21-09-2009 19:36
Pan Atencja
W działach: Baileys, kłaki, koty, pasożyty | Odsłony: 6
Odkąd odkryłam idealny sposób na pozbycie się ubrań, których już nie noszę w naszym „salonie” zalega sterta ciuchów. Stopniowo je fotografuje i umieszczam na stronie internetowej, gdzie kobiety (czasem też mężczyźni) kupują i wymieniają się szmatami. Podczas KAŻDEJ sesji zdjęciowej Baileys uznaje, że za dużo uwagi poświęcam ciuchom, a za mało jemu – ten odwieczny dramat.
Bezczelnie kładzie się na bluzce, spodniach, spódnicy lub kurtce doszczętnie je owłaszając. To jest moment, w którym sięgam po ULTIMATE ŁEPON, czyli kawałek wstążki z Ikei. Taki szpej jest bowiem 10000 razy lepszy niż nakręcana, pachnąca kocimiętką, luksusowa myszka za 50 złotych, która pokrywa się kurzem pod szafą.
A wszystko zazwyczaj zaczyna się tak. Baileys wsuwa się pod obiektyw aparatu próbującego uchwycić leżącą na stole bluzkę...
Droooo droo!? [tłumaczenie: Ej co robisz, co robisz, co robisz? Zajmij się mną!]
Kek ke! [tłumaczenie dziwacznego dźwięku jaki wydaje nasz kicia: Oh boy! Oh boy! Oh boy!]
Dro droo druk! Dziab Gryz Kęś! [tłumaczenie: Rusza się, rusza, rusza, widziałaś! Jak się fajnie rusza!]
Drooku! [tłumaczenie: Koniec przedstawienia. Dawać żarcie!]
Bezczelnie kładzie się na bluzce, spodniach, spódnicy lub kurtce doszczętnie je owłaszając. To jest moment, w którym sięgam po ULTIMATE ŁEPON, czyli kawałek wstążki z Ikei. Taki szpej jest bowiem 10000 razy lepszy niż nakręcana, pachnąca kocimiętką, luksusowa myszka za 50 złotych, która pokrywa się kurzem pod szafą.
A wszystko zazwyczaj zaczyna się tak. Baileys wsuwa się pod obiektyw aparatu próbującego uchwycić leżącą na stole bluzkę...
Droooo droo!? [tłumaczenie: Ej co robisz, co robisz, co robisz? Zajmij się mną!]
Kek ke! [tłumaczenie dziwacznego dźwięku jaki wydaje nasz kicia: Oh boy! Oh boy! Oh boy!]
Dro droo druk! Dziab Gryz Kęś! [tłumaczenie: Rusza się, rusza, rusza, widziałaś! Jak się fajnie rusza!]
Drooku! [tłumaczenie: Koniec przedstawienia. Dawać żarcie!]