Pamiętnik VII

Smutny koniec

Autor: Ignacy Trzewiczek

Trudno pojąć, że ktoś ma kiepski dzień, że boli go ząb lub głowa. Trudno wyobrazić sobie, że nie ma sił, ani ochoty usiąść przy klawiaturze i napisać ciekawy artykuł. Tak trudno jest mu wybaczyć, że odda artykuł trzy dni później.

Trudno wyobrazić sobie, że autor ma prywatne życie, żonę w dziewiątym miesiącu ciąży. Szczególnie trudno komuś, kto nie ma odrobiny choć dobrej woli pomyśleć, że ten facet od Pamiętników może siedzieć w szpitalu i wyczekiwać informacji o przebiegu ciąży. Nie każda ciąża przebiega jak w filmie „Dziewięć miesięcy”. Bywają o wiele mniej szczęśliwe przypadki.

Trudno też uwierzyć, że autor może złamać nogę i przez tydzień leżeć w domu, w gipsie. Trudno wybaczyć mu, iż nie kuśtyka po Gliwicach o kulach w poszukiwaniu kawiarenki internetowej, by podłączyć kolejny pamiętnik.







Nie chcę i nie będę pisał kolejnych Pamiętników. To ostatni odcinek cyklu. Nigdy, naprawdę jeszcze nigdy w życiu nie spotkałem się z takim atakiem chamstwa i braku szacunku, z takim złem wyciekającym z wypowiedzi na forum publicznym. Cykl, który wymyśliłem, by podzielić się z Wami radością tworzeni nowej polskiej gry RPG, zmienił się w miejsce manifestacji zawiści i złej woli. Jest mi przykro. Napisanie każdego z Pamiętników to kilka godzin, z reguły dwie lub trzy, spędzone przy klawiaturze, przy wzruszającej muzyce. To chwila natchnienia i pasji. Chęć podzielenia się z innymi swoim „dzieckiem”. Nie mam już tej pasji. Od zeszłego poniedziałku, kiedy w biurze ponownie podłączyli mi sieć, po wcześniejszej awarii i kiedy przeczytałem czekające na mnie wypowiedzi na forum nie potrafię już zmusić się do podejścia do klawiatury. Dziś wreszcie postanowiłem zakończyć tą historię. Chcę z tym skończyć. Nie będę się dzielił swoją radością z pisania Monastyru, bo radość mi tą odebrano. Nie zmuszę się już do tego, by z naiwnością dziecka dzielić się z kimś moją miłością do gier RPG.

Licznik na stronie administracyjnej Monastyru wybił 587 różnych osób. Ponad pół tysiąca miłośników RPG zajrzało tu, by czytać o nowej grze. Przepraszam Was wszystkich za to, iż nie wytrzymałem presji. Płaczę przy śmierci Boromira, kocham swoją żonę, cieszę się, po każdej udanej sesji RPG. Nie jestem robotem. Nie potrafię odciąć się od wypowiedzi Czeskiego, nie potrafię przejść obok nich obojętnie i wciąż z radością pisać dla Was kolejne odcinki cyklu. Jeden skurwiel zepsuł całą zabawę. Takich właśnie ludzi nazywa się skurwielami, bo są źli. Niszczą to, co próbujemy stworzyć, niszczą bezinteresownie i zawistnie, niszczą z samej przyjemności niszczenia.



Być może za kilka tygodni wykuruję się, powróci mi radość tworzenia dla was kolejnych Pamiętników. Nie wiem. Dziś trudno mi to sobie wyobrazić, ale podobno czas leczy wszelkie rany. Może te 586 osób powie Czeskiemu, by wypierdalał z tej strony. Przecież już w pierwszych swych postach oznajmił, że gra mu się nie podoba. Czego tu więc nadal szuka? Dlaczego wciąż zagląda? Dlaczego wciąż komentuje? Bo jest kawałem chamskiej świni. Tak działa zło, niszczy, jątrzy, przeszkadza. Nie ma w tym żadnego interesu, on burzy dla samej radości burzenia.

Na razie odchodzę, nie będę zaglądał na tą stronę przez kilka tygodni, nie jest to dla mnie przyjemne, sprawia mi ból. Być może jeszcze się spotkamy, być może wspólnie uda nam się zebrać siły i odtworzyć cykl w zamierzonej formie. Ja póki co, przegrałem. Wycofuję się. Żegnajcie.