» Recenzje » Ósma czara: Genesis

Ósma czara: Genesis


wersja do druku

Klasyczny bunt

Redakcja: Michał 'ShpaQ' Laszuk

Ósma czara: Genesis
Jakiś czas temu w prywatnej rozmowie Rafał Szłapa opowiedział mi ciekawą historię o tym, jak przed laty zawitał do katowickiego mieszkania Krzysztofa 'Prosiaka' Owedyka. Znanego już wówczas autora nie zastał, ale podjęty został przez jego rodziców. Ci okazali się bardzo sympatycznymi ludźmi, sprawiającymi wrażenie wspierających działalność syna. Rafał wrócił z tej wyprawy bogatszy o dwa egzemplarze Ósmej czary. Nie wiem, jak teraz się sprawy u Państwa Owedyków mają, ale pełna publikacja reklamowanego jako kultowy najsłynniejszego komiksu Prosiaka powinna sprawić im satysfakcję. W czasach, gdy coraz więcej tytułów sprzed lat doczekuje się wznowień, miejsce w szeregu pośród takich legend jak Christa, Pawel czy Skarżyński ujmy nie przynosi.

Reedycja poszerzona o wprowadzający, rozwijający historię rozdział Genesis, ukazała się pod hasłem "przybliżenia klasycznej pozycji nowemu pokoleniu fanów". Czy po latach tytuł ten ma im coś do zaoferowania? Na pewno, bez względu na okoliczności, w każdych czasach znajdzie się miejsce dla buntowników, którzy czują potrzebę wyrażenia swojego sprzeciwu. I to bez względu na to, czy jest to młodzieńczy, pełen zapału bezkompromisowy atak na wartości czy wyważona polemika z powszechnie przyjętymi normami. W przypadku Prosiaka, autora wielu anarchistycznych i niepokornych żartów komiksowych, trudno spodziewać się wyważonej dyskusji na temat wiary. Na płaszczyźnie teologicznej mamy do czynienia z dość powierzchownym podejściem do religii, brakuje też jakiegokolwiek dylematu moralnego centralnej postaci. Główny bohater jest zdeklarowanym ateistą, a nie osobą, która przeżywa kryzys wiary. I choć kwestii relacji Bóg-człowiek poświęcono sporo miejsca, komiks o wiele więcej oferuje na poziomie opowieści o rozdzielonej parze kochanków. Ich miłość jest silniejsza od mocy boskiej, opiera się samej apokalipsie, a sugestywny, fizyczny atak na Boga w imię uczucia (tudzież w imię zemsty za jego utratę) zamyka tom mocnym, bluźnierczym akcentem.

Upływ czasu w interesującym świetle stawia fakt zaliczenia Ósmej czary do komiksu niezależnego. Oczywiście, w latach dziewięćdziesiątych główny nurt w Polsce wyznaczały tytuły spod znaku TM-Semic, a o solidne wydanie bardziej wymagających pozycji nie było łatwo. Jest zatem coś symbolicznego w fakcie, iż po latach komiks
Owedyka jest wznawiany przez Kulturę Gniewu, czyli firmę - ze względu na dobór autorów i tematów - mocno kojarzoną z undergroundem. Dziś z tej "undergroundowości", zarówno wydawcy jak i Czary, niewiele pozostało. Kultura Gniewu działa na szeroką skalę, wspierana przez wysokonakładowe pisma. A opowieść Prosiaka ma z undergroundem tyle wspólnego, co Kaznodzieja Gartha Ennisa. Porównanie jest zresztą celowe, gdyż oba komiksy sporo łączy.

Jeśli pominąć różną objętość obu historii, każda z nich charakteryzuje się podobnym rozmachem i obszarem działań, a także realistycznym stylem, którego często domagają się poszukiwacze, tak zwanego, mainstreamu. Podobnie prezentują się również motywy walki ze stwórcą, romansu silniejszego niż śmierć, a nawet postaci drugoplanowych. Jak widać, pewne klasyczne historie realizują się w podobny sposób pod rozmaitymi szerokościami geograficznymi. Ennisa i Owedyka łączy jeszcze jedno - potrafią opowiedzieć wciągającą historię: skonstruować dobry dialog, zbudować ciekawą postać (zwłaszcza kobiecą!) i odpowiednio rozłożyć dramatyczne akcenty. A dopóki nie poznamy w Polsce zakończenia amerykańskiej sagi o kaznodziei, dopóty Owedyk pozostanie na czele rankingu klasycznych buntowników.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


6.0
Ocena recenzenta
6.6
Ocena użytkowników
Średnia z 10 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Ósma czara: Genesis
Scenariusz: Krzysztof Owedyk
Rysunki: Krzysztof Owedyk
Wydawca: Kultura Gniewu
Data wydania: luty 2007
Liczba stron: 112
Format: B5
Oprawa: miękka, kolorowa
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
Cena: 27,90 zł



Czytaj również

Koszmary
Cthulhu w piękny wykonaniu
- recenzja
Ratboy
Gryzonie górą
- recenzja
Prosiacek X
List do wydawnictwa
- recenzja

Komentarze


~Nick Drake

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
bardzo fajny tekst.

pokazuje słabości komiksu, ale sie nad nim nie pastwii.

Ja dopiero teraz przeczytałem Czare, wiec sentymentu do niej żadnego nie miałem.
No i rozczarowała mnie. Watek religijny jest na tyle powierzchownie złapany że anie nie jest ciekawy, ani próby bluźnierstwa nie robią wrażenia. Zostaje właściwie sama love story, ktora orginalnością też nie grzeszy.

Ale trzeba przyznać, że cały czas przez komiks przebija inteligencja. Fabuła jest dobrze opowiedziana, scenariusz bardzo fachowo napisany, ma rozmach. Rzetelna robota z niespełnionymi ambicjami.
01-06-2007 16:05
Repek
    Nick...
Ocena:
0
...wiesz, co do tych ambicji - wydaje mi się, że na tamten czas komiks spełniał ambicje autora, inaczej by go pewnie nie wypuścił. Dziś może by go przerobił, ale tutaj to możemy sobie gdybać. To jednak reedycja i warto oceniać ją w tym kontekście.

Pozdrawiam
02-06-2007 01:58
~Nick Drake

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
moze i słusznie, trudno mowic jakie ambicje miał Prosiak robiąc komiks.

poprawiam sie:
Rzetelna robota, ale nie zachwyca [mnie]
:)
03-06-2007 13:54
Repek
    Ja równiez...
Ocena:
0
...na kolana nie padłem, lecz mocno uderzyło mnie, że komiks uważany za ikonę undergroundu jest... realistyczny w kresce. Dziś [a i kiedyś, przecież to wcale nie jest stary komiks] takie tematy wcale nie są niczym niezwykłym.

Chyba jego undegroundowość wynika z trzech rzeczy:
- wydania pierwotnie niezależnie
- tematyki kontrowersyjnej jak na Polskę
- osoby Prosiaka

Pozdrówka
03-06-2007 16:18
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
właśnie, w formie nie ma w sobie nic z undergroundu. Scenariusz napisane zgodnie ze wszystkimi prawidłami, żadnego niechlujstwa, czy epatowania przemocą, subkulturowości.

Gdyby to dziś była jgo premiera, to nikt by nie powiedział że to underground.

pozdr
03-06-2007 20:30
~maryja 7

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Lubię bardzo Turka, Skutnika, Szneidera, Madeja czy nawet Dąbrowskiego i Pałę. Moim zdaniem Owedyk lepiej wypadł w Ósmej czarze niż w Cierniu w koronie, chociaż wiem że te dwa komiksy to trochę inna półka.
28-12-2008 15:24
~xxx

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Temat trochę stary, ale jednak się wypowiem. Myślę że komiks był w tamtych czasach undergroundowy, ponieważ został wydany zaledwie 4 lata po upadku komuny. Wtedy Bóg i kościół były tematem nietykalnym. Dziś sytuacja się trochę zmieniła, ale na pewno znajdą się tacy dla których ósma czara wyda się kontrowersyjna;)
18-11-2010 21:47

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.