PB3: Uga Buga vs Palce w Pralce

Planszowe boje - część 3.

Autor: Daniel 'ScripterYoda' Oklesiński

PB3: Uga Buga vs Palce w Pralce
Planszówki to nie tylko ciężkie "mózgożery" na kilka godzin, wymagające stałego umysłowego wysiłku. Gry planszowe to także, a dla niektórych głównie,"imprezówki". Zgodnie z tą ideą działa między innymi wydawnictwo Cocktail Games, charakterystyczne z dwóch rzeczy. Po pierwsze, wydaje ono większość gier w metalowych puszkach. Po drugie, prawie wszystkie tytuły to właśnie "imprezówki". Studio współpracuję również z REBEL.pl, co doprowadziło do spolszczenia, jak dotąd, czterech gier z ich oferty – Szał Ciał, Daję Głowę, Palce w Pralce i, dopiero co wydane, Uga Buga. W dzisiejszym odcinku chciałbym porównać te dwie ostatnie.


Wykonanie

Trudno mówić o różnicach w jakości wykonania obu gier, wydanych przez to samo wydawnictwo i do tego w tej samej serii. I jedna, i druga zamknięte są w małej, kwadratowej, metalowej puszce, która świetnie chroni zawartość przed wodą, upadkiem, ogniem i innymi nieprzewidzianymi wypadkami. W środku znajdziemy kilkadziesiąt kart zrobionych właściwie identycznie, to znaczy na bardzo wysokim poziomie. Nie można też porównać stosunku ceny do jakości. Zarówno Palce w Pralce, jak i Uga Buga kosztują 45 zł, a w zamian za to dostajemy dokładnie tyle samo elementów.

Wygrywa: remis


Grafika

O ile poziom edytorski stoi na identycznym poziomie, to zdecydowanie warto pochwalić Palce w Pralce za świetne, humorystyczne rysunki. Komiksowy styl bardzo przypadł mi do gustu i musiał on z automatu przebić karty z Uga Buga, które składają się głównie z napisów. Nie można jednak sądzić, że nowsza pozycja jest brzydsza. Po prostu jej forma nie pozwoliła grafikowi na szaleństwo.

Wygrywają: Palce w Pralce


Rodzaj rozgrywki

Palce w Pralce to gra zręcznościowo – muzyczna. W rytm nieśmiertelnego przeboju Queen "We will rock you" gracze wystukują rytm – dwa uderzenia o uda i klaśnięcie w ręce. Gdy wpadnie się już w rytm, jedna osoba pokazuje swój znak (zamiast klaśnięcia), a następnie przedstawia znak innej osoby, tym samym ją wywołując. Wtedy dana osoba musi zauważyć, że została wywołana i powtórzyć swój znak, następnie zaś wywołuje kolejną osobę, a wszystko to w rytmie klepania się po udach i klaskania. Gra wymaga odrobiny spostrzegawczości i uwagi. Każda pomyłka przybliża nas do spektakularnej porażki (dostajemy karty "kula").

Uga Buga to również "imprezówka", tym razem jednak jest to też "pamięciówka". Plemię jaskiniowców zostało bez wodza, a pojedynek na słowa rozstrzygnie, kto zajmie wolne stanowisko. Przed grą każdy z graczy otrzymuje trzy karty – leżą one przed nim zakryte. Następnie osoba najlepiej udająca mamuta (!) zaczyna, wykładając jedną ze swoich kart. Aktywny jaskiniowiec musi przeczytać słowo z danej karty, dodać "HA!" i wskazać kolejną osobę. Ta musi najpierw dołożyć jedną kartę, a następnie powtórzyć cały ciąg od dołu, co powoduje, że zadanie z każdą kolejką robi się coraz trudniejsze. Wybory na wodza toczą się dopóty, dopóki ktoś się nie pomyli (lub rzadziej, jeśli ktoś pozbędzie się wszystkich trzech kart). Wtedy karty ze środka daje się nieszczęśnikowi (lub całej reszcie w drugim przypadku), każdy dobiera do trzech kart i rozgrywka toczy się dalej.

Obie gry wymagają pełnej uwagi, choć zdecydowanie Uga Buga jest dużo bardziej wymagająca. Zapamiętanie wszystkich sylab, a czasem i czynności (wystawienie języka, walnięcie w stół itp.) jest dość dużym wyzwaniem. Obie gry łączy jedna cecha – wygrywa ta osoba, która zdobędzie jak najmniej kart ("kul" lub kart z sylabami w zależności od tytułu). Obie pozycje to świetne tytuły, które sprawdzą się przy każdej okazji. Dla mnie, nie ma większej różnicy pomiędzy "zręcznościówką", a "pamięciówką". Rozgrywka nie jest oczywiście identyczna, ale nie da się wskazać tej przyjemniejszej.

Wygrywa: remis


Wymaganie otwartości

Gry imprezowe często wymagają od graczy robienia różnych, czasami bardzo dziwnych, rzeczy. Niektórzy jednak, niestety, są z natury wstydliwi i przez to nie będą chcieli grać w bardziej "odważne" tytuły. Tak jest też zdecydowanie w Uga Buga. W tej pozycji wybieramy pomiędzy zwykłym wymawianiem sylab (czytaj: słabą zabawą), a odgrywaniem jaskiniowca. Drugi przypadek wymaga jednak wcielenia się w prehistorycznego przodka – wydawania nieartykułowanych dźwięków, niezbyt mądrego wyrazu twarzy i rytualnego wyśmiewania mylących się współgraczy. Niestety, taka forma zabawy nie zachęci mniej odważnych osób. Palce w Pralce nie mają aż takiego problemu – wystukiwanie rytmu i pokazywanie raz na jakiś czas znaku nie powinno nikogo odstraszyć.

Wygrywają: Palce w Pralce


Skalowalność

Zarówno Palce w Pralce, jak i Uga Buga to gry bardzo dobrze się skalujące. Jak to gry imprezowe, potrafią obsłużyć całkiem sporą liczbę graczy (w pierwszą może grać do 12 osób, w drugą do 8), jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby do rozgrywki zasiadło nawet 15 osób. Większym problemem jest minimalna liczba graczy. Jeśli chcemy wystukiwać piosenkę Queen potrzebujemy aż czterech graczy, do zabawy w jaskiniowców wystarczy trzech. Właśnie przez ten fakt w tej kategorii wygrywa bardziej prehistoryczna pozycja.

Wygrywa: Uga Buga


Wynik końcowy

Na koniec pozostaje mi polecić po prostu lepszą grę. Wybór nie jest wcale łatwy, ale mimo wszystko bardziej podobają mi się Palce w Pralce. Są bardziej otwarte – łatwiej zachęcić przypadkowe osoby do wystukiwania rytmu niż, według hasła reklamowego, "tracić swą godność w 5 minut" – i zwyczajnie przyjemniej mi się w nie gra. Nie oznacza to jednak, że Uga Buga to słaba gra. Wręcz przeciwnie! To także świetna "imprezówka", jednak jest,w moim odczuciu, odrobinę słabsza. Na początek więc zachęcam do zakupu Palec w Pralce, a jeśli ta pozycja się spodoba, to na pewno warto poszerzyć swoją kolekcję gier Cocktail Games o Uga Buga.

Wygrywają: Palce w Pralce

Dziękujemy wydawnictwu REBEL.pl za przekazanie egzemplarza Uga Buga na potrzeby stworzenia artykułu.