Parę słów o „Chłopakach do wzięcia”, oh my gosh… :/
Odsłony: 77Właśnie wróciłem od moich rodziców, którzy poczęstowali mnie obiadem. Ojciec jak zawsze oglądał z przejęciem swój bodaj ulubiony program w telewizji, to jest Chłopaki do wzięcia, a mama mu towarzyszyła. O ile się orientuję dynamika wyglądała tak: ojciec się śmiał z tego, co zobaczył w programie, mama się śmiała z tego, że ojciec uznaje to za zabawne.
Eh…
Dobra, poszukałem trochę w Internecie i nie znalazłem żadnej sensowniejszej krytyki tej… „produkcji” Polsatu. W związku z tym, postanowiłem napisać tę notkę.
W wielkim skrócie – Chłopaki do wzięcia to program, w którym występują tytułowe chłopaki, które by chciały, by jakaś dziewoja ich sobie wzięła i przygarnęła. Chłopaki są ze wsi i małych miasteczek, słuchają disco polo, piją piwko pod sklepem, rozmawiają ze swoimi znajomymi, ciągle koncentrując się na tym, jak bardzo chcieliby mieć kobietę*, a mieć nie mogą…
*Przypadku, by chłopak do wzięcia chciał mieć innego chłopaka, o ile się orientuję, nie stwierdzono w całej historii programu (300 odcinków, 21 serii). Trochę to rozumiem, ale jednak trochę nie… eh…
W każdym razie, każdy, kto obejrzy choć jeden odcinek tego… „show”, stwierdzi, że niestety, jego bohaterowie nie mają w ogóle kapitału społecznego bądź kulturowego (klasycznego zresztą też nie), nie są szczególnie inteligentni lub dobrze wykształceni i to w sumie bardzo prości ludzie. Można powiedzieć, że to wspiera stereotypy odnośnie mieszkańców wsi, których Warszawiacy czy inni Krakowianie nigdy na oczy nie widzieli. I tak, to jest pewien problem. Ale, mimo wszystko, ja tu widzę znacznie większy.
Widzicie, te biedne chłopaki są wykorzystywane przez twórców programu. Ich niemodny, tani ubiór, ich sposób bycia, samotność, to, co myślą, że jest „cool” (pamiętam, jak jeden pan, em… „tańczył” do jakiejś muzyki – było to bodaj disco polo – a jego kolega go nagrywał telefonem, żeby wrzucić do Internetu… O Boże... ) - to wszystko jest wykorzystywane po to, żeby cała Polska albo się z nich śmiała, albo patrzyła na nich jak na jakieś małpki w zoo, którym można dać banana i się pozachwycać, jaka to małpka egzotyczna, nigdy takiej się na oczy w życiu nie widziało.
Tylko ten, to bardzo nie fair kopać ludzi, którzy nawet nie wiedzą, że są upokarzani. Z ich perspektywy telewizja Polsat daje im sławę, być może pieniądze, szansę na zdobycie ukochanej dziewczyny… oni, niestety, mają zbyt proste procesy myślowe, by zrozumieć, jak bardzo są krzywdzeni. I ten fakt sprawia, że działania Polsatu są w moim odczuciu wybitnie nieetyczne.
Jak pomyślę, że kiedyś TVN miał sprawę przed KRRiT, bo u Drzyzgi pojawił się motyw „seks to potrzeba fizjologiczna” (a nie jest? Bo oburzenie było wielkie…) a teraz na Polsacie lecą takie rzeczy od lat, pokazując ludzi, którzy są upokarzani i wyśmiewywani z uśmiechem na twarzy, myśląc, że mają „przyjaciół”, którzy im „pomagają”… sorry, to jest chore. Ktoś się tym powinien był zająć. Fakt, że nikt tego nie zrobił po dziś dzień, oburza mnie intensywnie.
Jeszcze jedno – niejaki „Napoleon” (w rzeczywistości Roman Paszkowski) umarł w jakiś czas po kręceniu odcinków programu. Miał ledwie 31 lat i problem alkoholowy. Nie jestem jakimś fanem serialu, znam go wyrywkowo (a to, co znam, budzi we mnie głębokie zażenowanie), ale możliwe, że sława nie pomogła Napoleonowi. Nie jestem też pewien, czy telewizja Polsat zrobiła wszystko, co mogła, by pomóc mu w walce z ciężką chorobą. Bardzo możliwe, że ów młody mężczyzna został wykorzystany przez producentów, jak zresztą każdy z „Chłopaków do wzięcia”, nakręcono jakieś tam odcinki, zbito hajs, poheheszkowano z „wieśniaka”, a potem sobie poszli. Jeśli tak było – a wśród fanów produkcji znalazły się takie głosy – to jest to po prostu karygodne. Ci ludzie – pewnie mają jakieś wyższe wykształcenie w „dziennikarstwie” (…) czy czymś – powinni się nad sobą głęboko zastanowić. I przestać upokarzać innych w imię hajsu.
Sorka, tak mnie dzisiaj wzięły myśli w stosunku do tego show, eh...