Autor: Peter S. Beagle Wydawca: Prószyński i S-ka Rok wydania: 1998 ISBN: 83-7180-346-X Strony: 300 |
|
We wstępie Beagle informuje nas, że w swojej twórczości próbował zrzynać ze wszystkich, tylko nie z Tolkiena. Wreszcie się przełamał i doszedł do wniosku że zrzynanie z Tolkiena jest nieuniknione. Jak na mój gust, w "Olbrzymich Kościach" o wiele więcej jest z Ursuli Le Guin, niż z twórczości "Władcy Pierścieni". Autorka "Świata Procannona" wywarła na Beagle`a ogromny wpływ - podobny styl pisania, podobne koncentrowanie się na związkach międzyludzkich i ludzkiej psychice zamiast na bohaterskich czynach. Nie posądzam oczywiście Beagle`a o plagiat . Widać w tych opowiadaniach jego własny styl pisarstwa, a wzorzec też ma bardzo dobry - w końcu "Ziemiomorze" to moja książka wszechczasów :-). Z drugiej strony bezapelacyjnie najlepsze opowiadanie w zbiorze, tytułowe "Olbrzymie kości" - poruszająca i głęboka historia człowieka uwięzionego przez olbrzymy, które okazują się być o wiele bardziej wartościowymi istotami niż ludzie - jest jedynym z tej książki, które w żaden sposób pisarstwa pani Ursuli mi nie przypomina. Polecam jeszcze swoją drogą "Ostatnią pieśń Sirit - Bayara" - bardzo ciekawy pomysł na bohatera , o którym można by było zrobić porządną sagę fantasy. W każdym razie polecam - nie jest to może rewelacja, ale sprawi przyjemność tym, którzy lubią fantasy bez ogromnych bitew i fajerwerków, a z dużą głębią psychologiczną. Uwaga: mimo iż książka wcale taka leciwa nie jest, szczerze radzę szukać jej po bibliotekach, zamiast po księgarniach. |