» Recenzje » Dodatki i podręczniki » Pathfinder Roleplaying Game: Bestiary

Pathfinder Roleplaying Game: Bestiary

Pathfinder Roleplaying Game: Bestiary
Jednym z praktycznie obowiązkowych elementów tworzących systemy należące do gatunku fantasy są bestiariusze. Niezależnie, czy nieludzkie rasy zamieszkujące świat gry są dostępne dla graczy jako postacie, z reguły oprócz inteligentnych humanoidów innych niż ludzie, fantastyczne krainy są domem także dla dzikich bestii i potwornych monstrów. Dodatkowo spoza granic materialnego świata ambitni czarownicy przyzywają demoniczne byty, podczas gdy inni nadają pozór życia ciałom zmarłych wykorzystując moce nekromancji lub tworzą nienaturalne kreatury łączące w sobie cechy zwierząt i ludzi. Choć, oczywiście, można znaleźć systemy z mocno okrojonymi lub zgoła nieistniejącymi bestiariuszami, a w każdym uniwersum przeciwnikami postaci będą także podobni im ludzie, to w znacznej części przygód z reguły przychodzi im stawiać czoła rozmaitym potworom.

Część stworzeń tradycyjnie łączonych z fantasy obecna jest w znakomitej większości systemów – orki, smoki czy wampiry znajdziemy w praktycznie każdym erpegu; inne potwory, unikalne dla konkretnych systemów, stanowią o ich specyfice – czym w końcu byłby Warhammer bez skavenów lub świat Smoczej Lancy bez smokowców?

Z pewnością trudno byłoby znaleźć system, do którego ukazało się więcej bestiariuszy niż do Dungeons & Dragons. Obok podręczników zawierających charakterystyki monstrów do wykorzystania niezależnie od settingu, do praktycznie każdego z dedekowych światów ukazały się osobne dodatki z opisami zamieszkujących go potworów. Poza tym dzięki Otwartej Licencji Gry także niezależne wydawnictwa wydawały rozmaite kompendia istot wszelkiego kształtu i rodzaju.

Wydany w zeszłym roku nakładem Paizo Publishing Pathfinder, przez wielu uważany za prawdziwego spadkobiercę D&D 3.5, także doczekał się swojego bestiariusza. Na 328 stronach czeka na nas, wedle zapewnień autorów, ponad 350 rozmaitych monstrów – liczba nieco zawyżona, jeśli wziąć pod uwagę, że część z tych stworzeń to jedynie wariacje czy modyfikacje innych potworów, niemniej jednak zarówno ilość jak i różnorodność zebranych tu stworzeń robi wrażenie.

Już pierwszy rzut oka na podręcznik nastraja optymistycznie – twarda oprawa, porządnie szyty grzbiet i mocny, kredowy papier zapewnią mu żywotność niezbędną dla pozycji wykorzystywanej praktycznie na każdej sesji. Nieco gorzej niż w przypadku pathfinderowej podstawki muszę niestety ocenić oprawę graficzną podręcznika – obok naprawdę świetnych ilustracji znalazło się sporo średnich, a niektóre na tle pozostałych prezentują się po prostu słabo. Należy przy tym zauważyć, iż w przeciwieństwie do książek wydawanych przez Czarodziejów z Wybrzeża, ogólny styl grafik jest całkiem spójny. Z mieszanymi uczuciami odbieram pomysł zmieszczenia opisów i statystyk potworów na jednej stronie (czy, w wyjątkowych przypadkach, na dwóch stronach). Z jednej strony ułatwia to szybkie ogarnięcie całości informacji o danym stworzeniu i uwalnia od konieczności przewracania kartek w te i we wte. Niestety oznacza to również, że fabularny opis potworów z dłuższą rozpiską mechaniczną (na przykład z uwagi na liczne specjalne zdolności) został niekiedy skrócony do dwóch-trzech zdań, podczas gdy przy innych bestiach, niekoniecznie ciekawszych, rozbudowany jest ponad miarę. Co gorsza w kilku przypadkach opis stwora najwyraźniej nie mieścił się na stronie i został ucięty dosłownie w pół zdania. Na szczęście errata zamieszczona na stronie wydawcy uzupełnia te braki, jak jednak można się przekonać z jej lektury, w bestiariuszu znalazło się też mnóstwo innych błędów i pomyłek, niekoniecznie tak łatwych do wychwycenia w trakcie lektury.

Nie do końca pozytywnie odbieram także przyjęty w podręczniku schemat rozpiski potworów – w jednym miejscu grupuje on cechy ofensywne (premie do poszczególnych ataków i zadawane obrażenia, prędkość poruszania się i zdolności czaropodobne), osobno defensywne (Klasa Pancerza, wytrzymałość, Rzuty Obronne, Redukcja Obrażeń, niewrażliwości i odporności), osobno – wartości atrybutów, Atuty i premie do umiejętności. Osobom przyzwyczajonym do schematu używanego w bestiariuszach do D&D może z początku sprawiać nieco trudności przestawienie się na taki format zapisu, a konwersja potworów pomiędzy systemami wymagać będzie skakania po rozpisce. Zdaję sobie jednak sprawę, że jest to kwestia przyzwyczajenia, a po kilku sesjach użytkowanie odmiennego schematu nie będzie nastręczać żadnego problemu.

Jednoznacznie na plus muszę natomiast policzyć dwie kwestie wprowadzone przez twórców tego podręcznika. Pierwszą z nich jest podanie przy każdym ze stworzeń jego "ceny" wyrażonej w Punktach Doświadczenia – znakomicie ułatwi to Mistrzom Gry projektowanie spotkań. Druga to umieszczone przy nazwie stworzeń ikony określające ich typ oraz rodzaj terenu i klimat, w jakim najczęściej występują. Wszystkie te informacje są oczywiście powtórzone w rozpisce potwora, ale dodatkowe podanie ich w takiej formie ułatwia zapoznanie się z nimi dosłownie w okamgnieniu – dla wzrokowców, takich jak ja, jest to ewidentny plus.

A skoro o typach mowa, to w Pathfinderze niektóre z nich poddano pewnym zmianom – na przykład żywiołak i gigant nie są już odrębnymi typami stworzeń, lecz podtypami – odpowiednio – przybyszów i humanoidów. Mniejsze i większe zmiany dotknęły też rozmaitych innych stworzeń – smoki na przykład co kategorię wiekową otrzymują dwie, a nie trzy, jak w D&D, kostki wytrzymałości, co zwłaszcza w przypadku wyższych kategorii wiekowych znacząco obniża ich potęgę. Smoki jako jedyne cieszą się teraz także dwunastościenną kostką wytrzymałości, u nieumarłych spadła ona do zaledwie k8 – za to do każdej nieumarłe potwory mogą doliczyć premię z Charyzmy. O ile osłabienie smoków trudno odebrać pozytywnie, to zmiany, jakie dotknęły nieumarłych oceniam zdecydowanie na plus.

Jeżeli chodzi o samą zawartość podręcznika, to – owszem – znajdziemy tu niemal wszystkie klasyczne stworzenia łączone czy z gatunkiem fantasy jako takim czy bardziej konkretnie – z dedekami, niestety część z tych ostatnich nie trafiła do pathfinderowego bestiariusza; próżno tu szukać choćby takich klasyków jak beholdery, łupieżcy umysłu czy złudne bestie. Ich miejsca zajęły natomiast monstra z dodatków z serii Tome of Horrors wydawnictwa Necromancer Games, jak choćby nowe typy golemów (lodowy i drewniany). Inne stworzenia z kolei występują pod zmienionymi nazwami – na przykład azata, rodzaj niebian, to nic innego jak eladrinowie. Zmiany te dziwią tym bardziej, że nie dostajemy w bestiariuszu żadnych informacji o pathfinderowej kosmologii, które uzasadniałyby stosowanie odmiennej nomenklatury. Jedyne, co na jej temat podają nam autorzy podręcznika, to garść imion arcydiabłów, demonicznych książąt i władców niebian. Jako że nigdy nie przepadałem za planarnymi wojażami, a na swoich sesjach przybyszów używałem dość oszczędnie, nie poczytuję tego za istotny mankament, mimo wszystko jednak zasługujący na zaznaczenie.

Poza samymi opisami potworów w podręczniku znajdziemy też zasady tworzenia własnych monstrów i modyfikowania już istniejących (przez nakładanie szablonów, dodawanie kostek wytrzymałości czy poziomów klasowych), nieco potwornych Atutów, opisy zdolności i typów stworzeń, tabele zbiorcze grupujące potwory według typów, Skali Wyzwania, pełnionej funkcji czy terenu występowania, oraz kilka przykładowych tabel losowych spotkań. Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić, to zasady wykorzystywania niestandardowych istot jako postaci graczy – mam wrażenie, że potworni bohaterowie stworzeni zgodnie z nimi mogą nazbyt odstawać poziomem mocy od innych postaci. Sami autorzy zaznaczają jednak, że reguły te są jedynie wskazówkami, a każdy przypadek postaci pochodzącej z niestandardowej rasy Mistrz Gry powinien rozpatrywać indywidualnie.

Ogółem, choć pathfinderowy bestiariusz nie jest wolny od mniejszych i większych wad, a w żadnym razie nie oceniłbym go równie wysoko, co systemową podstawkę, spokojnie mogę polecić jego lekturę i zakup wszystkim pragnącym prowadzić Pathfindera – nie tylko dlatego, że bez niego dysponować będą tak naprawdę tylko połową systemu. Choć póki co nie słychać jeszcze, by planowane było wydanie kolejnych jego części, na stronie wydawcy znaleźć można darmowe rozszerzenie zawierające opisy nowych monstrów. Niezależnie od tego, czy sam podstawowy bestiariusz miałby okazać się wystarczający, na pewno warto zapoznać się z jego uzupełnieniem – w końcu potworów nigdy nie za wiele.

Dziękujemy wydawnictwu Paizo Publishing za udostępnienie podręcznika do recenzji.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
7.33
Ocena użytkowników
Średnia z 6 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Pathfinder Roleplaying Game: Bestiary
Linia wydawnicza: Pathfinder Roleplaying Game
Autorzy: Jason Bulmahn, Brian Cortijo, Adam Daigle, Mike Ferguson, Joshua J. Frost, James Jacobs, Rob McCreary, Erik Mona, Sean K Reynolds, F. Wesley Schneider, Lisa Stevens, James L. Sutter, Greg A. Vaughan
Okładka: Wayne Reynolds
Ilustracje: Dave Allsop, Bento Box Studios, Peter Bergting, Matt Cavotta, Concept Art Hose, Matt Dixon, Jesper Ejsing, Jason Engle, Jon Hodgson, Andrew Hou, Imaginary Friends, Michel Jaecks, Eric Lofgren, Warren Mahy, Christian Pearce, Drew Pocza, Scott Purdy, Alex Shim, Dean Spencer, Francis Tsai, Adam Vehige, Ilker Serdar Yildiz, Eva Wildermann, Tyler Walpole, Ben Wooten, Kevin Yan, Kieran Yanner
Wydawca oryginału: Paizo Publishing
Data wydania oryginału: Wrzesień 2009
Miejsce wydania oryginału: USA
Liczba stron: 327
Oprawa: Twarda
ISBN-13: 978-1-60125-183-1
Numer katalogowy: PZO1112



Czytaj również

GameMastery Flip-Mat: Dungeon
Nie do końca mistrzowskie mapy lochów
- recenzja
Pathfinder Roleplaying Game Core Rulebook (OGL) Pocket Edition
Pathfinder schowany w kieszeni
- recenzja
Pathfinder: Carrion Crown – podsumowanie
Bezcenny klejnot, czy zwykła błyskotka?
Pathfinder: Carrion Crown – Shadows of Gallowspire
Zwieńczenie Korony Padliny
- recenzja
Pathfinder: Carrion Crown - Ashes at Dawn
Zmierzch Korony Padliny?
- recenzja

Komentarze


Gorbacz
   
Ocena:
0
Beholdery, Złudne Bestie (ach, te polskie tłumaczenia) i Mind Flayerzy nie trafili, bo nie mogli - są własnością WoTC.

Z podobnego powodu Eladrinowie musieli zostać przemianowani na Azata - co prawda stworki jako takie są open content, to ich nazwa rodzajowa już nie :)

Smoki zostały nie tyle osłabione co sprowadzone do odpowiedniego poziomu CR - smoki w Monster Manual zostały świadomie "zaniżone", tak aby potwory-ikony gry były sporym wyzwaniem dla graczy. Autorzy Pathfindera dali sobie z tym spokój.
16-07-2010 00:30
Matis99
   
Ocena:
0
Warto też dodać, że to nowe grupowanie statystyk (DEFENCE, OFFENCE itd.) to wcale nie wynalazek Paizo, tylko sposób zapisywania charakterystyczny dla późnej 3.5. Wystarczy przejrzeć sobie ostatnie do 3.5 produkty WotC, jak np. Expedition to Demonweb Pit, żeby przekonać się, iż system Paizo jest praktycznie identyczny (dodano tylko CMB i CMD). Dodajmy, że jest bardzo wygodny, w jednej części mamy wszystko, co wiąże się ze zmysłami i reakcją (inicjatywa, Perception, darkvision, scent itp.), w drugiej wszystko, czym stwór się broni (hp, saves, DR, SR, resistances, immunities itd.), w trzeciej - czym atakuje (attacks, damage, spell-like abilities, wszystkie zdolności mogące potencjalnie zwiększać atak i obrażenia - a więc też i np. sneak attack, favored enemy itd.), a w czwartej resztę. Ja używam Bestiary od pół roku i IMO jest to niezwykle wygodne, nie miałem, jak Adam, problemów z przestawieniem się.

Co do potworów na jedną stronę, wyjaśnienie jest bardzo proste. Paizo wspiera mocno rynek cyfrowych podręczników i rozprowadza swoje produkty w postaci pdf-ów. I jeśli ktoś używający pdf-a potrzebuje stwora x i y, to drukuje konkretne strony z potworami x i y, a nie strony x-1 (bo tam jest 10 %), x (bo tam jest 70 %) oraz x+1 (bo tam jest 20 % pozostałych statystyk). Ja czasem drukuje fragmenty pdf-ów i powiem, że jest to rozwiązanie niezwykle GM-friendly.
31-07-2010 21:59

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.