"Paragraf 78"
Odsłony: 523Jakiś czas temu trafiłem na taki artykuł "10 najlepszych wojskowych filmów LGBT wszechczasów". Przeczytałem go z przerażeniem, ponieważ trafił tam także "Pluton" Oliviera Stone'a (przeintelektualizowane wyjaśnienie dla dżenderów tutaj) czy "Aliens"! Usiłowałem zrozumieć klucz doboru, ale nie da się - jest to typowo subiektywny zbiór filmów, w których aktorzy lub ich relacje jakoś odpowiadają twócy. "Aliens" dostał się za Vasquez, no rozumiem - Vasquez rozbudza wyobraźnię każdemu - ale czy to, że rozbudza wyobraźnię lesbijki czyni "Aliens" filmem LGBT?
Im bardziej drążyłem w usiłowaniu zrozumienia definicji filmu gejowskiego czy LGBT ogólnie, tym bardziej okazywało się, że są to głównie albo filmy o relacji erotycznej - romanse, erotyki - albo filmy, gdzie bohater/bohaterka są po prostu atrakcyjni i pobudzają wyobraźnię środowiska LGBT. Są wyjątki - "Milk" którego nie zdążyłem jeszcze zobaczyć (ale bardzo chciałbym) jest czymś bliżej politycznego thrillera. Jest kilka innych filmów, których tytułów już nie pomnę, a w których orientacja seksualna bohatera była powodem jego osamotnienia i skrycia, ale nie wpływała na główny wątek - przez co każdy mógł się z bohaterem utożsamiać bez straty dla poczucia estetyki czy wrażenia, że właśnie serwuje mu się gwałt przez oczy. Ale generalnie, sprawa rozbija się o seks.
Nie zgadzam się jednak z większością nominacji z powyższej listy (poza kilkoma, które faktycznie traktują o gejach czy lesbijkach w armii, i których raczej nie mam ochoty oglądać bo nie czuję takiej potrzeby). Ale krytykanctwo bez kontrpropozycji byłoby nie na miejscu, a zatem co powiecie na taką mieszankę:
Sci-fi. Jednostki specjalne. Nieamerykańskie. Realistyczne. Dużo emo-relacji, w tym wątek homoseksualny.
I to wszystko strawne.
Mogę zaczynać?
Niedaleka przyszłość. Rosja i strefa rosyjskich wpływów.
Grupa specjalna pod dowództwem Gudwina wykonuje pewne zadanie, po którym rozpada się na skutek wewnętrznego konfliktu. Każdy członek ląduje w jakimś miejscu w Rosji i wiedzie sobie spokojne życie. Ale okazuje się, że jest to rosyjski odpowiednik grupy Dutch'a z "Predatora" - specjalistyczna grupa ratunkowa, najlepsza na "rynku". Dostają propozycję wykonania pewnej tajnej misji w odizolowanym kompleksie na dalekiej Północy.
Skład grupy:
Gudwin - dowódca, mąż Lisy
Skif - były przyjaciel Gudwina, specjalizacji nie pomnę, kocha Lisę
Lisa - specjalistka technik i haker; żona Gudwina, kocha Skif'a
Festival - Brazylijczyk z pochodzenia, wesoły południowiec - często docina Ljubie i Spamowi; specjalizacji nie pomnę
Pai - cichy mężczyzna o orientalnej urodzie (Tadżyk?), specjalista od walki wręcz; neutralny bohater
Spam - specjalizacji nie pomnę, chłopak Ljuby
Ljuba - specjalista od broni ciężkiej, chłopak Spam'a; Ljuba to przezwisko pochodzące od jego nazwiska
Do grupy dołącza także tajemniczy Doktor.
Wytrzymaliście? Brzmi jak emo-commando niszczące dżenderem przy którym Metal Gear Solid to "Teksańska masakra piłą mechaniczną", ale nie jest. Nie jest, bo to Rosja, tu nikt nie ma czasu na wewnętrzne monologi, odkrywanie Siebie czy prowadzenie intelektualnego dyskursu o dżender. Tu nikt nie poszukuje swojej tożsamości bo życie nie daje Ci wiele czasu - albo wiesz, co czyni Cię szczęśliwym(ą), albo nie, więc musisz wiedzieć, czego chcesz. Spam w scenie z Ljubą sami się z siebie śmieją przytaczając swój pierwszy (?) dialog z dyskoteki: "Słuchaj, tak się zastanawiam. Nie jesteś przypadkiem pedałem?" "Nie, ja tylko nieśmiały jestem" - ta scena łapie za gardło, jeśli się ją zobaczy w kontekście. Lisa wybiera z "rozsądku" mężczyznę, który ją kocha, ale sama kocha innego - nie poradzili sobie wszyscy troje z uczuciem, co było jednym z podstawowych powodów rozpadu zespołu. Festival kilka razy prawie dostaje od Spama i Ljuby po mordzie, ale podczas akcji pracują razem bez żadnego wahania. Pai jest w tym wszystkim taką ostoją emocjonalnego spokoju, choć jak się okaże, jego miłość do przyjaciół i współpracowników jest równie potężna co siła jego ducha.
Zadanie grupy polega na infiltracji tajnego ośrodka badań nad bronią biologiczną na północy bodajże Kamczatki - w każdym razie jest tam na pewno bardzo zimno i bardzo samotnie, w dodatku ośrodek jest na wyspie. Muszą ustalić, czemu ośrodek nie odpowiada i wdrożyć odpowiednie protokoły postępowania. W ostateczności tytułowy Paragraf 78. Nie będę spojlerował, więc nie napiszę więcej. Tym bardziej, że akcja ma nieprzewidywane zwroty, których szkoda by mi było ujawnić.
Film jest po prostu dobry. Rosyjskie kino akcji sci-fi, z bardzo dobrym aktorstwem, normalnymi twarzami (swojskie mordy, a nie modele z Hollywood - nawet Lisa, atrakcyjna dziewczyna, wygląda jakby przeszła w życiu swoje a nie była wzięta z castingu dla modelek), chwilami dowcipne a chwilami mocne niczym "Psy". Dużo taktyki z typowo rosyjskim smaczkiem (czyli inny sprzęt, ale też inne procedury - choć tych tu trochę mało :( ), trochę cyberpunka, trochę klimatów wojennych. Relacje - dzięki Bogu - wymykają się standardom narzucanym przez zachodnie środowiska gejowskie (typu "bromance" i inne potworki - zabawne, nie lubią być kategoryzowani a sami kategoryzują na potęgę). Nie ma praktycznie wątków seksualnych (również między kobietą a mężczyznami) ale wyraźnie widać rozróżnienie pomiędzy braterstwem a miłością - coś, co w dzisiejszym gimnazjalnym świecie przesyconym porno i erotyką już pewnie trudno wyjaśnić. Ljuba i Spam ani razu się nie całują, ale od początku wiadomo, że to miłość - nie braterstwo. Gudwin usiłujący (?) zgwałcić Lisę (za dużo gadam) robi to na chłodno (?) w określonym celu, nie seksualnym - i w ogóle o niej zapomina po osiągnięciu tego celu.
To nie jest kino wojenne, to nawet nie jest do końca kino akcji. To taka ogólna, rosyjska zaduma nad tym, co to znaczy być człowiekiem (od razu miałem skojarzenia z kwestią wampira z "Nocnej Straży": "Anton. Bud' czielowiek" ;) ), co w ludzkiej tożsamości jest ważne, a co tylko przeszkadza. I dziwi mnie, że środowisko LGBT(i dalsze literki, niech Mond uzupełni) w ogóle nie bierze pod uwagę tego filmu. Może nie pasuje do linii ideolo?