» Blog » To ja zdaję!
07-10-2011 21:20

To ja zdaję!

W działach: Pod osłoną miasta, rpg | Odsłony: 2

W powietrzu unosił się zapach zalegającego głęboko w murach grzyba. Zbigniew cieszył się, że przynajmniej nie wyczuł w kamienicy zapachu róż. Znaczyło to, że tajemniczy włamywacz ze wczoraj nie znajdował się nigdzie w pobliżu. Biorąc pod uwagę, co się stało z poprzednimi informatorami, należało policzyć za sukces, że we dwóch odnaleźli kryjówkę ostatniej osoby, która mogła coś wiedzieć, zanim zrobił to nieznany przeciwnik. Podróżyk upewnił się, że miał odbezpieczony karabin, przyparł do muru tuż przy drzwiach i spojrzał na Dominika.

Drugi mężczyzna pokręcił głową, nienaturalnie mocno zataczając okręgi. Zwinniki i te ich elastyczne szkielety... Dominik poprawił broń, dając znać towarzyszowi, że jest gotów.

Trzy. Dwa. Jeden. Drewniane drzwi otworzyły się z trzaskiem i dwóch uzbrojonych mężczyzn wpadło do meliny.

***

Jedynym źródłem światła w ciemnym pomieszczeniu był ekran komputera wyświetlający strony ze starej księgi. Łukasz przetarł zmęczone oczy, odepchnął lekko obrotowy fotel od stanowiska i skierował w stronę wnętrza pokoju. Pośrodku stał Heniu z kubkiem herbaty.

— Muszę chyba odpocząć... — Siedzący przy komputerze mężczyzna ziewnął. — Nie jestem w stanie znaleźć niczego nowego.

— Daj zobaczyć. — Satyr odłożył napój na stolik, podszedł do urządzenia i pochylił się nad nim. — Może ja spróbuję.

Zanim antykwariusz zdążył odpowiedzieć, Heniu pokręcił trochę kółkiem myszki, wcisnął trochę losowych klawiszy. Ewidentnie zamierzał polegać na swoim szczęściu.

— I jak? — zapytał cofając się parę korków, by Łukasz mógł zbliżyć się do monitora i przeczytać tekst.

Smok zbliżył się do ekranu i zastanowił się chwilę.

— Wygląda na to, że trafiłeś... Ale nie wygląda to dobrze — odparł z niepokojem.

***

Zbigniew wziął głęboki oddech; drobinki unoszącego się w pomieszczeniu kurzu wpadały mu do nozdrzy. Delikatne wilcze rysy zaczęły ustępować z twarzy.

Nic. Kompletnie nic. Informatora nie było tutaj od dłuższego czasu. Nawet żelazne racje na trudne czasy nietknięte. Wszystko wskazuje na to, że ten, którego szukali, dał się złapać, na swoje nieszczęście, komuś innemu.

Trzeba wracać do Henia i Łukasza — może oni coś znaleźli.

***

W pomieszczeniu unosił się delikatny zapach róż.

— Mam nowe wieści. Wygląda na to, że złapali jakiś ślad... — powiedziała jedna osoba, od której wydobywała się woń.

Druga osoba wstała i podeszła do znajdującej się na ścianie mapy.

— Jest już późno. Niewiele im to da... — odparła. — Czy wszystko gotowe?

— Tak.

Na twarzy stojącej przy ścianie persony zaczął malować się złowieszczy uśmiech.

— Więc niech się zacznie!



Powyżej znajduje się zapis (troszkę urozmaicony, ale oddaje, co się działo) z jednej z sesji testowych do „Pod osłoną miasta”. Nie rozwodząc się nad tym, co dokładnie się wydarzyło, chciałem pokazać, coś, co wiąże się z tytułem wpisu.

Fajnie jest, grając w RPG-i, mieć czasem poczucie, że bohater naprawdę potrafi to, co ma wypisane w karcie. I niestety bywa, że czynnik losowy to psuje. Mechanika, którą swego czasu zaproponowałem do „Pod osłoną miasta”, pozwala, jak to ujął jeden z testujących graczy, powiedzieć „to ja to zdaję”.

Jak wygląda test? Mówię graczowi, jak trudne będzie to zadanie i następnie zaczynam wyliczać różne komplikacje (a to wymagana nadludzka siła, a to odpowiednie przeszkolenie, a to nietypowy wyczyn dla postaci, a to działanie na chybił-trafił itd.), za każdą dodając kostkę sześcienną do testu. Zbiera się z tego dość bogata garść kostek. Graczowi się powiedzie, gdy na kostce odpowiedzialnej za trudność wyrzuci odpowiednią wartość, zaś na pozostałych szóstki. Raczej nie wygląda to na „po prostu zdaję”, prawda?

Spokojnie, powoli dochodzimy do drugiego etapu. Najpierw jednak wyjaśnię, co ma gracz.

Każda postać posiada zestaw różnych pól, a każda posiada opis, za co mniej-więcej odpowiada. I na każdej można położyć maksymalnie odpowiednią liczbę żetonów. A po co gracz miałby to robić? Żeby mieć lepsze szanse niż jeden na milion, że test się uda.

Prowadzący testującą postać zaczyna uzasadniać. „Patrz, mam tu napisane, że jestem silny, a to wymaga dużej siły”. Bach! Jeden żeton ląduje na puli, jedna kostka odpadła z testu. I tak wiele razy. Jak wyjaśnienie jest trochę zagmatwane („wiesz, znam ja takich i mam z nimi dobre relacje, a oni coś na ten temat wiedzą i trochę o tym mi mówili”), to pójdą dwa żetony. Grunt, by przekonać współgrających, że dana pula stosuje się do aktualnego problemu. I tak wiele razy. Jak gracz uzna, że wystarczy, rzuca pozostałymi kośćmi.

Zbliżamy się do mojego ulubionego fragmentu. Bo jak gracz zechce, to usunie wszystkie kości z testu. I nie ma co się kłócić, po prostu zdał!

„Jak trudne są te składniki do zdobycia?”

„Wiesz, to będzie zwykły test, ale wymaga dość dużej wiedzy specjalistycznej i nie każdy raczej słyszał o takich ziołach.”

Na stole wylądowała kupka złożona z kilku kości.

„Jestem alchemikiem, znam się na tym.”

Parę żetonów ląduje na puli „alchemik”. Kostki znikają ze stołu.

„A więc...”


Czy tekst na początku notki miał tego przykłady? Heniu skorzystał ze wrodzonego fartu, który ma każdy satyr i dosłownie wylosował dobrą stronę. Łukasz skorzystał ze swojej wiedzy jako smok i antykwariusz i odczytał zapiski. Dominik i Zbigniew przeszukali melinę informatora, nie zdali się jednak na ślepy los (a Zbigniew skorzystał nawet z wrodzonej klątwy). A te tajemnicze persony... to już zupełnie inna historia.

Korekta „Pod osłoną miasta” trwała dość długo. Wiele bym nie zdziałał bez pomocy Scobina. Parę dni temu ustaliliśmy ostateczną wersję. Teraz to dość obszerny tekst; z poradami dla MG, zmodyfikowaną fabułą (na lepsze) oraz innymi bajerami. Niedługo ją wrzucę do Internetu — pewnie na ten blog, w niedzielę lub poniedziałek.

Zachęcam więc Was do zapoznania się ze światem urban fantasy, gdzie nieludzie kryją się pod osłoną miasta, w cieniu starówki polskiego miasta. I zapoznania z mechaniką, której krótki zarys przedstawiłem powyżej.

A dla osób bardziej obeznanych DFK mam pytanie: jaka jest przynależność takiej mechaniki? :-)

Komentarze


Aesandill
   
Ocena:
+2
Nie przekonuje mnie to specjalnie. Są moim zdaniem prostsze metody na sprawienie cześć testów zdawano automatycznie a nie wymagało by to spowolnienia gry.
Pozdrawiam
Aes
07-10-2011 21:53
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ciekawa mechanika. Tak ruletkowa trochę?
07-10-2011 22:00
Khaki
   
Ocena:
0
Hej!
Przypomina Metanikę.
http://gryfabularne.tv/index.php/2 011/09/metanika/
To bardzo fajne rozwiązanie. Przyjemne, proste i intuicyjne.
08-10-2011 11:17
~Pahvlo

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
@Aesandill:

Nie ma wątpliwości. Jednak dochodzi tu kolejny element rozgrywki, czyli zarządzanie zasobami --- gracze mogą zdawać testy od razu, jednak nie są w stanie robić tego w nieksończoność. W praktyce też ta mechanika nie jest tak strasznie wolna, ponieważ po pierwszych kilku testach niektóre uzasadnienia stają się oczywiste/powtarzalne, więc sam proces to tylko położenie paru żetonów.

I tak zachęcam do zapoznania się z tekstem, przynajmniej, by poznać setting. Przyznam, że pracuję nad wersją "Pod osłoną miasta" na bardziej dynamicznej mechanice.

@zigzak:
Ruletkowa? Nie wiem, co do końca pod tym pojęciem rozumiesz. Jeśli chodzi o stopień podejmowania ryzyka, to pewnie tak. Szczególnie, że jest jeden z elementów, którego nie przedstawiłem --- jeśli gracz weźmie test bez żadnego wsparcia, to niezależnie od jego powodzenia, może ściągnąć jeden żeton (czyli będzie miał w przyszłości jeden wolny punkt).

@Khaki:
Przeczytałem i przyznam, że ciekawy pomysł. Myślę, że powinniśmy porównać notatki ;-). Przyznam, że na podstawie mechaniki "Pod osłoną miasta" zacząłem też ostatnio projektować mechanikę opartą właśnie na opisach postaci. W ogólnym ujęciu, wygląda dość podobnie do Metaniki. U mnie pojawiają się jednak prowizoryczne statystyki (działają podobnie jak pule) oraz pojawiające się w "Pod osłoną miasta" pojęcie "dziedzin", czyli rozróżnienia obszarów działania bohaterów.
09-10-2011 13:19

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.