Padł trup

Przeczytać Wam polecam – bohater zabija NPCa... i co z tego wynika.

Autor: Michał 'Furiath' Markowski

Padł trup

Padł trup. Kim był?

Szlachcicem, który w przypływie złości smagnął bohatera nahajką w twarz.
Gwardzistą zamku, zagradzającym drogę ucieczki.
Rzezimieszkiem, który ze sztyletem w ręce zażądał sakiewki.
Skorym do bitki karczemnym moczymordą, szukającym zwady i guza.
Wieśniakiem z niewyparzoną mordą, szydzącym z obcych w wiosce.
To bez znaczenia. On już nie żyje.

Przez chwilę zastrzyk emocji, akcja i już zażegnane zagrożenie. Trup. Nie pierwszy i nie ostatni. Bywa. W końcu to Stary Świat, nie? Można przejść do porządku dziennego, do ciekawej zakręconej intrygi. Co tam przypadkowa śmierć NPCa. Przerywnik na sesji, dobry motyw. Jak zginął śmiesznie, albo dzięki super rzutowi na kostkach, będzie co wspominać. Fajne te RPG, nie?

Tym razem będzie inaczej. Bohaterowie wdepnęli w gorące gówno, a ty Mistrzu Gry zamiast pomocnej dłoni, jeszcze ich pogrążysz w tym szambie. Nie ma lekko. Chcą wesołej kompani i radosnego wybijania, niech pograją w Lochy i Potwory, albo na kompie w lukrowaną napierdalankę z etykietką „RPG”.

Padł trup.

Gdy żył, miał przyjaciół. Rodzinę.
Zapłaczą i wspomną martwego z uśmiechem, żałując że odszedł do królestwa Morra. Nie darują oni zabójcy. Zawiadomią władze, wynajmą łowcę, bądź sami postanowią wziąć sprawę we własne ręce.
Są świadomi, że nie stoi za nimi prawo. Dlatego najbezpieczniejszym wyjściem będzie wynajęcie oprycha spod ciemnej gwiazdy, który za nich odwali krwawą robotę. To on złamie prawo, a nie oni. Przynajmniej w myśl wykładni złotej bulli cesarza. Ale takie rozwiązanie wymaga funduszy. Gdy brak złota, nie pozostaje im nic innego, jak osobista wendetta. Mniej mściwym, wystarczy okaleczenie zabójcy, by następnie oddać go władzy. Wszystko zgodnie z prawem. W przypadku krwawej zemsty, wróżdy – życie za życie, krewniacy są przygotowani zawczasu do ucieczki z kraju. Może też się zdarzyć, że przyjaciele zabitego postanowią zasadzić się na bohaterów gdzieś na leśnym trakcie, bądź w ciemnej uliczce.
Mściciele zaatakują nagle, znienacka. To nie pojedynek rycerski, tylko ukaranie zabójcy. Czyn, który woła o zemstę. Nóż w ciemności, strzała w plecy, oko za oko.
Przybędą nawet wtedy, kiedy zabójstwa dokonano na drugim krańcu świata. I prędzej czy później, dadzą o sobie znać. Bohaterowie muszą czuć gorący oddech na plecach, a kiedy już o nim zapomną, niech mściciel uderzy w najmniej oczekiwanym momencie.

Padł trup.

Wszyscy wokół zamilkną. Spojrzą na gracza jak na zimnokrwistego mordercę. Ktoś szepnie: „Na Sigmara, zabił go...”, a ponad głowami rozlegnie się piskliwy kobiecy krzyk „Mooorderca!”. W obronie własnej, powiesz? Nikogo to nie interesuje, może tego nie wiesz, ale w Starym Świecie motywy działania nie są brane pod uwagę, nie są żadnym usprawiedliwieniem. To czyn jest sądzony, nie myśl i chęć, która mu towarzyszy.
Zabicie niewinnego człowieka jest złe. Nawet jeśli to pijak, który sam się prosił o guza. Widzisz różnicę – o guza, nie miecz w brzuchu, ani strzałę w piersi. Jeśli tego nie dostrzegasz, to bądź świadomy, że ludzie żyjący wokół – być może świadkowie tego zdarzenia – doskonale to czują. Nie dlatego, że istnieje artykuł w prawie miasta, który nakłada na to karę. Zabicie człowieka bez wyraźnego powodu jest czynem godnym potępienia, gdyż taka jest moralność człowieka.

Zabójca staje się wyklęty przez społeczność. Jest zarażony śmiercią. Złamał prawo ludzkie, które przydali im Bogowie. Ci odwrócili się od niego, więc kto przystaje z zabójcą, jest niemiły Bogom. Wszelkie nieszczęście losu to kara za skalanie grupy nieczystym człowiekiem. Ludzie nie rozmawiają z nim, nie patrzą mu w oczy, nie siedzą z nim przy jednym stole, nie podają ręki, nie pomogą z dobrej woli. Jest nieczysty, zadżumiony społecznie. Skąpany we krwi, która należy jedynie do Bogów. Dlatego kat jest wyklęty, łowcy nagród żyją samotnie, a najemnicy przystają tylko ze sobą. Są to ludzie, którzy drwią z praw boskich.
Społeczność wyraźnie zasugeruje, aby zabójca nie plugawił jej swoją obecnością. Niech idzie w cholerę!
Nikt splamionego krwią nie przyjmie pod swój dach, nie sprzeda mu na targu ani jadła, ani broni. Przeciętni rzemieślnicy i mieszczanie gardzą pieniędzmi zabójcy, gdyż poza złotem cenią również inne wartości. Wszystko da się kupić, powiadają. To prawda, ale czy bohatera stać na taką cenę?
- Pod moim dachem, nie ma dla Ciebie miejsca, twardo rzeknie karczmarz, w którego gospodzie bohater zaszlachtuje jakiegoś innego awanturnika. Ludzie plują na widok zabójcy. Odwracają wzrok. Szepczą za jego plecami, a z oddali krzyczą głośno „rzeźnik!”, rzucając kamieniami. Dzieci jak wszy krążą wokół takiej osoby, gdyż każda atrakcja jest warta zobaczenia.

Za zabójcą idzie fama okrutnika, człowieka bez sumienia. Z braku rozrywek, opowieści o oprychach są w dobrym guście przy ognisku lub w gospodzie. Gawędziarz jest wszędzie mile widziany. Sąsiad opowiada sąsiadowi, kupiec klientowi. Wieści roznoszą się także poza miasto, często nawet w najdalsze zakątki kraju. Obrastają w plotki i legendy. Zabójstwo strażnika może z czasem stać się „masakrą na Totfisher Strasse” a bohater z myśliwego Otta zacznie być znany jako „Otto Oprawca”.

Z czasem pojawią się szantażyści. Ci którzy widzieli, wiedzą i zamierzają to wykorzystać. Bezczelni w swoich żądaniach. Grożą donosem. Chcą przysługi, pieniędzy, informacji. Nawet podły żebrak może stać się potencjalnym szantażystą. Oczywiście gracze nie są w ciemię bici i szybko zaplanują, jak takiego rzepa się pozbyć. Ale ludzie nie są głupi. Przecież to oni właśnie wiedzą, do czego są zdolni nasi bohaterowie. Obserwują ich dzień i noc. Boją się. Zabili jednego, mogą zabić drugiego. Takich ma się na oku, dzień i noc. Dla własnego bezpieczeństwa.

Ktoś roześmieje mi się w twarz, że koloryzuję.
- Chciałbym ujrzeć karczmarza, powie, który odmawia miejsca mojej drużynie najemników! Albo żebraka –szantażystę!
Jasne, kiedy strach jest drugim imieniem bohaterów, społeczność jawnie nie wystąpi przeciw nim. Zwróci się o pomoc do innych. Najczęściej będą to przedstawiciele prawa.

Padł trup.

Zabójstwo jest przestępstwem w świetle prawa zwyczajowego oraz statutowego. Miłościwie panujący cesarz gardzi zabójstwem, każde prawo miejskie karze śmiercią taki czyn. Zabójca pogwałcił prawo – czyli cały porządek, na którym opiera się istota miasta i kraju. Zadrwił z prawa, splunął na nie. Podniósł rękę przeciw władzy. I za to, ta ręka zostanie mu odrąbana.

Strażnicy miejscy, czy łowcy głów szanują swoje życie. Nie będą go ryzykować głupią brawurą. Akcja, którą przygotują, będzie doskonale opracowana: świetny wywiad środowiskowy pozwoli im opracować kilka wariantów. Ludzie pomogą straży, gdyż darzą zabójcę wstrętem. Powiedzą im, kto najlepiej walczy, a kto dobrze szyje z łuku. Kto lubi się wyspać, a kto jest zawsze czujny. Który żłopie tylko piwo, a który zażera się dziczyzną. Kto w jakim sklepie zamówił nowy kirys, bądź gdzie trzymają konie. Karczmarz da zapasowy klucz do pokoju, wieśniacy mogą nawet pomóc w schwytaniu z widłami, czy łukami w garści.

Akcja będzie sprawna. Przewaga liczebna, doskonałe współdziałanie, zaplanowane ruchy wobec kilku możliwych wariantów zdarzeń. Okna, czy inne miejsca ewentualnej ucieczki (słynne wejście od kuchni) obstawione. Władza wie że chwyta zabójcę. Dlatego nikt nie będzie się cackał. Nie będzie pytań, ani przemowy o aresztowaniu. Po prostu agresywne, wyuczone na wielu podobnych akcjach działanie. W tyle kilku mężów z kuszami, osłania pozostałych. Wszelki opór, tylko ich rozjuszy. Litera prawa jest po ich stronie. Nie zawahają się użyć siły i okaleczyć postać gracza. Zrobią to natychmiast, jak tylko zaczną się wobec nich pyskówki, bądź jawny opór. Będzie czas na gadanie – podczas przesłuchania. Duma niektórych graczy nie pozwala im na takie niesprawiedliwe i podłe traktowanie ich postaci i zbrojnie przeciwstawią się straży. W takiej sytuacji, pozwól im wygrać. A od następnej sesji, niech grają banitami z łowcami nagród za plecami. To dopiero zabawa...

Padł trup.

Brak świadków. Gdzieś w lesie, w ciemnej uliczce.
- Na pewno nikt nie widział, przecież jeszcze pytałem się, czy ktoś nas śledzi i że jestem czujny. Pamiętasz? Mówiłem!
Pamiętam. Ale Ty nigdy się nie dowiesz, czy była to prawda. Nie masz gwarancji anonimowości czynu. Może ktoś Cię widział – odurzony narkotykami wieszczek w swojej wizji, żebrak wciśnięty w ciemnym kącie, banita skryty pomiędzy drzewami, albo skaven nasłuchujący z kanału ściekowego? I może przyjdzie czas, kiedy przypomni o sobie. Najczęściej, gdy będziesz już bogaty i do czegoś dojdziesz. Stanie się Twym cieniem, zdolnym zrujnować wszystko, co dotąd osiągnąłeś.

Przypuśćmy, że nikt nie widział. Sprawa w rękach władzy. Przedstawiciele prawa żyją z łapania przestępców. Długie lata w swojej profesji pozwoliły im wypracować pewne procedury śledcze. Znalezione przedmioty oddadzą psom myśliwskim do obwąchania i zaczną szukać. Szukać dobrze, bo znają się na swym fachu. Wiedzą kogo należy pytać, jakie zadawać pytania i przede wszystkim w jaki sposób przeprowadzać wywiad, aby przesłuchiwany powiedział więcej, niż mu się wydaje...

Czy są jacyś nowi w mieście? Czy widzieliście w pobliżu obcych? Czy ktoś pytał o ofiarę? Interesował się nim? A może ktoś mimochodem tak prowadził rozmowę, że sam mu powiedziałeś o ofierze? Jak zginęła ofiara? Kto ma podobną broń? Czy ofiara stawiała opór? Jakich miała wrogów? Czy ostatnio weszła komuś w drogę? Obraziła kogoś? Ktoś krzywo na nią spojrzał? Z kim ostatnio rozmawiała? Z kim ją widziano? Sprawdzić wszystkich. Kto ostatnio opuścił miasto, wieś?

To tylko niewiele z ogromu pytań, na które władza spróbuje znaleźć odpowiedź. Gorliwość śledztwa zależy kim była ofiara i czy incydent ten nie wywoła poruszenia w społeczności. Jeśli tak – machina śledcza ruszy pełną parą. Pomocna jej będzie znajomość i poparcie społeczności lokalnej oraz narzędzia i wiedza, którymi się posługuje. A kiedy władza pochwyci trop, nie wypuści go tak łatwo. Pewne pytania padną głośno, niektóre nigdy nie zostaną wypowiedziane. Bramy miasta wzięte pod obserwację, tak samo jak karczmy, gospody i targi.
Postaci graczy muszą wiedzieć, że po drugiej stronie mają godnego przeciwnika. Inteligentnego i przebiegłego, który potrafi odróżniać tropy fałszywe od prawdziwych. Który już po paru zdaniach wie, czy rozmówca kłamie, kręci, czy też mówi prawdę. Przeciwnika, który czasem nie zawaha się przemierzyć kilku landów, by tylko pochwycić zabójcę.

Padł trup.

- Szlag by! Do licha, coś Ty zrobił?! Dlaczego go nie ogłuszyłeś?! Musiałeś go zabijać? Niech to #x!*!! Kurczę, no to mamy przechlapane!



Powiązane z tym tekstem: Łotrowska praktyka - półświatek przestępczy w oczach łotrów i szubrawców
Rdzawe liście - odgrywanie sędziwych bohaterów
Rany i ranni - felieton na temat obrażeń w WFRP
Warhammer systemem dark fantasy... - dyskusja na forum