» Recenzje » Opowieść o złodzieju ciał - Anne Rice

Opowieść o złodzieju ciał - Anne Rice

Opowieść o złodzieju ciał - Anne Rice
Na czwartą część Kronik wampirów czekałem długo. Co prawda była ona dostępna na aukcjach internetowych, ale cena 200 złotych za dwutomowe, broszurowe wydanie wydawnictwa Amber skutecznie mnie odstraszała. Dlatego gdy tylko wpadło w moje ręce wznowienie Opowieści o złodzieju ciał, które ukazało się nakładem wydawnictwa Rebis, zasiadłem niezwłocznie do lektury.

Opowieść o złodzieju ciał rozpoczyna krótkie wprowadzenie dla tych, którzy nie czytali wcześniejszych części cyklu, a głównie Królowej potępionych, stanowiącej pewnego rodzaju ukoronowanie wcześniejszych części. Dodatkowo postać Davida Talbota, szefa tajnej organizacji tropiącej wampiry, została po raz pierwszy szczegółowo przedstawiona, i w Opowieści… wyrasta on na postać pierwszoplanową. Na pochwałę zasługuje to, że czytając owo zwięzłe wprowadzenie zupełnie zielony w temacie Kronik wampirów czytelnik może wejść w powieść bez większych problemów. W ten sposób Anne Rice umiejętnie radzi sobie z tzw. problemem długich cyklów – jeśli nie przeczytałeś wszystkich poprzednich części, nie zrozumiesz, o co chodzi.

Sama akcja powieści od samego początku zapowiada się interesująco. Po raz trzeci narratorem Kronik… (Wywiad z wampirem, pierwsza część cyklu, przedstawiany był z perspektywy Louisa) jest Lestat – buntownik bez powodu i filozof stanu nie-życia. Tym razem posiadający niemal boską moc bohater spotyka na swej drodze Raglana Jamesa – maga dysponującego mocą zamiany ciał. Składa on Lestatowi ciekawą propozycję, mianowicie chwilowe przeniesienie duszy. Lestat, chcąc poczuć się znowu człowiekiem i ignorując wszelkie wątpliwości oraz niebezpieczeństwa, decyduje się na układ. Oczywiście Raglan James, złodziej doskonały, nie zamierza oddać Lestatowi w uzgodnionym terminie ciała i w ten sposób zaczyna się trwająca już do końca książki pogoń przerywana mniej lub bardziej udanymi (o tym za chwilę) wątkami pobocznymi. Tak w dużym skrócie można streścić fabułę Opowieści o złodzieju ciał nie omijając po drodze niczego naprawdę istotnego. Fani wielopoziomowych, pełnych tajemnic opowieści, takich chociażby jak poprzedniczka Opowieści…, Królowa potępionych mogą się poczuć lekko zawiedzeni.

Oczywiście trzeba czymś wypełnić 500 stron powieści i Anne Rice serwuje nam, co chwila nowe niespodzianki. Do tego, że każdy wampir jest w jej prozie gejem, był czas przywyknąć. Cóż, taka jest już chyba natura mrocznej klątwy – każdy, kogo dotknie zmienia orientację seksualną lub zostaje przynajmniej biseksualistą. Jednak fakt, że kandydaci na kolejne pijawki również są homoseksualistami jest czymś zupełnie nowym. Dawid Talbot, najnowszy kochanek wampira Lestata, wraz z rozwojem fabuły coraz bardziej ujawnia swoje skłonności, a studiując jego pamiętniki odkrywamy, że miał w swoim życiu również epizody związane z pedofilią. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że owe skłonności w żaden, powtarzam żaden, sposób nie wzbogacają fabuły, nie dodają jej głębi, tak ukochanego przez wszystkich miłośników tajemnic drugiego dna. Powodują natomiast coraz większe zniesmaczenie, a kwieciste opisy urody płci męskiej w ustach innego mężczyzny trącą straszliwą żenadą.

Doświadczenia Lestata jako śmiertelnika wypadają na tym tle prawdziwie fascynująco. Tak poszukiwane i pożądane przez wszystkie wampiry odkupienie jawi się w jego oczach jako stan straszliwy. Przyzwyczajony do nadludzkich mocy Lestat szybko nabawia się fatalnego zapalenia płuc i niemal schodzi z tego łez padołu. Jedzenie, wypróżnianie się, seks to dla głównego bohatera coś obrzydliwego, nieczystego i niesmacznego. Również inne ograniczenia ludzkiego ciała doprowadzają go do rozpaczy. Lestat odkrywa, że jest słabą, nic nieznaczącą istotą, która może zakończyć swe życie w każdej chwili z powodu chociażby głupiego wypadku samochodowego. Tych wszystkich minusów nie równoważy nawet możliwość oglądania wschodów i zachodów słońca. Niezmiernie cieszy mnie fakt, że autorka zwalczyła chociaż ten jeden romantyczno-wampiryczny debilizm.

Mniej cieszą mnie natomiast inne rzeczy. Po pierwsze dłużyzny. Śmiertelne doświadczenia Lestata są straszliwie przez Anne Rice rozwlekane. Dodatkowo motyw z Claudią jako głosem sumienia Lestata jest taki sobie. Po Królowej potępionych można by się spodziewać, że zmieniła się ona w pełną gniewu zjawę. Nic z tego. Ot, kolejny niewykorzystany potencjał fabularny.
Po drugie związek Lestata z misjonarką jest, jak dla mnie, totalnym niewypałem. Siostra zakonna, która postanowiła stracić dziewictwo, aby przekonać się, co utraciła wstępując do zakonu jest na pierwszy rzut oka fascynującym pomysłem. Jednak Anne Rice w swoim niepowtarzalnym stylu dekonstruuje cały sens. Gretchen, bo tak na imię ma owa siostra, pojawia się w powieści aby uzmysłowić nam, że wampir jest potworem, czymś nienaturalnym i złym, a jego, nawet wzniosłe, intencje odbierane są przez zwykłych ludzi jako coś bluźnierczego. Tak właśnie jawi jej się Lestat, jej kochanek, gdy tylko powraca do swego wampirzego ciała. Nachalną, płytką symbolikę mógłbym jeszcze przeżyć, jednak fakt, że to traumatyczne spotkanie (chciałoby się wtrącić ironicznie – po latach) powoduje u Gretchen pojawienie się stygmatów jest czymś wobec czego nie mogę przejść obojętnie. Anne Rice próbuje bowiem dorobić do swojej powieści filozoficzną (może nawet teologiczną) głębię, której po prostu w niej nie ma.
Po trzecie, i ostatnie, casus młodego ciała Dawida Talbota. Finalne zamieszanie z zamianą przez Raglana Jamesa ciała z Dawidem Talbotem jest chyba dodane tylko po to, żeby pan Talbot nie był starym piernikiem, a młodym i przystojnym facetem. Dlaczego wampir musi być żigolakiem, a nie starszym intelektualistą? Cóż, chyba tylko dlatego, że opisy zbliżeń pomiędzy młodym i starym facetem naruszają zmysł estetyczny autorki…

Po lekturze Opowieści… mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony porusza ona bardzo interesujące zagadnienia związane z odkupieniem i tym, co znaczy ono dla istoty, pozbawionej swych niemal boskich mocy. Z drugiej jednak sposób podania woła o pomstę do nieba. Homoseksualizm, tani sentymentalizm, pseudofilozofia i wszechobecny kicz osiągają w czwartej części Kronik wampirów niespotykaną dotychczas skalę. Anne Rice udowadnia w ten sposób, że książka może pisać się sama – wystarczy kilka kontrowersyjnych wątków związanych z odmienną orientacją głównego bohatera.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
5.0
Ocena recenzenta
6.92
Ocena użytkowników
Średnia z 6 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Opowieść o złodzieju ciał (The Tale of the Body Thief)
Cykl: Kroniki wampirów
Tom: 4
Autor: Anne Rice
Wydawca: Dom Wydawniczy Rebis
Miejsce wydania: Poznań
Data wydania: 2007
Format: 128 x 197 mm
Seria wydawnicza: horror
ISBN-10: 83-7301-821-2



Czytaj również

Książę Lestat
Pantha rei, czyli wampir wykastrowany
- recenzja
Pandora - Anne Rice
- recenzja
Merrick - Anne Rice
- recenzja

Komentarze


Zicocu
   
Ocena:
0
Czwart akapit, czwarty wers - "biseksualnistą".

Jesli chodzi o same Kroniki... to nigdy mnie do tego nie ciagnelo, mimo ze wampiry jako takie lubie. Zbyt duzo sie nasluchalem o ich przegadaniu i przelewaniu z pustego w prozne. Recenzja tylko potwierdzila opinie (innych).
03-08-2007 17:04
~Vermiliona

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
ale pierwszą część przeczytaj - tam naprawdę jest klimat ... druga też jest w porządku, jesli by wcyciąć karierę Lestata i czytać tylko o jego przeszłości ;)
06-08-2007 21:01
Mandos
   
Ocena:
0
To dopiero 4, a podobno jest tego 10 części. Uff. Lepiej pozostać przy filmie ;-)
17-08-2007 20:47

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.