23-02-2011 00:33
Oscar Run 2010
Odsłony: 1
Oscars 2011 Highlights In Advance! - zamiast polecanki.
Jak co roku będę pluł na Oskary, wytykał bylejakość, pretensjonalność, tendencyjność i całkowitą niewymierność tych nagród. To nie przeszkodzi mi rzecz jasna w tym, by razem z resztą baranów śledzić ich wyniki. Jak wiecie w 2010 roku do naszych kin trafiły tylko trzy z dziesięciu nominowanych do głównej statuetki filmów. Nie chcę przeciągać i robić tradycyjnego wrzutu na temat tempa premier i piractwa, więc od razu przejdę do przeglądu nominowanych. Kolejność nie jest przypadkowa, ale też nie oznacza, że im dalej tym bardziej przewiduję/kibicuję/uznaję...
10. Winter's Bone - Zacznę od dwóch filmów których nie widziałem. Trailer zachęcający, film pewnie spodobałby mi się bardziej niż Fighter, ale jeszcze nie miałem okazji nadrobić, a nie chciałem dłużej odwlekać notki. Jeśli idzie o szanse to są kruchutkie (mówię o wszystkich 4 kategoriach) - tegoroczne nagrody będą albo standardowym koszeniem przez jeden film, albo zostaną rozszarpane pomiędzy King's Speech i Social Network.
9. The Kids Are All Right - O ile o poprzedniej pozycji pewnie sam bym nie pomyślał, gdyby nie nominacja, tak to mnie zaciekawiło wcześniej. Humorystyczne ujęcie daje szanse na niezły film z pomysłem, ale wiadomo - trailery kłamią, może to pretensjonalna płaczliwa kupa. Wtedy szanse na statuetkę by podskoczyły połączenie kina [mod] i cierpiętniczego dramatu nieźle wpasowuje się w gusta akademików. Ale patrząc realnie myślę, że twórcy wrócą do domu z pustymi rękoma (jak nie liczyć wartych kilkanaście tysięcy zielonych koszy z "drobiazgami" od sponsorów).
8. The Fighter - Sam nie wiem czemu to oglądałem. Chyba chodziło o ten niesamowity występ Chrisa Bale. Rzeczywiście chłop poszedł na całość (nie po raz pierwszy zresztą, przynajmniej teraz jednak nie zagłodził się do krawędzi grobu). Ale pewien Amerykanin, grający Australijczyka, grającego *KASZL*rzyna, udającego innego kolesia skomentowałby to słowami you went full retard. Prawdę powiedziawszy przez cały seans człowiek ma ochotę walnąć go w ryj. Zapewne był to zamierzony efekt, ale Oskarowo mógł być to kiepski pomysł. Stąd kciuki i rokowania stoją za Rushem.
Jeśli idzie o sam film, to obiektywnie mówiąc to bardzo solidna robota. Reżyserka, montaż, dodatkowy plus za kapitalne zdjęcia, aktorsko Melissa Leo jest świetna, podobnie jak Bale - przez cały seans człowiek ma ochotę skręcić jej kark. Subiektywnie - to totalnie nie moje kino. Kolejna już historia boksera od bruku do pasa, do tego white trash, liczna rodzina wlekąca jedynego wartościowego członka w dół i takie tam paskudności. Przy okazji - Mark Whalberg ze swoją oszczędną grą przekonuje mnie 50x bardziej niż przeholowany Bale.
7. 127 Hours - O filmie pisałem w osobnej notce. Szanse mógłby mieć James Franco - trudna i dobra rola w takim sobie filmie. Poza tym wkurzyłaby mnie wygrana w każdej z pozostałych kategorii gdzie nominowano ten film. Choć za montaż byłbym w stanie zrozumieć, nawet jeśli mnie nie wziął.
6. Toy Story 3 - To też znalazło się już na moim blogu. Zabawki mają mniejsze szanse niż miał Up. I dobrze bo to przereklamowana bajka. Dobra, solidna, ale ileż lepszych było na przestrzeni lat... Statuetkę za najlepszy film animowany i tak ma w kieszeni, więc nikt nie powinien narzekać.
5. Black Swan - Notki w końcu nie było i chyba wykręcę się tymi kilkoma słowami: Natalce wpadła w łapki rola skrojona pod statuetkę, nie złamała się pod jej ciężarem, nie przeholowała, a do tego po Złotych Globach wszyscy czekamy na kolejną porcję jej śmiechu. Film, choć nie zwala z nóg, w innej sytuacji pewnie miały szansę na jakieś statuetki ale i tutaj spodziewałbym się, że Aronofsky'ego zadepczą dwaj faworyci, choć przy preferencyjnych głosach może być różnie. Płakać po Łabędziu nie będę dobrze, dobrze, dostatecznie.
4. The Social Network - Fejsowi trafiła się notka razem z zabawkami. Znów dobry film, który trochę zbrzydł mi po przesadnych, ociekających wybujałymi komplementami recenzjach. Fincher umocnił moje przekonanie, że zerwał ze swoim stylem na rzecz szerszej widowni. TSN trudno za coś skrytykować, to kawał dobrego filmu, mogę najwyżej groteskowość w dialogach o której więcej w linku.
3. Inception - I po raz ostatni mogę odesłać do starej notki. Incepcja oberwała z powodu wybujałych oczekiwań, film jednocześnie prosty i zakręcony utknął w gardle wielu krytykom i to chyba pogrzebało jego szanse na cokolwiek. A szkoda. Ale co tam, bardziej szkoda mi było tego jak Avatar i Hurt Locker zadeptały scenariuszową (co najmniej) statuetkę QT. Incepcja zdecydowanie mogłaby zgarnąć kilka rycerzyków za techniczne kategorie, ale i muzyka i art direction byłyby mile widziane.
2. The King's Speech - Kapitalny film. Oczywiście statuetkę najlepszego filmu zgarniały znacznie, znacznie lepsze filmy. Ale jak wiadomo liczy się konkurencja w danym roku. A ten skrojony pod nagrody obraz pochłania się jednym tchem i chętniej zobaczę go na podium niż TSN. Choć nie traktuje o *KASZL*dach, ani o [mod] ale o brytyjskiej rodzinie królewskiej, to szanse wydają się niemałe. Miło mi powiedzieć też, że ilość nominacji jest całkiem zasłużona. Na wyrost zdaje się tylko ta dla Heleny Bohnam Carter (którą oczywiście uwielbiam, ale tu niczym po prostu nie błysnęła), oraz za muzykę.
1. True Grit - Rewelacja. Nie widzę zbytnich szans, choć to właśnie z wygranych tego filmu cieszyłbym się najbardziej. Bridges oraz mała Steinfeld jak najbardziej mogliby dostać statuetki, no ale wiadomo - Dude dostał rok temu, nie wypada go rozpuszczać, smarkula ma dopiero czternaście lat, więc nie wolno jej dać. Za scenariusz... nie wiem - wiele roboty nie było, książka serwuje świetne dialogi, nikt ich nie pokaleczył. Art Direction, zdjęcia, reżyserka, no i najlepszy film - wszystko byłoby zasłużone. W dźwiękowych pozostałbym przy Incepcji.
Gdyby nie to, że prawdopodobnie albo jeden film zgarnie wszystko, albo dwa rozedrą większość pomiędzy siebie, to kilka kategorii wypada naprawdę ciekawie. Mam tu głównie na myśli: reżyserię, zdjęcia, art direction. Interesujące w pewnym stopniu są również dwie kategorie dźwiękowe. Żenadą jest obecność 127 Godzin w kategorii Muzyka, szczególnie przy braku Trona.
Jak co roku będę pluł na Oskary, wytykał bylejakość, pretensjonalność, tendencyjność i całkowitą niewymierność tych nagród. To nie przeszkodzi mi rzecz jasna w tym, by razem z resztą baranów śledzić ich wyniki. Jak wiecie w 2010 roku do naszych kin trafiły tylko trzy z dziesięciu nominowanych do głównej statuetki filmów. Nie chcę przeciągać i robić tradycyjnego wrzutu na temat tempa premier i piractwa, więc od razu przejdę do przeglądu nominowanych. Kolejność nie jest przypadkowa, ale też nie oznacza, że im dalej tym bardziej przewiduję/kibicuję/uznaję...
10. Winter's Bone - Zacznę od dwóch filmów których nie widziałem. Trailer zachęcający, film pewnie spodobałby mi się bardziej niż Fighter, ale jeszcze nie miałem okazji nadrobić, a nie chciałem dłużej odwlekać notki. Jeśli idzie o szanse to są kruchutkie (mówię o wszystkich 4 kategoriach) - tegoroczne nagrody będą albo standardowym koszeniem przez jeden film, albo zostaną rozszarpane pomiędzy King's Speech i Social Network.
9. The Kids Are All Right - O ile o poprzedniej pozycji pewnie sam bym nie pomyślał, gdyby nie nominacja, tak to mnie zaciekawiło wcześniej. Humorystyczne ujęcie daje szanse na niezły film z pomysłem, ale wiadomo - trailery kłamią, może to pretensjonalna płaczliwa kupa. Wtedy szanse na statuetkę by podskoczyły połączenie kina [mod] i cierpiętniczego dramatu nieźle wpasowuje się w gusta akademików. Ale patrząc realnie myślę, że twórcy wrócą do domu z pustymi rękoma (jak nie liczyć wartych kilkanaście tysięcy zielonych koszy z "drobiazgami" od sponsorów).
8. The Fighter - Sam nie wiem czemu to oglądałem. Chyba chodziło o ten niesamowity występ Chrisa Bale. Rzeczywiście chłop poszedł na całość (nie po raz pierwszy zresztą, przynajmniej teraz jednak nie zagłodził się do krawędzi grobu). Ale pewien Amerykanin, grający Australijczyka, grającego *KASZL*rzyna, udającego innego kolesia skomentowałby to słowami you went full retard. Prawdę powiedziawszy przez cały seans człowiek ma ochotę walnąć go w ryj. Zapewne był to zamierzony efekt, ale Oskarowo mógł być to kiepski pomysł. Stąd kciuki i rokowania stoją za Rushem.
Jeśli idzie o sam film, to obiektywnie mówiąc to bardzo solidna robota. Reżyserka, montaż, dodatkowy plus za kapitalne zdjęcia, aktorsko Melissa Leo jest świetna, podobnie jak Bale - przez cały seans człowiek ma ochotę skręcić jej kark. Subiektywnie - to totalnie nie moje kino. Kolejna już historia boksera od bruku do pasa, do tego white trash, liczna rodzina wlekąca jedynego wartościowego członka w dół i takie tam paskudności. Przy okazji - Mark Whalberg ze swoją oszczędną grą przekonuje mnie 50x bardziej niż przeholowany Bale.
7. 127 Hours - O filmie pisałem w osobnej notce. Szanse mógłby mieć James Franco - trudna i dobra rola w takim sobie filmie. Poza tym wkurzyłaby mnie wygrana w każdej z pozostałych kategorii gdzie nominowano ten film. Choć za montaż byłbym w stanie zrozumieć, nawet jeśli mnie nie wziął.
6. Toy Story 3 - To też znalazło się już na moim blogu. Zabawki mają mniejsze szanse niż miał Up. I dobrze bo to przereklamowana bajka. Dobra, solidna, ale ileż lepszych było na przestrzeni lat... Statuetkę za najlepszy film animowany i tak ma w kieszeni, więc nikt nie powinien narzekać.
5. Black Swan - Notki w końcu nie było i chyba wykręcę się tymi kilkoma słowami: Natalce wpadła w łapki rola skrojona pod statuetkę, nie złamała się pod jej ciężarem, nie przeholowała, a do tego po Złotych Globach wszyscy czekamy na kolejną porcję jej śmiechu. Film, choć nie zwala z nóg, w innej sytuacji pewnie miały szansę na jakieś statuetki ale i tutaj spodziewałbym się, że Aronofsky'ego zadepczą dwaj faworyci, choć przy preferencyjnych głosach może być różnie. Płakać po Łabędziu nie będę dobrze, dobrze, dostatecznie.
4. The Social Network - Fejsowi trafiła się notka razem z zabawkami. Znów dobry film, który trochę zbrzydł mi po przesadnych, ociekających wybujałymi komplementami recenzjach. Fincher umocnił moje przekonanie, że zerwał ze swoim stylem na rzecz szerszej widowni. TSN trudno za coś skrytykować, to kawał dobrego filmu, mogę najwyżej groteskowość w dialogach o której więcej w linku.
3. Inception - I po raz ostatni mogę odesłać do starej notki. Incepcja oberwała z powodu wybujałych oczekiwań, film jednocześnie prosty i zakręcony utknął w gardle wielu krytykom i to chyba pogrzebało jego szanse na cokolwiek. A szkoda. Ale co tam, bardziej szkoda mi było tego jak Avatar i Hurt Locker zadeptały scenariuszową (co najmniej) statuetkę QT. Incepcja zdecydowanie mogłaby zgarnąć kilka rycerzyków za techniczne kategorie, ale i muzyka i art direction byłyby mile widziane.
2. The King's Speech - Kapitalny film. Oczywiście statuetkę najlepszego filmu zgarniały znacznie, znacznie lepsze filmy. Ale jak wiadomo liczy się konkurencja w danym roku. A ten skrojony pod nagrody obraz pochłania się jednym tchem i chętniej zobaczę go na podium niż TSN. Choć nie traktuje o *KASZL*dach, ani o [mod] ale o brytyjskiej rodzinie królewskiej, to szanse wydają się niemałe. Miło mi powiedzieć też, że ilość nominacji jest całkiem zasłużona. Na wyrost zdaje się tylko ta dla Heleny Bohnam Carter (którą oczywiście uwielbiam, ale tu niczym po prostu nie błysnęła), oraz za muzykę.
1. True Grit - Rewelacja. Nie widzę zbytnich szans, choć to właśnie z wygranych tego filmu cieszyłbym się najbardziej. Bridges oraz mała Steinfeld jak najbardziej mogliby dostać statuetki, no ale wiadomo - Dude dostał rok temu, nie wypada go rozpuszczać, smarkula ma dopiero czternaście lat, więc nie wolno jej dać. Za scenariusz... nie wiem - wiele roboty nie było, książka serwuje świetne dialogi, nikt ich nie pokaleczył. Art Direction, zdjęcia, reżyserka, no i najlepszy film - wszystko byłoby zasłużone. W dźwiękowych pozostałbym przy Incepcji.
Gdyby nie to, że prawdopodobnie albo jeden film zgarnie wszystko, albo dwa rozedrą większość pomiędzy siebie, to kilka kategorii wypada naprawdę ciekawie. Mam tu głównie na myśli: reżyserię, zdjęcia, art direction. Interesujące w pewnym stopniu są również dwie kategorie dźwiękowe. Żenadą jest obecność 127 Godzin w kategorii Muzyka, szczególnie przy braku Trona.