Ostatnia przysługa

Autor: Karolina 'Viriel' Bujnowska-Brzezińska

Ostatnia przysługa
Od Redakcji Tekst pochodzi z cyklu Opowieści z prowincji i ściśle nawiązuje do wydarzeń oraz bohaterów przedstawionych w opowiadaniu Leniwa Rozkosz. Korzystając z okazji, serdecznie zapraszamy do lektury tych Czytelników, którzy nie znają wspomnianej publikacji!


Greta von Koniegsten konała w kałuży własnego moczu i krwi. W zatęchłym lochu, przesiąkniętym smrodem strachu i zdrady. Steiben, jeden z najprzedniejszych cyrulików na zachód od Reiku, czynił wszystko, co w jego mocy, by wykonać polecenie swego drażliwego pana i utrzymać kobietę przy życiu. Przynajmniej do czasu egzekucji. Rany były jednak rozległe, choć zadane z niebywałą wprawą, i mężczyzna zaczynał się poważnie zastanawiać, czy fakt, że Greta jeszcze dychała, był łaską dobrych bogów, czy żartem tych mrocznych. Zimne spojrzenie oczu inkwizytora nie pozwalało jednak Steibenowi na zdradzenie jakichkolwiek obaw, że utrzyma kobietę przy życiu. Cyrulik był w końcu zaufanym pomocnikiem, i jako taki, doskonale wiedział, że nie warto denerwować, a tym bardziej rozczarowywać łowcy.

Drzwi do izby trzasnęły za postawnym jegomościem, który wkroczył do wnętrza. Skinął inkwizytorowi lekko głową na przywitanie. Steiben dostrzegł, że gość spokojnie poprawił eleganckie, zdobione koronką mankiety koszuli, wystające z rękawów zacnego płaszcza. Na przystojnej twarzy nie malował się nawet cień lęku czy niepewnej obawy. Na samą myśl o człowieku, który nie trwoży się przed jego panem, Steiben poczuł zimne ukłucie głęboko w trzewiach, zadrżały mu ręce.

– Witaj, Heinz – rzekł inkwizytor.

Płomienie świec rozjaśniających mrok izby rzucały podłużne cienie na jego twarz, upiornie wyostrzając szpetną bliznę. Łowca jedną dłonią odgarnął jasne kosmyki, które opadły mu na czoło, a drugą wyciągnął na przywitanie.

– Witaj, Teodorze. – Gość przywołał na usta oszczędny uśmiech, noszący znamiona sympatii, i uścisnął wyciągniętą prawicę. – Mniemam, że przesłuchanie się powiodło?
– Można tak powiedzieć. Na wiele pytań jednak nadal nie znam odpowiedzi.
– Ale przynajmniej miałeś okazję je zadać, Teodorze.

Heinz Fryderyk von Bildhofen skupił się na obserwowaniu pospiesznych zabiegów cyrulika. Dostrzegł tępe, pełne bólu spojrzenie ofiary. Kobieta bezgłośnie ruszyła ustami, jakby próbowała wyszeptać jakąś prośbę. Zapewne błaganie o szybką śmierć. Uśmiechnął się do niej i ciągle patrząc jej w oczy, rzekł:

– Nie ma tak łatwo, dziecinko. Jesteś w dobrych rękach. Mój przyjaciel zbyt długo cię szukał, byś mu się teraz wywinęła, uciekając pod spódnicę Morra.

Greta von Koniegsten, choć skrajnie wyczerpana i na granicy utraty świadomości, skuliła się pod tym spojrzeniem i cicho załkała.

– Byłbyś dobrym łowcą – skomentował nad wyraz rozweselony Teodor. – A teraz pozwól, że dokończymy naszą rozmowę gdzie indziej. Niech Steiben robi, co do niego należy.

Wezwany skłonił się pokornie i odetchnął z niemałą ulgą, gdy obaj mężczyźni wyszli z izby.

Opowiadanie w całości do pobrania w pliku PDF.
Ostatnia przysługa – pobierz PDF (plik 1,88 MB)