» Blog » Oppenheimer
03-09-2023 09:05

Oppenheimer

W działach: film | Odsłony: 275

Będzie krótko: Oppenheimer to bardzo dobry film. Historia sama w sobie świetna (podejrzewam, że osoby znające tę historię jako tako albo i lepiej będą miały dodatkową radość z oglądania), świetny dźwięk, super gra aktorska (może z jednym wyjątkiem, ale nie będę spojlerował). Oczywiście niezmiennie polecam lekturę książek Wołoszańskiego - kapitalne książki historyczne, pisane lepiej, niż potrafią napisać najlepsi pisarze tego świata.

Co ciekawe, w kontekście wojny, nawet padło parę razy słowo Niemcy (około pięciu razy). Oczywiście "naziści" padło ze 100 razy, no ale wiemy jak jest. Oczywiście tłumacz dwoił się i troił, żeby polski widz słyszał synonimy: hitlerowcy, Niemcy, etc...

10/10
1
Notka polecana przez: Ifryt
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Erivan
   
Ocena:
+1

Za jakiś czas się pewnie dowiemy, że to nie Rosja napadła na Ukrainę, ale Putinowcy :P

05-09-2023 07:37
Exar
   
Ocena:
0
No różnica jest taka, ze Niemcy wyciągnęli wnioski z wojen, ruscy nie. Oglądałem ostatnio jakiś reportaż i to co wagnerowcy robią to NKVD w wersji XXI wiecznej. Ruscy są niereformowalni - a przynajmniej ja w taką reformę nie wierzę.
05-09-2023 08:11
Kamulec
   
Ocena:
0

Rosjanie nie dostali takiego bodźca do zmian jak Niemcy czy Japończycy.

05-09-2023 11:29
Radnon
   
Ocena:
+1

Niemcy dość skutecznie przekonali świat, że istnieli jacyś mityczni naziści, których nikt w kraju nie popierał. Japonia zresztą też postrzegana jest głównie jako ofiara amerykańskich nalotów i bomb atomowych. Trochę w tym zręcznej polityki, trochę realnej zmiany, a trochę sprzyjających okoliczności, bo oba państwa znalazły się po właściwej stronie żelaznej kurtyny i na zachodzie była potrzeba szybkiego wybaczenia.

05-09-2023 12:00
earl
   
Ocena:
+1

Niemcy już od zakończenia II wojny światowej zaczęli tworzyć propagandę, że w zasadzie byli przeciw nazistom i tylko zostali zmuszeni do czynienia zbrodni. Jednym z takich rewizjonistów historycznych był pisarz Hans Helmut Kirst, który w swoich powieściach bohaterami czynił Niemców antynazistów, którzy walczyli z NSDAP lub sabotowali działania narodowych socjalistów lub, w najgorszym przypadku, słownie wyrażali swoje oburzenie na Hitlera i jego towarzyszy.

05-09-2023 12:09
Exar
   
Ocena:
+1
@earl

Hmm, nie wiem czy o tym samym Kirscie mówimy, ale jeśli chodzi o tego od Fabryki Oficerów to nie miałem poczucia, ze on kogokolwiek wybiela, raczej mowi o problemach wojny. Ale czytałem dawno, teraz może bym to inaczej odebrał.
05-09-2023 12:14
earl
   
Ocena:
+1

Tak, o nim myślę. Z jednej strony masz rację - często są to powieści, w których bohaterowie przeżywają różne problemy związane z wojną i jej konsekwencjami. Z drugiej strony natomiast mogę Ci podać przykłady ogniomistrza Ascha i bombardiera Kowalskiego z serii "08-15", którzy, subtelnie lub otwarcie, podważają kanony nazistowskiego drylu wojskowego i wykazują śmieszność całej ideologicznej otoczki, panującej w wojsku. Kapitan Wedelmann przeżywa rozterki duchowe, związane z panującym reżimem. Zaś pułkownik Luschke nieraz pokazuje, że nic sobie nie robi z nazistowskich nakazów, nieraz je ośmiesza wobec podwładnych. W "Fabryce oficerów" porucznik Kraft otwarcie podważa kanony myśli nazistowskiej wobec podchorążych, w czym, skrycie, pomaga mu generał Modersohn, który na wojnie stracił syna. Natomiast w "Buncie żołnierzy" spiskowcy antyhitlerowscy na czele z pułkownikiem Stauffenbergiem ukazani są jako bohaterowie bez skazy i zmazy, mimo, że przez wiele poprzednich lat wykonywali zbrodnicze polecenia Hitlera a wielu z nich i po obaleniu Hitlera chciało nadal realizować ludobójcze zamiary wobec Żydów i Słowian.

05-09-2023 14:49
Aesthevizzt
    @earl
Ocena:
+2

Z drugiej strony największym sukcesem austriackiej dyplomacji było przekonanie świata, że pewien niespełniony akwarelista był Niemcem, a Beethoven Austriakiem ;)

05-09-2023 17:44
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
+1

Betthoven? Od kiedy niby? Mozart, owszem, ale o Beethovenie pierwsze słyszę.

05-09-2023 18:03
Aesthevizzt
    @AdamWaskiewicz
Ocena:
+1

Mozart, Beethoven, Bach... ta anegdota żyje własnym życiem ;)

05-09-2023 18:21
Exar
   
Ocena:
0
A tak w ogóle to ktoś z czytelników oglądał? Jak wrażenia?
06-09-2023 07:47
earl
    @ Aesthevizzt
Ocena:
+2

W zasadzie naród austriacki jako taki zaczął kształtować się dopiero w okresie międzywojennym, kiedy Hitler od dawna mieszkał w Niemczech (od 1913 roku). Wielu niemieckojęzycznych obywateli Austrii jeszcze w latach 30tych uważało się za Niemców i marzyło o połączeniu z Rzeszą w celu połączenia jednego niemieckiego narodu w jedno silne państwo. Świadczyły o tym wyniki lokalnych referendów w Tyrolu, Salzburgu i Styrii w 1921 roku, w których ponad 90% głosujących opowiedziało się za złączeniem Austrii i Niemiec. W Austrii wysokie poparcie miała GDVP, austriacka partia dążąca do połączenia z Niemcami, która w wyborach w II połowie lat 20tych zdobywała około 1/3 głosów wyborczych. Większość obywateli Austrii popierała też rozmowy na temat unii celnej austriacko-niemieckiej, będącej wstępem do połączenia obu państw, które toczyły się najpierw między kanclerzem i szefem MSZ Austrii Seipelem a szefem MSZ Niemiec Stresemannem w 1927 roku a następnie między wicekanclerzem i szefem MSZ Austrii Schoberem a szefem MSZ Niemiec Curtiusem w latach 1930-1931. Innymi słowy - łatwo było przekonać opinię publiczną, że Hitler nie był Austriakiem (zresztą nigdy za takiego się nie uważał), tylko Niemcem.

 

06-09-2023 12:38
Kanibal77
   
Ocena:
+3

@Radnon

,,Niemcy dość skutecznie przekonali świat, że istnieli jacyś mityczni naziści, których nikt w kraju nie popierał.,,

No to raz, a dwa to fakt, że właściwie cała Europa z wyjątkiem Brytanii i Polski miała z nimi jakąś formę sojuszu, co ułatwiło Niemcom zadanie, ponieważ takim Belgom, Włochom, Holendrom, czy innym Francuzom nie tłumaczono zbyt dokładnie jak to wtedy było i kto z kim trzymał. Ba, rozmawiałem onegdaj na pewnym koncercie z jednym młodym Niemcem, który stwierdził ze świętym przekonaniem, że holokastu Polacy winni są w równym stopniu co i Niemcy.

@earl

,,Niemcy już od zakończenia II wojny światowej zaczęli tworzyć propagandę, że w zasadzie byli przeciw nazistom i tylko zostali zmuszeni do czynienia zbrodni.,,

Ba, w dodatku retorykę tą przejęła cała zachodnia popkultura, co gorsze jednak o ile w stricte niemieckim ,,Nasze Matki Nasi Ojcowie,, przekaz był łopatologiczny i na produkcję spadły zewsząd gromy, to zauważyłem, że tendencja idzie ku coraz subtelniejszemu przekazowi. Bo, po seansie takiego ,,Jojo Rabbit,, można było dojść do wniosku, że jedynymi fanatycznymi hitlerowcami w miasteczku był mały chłopiec, niegrzesząca inteligencją pani przy kości oraz przedstawieni w całkowicie groteskowy i karykaturalny sposób gestapowcy i to w stopniu takim, że nie można ich było uznać za ludzi, którzy mogliby kiedykolwiek realnie istnieć. A jak powszechnie wiadomo małym chłopcom wiarę w rzeczy odbiegające od stanu faktycznego się wybacza, gr@#ych b&b nikt nie lubi, a nieistniejący ludzie nigdy nie istnieli. Reszta mieszkańców miasteczka, to w większości sterroryzowani, biedni ludzie niezgadzający się z ideologią partii oraz matka głównego bohatera, bohatersko ratująca Żydów. Z tymże całość jest podana jako lekkostrawna czarna komedia, więc jakby co zawsze można się wyprzeć, że w filmie wogóle nie występuje tego typu retoryka.

Swoją drogą byłem w kinie na nowym ,,Na Zachodzie Bez Zmian,, Książki co prawda nie czytałem, ale jako, że stary film darzę dużą sympatią, postanowiłem porównać obie produkcje. W poprzedniej ekranizacji było jasno powiedziane, że młodych rekrutów ojcowską opieką obdarza frontowy weteran, sierżant Katz, którego wołają w ten sposób, bo jest Polakiem z pochodzenia, a im jako Niemcom trudno wymówić jego pełne nazwisko- Kaczyński. W produkcji Netflixa postać dalej jest nazywana Katz, ale o polskich korzeniach nie ma nawet wzmianki. Czyżby w Netflixie istniały jakieś odgórne wytyczne zabraniające ukazywania Polaków w pozytywnym świetle? https://www.youtube.com/watch?v=LbmTUWlhUgA 

06-09-2023 18:09
earl
   
Ocena:
+4

@ Kanibal77

Dodać należy, że po wojnie to Niemcy, a raczej ich część zachodnia - RFN - miały być buforem przeciw naporowi bolszewizmu na zachód. Stąd tak szybko rozpoczęto odbudowę niemieckiej gospodarki, niemieckiej armii i włączano RFN w zachodnie struktury polityczne (Rada Europy), gospodarcze (EWWiS, EWG) oraz obronne (NATO). Stąd przez niemal cały okres zimnej wojny popierano dążenia do zjednoczenia obu państw niemieckich a ściślej - włączenia NRD do RFN i złączenia jej z zachodnimi strukturami, uważając to za jeden z najważniejszych warunków stabilizacji europejskiej. Stąd też, obawiając się ponownej możliwości zbliżenia Niemiec z ZSRR (co w przeszłości zdarzyło się i w roku 1922 w Rapallo, i w 1926 w Berlinie, i w 1939 w Moskwie) starano się zaspokajać aspiracje niemieckie w jak największym stopniu (łącznie z popieraniem erefenowskich dążeń rewizjonistycznych wobec PRL i Czechosłowacji), aby tylko nie dopuścić do powtórki z historii.

06-09-2023 18:58
Exar
   
Ocena:
+1

No i możemy sobie narzekać na nazistów, ale fakt faktem, że ptfuptfuptfu pokój w Europie mamy przez okres niespotykany przez ostatnie tysiąclecia. Więc idea opisana przez earla wydaje się być skuteczną. 

06-09-2023 19:28
earl
   
Ocena:
+3

@ Exar

Co racja to racja. Po 1945 roku wojny na naszym kontynencie były sporadyczne i toczyły się na jej obrzeżach: Grecja (1946-1949), Jugosławia (1991-1995), Gruzja (2008) czy Ukraina (od 2014). Wyjątkiem jest wojna węgiersko-radziecka w 1956 roku. Rację mieli tacy politycy jak Briand, Schuman, Monnet, Adenauer czy De Gasperi,  którzy twierdzili, że ścisłe powiązania polityczne, ekonomiczne i społeczne między państwami redukują w znaczącym stopniu ryzyko wystąpienia wojen, gdyż nikomu to się nie opłaca. Oczywiście, model integracji europejskiej można różnorako oceniać, tworzyć alternatywy wobec istniejącej Unii Europejskiej, ale żaden z rozsądnie myślących ludzi nie powie, że wzajemna współpraca międzynarodowa jest czymś złym i godnym pogardy. Dzięki pokojowi i spokojnemu rozwojowi cywilizacyjnemu mamy bowiem najlepszy okres w całej historii Polski, który trwa od ponad 20 lat.

06-09-2023 19:47
Aesthevizzt
    @earl
Ocena:
+1

Do listy jeszcze Kosowo/Jugosławię (1999) można dopisać.

@Kanibal77

Jeśli dobrze pamiętam to Katz był kurduplem. Zbieżność nazwiska i narodowości z pewnym kurdoplowatym prezesem mógłby wywołać niepotrzebną inbę ;)

06-09-2023 22:02
Kanibal77
   
Ocena:
+2

Trudno powiedzieć, ale jedno z drugim się też nie wyklucza.

07-09-2023 08:35

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.