» Recenzje » Ostatni kontynent - Terry Pratchett

Ostatni kontynent - Terry Pratchett

Ostatni kontynent - Terry Pratchett
Wyobraźmy sobie książkę opisującą Australię nie wprost, lecz poprzez szereg skojarzeń napędzany przez szeroko rozumianą kulturę popularną. Książkę o kontynencie pełnym owiec, kangurów i krokodyli. O specyficznych ludziach zamieszkujących ten rejon: pijących dużo piwa, postrzygaczach wspomnianych wcześniej owiec, ubranych w skórę osobnikach o przydomku "szalony", przemierzających pustynię w wybrykach techniki szczelnie obitych blachą, grupie "aktorów" grających kobiety i podróżujących od miasta do miasta czy też pracownikach opery, której budynek ma bardzo charakterystyczny kształt.

A gdyby ta książka miała przy okazji opisywać zasady ewolucji? Nieco przyśpieszonej, ale w końcu to nie główny temat naszej publikacji. Ta ewolucja byłaby przeprowadzana przez boga, który sam nie byłby jeszcze do końca pewien jak to wszystko ma funkcjonować, wykazywałby się natomiast iście kinsey'owską pasją dotyczącą chrabąszczy.

Głównym bohaterem, którego przygody prowadziłyby nas poprzez cały kontynent mógłby być np. mag o imieniu Rincewind. To gwarantowałoby nam szereg pościgów i ucieczek - pościgów za naszym bohaterem i ucieczek przed wszystkim, co napotka. Jego przewodnikiem po tej krainie mógłby być ktoś bezpośrednio kojarzony, powiedzmy: mówiący i zmieniający kształty kangur. Brzmi dziwnie? No cóż, w końcu zezwala nam na to licentia poetica.

Kto mógłby lepiej nadawać się do badań nad ewolucją, jeśli nie grono pedagogiczne pewnego uniwersytetu? Człekokształtny bibliotekarz i banda magów to w końcu idealna grupa badawcza. Są oni bez wątpienia najwłaściwszymi osobami do dialogu z bogiem na temat ewolucji… pod warunkiem, że nie rozmawiają o seksie.

A gdybyśmy dołożyli do tego jeszcze jednego Rincewinda i jeszcze jedną grupę magów jako "wisienkę na torcie"? Czy byłoby to ponad nasze siły? Na szczęście taka książka już została napisana. Tym karkołomnym zadaniem zajął się mistrz pióra Terry Pratchett, a książka zatytułowana jest Ostatni Kontynent. Jest to kolejna świetna powieść tego autora, którego chyba nie muszę zachwalać. Wszystkie wymienione przeze mnie składowe wymieszane są z kunsztem szefa literackiej kuchni, a wszystko doprawiono humorem tak typowym dla Pratchetta. Danie to wyborne, które wszystkim polecam.


Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
7.42
Ocena użytkowników
Średnia z 19 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Ostatni kontynent (The Last Continent)
Cykl: Świat Dysku
Tom: 22
Autor: Terry Pratchett
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Autor okładki: Josh Kirby
Wydawca: Prószyński i S-ka
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 2006 luty 23
Liczba stron: 304
Oprawa: miękka
Format: 142 x 202 mm
ISBN-10: 83-7469-178-6
Cena: 29,90 zł



Czytaj również

Blask fantastyczny
Błyskotliwe dowcipy
- recenzja
Straż! Straż!
Pierwsze spotkanie ze Strażą Miejską Ankh Morpork
- recenzja
Niuch
Sam Vimes melduje się na... urlop!
- recenzja
Mgnienie ekranu - Terry Pratchett
Panoptikum Terry'ego Pratchetta
- recenzja
Ewolucja Straży
Od kwartetu do małej armii

Komentarze


~Rince

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ludzie nie potrafia docenic dobrej recenzji.
22-05-2006 21:35
Szczur
    Dość nietypowa recenzja
Ocena:
0
ale w sumie przy tym autorze chyba ujdzie taka forma ;)
Czyta się przynajmniej przyjemnie - zarówno książkę jak i reckę.
23-05-2006 10:51
M.S.
    Mnie recenzja się niepodoba
Ocena:
0
Po prostu za mało konkretów. Autor chciał nadać swojej recce nieco oryginalności, ale mu nie wyszło.
24-05-2006 21:48
ghoulas
   
Ocena:
0
Skoro niemożna nic dobrego napisac o książce to trzeba jakis sposób na recke wymysleć by po swoim idolu nie pojechać za bardzo.
01-06-2006 13:48
~Barraketh

Użytkownik niezarejestrowany
    Srednio
Ocena:
0
Faktycznie przerost formy nad trescia, ale i o ksiazkach Pratchetta napisano wszystko. Co do samego Ostatniego Kontynentu, to mialem wrazenie, ze skonczyl sie wtedy, kiedy dopiero zaczal sie rozwijac i akcja nabrala tempa. Jak na autora kalibru Terry'ego dosc miernie to wyszlo. Za to Carpe Jugulum, ktore mam w oryginale jest juz duzo lepsze ;). Autorowi recenzji natomiast radze skupiac sie bardziej na ksiazce, mniej na tresci. Wymienienie skladowych fabuly raczej najlepszym sposobem na przedstawienie ksiazki nie jest. Ot, jakby autor napisal wstep do recenzji i sie znudzil.
12-06-2006 09:08

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.