07-09-2011 23:51
Opinia, nie recenzja - Sala Emobójców
Odsłony: 3
Obejrzalem dziś tą pokrakę, "SalęSamobójców".
Nie mam zamiaru zachowywac jakiegokolwiek obiektywizmu, probowac zachwycać sie "CGI" w tym potworku, rozważać jakichkolwiek zabiegów artystycznych, które próbowano (być może) tam pokazać, nie zamierzam też rozczulać się nad biednymi niekochanymi przez rodziców, rozpieszczonymi bahorami.
Zamierzam powiedzieć, ze film to gniot, ktory boli w oczy, boli w uszy i od ktorego oglądania cierpnie skóra i swędzą zęby. Zaczynając od "gry aktorskiej", poprzez konstrukcję scenariusza, a na Emo (a moze antyEmo?cholera wie) jako nośniku fabuły kończąc.
Dla tych, ktorzy chcą sie odważyć, odradzam, a nawet wrzuce krótki spojler, zeby zniechęcic.
Jest sobie chlopaczyna, co lubi czesac wloski na bok i rozumieją go tylko dziewczeta w liceum, bo chlopaki sie z niego smieją. Tatus pracuje dla ministra i ma paranoje, mamusia ma agencję mody, jest przemęczona i musi sie bzykac z kontrahentami - do tego ma fryzurkę podobną do synka. Dzieciaka wozi szofer, bahor ma wszystko (i wszystko gdzies) i jest rozpuszczony jak dziadowski bicz. Potem sie okazuje, że leci na swojego kolege i w trakcie zapasow judo doslownie ejakuluje (cisnie sie mocniejsze slowo, ale zaraz zostanę "pozdrowiony") jak sie mocuja, z czego cale jego towarzystwo robi sobie polewkę na twitterach, fejsbukach i innych takich. Chlopczę, delikatne i wrazliwe się zalamuje i plakusia i nie chce isc do szkoly, za to poznaje na internecie fajna emodziewczynkę, ktora chce sie zabic i robi mu z mozgu kisiel. Robi go takze widzowi, dukając arcymądre kwestie przez komunikatorek netowy. Potem wciaga rozpieszczonego bahora do gry (owo oslawione CGI) troche podobnej do WoWa (E MMO RPG?) i opowiadaja sobie przez godzine jak bardzo chieliby umrzec. W tle rodzice probujacy dostac sie do syna. Dzieciak na koncu popelnia samobojstwo (chyba, albo i nie, tylko mamusia mu zalatwia zeby juz sie nie spotykal ze swoimi internetowymi znajomymi) dziewczynka zas wychodzi po latach na dwor i placze.
Koniec filmu.
Myslę ze powinien powstac humanitarny program pomocy emo, np poprzez zsylanie ich do kompanii karnych lub kamieniolomow. Alternatywą mogloby byc rowniez zmuszanie ich do pracy spolecznej w domach starcow i hospicjach.
A na razie, w ramach pomocy, piosenka:
http://www.youtube.com/watch?v=8_Y2nBr_c4w
swoja droga, jeszcze refleksja na koniec -dzieciak ktory zagral glownego smutnego metroseksualnego idiotę będzie albo gwiazdą mtv, albo umrze ze wstydu jak dorosnie. Choc jest szansa, ze bedzie mial wczesniej duzo panienek w podartych kabaretkach i grzywką.
Smutne to.
Nie mam zamiaru zachowywac jakiegokolwiek obiektywizmu, probowac zachwycać sie "CGI" w tym potworku, rozważać jakichkolwiek zabiegów artystycznych, które próbowano (być może) tam pokazać, nie zamierzam też rozczulać się nad biednymi niekochanymi przez rodziców, rozpieszczonymi bahorami.
Zamierzam powiedzieć, ze film to gniot, ktory boli w oczy, boli w uszy i od ktorego oglądania cierpnie skóra i swędzą zęby. Zaczynając od "gry aktorskiej", poprzez konstrukcję scenariusza, a na Emo (a moze antyEmo?cholera wie) jako nośniku fabuły kończąc.
Dla tych, ktorzy chcą sie odważyć, odradzam, a nawet wrzuce krótki spojler, zeby zniechęcic.
Jest sobie chlopaczyna, co lubi czesac wloski na bok i rozumieją go tylko dziewczeta w liceum, bo chlopaki sie z niego smieją. Tatus pracuje dla ministra i ma paranoje, mamusia ma agencję mody, jest przemęczona i musi sie bzykac z kontrahentami - do tego ma fryzurkę podobną do synka. Dzieciaka wozi szofer, bahor ma wszystko (i wszystko gdzies) i jest rozpuszczony jak dziadowski bicz. Potem sie okazuje, że leci na swojego kolege i w trakcie zapasow judo doslownie ejakuluje (cisnie sie mocniejsze slowo, ale zaraz zostanę "pozdrowiony") jak sie mocuja, z czego cale jego towarzystwo robi sobie polewkę na twitterach, fejsbukach i innych takich. Chlopczę, delikatne i wrazliwe się zalamuje i plakusia i nie chce isc do szkoly, za to poznaje na internecie fajna emodziewczynkę, ktora chce sie zabic i robi mu z mozgu kisiel. Robi go takze widzowi, dukając arcymądre kwestie przez komunikatorek netowy. Potem wciaga rozpieszczonego bahora do gry (owo oslawione CGI) troche podobnej do WoWa (E MMO RPG?) i opowiadaja sobie przez godzine jak bardzo chieliby umrzec. W tle rodzice probujacy dostac sie do syna. Dzieciak na koncu popelnia samobojstwo (chyba, albo i nie, tylko mamusia mu zalatwia zeby juz sie nie spotykal ze swoimi internetowymi znajomymi) dziewczynka zas wychodzi po latach na dwor i placze.
Koniec filmu.
Myslę ze powinien powstac humanitarny program pomocy emo, np poprzez zsylanie ich do kompanii karnych lub kamieniolomow. Alternatywą mogloby byc rowniez zmuszanie ich do pracy spolecznej w domach starcow i hospicjach.
A na razie, w ramach pomocy, piosenka:
http://www.youtube.com/watch?v=8_Y2nBr_c4w
swoja droga, jeszcze refleksja na koniec -dzieciak ktory zagral glownego smutnego metroseksualnego idiotę będzie albo gwiazdą mtv, albo umrze ze wstydu jak dorosnie. Choc jest szansa, ze bedzie mial wczesniej duzo panienek w podartych kabaretkach i grzywką.
Smutne to.