» Recenzje » Piąty elefant - Terry Pratchett

Piąty elefant - Terry Pratchett


wersja do druku

Mroczna i tłusta historia

Redakcja: Grzegorz 'Thoron' Tusznio

Piąty elefant - Terry Pratchett
Chciałem rozpocząć tę recenzję od zdania: "Terrego Pratchetta nie trzeba nikomu przedstawiać", ale pomyślałem sobie, że teksty z takim wstępem już wszyscy znają, przejdę więc może od razu do książki.

Piąty elefant to kolejna pozycja znanego brytyjskiego autora, której akcja rozgrywa się w Świecie Dysku – magicznym uniwersum podtrzymywanym przez cztery słonie stojące na grzebiecie żółwia. W powieści odnajdziemy wiele postaci, które mieliśmy okazję poznać w innych dziełach spod znaku płaskiego krążka. Znajomość bohaterów cyklu może być bardzo przydatna – ułatwi nam odczytanie niektórych kontekstów oraz szybsze wsiąknięcie w akcję, bez zastanawiania się kto jest kim i dlaczego pies mówi. Oczywiście, Piąty elefant jest samodzielną całością i można cieszyć się jego urokiem bez uprzedniego zapoznania się z innymi lekturami, ale orientacja w Świecie Dysku na pewno usprawni proces pochłaniania tej książki.

Terry Pratchett słynie z komedii. I tym razem oczywiście mamy do czynienia z przedstawicielką tego gatunku. Piąty elefant jest jednak pod kilkoma względami niezwykły. Przede wszystkim, po raz pierwszy miałem wrażenie, że bajkowe tło zostało użyte tylko jako sztafaż do opowiedzenia bardzo mrocznej historii o wojnach, polityce i… faszyzmie. Po drugie zaś, tytułowy piąty słoń nie pojawia się inaczej niż jako legenda, przyzwyczajony zaś byłem do tego, że autor wyjaśnia wszystkie wątki do końca i nie pozostawia miejsca na własne domysły.

Chciałbym rozwinąć pierwszy wątek, on to jest bowiem główną determinantą mojego odbioru książki. Piąty elefant zaczyna się podobnie jak inne pozycje z cyklu Świat Dysku – banda mniej lub bardziej wesołych postaci zostaje wciągnięta w wir wielkiej, niebezpiecznej przygody, która może zdecydować o losach miasta-państwa Ankh-Morpork. Wkrótce jednak zaczynają się dziać rzeczy, które w komediach dziać się nie powinny – giną ludzie. I nie są to typowe pratchettowskie przypadkowe śmierci od zatrzaśnięcia się w sejfie czy naprawdę bolesnego upadku z naprawdę wysokiej wieży, ale brutalne morderstwa wykonywane przez Wolfganga – wilkołaka, którego opis ewidentnie budzi skojarzenia z członkami Hitlerjugend (nie jest on też jednym złym, właściwie znajdziemy tu głównie złych i gorszych).

Wkrótce więc typowa, niewinna powieść komediowo-przygodowa przekształca się w mroczny thriller z dużą ilością krwi, trupów i polityki w tle. W dodatku ta część jest o wiele słabsza od humorystycznej, typowej dla autora. Mam wrażenie, że koncepcja tego czym ma być Piąty elefant zmieniła się w trakcie pisania tak, że otrzymaliśmy średnio strawny miszmasz grozy z błazeństwem (z zastrzeżeniem, o którym już wspomniałem, że zabawne partie czyta się znacznie lepiej).

I muszę napisać, że, mimo wciąż nienagannego stylu pisania czy prowadzenia narracji, nie podoba mi się zastosowany w tej powieści chwyt (robi wrażenie nieprzemyślanego i przypadkowego) - atakuje czytelnika przemocą tam, gdzie spodziewa się słownych gagów i upadków z naprawdę wysokiej wieży. Chciałbym wydrzeć ostatnie kilkadziesiąt stron z mojego egzemplarza książki i poprosić Terrego Pratchetta o dopisanie mi innej końcówki – szybszej, weselszej, pasującej do całości.

Niestety, muszę zadowolić się tym, co mam. Wciąż jednak styl pisania i budowania napięcia jest bez zarzutu. Wciąż możemy spotkać mnóstwo sympatycznych i znanych postaci. Wciąż fani napotkają swoje ulubione motywy. Wszak wciąż jest to powieść ze Świata Dysku… a przynajmniej pierwsze 200 stron.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Tytuł: Piąty elefant (The Fifth Elephant)
Cykl: Świat Dysku
Tom: 24
Autor: Terry Pratchett
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Autor okładki: Josh Kirby
Wydawca: Prószyński i S-ka
Data wydania: 14 września 2006
Oprawa: miękka
Format: 142 mm x 202 mm
ISBN-10: 83-7469-377-0
Cena: 29,90 zł



Czytaj również

Blask fantastyczny
Błyskotliwe dowcipy
- recenzja
Straż! Straż!
Pierwsze spotkanie ze Strażą Miejską Ankh Morpork
- recenzja
Niuch
Sam Vimes melduje się na... urlop!
- recenzja
Mgnienie ekranu - Terry Pratchett
Panoptikum Terry'ego Pratchetta
- recenzja

Komentarze


Saise
   
Ocena:
0
Zgadzam się z oceną. Lekki spadek formy, wydarzenia tak jakby ślizgają się dookoła postaci, a nie uderzają w nie. W porównaniu do genialnego Carpe Jugulum, średnia jak na Pratchetta pozycja.
23-11-2006 22:58
Szczur
    Zupełnie się nie zgadzam z oceną
Ocena:
0
Bardzo ładna komedia z zachowaniem cały czas humorystyki i jednoczesnym potraktowaniem poważnie zupełnie poważnych kwestii świata dzisiejszego. Zarówno jeśli chodzi o przedstawienie religii jak i władzy.
24-11-2006 15:33
Faust
   
Ocena:
0
+1 dla Szczura. Imho ksiazka jest swietna - genialny humor i postacie. A ze Pratchett tym razem napisal powiesc powazniejsza niz zazwyczaj - coz, taka tendencje do poruszania coraz powazniejszych tematow w cyklu o straznikach Miszczu sobie wybral, trzeba sie z tym pogodzic ; ) Jak dla mnie - idzie w dobra strone, ale to juz kwestia gustu.
24-11-2006 16:35

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.