» Recenzje » Opowieści z Wilżyńskiej Doliny - Anna Brzezińska

Opowieści z Wilżyńskiej Doliny - Anna Brzezińska


wersja do druku

Z czarami nie ma żartów

Redakcja: Staszek 'Scobin' Krawczyk

Opowieści z Wilżyńskiej Doliny - Anna Brzezińska
Z prozą Anny Brzezińskiej spotkałem się w Opowieściach po raz pierwszy. Nie zetknąwszy się wcześniej z wykreowanym przez nią światem, miałem drobne problemy ze zrozumieniem konfliktów i nacji opisywanych na kartach książki. Nie przeszkodziło to jednak w żaden sposób w jej odbiorze; Wilżyńska Dolina miała mi dostarczyć paru godzin przyjemnej rozrywki w baśniowej krainie.

Opowieści, składające się z kilku różnych historii, łączy postać Babuni Jagódki. Babki starej, przewrotnej, złośliwej i interesownej, która na wskroś poznała ludzką naturę, lubuje się w mocnych trunkach a w wolnym czasie uprawia wszelakiej maści czary (odmieniając się czasem za ich pomocą w piękną młódkę). Za niewielką przysługą czy opłatą pomaga mieszkańcom doliny, czy to warząc im wywary miłosne (sama nie gardzi miłym towarzystwem, które potrafi zadowolić ją jako kobietę), czy przygotowując maści na hemoroidy dla proboszcza. Pilnuje też, aby w okolicy okazywano jej należyty szacunek i strach, trzaśnięciem pioruna przypominając o swojej obecności. Przez większość książki siedzi jednak w swojej chatce, do której co rusz pakuje się ktoś w tarapatach. Faktycznymi bohaterami są bowiem właśnie zwykli ludzie zamieszkujący Wilżyńską Dolinę. Nieszczęśliwie zakochany świniopas, ladacznica z olbrzymim pechem, córka młynarza szukająca swojego księcia czy nawet przedziwne kocisko wiedźmy. Ich losy rzadko się ze sobą łączą, niejednokrotnie mija kilka lat między kolejnymi wydarzeniami.

Sama Wilżyńska Dolina również nie jest jednorodna. To wręcz baśniowa kraina, którą nawiedzają wszelkie możliwe zmory i magiczne stworzenia. Na przestrzeni lat opisanych w Opowieściach zmieniają się jej tubylcy, a i sama mieścina zostanie – pod nieobecność Babuni, która bynajmniej na to by nie pozwoliła – zrównana z ziemią. Wielki plus należy się autorce za społeczność, którą wykreowała. Lubująca się w burdach, fałszywie pobożna, skora do pijaństwa i rozpusty ludność doskonale wkomponowała się w to zapomniane przez wszystkich miejsce, nad którym czuwa rozwydrzona wiedźma. Połączenie stylizowanego na prostacki, podobnego do gwary języka i bardzo dynamicznej narracji, opisującej w sposób dosadny sytuacje i stany uczuciowe bohaterów, niejednokrotnie wywołało u mnie szczery uśmiech dzięki prostemu, a zarazem niezwykle dowcipnemu, przekazowi.

W historiach opowiedzianych przez Annę Brzezińską jest mnóstwo niedopowiedzeń i każde zakończenie daje nam możliwość pofantazjowania nad dalszymi losami bohaterów. Rozwiązanie to wiąże się jednak z tym, że rosnące przez kolejne strony napięcie ulatnia się, gdy i tak nie wiemy, jak skończył bohater (no, z małymi wyjątkami). O samej Babuni Jagódce też wiemy niewiele. Jej pochodzenie autorka zakreśliła niejasno, dając tylko ogólny zarys tego, kim babka może być.

Opowieści z Wilżyńskiej Doliny to historia nadzwyczaj prawdziwa mimo wszechobecnej magii Babuni. Przedstawia pragnienia ludzi, ich złośliwość względem tych, którym wiedzie się lepiej, agresję i nieszczerość. Każdy dba tu o własny interes, czasami dosłownie dążąc do celu po trupach. Babunia, wiecznie zrzędząc, może komuś takiemu pomóc lub przeszkodzić – staje się siłą kreującą otoczenie na swój złośliwy, ale i przyjemny dla czytelnika sposób.

Opowieści utrzymują równy poziom, nie ma opowiadań gorszych czy lepszych. Wszystkie zapewniają jednakową dawkę emocji i uczucie spędzenia czasu nad może nie wymagającą, ale ciekawą i dającą dużo frajdy lekturą. Podzielenie całości między różnych bohaterów oraz rozbieżności czasowe sprawiają, że lektura książki nie staje się monotonna. Każda historia jest inna, skupia się na osobnym problemie. Nie daje nam to niestety możliwości lepszego zżycia się z całkiem sporym zbiorem postaci. Nadrabia to jednak dobrze wykreowana Wilżyńska Dolina, jej społeczność i postać Jagódki. Lekturę szczerze polecam osobom, które na jakiś czas chcą odejść od intryg, epickich bitew i mrocznych wojen, pragnąc odwiedzić magiczne miejsce, w którym ludzie przejmują się tylko swoimi przyziemnymi problemami.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
8.9
Ocena użytkowników
Średnia z 5 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Opowieści z Wilżyńskiej Doliny
Autor: Anna Brzezińska
Wydawca: Runa
Data wydania: 3 lutego 2011
Liczba stron: 384
Oprawa: miękka
Format: 125×195 mm
ISBN-13: 978-83-89595-75-1
Cena: 35,50 zł



Czytaj również

Mgła
Opowieść, w której można się zgubić
- recenzja
Dookoła Zajdla: Żar
Fabuła czy styl?
Księga wojny #3
Jakub Nowak - Ciężki metal

Komentarze


~MaTi

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Książka jest świetna, recenzja zaś... Ani trochę.
Po pierwsze, Wilżyńska Dolina to wioska jest, a nie żadna mieścina . Po drugie, stylizacja to może być na gwarę, a nie na prostacki język jak to stwierdzono w recenzji ( "Połączenie stylizowanego na prostacki, podobnego do gwary języka (...) ).
A ostatnie zdanie... Nie wszystkie problemy tak przyziemne są, jak proboszczowe hemoroidy.
Dla książki 10, a dla recenzji 3, 5 .
13-02-2011 17:15
Roval
   
Ocena:
0
A mi się wydawało, że słowo mieścina będzie odpowiednie.:) Wilżyńska Dolina - wioska jak się patrzy, ale czy każda prowincjonalna dziura ma swoją świątynie i dworek zarządcy? Kwestia spojrzenia na sprawę.
Język... hm, tak jak zaznaczono w recenzji - podobny jest do gwary, a określeniem prostacki obdarzone zostały dialogi bohaterów. Co by nie mówić, erudycją oni nie grzeszyli.
Dziękuję jednak za krytykę:) Mam nadzieję, że kolejny raz okaże się bardziej owocny.
13-02-2011 21:35
Scobin
    @MaTi
Ocena:
0
Co do pierwszej uwagi, to tutaj zdecydowanie bardziej kompetentny ode mnie jest Roval (nie czytałem jeszcze "Opowieści..."), więc się nie wypowiem.

Co do stylizacji, to można stylizować wedle bardzo różnych wzorców, choć pewnie słowo "prostacki" rzeczywiście nie jest najlepsze ze względu na swój pejoratywny odcień.

Ostatniego zarzutu niestety nie rozumiem.

No i ogólnie – masz oczywiście prawo do swojej oceny, ja natomiast mam prawo powiedzieć, że Twoje zarzuty nie uzasadniają dania recenzji oceny 3,5/10. ;-)
13-02-2011 21:56
~MaTi

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Słowo "wioska" / dokładniej "osada"/ zostaje użyte na zadniej stronie okładki, stad zdziwiłam się, ze określono Dolinę mianem mieściny. I nie, nie każda dziura posiada dworek i świątynię, ale jeżeli jest to dziura z prawami miejskimi, posiada ( przynajmniej w teorii) ratusz, radę miejską etc. .

Jasne, mieszkańcy nie grzeszyli erudycją, nie podoba mi się jedynie użycie określenia "stylizowany na prostacki" zamiast "stylizowany na gwarę" ( zwrot bardziej obiegowy).
A co do ostatniego zarzutu, odniosłam po prostu wrażenie, ze recenzent dostrzegł jeno przyziemne problemy ( ja dostrzegłam więcej nieco), ale to rzecz odbioru .

Ocena ocena, wiem z doświadczenia, że niższa bardziej motywuje :)
13-02-2011 22:42
Scobin
   
Ocena:
0
OK, wydaje mi się, że przy dwu pierwszych zarzutach masz rację, reszta zaś jest troszkę bardziej subiektywna. :-) Z mojej strony również dzięki za krytykę!
13-02-2011 22:56

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.