Opowieści praskie - Tomasz Bochiński

Rzuć bracie blagę i chodź na Pragę

Autor: Jakub 'Qbuś' Nowak

Opowieści praskie - Tomasz Bochiński
Warszawska Praga to dzielnica o niezwykle bogatej historii i nietypowym klimacie (o czym zresztą ciekawie informuje Tomasz Kołodziejczak we wstępie). Od Rzezi Pragi po współczesną złą sławę – mieszkańcy tej części stolicy na nudę na pewno nie narzekali. Można by nawet zaryzykować stwierdzenie, że Praga ma nie tylko klimat, ale i ducha, będącego motywem przewodnim Opowieści praskich. Książka jest zbiorem opowiadań urban fantasy, czyli gatunku nie eksploatowanego w Polsce zbyt mocno. Ile więc tu Pragi, a ile blagi?

____________________________


Przybliżanie fabuły w szczegółach nie ma większego sensu – opowiadania są bardzo zróżnicowane. Zbiór składa się z dziewięciu historii, z których cztery to formy krótkie, zwane tutaj "menelskimi balladami" (a trzy były publikowane już wcześniej). Punktem wiążącym zawsze jest Praga – nawet jeśli niektóre postacie przewijają się w więcej niż jednym opowiadaniu, to i tak główną rolę grają speluny, mety oraz ulice dzielnicy. Alkohol leje się tu nie tyle strumieniami, co rzekami, a swój honor potrafi mieć nawet nurek śmietnikowy.

Zresztą, bohaterowie zasługują na osobny akapit. Co prawda, nie ma w tym zbiorze żadnego protagonisty, którego czytelnik zapamięta na lata, lecz wesoła praska gromada zdecydowanie zasługuje na uwagę. Są to indywidua niezwykle interesujące – od ciekawskich dzieciaków, przez "zwykłych" gości niestrojących od alkoholu i niezbyt legalnych przedsięwzięć, przedstawicieli mafijnego światka, szalonych gołębiarzy, po wiedźmy i nie-ludzi. Każda z postaci ma swoje słabości. Raczej daleko im do heroizmu, lecz nie można im odmówić dwóch rzeczy: sympatii oraz tego, że dla Pragi gotowi są na wiele.

Bardzo charakterystyczną cechą Opowieści praskich jest ich bogaty język. Autor niezwykle sprawnie operuje stylizacją językową – większość postaci posługuje się charakterystyczną gwarą, a część z nich wypowiada się bardzo dosadnie. Dotyczy to nie tylko dialogów, gdyż część fabuły przedstawiana jest z pierwszoosobowej perspektywy. Styl tych fragmentów (a więc i wewnętrznych monologów) także został odpowiednio dostosowany. Tomasza Bochińskiego można pochwalić nie tylko za ten element pisarskiego warsztatu. Jego prozę czyta się bardzo płynnie, a przy tym jest na tyle sugestywna, że wyzwala pożądane przez autora emocje.

Jeśli chodzi o poszczególne opowiadania, na szczególną uwagę zasługuje Cudowny wynalazek pana Bella. Ta perełka była już publikowana w drugim tomie antologii Niech żyje Polska. Hura!, w 2007 roku zdobyła nagrodę Nautilus, a we wstępnie Tomasz Kołodziejczak uznaje ją za najlepsze polskie opowiadanie ostatnich lat. Można się z tym zgadzać lub nie, lecz na pewno jest to świetnie przedstawiona historia. Zgrabne pomieszanie czasów, refleksja nad nieuchronnością losu i delikatnego romantyzmu. Na drugim końcu spektrum trzeba natomiast umieścić opowiadanie pt. Obcy na dzielnicy. Nieco za dużo tu chaosu i zmian narratorów – czytelnik w pewnym momencie może mieć trudności w rozeznaniu się w akcji. Chwilami klimat wpada bardziej w obszary kina akcji klasy B i odstaje od reszty zbioru.

Pozostałe opowiadania nie zawodzą. Nie sprowadzają może do parteru, ale przyciągają mieszanką niesamowitości i nastroju. Nieco szkoda, że efekt końcowy psuje malutka czcionka oraz wpadka z błędami w spisie treści. Niemniej, Opowieści praskie są zbiorem udanym. Tomaszowi Bochińskiemu naprawdę zgrabnie wyszła ta wycieczka na Pragę. W atrakcyjnym, literackim opakowaniu udało mu się przemycić nieco ducha tej dzielnicy. Rzućcie więc blage i chodźcie na Pragę – nie zapomnijcie o grubej ladze i meloniku.