» Recenzje » Opowieści z Blarnii - Michael Gerber

Opowieści z Blarnii - Michael Gerber


wersja do druku

Narnia w wydaniu total-hardcore


Opowieści z Blarnii - Michael Gerber
Kiedyś, lat temu ze dwieście, gdy byłem świeżo po lekturze Władcy Pierścieni, na stoisku z tanią książką dorwałem w swoje - wtedy jeszcze młodzieńcze - łapki Nudę Pierścieni (w oryginale: Bored of the Rings). Książeczka kosztowała tyle, co Twix w pierwszym lepszym kiosku, więc nie zastanawiając się długo zakupiłem ją i poniosłem do domu. Co, prócz ceny, mnie skusiło? Otóż na tylnej stronie okładki jak wół stało, że jest to "genialna parodia słynnej trylogii J. R. R Tolkiena [...]. Paragraf 22 dla miłośników fantasy". Co ważne, była to opinia nie samego autora, a recenzenta gazety Harvard Daily News. Wprawdzie wtedy nie miałem jeszcze pojęcia, czym jest Paragraf 22, a Codzienne Wieści z Harvardu miałem w głębokim poważaniu, ale porównanie i tak do mnie przemówiło. Zacząłem czytać. Skończyłem czytać. Następnego dnia przeczytałem jeszcze raz żeby sprawdzić, czy książka rzeczywiście jest tak śmieszna, jak wydawało mi się dzień wcześniej. Była.

Ale pewnie zastanawiacie się, kiedy wreszcie skończę ten przydługi wstęp i przejdę do meritum sprawy, czyli do mojej opinii o Opowieściach z Blarnii. Nie ma obawy – oto ona:

O matko!

Jednakże, jako że ten wykrzyknik może być różnie interpretowany, postaram się trochę rozwinąć wypowiedź.

Kiedy zaczynałem czytać Opowieści z Blarnii, miałem nadzieję, że będzie to coś w stylu przytoczonej już Nudy Pierścieni. Konkretniej - miałem nadzieję na dwieście, z okładem, stron przesyconych prostym humorem. Humorem, który, choć czasami wręcz prostacki, potrafi sprawić, że z sentymentem wspominacie czasy, kiedy od śmiechu nie bolały was płuca. Niestety, jak to najczęściej bywa, fakty rozminęły się "nieco" z oczekiwaniami.

Opowieści z Blarnii można śmiało porównać do chlewu - głównie z racji poziomu humoru przez nie prezentowanego. Autor, co prawda hamuje się, co jakiś czas - prawdopodobnie ze względu na średni wiek typowych czytelników "oryginału" (to jest Opowieści z Narnii), oscylujący w granicach 12-14 lat. Mimo to, co rusz rzuca jakimś pikantniejszym słówkiem, które najpewniej miało w zamyśle wzbudzać salwy śmiechu. Pierwszy przykład z brzegu: Święty Mikołaj zostaje w pewnej chwili ochrzczony Cipołajem. Boki zrywać.

I w sumie tyle. Po lekturze Opowieści z Blarnii miałem wrażenie, że autor - Michael Gerber - pisał swoje "dzieło" z przeświadczeniem, że dobra parodia polega na wklejeniu gdzie się da plastikowych penisów i zrobieniu ze wszystkich bohaterów ciężkich kretynów z ostrym niedorozwojem motorycznym. Zdziwiło mnie również i to, że pisarz nie postarał się nawet o jakiekolwiek zmiany fabularne - podstawił tylko w miejsce bohaterów Lwa, czarownicy i starej szafy odpowiednie, wykreowane przez siebie postacie. W efekcie czytelnik otrzymuje po prostu identyczną książkę, ale z bohaterami, których ma dosyć już po pierwszych kilku stronach. Jak łatwo się domyślić, owi bohaterowie to całkowite przeciwieństwa swoich "oryginałów". Astma chociażby - alter-ego wielkiego Aslana - to wyliniały kocur, a Edi (w Opowieściach z Narnii - Edmund) to pozbawiony wszelkich skrupułów mały sukinsyn, który non-stop gada do swojego palca w przeświadczeniu, że jest to dyktafon. Jednym słowem - mamy do czynienia z odgrzewanym kotletem na innym (co wcale nie znaczy lepszym) oleju.

Jeśli miałbym powiedzieć coś dobrego o Opowieściach z Blarnii, to to, że sam koniec książki na szczęście potrafi nieco wciągnąć. Postać Astmy jest niewątpliwie najbarwniejszą w całej powieści, a gagi w jej wykonaniu nie sprowadzają się tylko do pokazywania gołego tyłka i wymiotowania na wszystko, co popadnie. Ponadto, bardziej szczery uśmiech może też wzbudzić samo zakończenie książki, które - w odróżnieniu od reszty - zostało napisane niejako "od nowa". "Pierwszy w historii Blarnii spór konstytucyjny" to jednak nieco za mała nagroda za przebrnięcie przez 230 stron nudnej, schematycznej parodii o zabarwieniu analno-fekalnym.

Ach. Zapomniałbym oddać honor tłumaczowi, który ze swoim zadaniem - dość niewdzięcznym zresztą - uporał się nad wyraz dobrze. To trzeci i ostatni fakt, jaki mogę zaliczyć w poczet zalet Opowieści z Blarnii.

Podsumowując, jeśli macie zbędne 25 zł, których akurat nie możecie wydać na bilet do kina, popcorn i colę, to możecie zafundować sobie Opowieści z Blarnii: Lewą ladacznicę i starą szafę - rozrywkę nieporównanie gorszą, ale zawsze jakąś. No i będzie w niej prawdopodobnie więcej odniesień do penisa. Ja jednak proponowałbym udać się do stoiska z tanią książką i poszukać Nudy Pierścieni. Wyjdzie taniej i o wiele śmieszniej.

Dziękujemy Wydawnictwu Mag za udostępnienie książki do recenzji.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
1.0
Ocena recenzenta
4.75
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Opowieści z Blarnii (Cronicles of Blarnia)
Autor: Michael Gerber
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawca: Wydawnictwo Mag
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 2006
Liczba stron: 248
Oprawa: miękka
Format: 115 x 185 mm
ISBN-10: 83-7480-008-9
Cena: 25,00 zł



Czytaj również

Barry Trotter i bezczelna parodia - Michael Gerber
Parodia niekoniecznie ciekawa
- recenzja

Komentarze


Armand de Morangias
    Heh
Ocena:
0
Świetna recenzja, gratulacje. Naprawdę zachęciłeś mnie do przeczytania... "Nudy Pierścienia" ;)
14-03-2006 08:41
Scelton
    Miało być...
Ocena:
0
Śmiesznie a wyszło zupełnie jak z Barrym Trotterem.
14-03-2006 13:09
Umbra
    Nuda Pierścienia
Ocena:
0
Super, czytałem kilka lat temu, miałem tydzień i przeczytałem trzy razy. Polecam. A recka fajna.
14-03-2006 15:04
~wera

Użytkownik niezarejestrowany
    skandal
Ocena:
0
Jak można przerobić tak ciekawą książkę, która nosi tytuł,,Opowieści z Narnii'' na tak ,,wulgarną'' jaką jest ,,Opowieści z Blarnii''

to równiez tyczy sie ,,Harrego Pottera'', a w tym przypadku ,,Barrego Trottera''
16-07-2008 15:51
~egerhg

Użytkownik niezarejestrowany
    fdh
Ocena:
0
fhdhadgh
21-03-2012 18:53
~tyhtrjuw

Użytkownik niezarejestrowany
    ytjyt
Ocena:
0
Ja nie mogę.... Nie nawidzę tego Michaela Bergera!!!!... Z mojej ukochanej ponad wszystko książki zrobił coś strasznego..... Ludzie, którzy myślą,że jak napiszą coś wulgarnego i zboczonego przy okazji to wszystkim to się będzie podobać. Takie książki powinny być zakazane w sprzedaży!!!.. Smutno mi...
21-03-2012 19:00
~:(

Użytkownik niezarejestrowany
    !!!!
Ocena:
0
Nienawidzę!!! Kto uważa, że tą książkę napisał jakiś maniak...yyyy... nie powiem czego , to komentujcie
21-03-2012 19:03

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.