3
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Pierwszy śnieg
Cykl: Harry Hole
Tom: 7
Autor: Jo Nesbø
Tłumaczenie: Iwona Zimnicka
Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie
Miejsce wydania: Wrocław
Data wydania: 7 kwietnia 2010
Liczba stron: 432
Oprawa: miękka
Format: 135 × 205mm
Seria wydawnicza: Z odciskiem palca
ISBN-13: 978-83-245-8926-5
Cena: 34,90 zł
Cykl: Harry Hole
Tom: 7
Autor: Jo Nesbø
Tłumaczenie: Iwona Zimnicka
Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie
Miejsce wydania: Wrocław
Data wydania: 7 kwietnia 2010
Liczba stron: 432
Oprawa: miękka
Format: 135 × 205mm
Seria wydawnicza: Z odciskiem palca
ISBN-13: 978-83-245-8926-5
Cena: 34,90 zł
Tagi:
Jo Nesbo | Pierwszy śnieg