- * *
Wilki. Słychać je było zawsze. Szczególnie zimą, gdy polowały wielkimi stadami gotowe zagryźć i pożreć wszystkich i wszystko, na wpół oszalałe z głodu. Ale to normalne. Wiadomo, zdarzyło się czasem, że dopadły w lesie samotnego drwala czy myśliwego albo jakieś nieostrożne dziecko, które zbyt daleko odeszło w las i zgubiło drogę. Nikomu jednak do głowy by nie przyszło, że zaatakują uzbrojonych mężczyzn. I to w dzień. A jednak... Wnętrzności rozwłóczone były po całej ścieżce, wszystkie ciała były zmasakrowane. Ziemia naokoło wręcz lśniła czerwienią krwi w blasku słońca. Nawet nie zdążyli dobyć broni... I te ślady. Niby wilcze ale takie duże... za duże.
- * *
Śpiew wilków stał się nieodłącznym towarzyszem osadników. Słyszeli go zawsze, w dzień i w nocy, nawet gdy tak naprawdę było cicho. Świdrował i wżerał się coraz głębiej, nie pozwalał spać, myśleć, pracować. Wisiał w powietrzu i na coś czekał...
- * *
On był niespokojny. Duchy były niespokojne. Powiedziały mu o nich zanim jeszcze nadeszli. Potem usłyszał wycie. Z daleka. Bardzo daleka. Bał się tego wycia. Wiedział co ze sobą niesie. Śmierć, zniszczenie i żądze krwi. Zasmucił się. Nie tak to Matka zaplanowała. Brat przeciw bratu...
- * *
Ogień płonął nie dając zbyt wiele światła. Ledwie muskał sylwetki postaci zgromadzonych wokół niego. Większość siedziała, oprócz dwojga. Kobieta w dość poważnym już wieku patrzyła łagodnie na młodzieńca, mógł mieć najwyżej kilkanaście wiosen. On stał wyprostowany i wyraźnie spięty. Staruszka patrząc mu głęboko w oczy zaczęła chrapliwym głosem: - Bracie, gdziekolwiek będziesz opiekuj się młodym kimkolwiek są. Potrzebują tej pomocy, bez niej zginą. Zrób dla nich to co my zrobiliśmy dla ciebie. Pamiętaj o tym. - Będę pamiętał Siostro. - Bracie, gdziekolwiek będziesz chroń Matkę, po której stąpasz. Oddychaj zielenią, którą zrodziła, czcij wodę dzięki której żyjemy, słuchaj bicia jej serca z wnętrza. Czcij jej dary, nie dopuść by zostały wypaczone. Pamiętaj o tym. - Będę pamiętał Siostro. - Bracie, gdziekolwiek będziesz pamiętaj, że Matka stworzyła nas uzdrowicielami. Nie odmawiaj pomocy nikomu i nigdy. Pamiętaj o tym. - Będę pamiętał Siostro. - Bracie, gdziekolwiek będziesz pamiętaj o naszych głodnych siostrach i braciach. Gdy wiatr i lód zmrożą krainę ludzie umierają z głodu. Nie wahaj się złożyć ofiary ze swego ciała gdy nie będzie już innego wyjścia. Matka to doceni. Pamiętaj o tym. - Będę pamiętał Siostro. - Bracie, gdziekolwiek będziesz pamiętaj, obdarzaj swą wiedzą i mądrością. Nauczaj o wszystkim ale prawdziwą mądrość zachowaj dla tych, którzy gotowi są na jej przyjęcie. Pamiętaj o tym. - Będę pamiętał Siostro. - Bracie, gdziekolwiek będziesz pamiętaj byś zostawił po sobie potomstwo, aby zawsze Matka miała obrońców i uzdrowicieli. Wybieraj mądrze. Pamiętaj o tym. - Będę pamiętał Siostro. - Bracie, gdziekolwiek będziesz nie pozwól by Plugawiec i jego pomiot bezcześcili Matkę swoją obecnością. Lecz, jeśli coś może zostać oczyszczone zrób to, nie zabijaj. Pamiętaj o tym. - Będę pamiętał Siostro. - Bracie, gdziekolwiek będziesz pamiętaj aby nasza wiedza nie dostała się w niepowołane ręce. Nawet wiatr potrafi zanieść twe słowa daleko, do twych wrogów. Bądź rozważny i czujny. Pamiętaj o tym. - Będę pamiętał Siostro. - Bracie, gdziekolwiek będziesz słuchaj tego, co mówią twoi starsi bracia i siostry. Ich wiedza jest większa od twojej. Zapytaj ich, gdy nie będziesz znał odpowiedzi. Pamiętaj o tym. - Będę pamiętał Siostro. - Bracie, gdziekolwiek będziesz pamiętaj nasze dzieje, kim byliśmy, kim jesteśmy i co uczyniliśmy. Gdy zapomnimy o swoich przodkach zabijemy część siebie samych. Pamiętaj o tym. - Będę pamiętał Siostro...
- * *
- * *
Gdy doszedł do osady było już ciemno. To dobrze, ludzie nie będą nic widzieć. Usiadł pomiędzy ścianą lasu a osadą, mniej więcej w połowie. Czekał. W końcu przybiegli, usłyszał ich gdy byli na skraju lasu. Potem zobaczył. I stracił ostatnią nadzieję, nie przyszli rozmawiać. W myślach witał się z Przodkami. Pięciu. Szli szeroką ławą. Powoli go otoczyli. Czuł Szał, który powoli wypełniał ich ciała. Jak na komendę zmienili formy. On też to zrobił, nie chciał tutaj umrzeć jako jedyny...
- * *
Tej nocy też nie przespali. Tuż po zmroku pod lasem rozpętało się piekło. Słyszeli ryki, wycia i skowyty tak głośne, że włosy stawały dęba ze strachu. Wszystko to trwało bardzo krótko. Zakończyło się żałosnym, oddalającym się powoli, coraz cichszym skowytem.
- * *
Wczesnym rankiem odważyli się wyjść za palisadę. Gęsta mgła nie przeszkodziła im odnaleźć pobojowiska. Ziemia zryta była pazurami, zbryzgana krwią i wnętrznościami. Wśród tego leżały cztery ciała. Dwa martwe wilki leżały w pewnej odległości od środka pobojowiska. Oba miały zmiażdżone łby. Dwa pozostałe ciała były ciałami mężczyzn. Jeden z nich, dobrze zbudowany młodzieniec o bardzo jasnych włosach, z warkoczami po bokach twarzy praktycznie nie miał brzucha. Zamiast niego miał wielką, krwawą dziurę. Drugi był całkowicie zmasakrowany. Jego ciało było fragmentami porozrywane i pomiażdżone, całe lśniło czerwienią krwi, własną i jego wrogów. Z twarzy nie dało się odczytać jej rysów. Od pobojowiska odchodziły tropy dwóch wilków, oba znaczone były obficie krwią. Nie odważyli się pójść za nimi.
- * *
- * *
- Bracie, gdziekolwiek będziesz karz winnych. Spójrz w serca i umysły, bądź pewien ich winy. Pamiętaj o tym. - Będę pamiętał Siostro. - Bracie, gdziekolwiek będziesz pomścij niesłusznie zabitych. Nie pozwól aby mordercy kaleczyli swymi stopami nasza Matkę. - Będę pamiętał Siostro...