» Recenzje » Opowieści sieroty: W ogrodzie nocy - Catherynne M. Valente

Opowieści sieroty: W ogrodzie nocy - Catherynne M. Valente


wersja do druku

Tysiąc i jeden opowieści

Redakcja: Michał 'M.S.' Smętek

Opowieści sieroty: W ogrodzie nocy - Catherynne M. Valente
Sięganie do korzeni, czerpanie z klasycznych historii i opowiadanie ich na nowo to znany literacki zabieg; Tolkien przekuwał mity nordyckie, Sapkowski pełnymi garściami czerpał chociażby z mitologii słowiańskiej lub wybitnych dzieł literackich kultury europejskiej (w jednym z opowiadań o Geralcie z Rivii nawiązał do Pięknej i Bestii). Wśród źródeł autorskich inspiracji wyróżniają się jednak Baśnie tysiąca i jednej nocy. W klimacie historii rodem z orientu pisali między innymi Ted Chiang (Kupiec i wrota alchemika), Robert Silverberg (The Emperor and the Maula), a także twórca komiksów, Sergio Toppi (Opowieści Szeherezady). Magii egzotycznych baśni nie oparła się również Catherynne M. Valente, której Opowieści sieroty. Tom 1 wprawdzie nie są retellingiem historii Szeherezady, niemniej na pierwszy rzut oka widać, że stanowiły punkt wyjścia dla dzieła Amerykanki.

Skutkiem tego "rzutu oka" może być na przykład dostrzeżenie charakterystycznej struktury powieści (o ile powieścią Opowieści sieroty można nazwać). Podobnie jak w Baśniach tysiąca i jednej nocy, każda kolejna historia jest jednocześnie częścią poprzedniej opowieści, jak i początkiem następnej. Zaczyna się od syna sułtana, który w przypałacowym ogrodzie spotyka tytułową sierotę. Dziewczynka snuje swoją opowieść, odczytuje zapisane w pokrywających jej twarz znamionach dzieje niezwykłej krainy, każdej kolejnej nocy odkrywając przed chłopcem następną część większej historii. Wykreowany przez Valente świat posiada swoją własną mitologię, zaludniony jest baśniowymi stworami, a bogowie i półbogowie stąpają pośród śmiertelników. Pod tym względem pierwszy tom Opowieści sieroty przypomina klasykę gatunku, najwcześniejsze dzieła z czasów, gdy termin "fantasy" dopiero się rodził. Charakterystyczna jest przede wszystkim nieskrępowana magia, przenikająca zarówno sam świat, jak i zamieszkujące go istoty. Od gryfów, przez satyry, selkie, kobiety-lisy, mówiące niedźwiedzie, syreny, wieszczki z ustami na brzuchu, aż do ludzi z niemożliwie wielkimi stopami, na których da się nawet żeglować – istna esencja "baśniowości". Są to opowieści "w starym stylu", w których słowo "niemożliwe" nie ma racji bytu. I chociaż z czasem niezwykłość rodząca się w nieskrępowanej wyobraźni autorki powszednieje (przy n-tej opowieści pełnej najdziwniejszych stworów i niesamowitych wydarzeń, zaciera się aura magiczności), pozostaje ona największym atutem książki.

Trudno mi oceniać fabułę pierwszej odsłony Opowieści sieroty, ponieważ jest to zaledwie początek większej całości. Najmniej dowiadujemy się o samej narratorce – mieszkającej w ogrodzie sierocie; snuje ona wciągające opowieści o niezwykłych krainach, przytacza historie dziesiątek najróżniejszych bohaterów, jednocześnie nie zdradzając nic ze swojej przeszłości. I chociaż wiele z pomniejszych opowieści znajduje w książce swój finał, wiele wątków pozostaje otwartych. Lektura pod tym względem przypomina zagłębianie się w mitologii greckiej, celtyckiej czy skandynawskiej, w której dziesiątki, setki z pozoru odrębnych historii łączą się w jedną całość, częstokroć zazębiając się ze sobą za pomocą drugoplanowych elementów.

Nieco zawiodłem się na warstwie językowej; styl Valente budzi we mnie ambiwalentne uczucia. Z jednej strony doceniam ogrom pracy, jaki autorka włożyła w dbanie o kwiecistość języka (rozbudowane metafory, odwołujące się do charakteru samych historii, do kultury i wierzeń bohaterów). Z drugiej… nie urzekło mnie to. Czytając, nie mogłem pozbyć się wrażenia, że jakkolwiek efektowny, styl Opowieści… nie jest dla autorki naturalnym. Jakbym widział szwy, rusztowania podtrzymujące konstrukcję – pod tym względem Amerykankę przewyższa nasza rodaczka, Maja Lidia Kossakowska, która w Rudej sforze również dostosowała słownictwo i styl metafor do opowieści, które jednakże nie sprawiały wrażenia wymuszonych (stosowała je jednak o wiele oszczędniej, co mogło mieć wpływ na ich odbiór). Z kolei pod względem oddania klimatu orientu, bardziej wiarygodny wydał mi się Ted Chinag, który we wspomnianym wyżej Kupcu i wrotach alchemika wprawdzie nie nawiązywał do opowieści Szeherezady, niemniej wiernie oddał atmosferę egzotycznych krain.

W sumie pierwsza część Opowieści sieroty to książka dobra (choć jeżeli wziąć pod uwagę fakt wydania w prestiżowej Uczcie Wyobraźni – tylko dobra). Urzeka rozmachem kreacji zarówno samego świata, jak i bohaterów, a także nieskrępowaną wyobraźnią autorki, która snuje niesamowite, wciągające opowieści. Niestety, pod wieloma względami jest to produkt jednorazowy, ponieważ już w pierwszym czytaniu odkrywa wszystkie swoje atuty (magia opowieści polega przede wszystkim na wodzeniu czytelnika za nos, rozbudzaniu jego apetytu, o co trudno, gdy do danych historii się wraca). Nie oznacza to jednak, że nie będę wyczekiwał tomu drugiego (wręcz przeciwnie!) – bądź co bądź książka ta ma swój urok.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Tytuł: Opowieści sieroty: W ogrodzie nocy (The Orphan's Tales: In the Night Garden)
Cykl: Opowieści sieroty
Tom: 1
Autor: Catherynne M. Valente
Tłumaczenie: Maria Gębicka-Frąc
Autor okładki: Damian Bajowski
Wydawca: MAG
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 29 maja 2009
Liczba stron: 473
Oprawa: twarda
Format: 135 × 205mm
Seria wydawnicza: Uczta Wyobraźni
ISBN-13: 978-83-7480-132-4
Cena: 34,00 zł



Czytaj również

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.