» Recenzje » Odrodzenie (wydanie zbiorcze) #6: Lojalni synowie i córki

Odrodzenie (wydanie zbiorcze) #6: Lojalni synowie i córki


wersja do druku

Nie ma to jak rodzina

Redakcja: Wiktor 'Anzelm' Wieczorek, Daga 'Tiszka' Brzozowska

Odrodzenie (wydanie zbiorcze) #6: Lojalni synowie i córki
Komiksowa seria Odrodzenie, autorstwa duetu Tim Seeley (scenariusz) i Mike Norton (ilustracje), z tomu na tom nie przestaje zaskakiwać. Postacie, zarówno główne, jak i drugoplanowe, ukrywają przed światem (i czytelnikami) drobne grzeszki i wielkie tajemnice, które niespodziewanie wychodzą na jaw.

Akcja, z początku rozwijająca się nieśpiesznie, nagle gwałtownie przyspiesza, a wydarzenia okazują się zaskoczeniem dla czytelnika i bohaterów. Po ataku terrorystycznym na budynek sądu, w którym zginął między innymi burmistrz Wausau, rządy w miasteczku przejmuje wojskowa pani gubernator, a kurs władz wobec Odrodzonych znacznie się zaostrza. Wszyscy zidentyfikowani zmartwychwstańcy zostają przymusowo umieszczeni w zamkniętym ośrodku, jednak odseparowanie ich na „Farmie” służy nie tylko samej izolacji, a badając osadzonych, wojskowi chcą lepiej zrozumieć – i wykorzystać – naturę Odrodzenia.

To wątek dość mocno eksploatowany w szóstym tomie serii, ale oprócz niego rozwija się także historia Blaine'a Abla, który dołączył do prawicowych ekstremistów. Swoje pięć minut dostają też Jesse Blackdeer, agent Ramin i kilku innych bohaterów, ale – niestety – w zdecydowanej większości trudno uznać je za satysfakcjonujące. Tyczy się to zwłaszcza tych członków obsady, którzy schodzą ze sceny już na zawsze.

Można tu na dobrą sprawę powtórzyć słowo w słowo zarzut, który formułowałem, recenzując piątą część zbiorczego wydania cyklu – scenarzysta, wprowadzając nowe wątki, jest de facto zmuszony ucinać wcześniejsze i momentami brakuje mu przy tym finezji. Na szczęście mimo tego fabuła sprawnie posuwa się do przodu, choć mając świadomość, że jesteśmy już daleko za połową sagi, wciąż zastanawiam się, jak ostatecznie autor zdoła satysfakcjonująco zamknąć w finale zarówno główną oś intrygi (a do wyjaśnienia tajemnicy Odrodzenia ten tom nie przybliża nas ani o krok), jak i wszystkie wątki poboczne.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Trzeba równocześnie podkreślić mocne akcenty w fabule tego tomu. Niektóre wątki zakończone są naprawdę dobrze (przez co kontrast sprawia, że te ucięte nazbyt topornie tym bardziej rażą), ciekawie prezentują się nowi bohaterowie wprowadzeni do opowieści. Bardzo podoba mi się sposób ukazania życia Odrodzonych za ogrodzeniem faktycznego więzienia. Ograniczenie przestrzeni zawsze sprzyja kumulowaniu emocji, zagęszczaniu atmosfery i daje pole do uwypuklenia związków pomiędzy postaciami, które zostają pozbawione pola manewru, nie mogąc nawet oddalić się od siebie nawzajem.

Najmocniejszym atutem jest jednak ciągłe odkrywanie przed czytelnikiem nieznanych wcześniej relacji między członkami rodziny Cypressów, poznajemy też w retrospekcjach dawne wydarzenia, które wiarygodnie tłumaczą bieżące zachowania szeryfa i jego córek. W życiu całej trójki znowu zachodzą dramatyczne zmiany (który to już raz?) i wygląda na to, że w kolejnych tomach też nie będą mieli lekko. Mam tylko nadzieję, że również inni bohaterowie dostaną w nich należytą ilość czasu antenowego i możliwość pełnego rozwinięcia swoich wątków. Choć bowiem niektóre zostały zamknięte, na ich miejsce wciąż wchodzą nowe, a czas na ich rozwiązanie nieuchronnie się kurczy. W początkowych tomach serii można było wręcz chwalić nieśpieszne tempo odkrywania przed czytelnikami kolejnych kawałków układanki i odsłaniania tajemnicy zmartwychwstania mieszkańców miasteczka, ale ostatnie tomy nie przybliżyły nas ani na jotę do rozwiązania jego tajemnicy, zamiast tego grzęznąc w niekończących się dygresjach. Zobaczymy, jaki będzie finał historii opowiadanej już od ponad trzydziestu zeszytów – oby zdołał dorównać poziomem pierwszym tomom serii.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Choć od strony fabularnej można czuć lekkie rozczarowanie, to raz jeszcze nie zawodzi kreska Mike'a Nortona (i kolory Marka Englerta). Śnieżne pustkowia Wisconsin powoli ustępują rodzącej się wiośnie, ale nie znajdziemy na kadrach soczystej zieleni. Barwy cały czas są przytłumione, podkreślając nastrój opowieści o Odrodzonych, a jedynym kolorem, jaki wybija się na tym tle, jest krwista czerwień, której w tym tomie dostajemy znacznie więcej niż w poprzednich. Można się tylko zastanawiać, czy stanowi to jakąś wskazówkę odnośnie tego, dokąd zmierza fabuła, i jaki będzie finał.

O tym przekonamy się już wkrótce – ostatnie tomy serii niedawno ukazały się nakładem wydawnictwa Non Stop Comics.

 

Dziękujemy wydawnictwu Non Stop Comics za udostępnienie albumu do recenzji.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


7.0
Ocena recenzenta
7.5
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Odrodzenie #6: Lojalni synowie i córki
Scenariusz: Tim Seeley
Rysunki: Mike Norton
Seria: Odrodzenie
Wydawca: Non Stop Comics
Data wydania: 11 września 2019
Kraj wydania: Polska
Tłumaczenie: Bartosz Musiał
Liczba stron: 144
Format: 170x260 mm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 978-83-8110-924-6
Cena: 44,00 zł



Czytaj również

Odrodzenie #7: Naprzód!
Wrzucamy wyższy bieg
- recenzja
Odrodzenie (wydanie zbiorcze) #5: Wezbrane wody
Odwilż w Wisconsin
- recenzja
Odrodzenie (wydanie zbiorcze) #4: Ucieczka do Wisconsin
Zmartwychwstanie przekracza granice
- recenzja
Odrodzenie (wydanie zbiorcze) #3: Odległe miejsce
Ze śmiercią jej do twarzy
- recenzja
Odrodzenie (wydanie zbiorcze) #2: Życie ma sens
Śmierć to dopiero początek
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.