Ostatni legion - Chris Bunch

Autor: Michał 'ShpaQ' Laszuk

Ostatni legion - Chris Bunch
Moje wrażenie, po zetknięciu się z Ostatnim legionem Chrisa Buncha, gwoli ścisłości, pierwszym tomem trylogii pod tym samym tytułem, określiłbym mianem bardzo pozytywnego. Miła oku, kolorowa okładka, jednoznacznie sugerująca typ literatury, z jaką przyjdzie się czytelnikowi zmierzyć. Jest to nic innego, jak tylko militarne science fiction. Jeszcze tylko rzut oka na krótką notkę biograficzną o autorze, z której dowiadujemy się między innymi tego, że jest byłym żołnierzem armii amerykańskiej, i mogłem już całkowicie pogrążyć się w lekturze. Czytelnikom znany jest z ośmiotomowego cyklu Sten, który napisał wespół z Allanem Cole'm.

Pierwszych kilkanaście stron poświęconych zostało głównym bohaterom, jednak dowiadujemy się z nich stosunkowo niewiele, w sam raz tyle, żeby rozbudzić naszą ciekawość. Dodam tylko, że są oni bardzo wyrazistymi osobistościami, co niewątpliwie jest jedną z zalet Ostatniego legionu.

Zagłębiając się w lekturze, wszelkie moje wątpliwości dotyczące charakteru powieści, zostały rozwiane. Książka ta trzyma się przyjętej konwencji, jak mało która, niestety. Dostajemy znacznie większą dawkę "military" niż science fiction. Autor niemal na każdym kroku serwuje nam wspaniałe opisy scen batalistycznych, okraszonych świetnymi dialogami prowadzonymi głównie w żołnierskim żargonie. Dowcipne i zaskakujące, w znacznym stopniu ukazują mistrzostwo autora w tej dziedzinie i doskonałą znajomość tematu. Dialogi Te są naprawdę świetne i, moim zdaniem, są największym atutem Ostatniego legionu. Powiem więcej. Warto kupić tę książkę, choćby po to, by bawić się potyczkami słownymi, które toczą ze sobą bohaterowie. Uśmiałem się przy nich do łez.

To wszystko otrzymujemy jednak kosztem fabuły, która, nie owijając w bawełnę, jest po prostu, przepraszam za mocne słowo, tragiczna i sztampowa. Niby coś się dzieje, niby jest jakaś intryga i głębsze przemyślenia, ale wszystko to ginie gdzieś między jedną, a drugą bitwą i niekończącymi się odgłosami wystrzałów.

Tłumaczenie jest znośne. Po prostu. Nie powala na kolana, ani nie powoduje chorobliwych drgawek u wrażliwych czytelników, załamanych tragicznym poziomem tegoż, co często "zabija" książki. Krótko mówiąc, jest rzetelna i nie niszczy przyjemności czytania. Strona edytorska jest również w porządku.. Owszem wyłapałem kilka literówek, ale ich znaczenie i zauważalność w tekście jest, w skali całości, minimalne.

Ostatni legion Chrisa Buncha jest książką, którą czyta się prosto, łatwo i przyjemnie, niemal jednym tchem; w której opisy akcji zbrojnych pojawiają się praktycznie bez przerwy, a dialogi są ich drugą siłą, jest też książką, która zagubiła gdzieś fabułę. Niestety. Niemniej jednak gorąco polecam ją wszystkim tym, których nie zrażają takie braki. Czynię to z czystym sumieniem. Każdy miłośnik military science fiction z pewnością będzie zachwycony. Natomiast ci, oczekujący od literatury fantastycznej nieco polotu, dobrej fabuły, zaskakujących intryg; literatury, w której bogate opisy mieszają się z filozoficznymi rozważaniami bohaterów, zwyczajnie się zawiodą. Nie znajdą dla siebie nic godnego uwagi. Tej części czytelników książkę tę zdecydowanie odradzam.