» Blog » PMM - bardzo subiektywnie
06-12-2012 01:17

PMM - bardzo subiektywnie

W działach: rpg, pmm, falkon | Odsłony: 14

Notkę można także przeczytać tu.

Nie znam historycznych flejmów dotyczących PMM, nigdy nie brałam udziału w nim czy podobnym konkursie twierdząc, że nie mam ochoty łączyć takiej fajnej zabawy z zawodami. 
Potem się okazało, że ktoś (Jade?) zgłosił mnie jako kandydata na sędziego w tym konkursie w ramach małego plebiscytu na Polterze.

Nah, nikt tego zgłoszenia nie weźmie na poważnie, przecież się nie znam.

O dziwo, dostałam wiadomość repka z zapytaniem o potwierdzenie kandydatury. Uznałam, że może być fajnie oraz że warto zrobić coś innego. Nie wróżyłam sobie zwycięstwa, zastanawiało mnie tylko, jaką przewagę będzie miał zegarmistrz. O północy powiedziałam “wow” i zaczęłam zastanawiać się, jak dojechać do Lublina. Jakikolwiek by PMM nie był oraz jakiego flejmu by nie wzniecał, to stwierdziłam, że naprawdę fajnie będzie pojechać chociażby po to, by rozwiać lub potwierdzić swe wątpliwości związane z tym konkursem.

Będzie źle!

Kiedy zostałam wybrana na sędziego, wszyscy obiecali mi, że nie będę miała życia, będę słaniać się na nogach, a potem zostanę wrzucona do morza hejtu oraz nic na konwencie nie zobaczę. Zastanawiałam się wtedy, o co wszystkim chodzi i… Zastanawiam się do tej pory.

Brak konwentu nie przeszkadza mi. Jestem mało konwentowa (wyciągnięcie mnie poza Warszawę na coś takiego jest dużym wyczynem). Niemniej jednak, udało mi się na Falkonie zrobić małe zakupy oraz zobaczyć figurki do Wolsunga SSG, a także prace konkursowe w ramach malarskich zawodów “Master of Imagination”. Nawet spotkałam koleżankę, której nie widziałam od pół roku, a która mieszka dwie ulice dalej. Myślę, że nie będę płakać z tego powodu, iż nie widziałam innych atrakcji, bo konwentowe obowiązki wypełniłam należycie (łącznie z tymi w Szewcu).

Co do monstrualnego zmęczenia, z jakim się muszą zmierzyć sędziowie… Czy rozmowy o RPG są naprawdę tak wycieńczające? Nie mówię tu o siedzeniu do późna, bo przecież na konwentach się nie śpi. Czerpałam niesamowitą przyjemność z obrad, zważywszy na to, że sędziować przyjechali różni ludzie i każdy miał coś ciekawego do powiedzenia. Nie sądzę, żeby to miało sprawić, bym potem czołgała się do łóżka. Podglądanie MG też nie było dla mnie powodem do cierpienia, a wręcz stało się ciekawym doświadczeniem - dzięki temu sama zaczęłam zauważać własne błędy, a przy okazji mogłam podejrzeć parę sztuczek. Gdzie tu krew, pot i łzy? Co najwyżej można zgłodnieć chodząc cały dzień po wszystkich trzech piętrach.

Ale to nie oznacza, że nie miałam co robić.

Coś, co rzeczywiście napawało mnie strachem, to nadchodząca perspektywa odwiedzenia pierwszej sesji oraz rozpoczęcia oceniania.
Na spotkaniu organizacyjnym Wojtek Rzadek krótko nam przedstawił system oceniania, poinstruował na co powinniśmy zwrócić uwagę oraz ile czasu należy przeznaczyć na oglądanie sesji. Następnie wylosowaliśmy sale oraz przydzieliliśmy graczy. Niestety z tym ostatnim było trochę problemów, bo o ile niektórzy po prostu zagrali ze znajomymi, o tyle większość tuż przed samym rozpoczęciem eliminacji musiała jeszcze szukać graczy (kartki z zapisami były wywieszone trochę wcześniej, ale nie wszystkim to pomogło). Wydaję mi się, że warto byłoby to jakoś inaczej zorganizować. Zdaję się, że Krzyś w trakcie jednej z naszych rozmów, wspominał o wcześniejszych zgłoszeniach zarówno MG jak i graczy. Na miejscu też można byłoby umożliwić wzięcie udziału w PMM.

Na całe szczęście w miarę sprawnie poradziliśmy sobie z stworzeniem drużyn, toteż wkrótce ruszyliśmy zobaczyć, jak radzi sobie dziesiątka MG. Pomimo udzielonych przez Wojtka instrukcji, nadal czułam się niepewnie wchodząc na pierwszą sesję - “a co jeśli będę faworyzować tych, których znam?”, “co, kiedy nie będę widzieć błędów i zostanie mi tylko moje widzimisie?”. To było naprawdę dla mnie trudne. Postawiłam sobie za punkt honoru oceniać wszystkich sprawiedliwie, starać się zwracać uwagę na to, na co zawsze patrzę, gdy przychodzi mi grać z nowym MG, wyłapywać rzeczy, które rzeczywiście wpływają na jakość prowadzenia. Moje widzimisie oczywiście też gdzieś się pojawiło, ale sądzę, że jego nie można w pełni uniknąć. Dużo dawały mi “korytarzowe” rozmowy z pozostałymi sędziami - w biegu uczyłam się, na co zwracać uwagę, także weryfikowałam poglądy odnośnie MG. Wymienialiśmy się wrażeniami, co naprawdę pomagało, gdy po raz n-ty wchodziło się na tą samą sesję.


Kiedy zakończyły się eliminacje, Wielka Rada Trolli zasiadła w swej sali i rozpoczęła naradę. Tu pojawia się znów lekki stres, no bo co wtedy, kiedy nie będę miała nic ciekawego do powiedzenia? Ale chyba nie było tak źle. Rozpoczęliśmy rozmowy oraz liczenie punktów, a także spisywanie ewaluacji dla mistrzów gry. W trakcie obrad zobaczyłam, na ile różnych rzeczy zwracamy wszyscy uwagę oraz jak odbija się to w punktacji. Nawet mój domniemany hejt znalazł w nich odzwierciedlenie, jednakże muszę przyznać, że wszyscy byli zgodni co do wyłonionych półfinalistów. Co prawda rezygnacja jednego z półfinalistów sprawiła, że musieliśmy się chwilę zastanowić, co z tym zrobić, ale myślę, że wybrnęliśmy z tej sytuacji obronną ręką. Po ogłoszeniu wyników mogliśmy zacząć regenerować siły. Ja wybrałam Szewca i, co może się niektórym wydawać niezwykłe, doszłam do niego o własnych siłach.

W rzeczywistości, eliminacje nie były trudne w ocenie. Poziom sesji był naprawdę zróżnicowany - począwszy od takich, na które nie chciałam wchodzić, poprzez takie, które były średnie, a skończywszy na naprawdę ciekawych. Na tym etapie chyba jeszcze nikt z nas nie miał faworyta, ja tym bardziej. Półfinały dopiero pokazały, kto ma szanse na wygraną, a jednocześnie dla mnie były bardzo trudne w ocenie. W tej rundzie poziom był niezwykle wyrównany. Miałam wrażenie, że każda sesja oraz każdy MG podobają mi się tak samo (z drobnymi wyjątkami, dla niektórych byłam sroga tak samo i w trakcie obrad półfinałowych;)). To zmusiło mnie do wyszukiwania bardziej wysublimowanych błędów, zwłaszcza w momencie, gdy Azarin, którego sesja w trakcie eliminacji niespecjalnie mi się podobała, poprowadził w półfinałach coś, co z ogromną przyjemnością oglądałam - zarówno z punktu swojego widzimisie jak i sędziowskiego. Na całe szczęście, niezwykle pomocne były rozmowy z graczami (przeprowadzane były także z rundzie eliminacyjnej) oraz sędziami uczestniczącymi w sesjach, aczkolwiek nadal byłam momentami niepewna swoich ocen. Tym bardziej, że naprawdę starałam się być obiektywna, co wcale nie było łatwe, kiedy przychodziłam posłuchać sesji Włodiego prowadzącego Warhammera (system, którego naprawdę nie lubię!). U faworytów wytypowanym w głowie trudniej szukać błędów czy się tego chce, czy nie. Dodatkowo wyżej wspomniany wyrównany poziom sprawiły, że dla mnie półfinały były najtrudniejsze. Wydaję mi się, że zadecydowaliśmy dobrze, co zresztą pokazała naprawdę ciekawa finałowa potyczka.

W szranki stanęli Włodi z Azarinem - dwa zupełnie różne style prowadzenia. Włodi, który nie potrzebuje muzyki na sesji, gdyż tak dobrze operuje swoim głosem (nawet jeśli momentami ma problem z emfazą). Co mnie w nim urzekło, to kontakt z graczami. Zawsze siedział blisko ich, utrzymywał kontakt wzrokowy, każdy był dla niego ważny. Azarin zaś, to MG, który świetnie operuje muzyką, będącą integralnym elementem jego sesji. Dodatkowo udaje mu się z powodzeniem wpleść w swoje prowadzenie bardzo dużo teatralnych elementów (momentami za dużo, ale tu już odzywa się moje widzimisie). Obydwaj wywarli na mnie tak samo dobre wrażenie, u obydwu chciałabym zagrać. Kiedy nadszedł finał, to wydawało mi się, że już wiem, kto wygra, chociaż to, co Włodi oraz Azarin poprowadzili, było słabsze od sesji półfinałowych i sprawiło, że po każdym wejściu na ich sesje miałam masę wątpliwości, które pogłębiły rozmowy z graczami. Poza tym bardzo trudno wybrać było lepszą sesję z dwóch kompletnie odmiennych. MG popełniali różne błędy. Pozostało zadać pytanie, które były większe, chociaż uważam, że zarówno Włodi, jak i Azarin spisali się naprawdę nieźle oraz przede wszystkim zasłużyli sobie na ten finał. Droga do niego była naprawdę ciężka, zważywszy na to, że sesje półfinałowe musiały spełniać wymogi zarysu scenariusz, który napisał Craven. Było w nim opisane motywy, które musiały zostać zawarte w sesji (z tego, co pamiętam, to było w nim na pewno licho, zwierzę, magiczny przedmiot i parę innych), także w półfinałach mieliśmy dodatkowy wyznacznik, który pomagał w ocenie. W finałach zaś, należało się naprawdę głęboko zastanowić nad każdą sesją, ale o dziwo, obrady trwały dosyć krótko (albo tylko mi się tak wydawało?) chociaż dopiero wtedy można było zobaczyć, przy omawianiu każdego MG, jak momentami diametralnie różnimy się w ocenie niektórych elementów. To było naprawdę fajne, bo pozwalało uniknąć faworyzacji, gdy nagle okazywało się, że nie zwróciliśmy uwagi na jakiś błąd. Przynajmniej dla mnie tak to działało.
Po finałowych obradach pozostało nam tylko rozejść się z trollerskim uśmiechem na ustach oraz z zakazem rozsiewania (aż tylu) plot.

Podobało mi się. Fajna i ciekawa przygoda. Sądzę, że mogłabym to powtórzyć, bo jest to naprawdę niezłe przeżycie, które przy okazji niesie ze sobą sporo doświadczenia. Być może odnoszę takie wrażenie, bo nigdy wcześniej nie byłam sędzią w żadnym konkursie, dlatego też PMM był dla mnie wyzwaniem i to jest pewnie jeszcze jeden powód, który sprawił, że dobrze się bawiłam. Patrząc z perspektywy czasu, wydaję mi się, że inaczej rozdawałabym punkty, udałoby mi się zauważyć inne rzeczy, o których wcześniej nigdy bym nie pomyślała. Pozostaję mi teraz wyrazić nadzieję, że pozostałym sędziom dobrze się ze mną pracowało.

Pragnę im także podziękować za spędzenie wspólnie całego konwentu (konwent? Tam był jakiś konwent?;)). Ja z Wami bawiłam się świetnie. Podziękowania należą się także Wojtkowi Rzadkowi oraz repkowi, którzy poniekąd umożliwili mi udział w tym wydarzeniu, a także wszystkim Polterowiczom, którzy wzięli udział w głosowaniu (niezależnie od tego, na kogo głos oddali). Specjalne podziękowania należą się także earlowi, który mnie przenocował oraz Jade i Krzysiowi, którzy nie dość, że suszyli mi głowę o wyjazd na ten konwent, to jeszcze mnie znosili przez cały czas jego trwania. Dziękuję także wszystkim pozostałym osobom, które na wiele różnych sposobów ubarwiły mój pobyt na konwencie (Piotr Skobel!;)).


Komentarze


kaduceusz
    @earl
Ocena:
+5
> Tak też postrzegam rolę MG - jeśli nie zaktywizuje graczy, to znaczy, że się nie nadaje na MG.

Uproszczenie MG=mentor, choć swego czasu było dość rozpowszechnionym poglądem jest od dawna passé. Gry RPG mają swoją specyfikę - jest to wyjątkowe medium wspólnego tworzenia opowieści. W tym własnie względzie PMM jest najbardziej sztuczny i nieprawdziwy - w normalnej codziennej grze gramy (gracze i prowadzący razem) tylko dla siebie, a nie dla poklasku z zewnątrz. My tylko sami siebie oceniamy, nikt z zewnątrz.

Oczywiście, jeżeli traktujemy konkurs jako zabawę, to wszystko jest w porządku. Gorzej, jeżeli ktoś chce podchodzić do tego za bardzo na poważne. RPG to nie sport zawodowy.

Radzę, żebyś zagrał jakąś sesję i zobaczył jak to jest samemu. Doświadczenie gier fabularnych zmienia perspektywę i jest całkiem pouczające - myślę, że każdy powinien z raz spróbować naszego wyjątkowego hobby :-)
07-12-2012 10:06
Kot
   
Ocena:
+3
@Wojtek: Wy na pewno nie. Miałem na myśli raczej komentujących.

@Gerard: Do ciebie też ten komentarz nie był skierowany. A co do graczy obozowych, to nie miałem takich problemów na szczęście. Sęk w tym, że oni przyjeżdżają na takowy obóz przede wszystkim pograć, więc aktywizować ich nie trzeba. A zapału do gry przycinać też nie wypada - wystarczy skierować go w odpowiednim kierunku.

@kadu: Zapomniałeś chyba, że każdy startujący w PMMie robi to z osobistych pobudek i nie możesz powiedzieć, że któraś z nich jest gorsza od innych. A ty piszący o robieniu czegoś dla poklasku... To już przemilczę taktownie.

@Pozostali: Możemy wrócić do właściwej dyskusji? Wszystko to słyszałem/czytałem już kilka razy.
Nie podoba wam się jak działa PMM? To może opiszcie co byście zmienili i dlaczego? Wystawcie swoje pomysły przy okazji na krytykę pozostałych dyskutantów.

Żeby nie być gołosłownym, uważam że sędzią na PMM powinien być także zwycięzca z roku poprzedniego. Nawet jeśli to będzie oznaczało konieczność zapewnienia mu dojazdu i zakwaterowania przez konwent goszczący Puchar.
Kluby i organizacje wyłaniane jako wystawiające sędziów także powinny być poddawane pewnej selekcji.
07-12-2012 10:48
kaduceusz
   
Ocena:
0
> A ty piszący o robieniu czegoś dla poklasku... To już przemilczę taktownie.

Chyba masz jakiś uraz do mojej osoby, ale nie wiem z czego wynika, bo Cie nie znam. Możesz mi na PW wytłumaczyć co Cię boli? Wyjaśnię Ci dlaczego jesteś w błędzie :-) Peace, man.
07-12-2012 11:21
Wojtek Rzadek
    @ Ifryt
Ocena:
+1
Tu masz rację pełną, Ifrycie, że PMM wciąż jest żywy, dlatego też się tak bardzo cieszę z tego powodu, nawet jeśłi sporo jest tego mówienia o kolesiostwu i szukania dziury w całym. ;)
Bardzo jestem wdzięczny Sędziom i MG, którzy zechceli wrzucić swoje impresje poPMM'owe. To jest super sprawa. :)

POzdrawiam,
Wojtek
07-12-2012 11:49
Repek
   
Ocena:
0
Do "nowych" w składzie sędziowskim, którzy nie pamiętają "jak to drzewiej z PMM bywało":

Nie dajcie sobie wmówić, że kiedyś PMM można było zarzucić jakieś przekręty i "kolesiostwo". I wtedy, i teraz wszystkie te teorie można tak samo o kant tyłka potłuc. A najczęściej wygłaszają je ludzie, którzy o PMM nie mają bladego pojęcia.

Słowem - kiedyś zarzuty wyglądały dokładnie tak samo, jak wyglądają teraz. Sami możecie więc ocenić, co są warte. :)

Ja sam nie jestem fanem wszystkich rozwiązań przyjętych w PMM. Ale te najbardziej powszechne zarzuty są tak niskie i żenujące, że przydałoby się oficjalne embargo na odnoszenie się do nich. Co polecam, nie tylko "nowym". :)

Pozdro
07-12-2012 15:30
karp
   
Ocena:
+1
Nie bardzo rozumiem "wielkiego hallo". Kadu poprowadził między innymi znajomym, a sędziowie sie na to zgodzili. Czy regulamin tego w jakiś sposób zabrania? Jeśli nie to o co w ogóle cała sprawa?
Nie rozumiem podwakroć, gdyż prowadząc "konkursowo" zdecydowanie wolalbym obcą ekipę:
1 - Lubię interakcję, bardziej zaskoczy mnie grupa ludzi, których nie znam.
2 - Gra z kazdym nowym graczem to nowe doświadczenie.
3 - W cholerę trików, które mam do zaoferowania ludziom, dla których będą one nowe. Dla własnych gracz muszę przygotowywać się tydzień dwa, zeby wymyślić coś oryginalnego, dla nowych muszę po prostu wybrać najlepsze patenty z pamięci.
4 - Jak kumpel na sesji za bardzo ją rozwala głupawką, to albo się dołączam, albo mówiemu "zamknij się, gramy". Nie znaczy to, ze poslucha. Z doświadczenia wychodzi mi, że jak sie ludzie nie znają to głupawki jest mniej.
07-12-2012 17:18
goracepapu
   
Ocena:
+1
Ratunku! Malkontenty mnie biją
07-12-2012 22:21
earl
   
Ocena:
0
@ kadu

Proszę Cię, nie imputuj mi czegoś czego nie powiedziałem, bo nie jest to zbyt grzeczne. Wcześniej Urko próbował mi w sposób arogancki wmówić, że komuś umniejszam zasługi (pewnie Włodiemu), teraz Ty wyskakujesz, że gdzieś napisałem, jakoby MG oznaczało rolę mentora. Wskaż mi, proszę, gdzie to napisałem, bo mam wrażenie, że zarówno Ty jak i Urko rozmawiacie sami ze sobą. Ale jeśli tak, to nie mieszajcie mnie do swoich wewnętrznych monologów.

Napisałem, że postrzegam rolę MG jako tego, kto aktywizuje innych graczy, podciąga kulejącą akcję, zachęca do większej samodzielności i inwencji tych najsłabszych lub nieśmiałych, wprowadza elementy, dzięki któremu gracze nie ziewają na sesji tylko dobrze się bawią. Innymi słowy pełni rolę MODERATORA a nie MENTORA. A to jest zasadnicza różnica.

08-12-2012 13:03
kaduceusz
   
Ocena:
0
> Proszę Cię, nie imputuj mi czegoś czego nie powiedziałem, bo nie jest to zbyt grzeczne

Unikniemy na przyszłość takich nieporozumień, jeżeli nie będziesz wypowiadał się na temat spraw, z którymi nie masz żadnego doświadczenia. Prowadzenie gier RPG to nie promowanie prac dyplomowych.
08-12-2012 13:22
earl
   
Ocena:
0
Unikniemy przede wszystkim jeśli będziesz czytał ze zrozumieniem to, co piszę i nie zarzucał mi tego, czego nie powiedziałem.
08-12-2012 14:50
kaduceusz
    EoT z mojej strony
Ocena:
0
Ciekawi mnie jakie to uczucie - wypowiadać sie z pełnym przekonaniem w temacie, o którym nie ma sie pojecia, a potem zarzucać dyskutantom będącym krok do przodu, że nie rozumieja co czytają. Pewnikiem super, oceniając po zalaczonym obrazku. Muszę kiedys spróbować!
09-12-2012 16:32
earl
   
Ocena:
0
A jakie to uczucie zarzucać komuś flejm, nie odnosząc się do jego wypowiedzi? A potem wyciągać jakieś argumenty, które nijak się mają do wypowiedzi dyskutanta? To już nie flejmerstwo, ale ... Nie powiem co, bo użyłbym zbyt dosadnego wyrażenia. No ale widać niektórzy, co mają krok do przodu w RPG, mają 3 kroki do tyłu z kulturą osobistą.
09-12-2012 18:30
oddtail
   
Ocena:
+1
Sam fakt istnienia PMM napełnia mnie na wpół zabobonnym, na wpół egzystencjalnym lękiem...

...ale notka fajna.
09-12-2012 18:52
Kamulec
   
Ocena:
+1
@oddtail
Ot, konkursik pt. "jury wybrane z mikrego odsetka RPGowćów, który akurat jest obecny na konwencie wręcza puchar jednemu z kilku (kilkunastu?) obecnych na konwencie MG w kategorii, której nie da się obiektywnie ocenić, szczególnie na tak lichej podstawie. Jak kogoś to bawi, to ok. Można założyć, że totalny nowicjusz nie dostanie pucharu, ale gwarancji dobrej sesji u jego posiadacza nie ma.

@kaduceusz
Earl napisał całkiem sensownie. Nie atakuj go ad personam, tylko podważ tezę, jeśli się z nią nie zgadzasz.
10-12-2012 08:43
Wlodi
   
Ocena:
+2
@Kamulec

1. A czy tak nie wyglądają dowolne zawody?

2. Earl ma rację o tyle, że MG powinien motywować biernych graczy do działania, jednak czy da się coś takiego zrobić jeśli gracz z góry jest nastawiony negatywnie wobec MG? (to dwie różne kwestie które nie są od siebie zależne).
10-12-2012 09:47
earl
   
Ocena:
0
@ Włodi
Ale jeśli widać, że gracz jest od początku uprzedzony do MG, to wówczas mistrz w ogóle nie powinien go prosić na sesję. Strzela bowiem sobie samobója i psuje zabawę innym.
10-12-2012 10:00
Wlodi
   
Ocena:
0
Nie do końca jestem w stanie odpowiedzieć na ten argument. Tzn. odnosząc się do PMM'a mogę powiedzieć, że w tym roku był problem z graczami. Co już zostało wspomniane w kilku notkach.

Kiedy mamy mało graczy jest również jeszcze jeden problem. Gracz może trafić na sesję której konwencja może mu nie pasować.

Ja takiego problemu nie miałem. Bądź nie zauważyłem u siebie. WekT natomiast miał z tym trochę pod górkę.

Wiem natomiast, że w swojej sesji półfinałowej przestraszyłem graczy mówiąc "będziecie grali dziećmi". Jednak okazało się, że strach był niepotrzebny i wszyscy bawiliśmy się świetnie.
10-12-2012 10:18
Z Enterprise
   
Ocena:
0
A, wtrącę się.
Ktoś tutaj rzucił, by zamiast hejtować dawać konstruktywne propozycje. Widzę że przynajmniej jedna została uwzględniona - nagrywanie (chociażby feedback Kosmita) - z tego co rozumiem nie do końca tak jak to postulowaliśmy ze Stingiem kilka miesięcy temu, ale postęp jest. Więc może warto hejtować? :)
Co do "konstruktywnych propozycji":
Trochę mnie dziwi problem z graczami i salami do PMMu. Tzn dziwi mnie, że jest z tym problem, bo przecież łatwo mu zaradzić. Sędziów było 13 z 15 zadeklarowanych, tak? Zakładając 15 sędziów, można z nich zrobić 5 drużyn po 3 osoby, dobierane losowo.
Dwie sesje w ciągu dnia po 4 godziny każda - i można obsłużyć 10 mistrzów w eliminacjach. Potem jest już tylko łatwiej, wciąż losując do półfinałów i finałów graczy z komisji konkursowej. Ci sędziowie, ktorzy nie wezmą udziału w sesjach mogą chodzić jak dotychczas i obserwować.
Uniknie się wielu problemów:
- braku graczy i szukania ich po korytarzach (Kosmit? WekT?)
- braku doświadczonych graczy
- braku sal (prowadzenie na korytarzu?)
- przyprowadzania kolegów na sesję i ustawiania sobie graczy do eliminacji (kaduceusz?)
- zarzutów do sędziów, ze nie mozna ocenić przygody po 15 min ogladania sesji z boku
- słuchania feedbacku graczy
- mniej sal, mniej logistyki.
- mniej sal, mniej nagrań

w sesji eliminacyjnej sędziowie niezależnie wystawiają punkty w ankiecie zgodnie z przykazaniami- potem punkty sie sumuje dla kazdego mg i wybiera najlepszych do polfinalu. W sesji polfinałowej grający znow wypelniaja ankietę, a "luźni sędziowie" dodają własne punkty i rozstrzygają remisy..
W sesjach finałowych ankiety mają mniejsze znaczenie, a głos "luźnych" jest decydujący.
Ot, taka konstruktywna propozycja.
10-12-2012 10:51
Szponer
    IMHO
Ocena:
+6
Może się czepiam, ale nie sądzisz, że prowadzenie samym sędziom zwiększy hermetyczność konkursu, oskarżenia o kolesiostwo itp? Ponadto, mi, nie wiem, jak innym, feedback graczy był bardzo cenny, nawet tych początkujących. Poza tym, to nie wydaje Ci się, że zwyczajnie są gracze z zewnątrz, którzy chcieliby brać udziałw PMMowych sesjach? Nie widzę powodu, by im to uniemożliwiać. Wydaję mi się, że większość problemów organizacyjnych rozwiązałyby właśnie wcześniejsze zapisy. Byłyby zarówno sale, jak i gracze.

Oczywiście nie twierdzę, że Twoje pomysły są złe, po prostu korzystając ze swojego małego doświadczenia, wydaję mi się, że nie trzeba być aż tak radykalnym :)
10-12-2012 11:11
WekT
   
Ocena:
0
@ Z

po pierwsze, jeden juror jako gracz to dobre rozwiązanie. (z tym doświadczeniem też różnie)
Gracze, których nie znasz to zawsze duża loteria, bo dochodzą style, preferencje etc.
Aha no i jeszcze jak to graćfajnie jak musisz koncentrowaćsięna jakiś punktach ankiety.

W takim konkursie konieczna jest ocena z zewnątrz bo grając nie jesteś w stanie wyłowić wielu elementów z pracy mg.

sprawę graczy powinna rozwiazywać jakiś element promocyjny i chociaż na eliminacje, które są na początku konwentu jakaś kartka do zgłoszeń do mg i przynajmnije systemem, w którym prowadzą. Ew. to casus początku konwentu.



10-12-2012 11:46

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.