» Blog » Odpowiedź na wiedźminów-rasistów
18-07-2015 13:18

Odpowiedź na wiedźminów-rasistów

Odsłony: 1149

Oddzielna notka, bo Autor oryginalnej raczył mnie na swoim blogu zbanować.

http://polter.pl/Wiedzmini-rasisci-kazdy-to-powie-b19296

Bardzo łatwo z perspektywy białego, hetero mężczyzny, chrześcijanina z kraju rozwiniętego powiedzieć, że głupotą jest domaganie się swojej reprezentacji przez mniejszości - no jasne, że dla ciebie, jeden z drugim, to głupota, bo macie swoją reprezentację wszędzie i zawsze i nie jesteście sobie w stanie wyobrazić jak to jest jej nie mieć.

Akurat chrześcijanie nie są jakoś specjalnie reprezentowani we współczesnej zachodniej popkulturze - to, że ktoś krzyczy "Dzizus Krajst!" to nie znaczy, że jest chrześcijaninem. Co zresztą jest rozsądne z marketingowego punktu widzenia - są fundamentalni chrześcijanie, którzy obrażą się na film z tego powodu, że nie promuje on chrześcijańskich wartości, są radykalni ateiści, którzy zmieszają z błotem film za to, że ukazuje wiarę w kontekście innym niż głupi, acz szkodliwy zabobon... ale Ci drudzy z reguły częściej chodzą do kina ;)

Polacy też nie są za bardzo reprezentowani w hollywoodzkiej popkulturze.

A czasami kiedy macie okazję sobie to uświadomić (np. jedziecie do kraju z innego kręgu kulturowego) to macie zbyt małą empatię, żeby to zrozumieć i gadacie wtedy o tym, że to dzikusy, bo lokalsi krzywo na was patrzą (guess what, tak samo czują się mniejszości u nas, z tą różnicą, że nie są na wakacjach/w podróży służbowej, tylko mieszkają tu na stałe).

Może mów za siebie?

Po internetsach śmiga taki tekst-cytat z Whoopi Goldberg opowiadający jak zobaczyła Uhurę w telewizji.

To, że ktoś się cieszy, jak zobaczy postać określonego typu, to nie powód, żeby twierdził, że twórcy mają obowiązek takie postaci ukazywać.

Oczywiście (gramy w dyskryminacyjne bingo) pojawia się problem symetryzmu - o przemoc wobec kobiet to się przyczepiacie, a wobec mężczyzn to już nie!

Kto gra? To jest zabawne, że sam wysuwasz wymyślone przez siebie argumenty przeciwko swoim tezom... takie, które potrafisz od razu obalić. Wygodne.

Stąd nie ma nic nadzwyczajnego w tym, że jeśli w latach 80tych w RPA biali pobili czarnego to był rasizm, ale jeśli czarni pobiliby białego to nie byłby już rasizm.

Oczywiście, że byłby to rasizm. Nie każdy biały popierał apartheid. To tak, jakbyś powiedział, że alianci mieliby prawo wymordować całą ludność III Rzeszy.

Tak to działa, drodzy fandomici.

Nie tak, to sobie wymyśliłeś.

Nie oznacza to oczywiście absolutnej niemożliwości dyskryminacji białych, ale to jest kwestia dalece bardziej złożona, na początek zapamiętajcie, że dyskryminacja jest systemowa, nie indywidualna.

To dlaczego światli i postępowi ludzie zabraniają prywatnym podmiotom dyskryminacji w stosunkach indywidualnych?

 

Piętnaście razy będę powtarzał: akcja żadnej książki/filmu/komiksu czy jakiegokolwiek tekstu kultury nie dzieje się w świecie rzeczywistym, tylko w fikcji. Jakiekolwiek dyskutowanie o realizmie jako zgodności z tym co widać za oknem jest ze środka odbytu wygrzebane.

To dlaczego zwolennicy "reprezentacji" używają argumentu "w realnym świecie istnieje różnorodnośc, więc w Twoim utworze też powinna"? W każdym razie Tariq Moosa w swoim niesławnym artykule go użył.

Tym bardziej, kiedy sam tekst kultury wyraźnie, wielkimi literami daje znać: AKCJA TOCZY SIE W NIBYLANDII (przykładem Wiesiek właśnie, nie wiem czy jest autor, który częściej posługuje się słowem Neverland niż Sapkowski).

Akcja toczy się w Nibylandii... ale reprezentacja ma być! Szokujące, ale wyobraź sobie, że teoretycznie może istnieć świat/planeta, w którym w ogóle nie będzie Murzynów. Ani jednego.

A jeśli aktor ma inny kolor włosów niż postać, którą odgrywa, to też jest źle? (Oj jest, że przypomnę rant na Craiga w roli Bonda, bo przecież blondyn).

Szkocki szlachcic może być blondynem, brunetem czy rudzielcem nie może być czarny. Podobnie jak np. aktor grający wodza plemienia z głębi Afryki może być wysoki, albo niski, ale powinien być czarny.

Inny kolor krawata - ok, inny kolor skóry - nigdy! Dlaczego? Jaka jest substancjalna różnica pomiędzy tymi dwoma stanami?

Bo Szkoccy arystokraci z dziada pradziada noszą krawaty o różnych kolorach, ale wszyscy są biali.

A teraz uwaga, trudny fragment - gdyby odwrócić argument - czy Nelsona Mandelę albo Malcolma X w filmie o nich może zagrać biały? Wracamy do punktu o kierunku działania -izmów. Nie może. Praca domowa: zastanówcie się dlaczego.

Nie może. Dokładnie z tych samych powodów, dla których czarny nie może zagrać Wałęsy. Uznawanie, że między tymi sytuacjami zachodzi różnica wynika wyłącznie z Twoich apriorycznych założeń ideologicznych.

Plus - jak zwykle: to my (uprzywilejowani) decydujemy, kiedy macie prawo czuć się dyskryminowani.

Nikt nie decyduje o tym, kiedy ktoś może czuć się dyskryminowanym. Po prostu to, że ktoś czuje się dyskryminowany, to nie jest argument za niczym. Odczucia nie są argumentem.

Ponurym (chociaż naprawdę śmiesznym, serio, śmieję się w głos) żartem jest to, że z, naprawdę progresywnej (jak na polskie warunki, jejku, trochę się jednak skrzywiłem, jak to napisałem, nawet z takim zastrzeżeniem), literatury Sapka zrobiono to, z czego on sam wyśmiewał się dawno temu

Tak, to bardzo ponure, że z książek Sapkowskiego, w którym nie ma people of colour poza dwiema trzecioplanowymi wojowniczkami, o których nikt nie pamięta, zrobiono serię gier, w której nie ma PoC poza jednym z głównych bossów w pierwszej części.

Scenarzyści Witchera zapamiętali z książek ASa dokładnie to, z czego sam Sapek darł łacha w odniesieniu do słowiańskiej fantasy, czyli że jest jurnie i żurnie. Ale skąd niby (scenarzyści) wytrzasnęli tą przaśną słowiańskość? Świat wiedźmina jest konglomeratem różnych mitologii, z czego słowiańska jest akurat chyba najmniej istotną (głównie z tego powodu, że o słowiańskiej mitologii mało co wiadomo*, więc i czerpać za bardzo nie ma z czego). Cała rzekoma słowiańskość Wiedźmina jest naciągana aż trzeszczy.

A tu akurat się po części zgadzam, też mnie trochę śmieszy to mantrowanie o słowiańskości. Tzn, w twórczości Sapka faktycznie jest więcej słowiańskich motywów niż w większości książek... ale nie dlatego, że tych motywów jest pełno, tylko dlatego, że w ogóle są. Owszem, wspomina się o bobołakach czy kikimorach, ale dużo rzadziej niż o elfach, krasnoludach czy ghulach. Doszło do tego, że do wydania "Książka z grą" pierwszego Wiedźmina dodano artykuł

Tyle, że mało to ma znaczenie w kontekście tematu, bo fakt, że Wiedźmin nie jest słowiański, nijak nie implikuje tezy, że powinni się w nim przewijać Murzyni.

To jest krytyka. Serio, nie jesteście w stanie znieść, że komuś gdzieś gra nie podoba się  z powodów społecznych?

Oczywiście można. Tak samo, jak można np. krytykować książkę za to, że okładka kiepsko się nadaje do dłubania w zębach, albo grę za to, że w menu głownym jest kiepska muzyka.

A gdybym napisał, że gra mi się nie podoba, bo przy jej produkcji łamano prawa pracownicze (true story, tak na marginesie)? Tak też nie można?

Byłoby to bezsensowne - ocena moralna zachowania autorów dzieła, a ocena dzieła to dwie różne rzeczy. To tak, jakbym napisał, że ksiązka Lewandowskiego jest słaba, bo autor w  rozmowach z czytelnikami wyzywa ich.

Do czego doprowadzi nas ta okropna polityczna poprawność? Teraz żądają czarnego wiedźmina, co będzie następne? Może chór głuchych?

A co ma jedno z drugim? To, że istnieje chór głuchych nie sprawia, że żądanie, aby w każdym chórze od tej pory był przynajmniej jeden przedstawiciel tej grupy staje się sensowne. Tudzież, znając mechanizmy politycznej poprawności, doszłoby do tego, że każdego, kto by zasugerował, że na ogół słyszący są lepszymi muzykami niż głusi, byłby mieszany z błotem.

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

earl
   
Ocena:
+1

Ten jakiś wolf (gruppenfuhrer wolf zapewne) czy jak mu tam to cholerny hipokryta, o czym świadczy jedno zdanie:

Zauważ, że nie chodzi o reprezentację np. nigeryjczyków, czy etiopczyków, tylko jakichkolwiek osób nie-białych.

Mówi o szacunku dla innych ras, ale sam nimi pogardza, pisząc nazwy narodowości afrykańskich z małej litery.

21-07-2015 22:49
Vukodlak
   
Ocena:
+5

Eeee tam. Przypomniał sobie jak się banuje. Więc w dobrym stylu lewicowych rewolucjonistów i obrońców uciskanych mniejszości, po prostu zamyka usta użytkownikom nie zgadzającym się z jego dogmatami.

Podoba mi się też sposób w jaki manipuluje kategoriami mniejszości i dyskryminowanych, poszerzając/zwężając je gdy mu wygodnie i zmieniając, gdy argumentują oponenci. Mocno trafny argument Simana o tym, że biała Europa Wschodnia nie jest nic winna mniejszościom kolorowych, bo nie uciskaliśmy ich kulturowo/militarnie/technicznie/gospodarczo, został po prostu zlany i skatowany owym grzebaniem w zakresie kategorii.

Twierdzenie, że jesteśmy im coś winni, bo jesteśmy biali, tak jak ich ciemiężyciele, już jest najzwyklejszym rasizmem. Ale tego lewicowi chyba nie są zdolni pojąć i zauważyć.

21-07-2015 22:51
earl
   
Ocena:
0

Niech się cieszy. To pewnie jego jedyna radość w życiu, że ma jakąś namiastkę władzy.

21-07-2015 22:59
jakkubus
   
Ocena:
+2

Tjaa, no bo taki Japończyk czy Aborygen będą skakali ze szczęścia, gdy w grze pojawi się jakiś Murzyn. Wrzucanie wszystkich nie-białych do jednego worka zwanego People of Colour to chyba jeszcze większa dyskryminacja niż to z czym Wolf i jemu podobni walczą, gdyż odmawia im to prawa do posiadania odrębnej tożsamości.

21-07-2015 23:16
earl
   
Ocena:
+1

Pod jednym względem krytycy braku wielorasowości w grze mogą mieć rację - pod względem marketingowym. Jeśli faktycznie chciało się trafić do społeczeństwa wielokulturowego, do należało zbadać grupę docelową i jej preferencje, a potem dostosować produkt do jej wymagań. Jeśli odbiorcy chcą wielokulturowości/wielorasowości/wieloetniczności to trzeba im jej dostarczyć, bo tego wymagają prawa popytu i podaży.

22-07-2015 12:35
jakkubus
   
Ocena:
0

@earl

Tak można by mówić, gdyby Wiedźmin 3 okazał się porażką pod względem finansowym, co raczej nie jest problemem. A skoro się sprzedał, to narzekanie Giesa czy Moosy to po prostu lament frustratów, którzy narzekają, że gra nie została zrobiona specjalnie pod nich.

22-07-2015 12:47
earl
   
Ocena:
0

Dlatego napisałem "mogą mieć". Dopiero teraz sprawdziłem wyniki sprzedaży Wiedźmina. I nie mam na myśli żadnych frustratów w stylu Moosy czy tym podobnych osobników, ale dziennikarzy, którzy analizują ten problem wieloaspektowo jak ten poniżej:

http://natemat.pl/144999,wiedzmin3-jest-rasistowski-wszyscy-bohaterowie-to-biali-ludzie-jak-cd-projekt-red-odcial-sie-od-milionow-potencjalnych-klientow

22-07-2015 12:59
banracy
   
Ocena:
+4

@earl

Ale teza na, której opiera się artykuł jest skrajnie nieprawdziwa. Znaczy fakt, gracze szukają kogoś z kim mogliby się utożsamiać, ale już stwierdzenie, że rasa bohatera jest najważniejsza to gruba przesada. Czy Rockstar odciął się od milionów graczy kiedy bohaterem San Andreas uczynił murzyna? Nie, gra była popularna na całym świecie, również w Polsce gdzie o murzyna trudno, a z mojego doświadczenia wiem, że gra było popularna nawet wśród tych, którzy wszystkich murzynów najchętniej odholowaliby z powrotem do Afryki. 

 

Sam artykuł jest świetnym pokazaniem tego o czym mówiłem wcześniej myślenia na zasadzie "albo robimy jak panowie z USA, albo jesteśmy zaściankiem, ciemnogrodem i w ogóle śmierdzimy". Ciekawe czy ten sam dziennikarz nazwie Japończyków zaściankiem bez wyczucia bo np: seria Persona ma czelność dziać się w Japonii, a nie New York City i w takiej Personie 4 nie ma ani jednego murzyna, ba! nie ma nawet żadnego białego. Nawet nie wiem jakim cudem gra sprzedaje się w stanach zjednoczonych, gdzie Azjatów jest ledwo kilka procent, spekuluję że po prostu wszyscy gracze pochodzenia Azjatyckiego kupują po 5 kopii. Co więcej, grę wydali nawet w Europie mimo, że twórcy odcięli się od niemal wszystkich tutejszych graczy. Może Ambasada Japonii skupuje wszystkie kopie, żeby twórcom nie było przykro.

22-07-2015 13:12
jakkubus
   
Ocena:
+1

@earl

W sumie akurat w artykule na natemat.pl tylko powtarzają argumenty Moosy i nawet się z tym nie kryją, zaznaczając jak "masakruje" on Wiedźmina. Poza tym z publikacji filozofa Polygonu wynika, że faktycznie grał on we wspomnianą grę, gdy Tomasz Molga (autor artykułu) już w drugim akapicie pokazuje swoją ignorancję, pisząc o wyborze avatara. Z dwojga złego wolę już oryginalny artykuł.

22-07-2015 13:15
earl
   
Ocena:
+1

@ banracy

Sam artykuł jest świetnym pokazaniem tego o czym mówiłem wcześniej myślenia na zasadzie "albo robimy jak panowie z USA, albo jesteśmy zaściankiem, ciemnogrodem i w ogóle śmierdzimy".

Niestety, tak jest. Gdyby Polska była potęgą gospodarczą, militarną i kulturową jak USA, to na nas wzorowałoby się większość państw a te, które by tego nie robiły, uznane zostałyby za zaścianek i ciemnogród. Ale jest odwrotnie - i to USA jak dotychczas dominują w sferze kulturowej i cywilizacyjnej, wyznaczając trendy i kreując wartości, za którymi mamy podążać.

 

22-07-2015 13:47
banracy
   
Ocena:
+2

@earl

Jakto "mamy"? Twórcy Wiedźmina nie podążali za wspomnianymi w artykule wzorami i zrobili powszechnie chwalony megahit. Twórcy Choma, Call of Juarez i innych tak niewolniczo wzorowali się na USA, że trudno było zgadnąć, że ich gry są z Polski, a uzyskane efekty były znacznie gorsze. Istotnie, miernoty mogą podążać niewolniczo za wszystkimi nowinkami z USA tworząc takie hity jak Kac Wawa czy Weekend, ale już twórcy trochę lepszej kategorii mogą sobie pozwolić na podążanie własną drogą. 

22-07-2015 16:52
Adeptus
   
Ocena:
+2

Dziecko odzyskało dostęp do - jak to pieszczotliwie ujmuje - plonkownicy, więc sytuacja wraca do punktu wyjściowego.

Twierdzenie, że jesteśmy im coś winni, bo jesteśmy biali, tak jak ich ciemiężyciele, już jest najzwyklejszym rasizmem. Ale tego lewicowi chyba nie są zdolni pojąć i zauważyć.

Czy Rockstar odciął się od milionów graczy kiedy bohaterem San Andreas uczynił murzyna?

Problem w tym, że wytykacie Wolfowi brak konsekwencji... podczas, gdy on już na wstępie zaznacza, że konsekwencję odrzuca, wprost pisząc - jak biały bije czarnego, to jest rasizm, jak czarny białego, to nie.

Paradoksalnie, słusznie Wolf stwierdza, że dyskusja jest niemożliwa, kiedy brak common groundu. Tyle, że podstawowym common groundem, który jest wymagany od każdej osoby, jego jakakolwiek dyskusja była możliwa , są pewne elementarne zasady logiki.

O, taki przykład z jego ostatnich postów. Najpierw pisze:

Po trzecie, uznanie reprezentacji mniejszości idzie właśnie w poprzek kulturowego imperializmu - nie ma oddzielnych sporów o prawa naszej, słowiańskiej mniejszości i innych mniejszości. Gramy w tej samej drużynie. (...)

W skrócie - jeśli postulujesz szerszą reprezentację nie-zachodnich białych, to powinno to nastąpić w tym samym nurcie co postulat szerszej reprezentacji PoC, a nie w nurcie przeciwnym.

Chwilę potem, kiedy Agrafka wytyka mu, że przecież nie da się zapewnić reprezentacji wszystkich grup i zresztą nikt, łącznie z samym Wolfem, tego nie postuluje, on odpisuje:

Czyli kiedy piszę/mówię o dyskryminacji jednej grupy, to powinienem natychmiast wymienić całą litanię innych (wszystkich) dyskryminowanych grup?

Oczywiście, jak wynika z całości wypowiedzi, Wolf uważa, że na to pytanie należy odpowiedzieć negatywnie.... (Swoją drogą, powinien sobie uświadomić, że bezustanne używanie tego samego chwytu retorycznego nie wpływa dodatnio na jakość wypowiedzi - ciężko wskazać jakiś jego psot, który nie zawiera pytań retorycznych) I jak to w przypadku wszystkich pytań retorycznych Wolfa, oczywiste jest, że odpowiedź jest dokładnie odwrotna do tej, którą próbuje zasugerować. Skoro Wolf uważa, że walka z dyskryminacją (rozumianą tutaj jako brak reprezentacji) jest czymś słusznym, to powinien założyć, że powinno się walczyć z dyskryminacją wszystkich grup hurtem (co zresztą sam chwilę wcześnie postulował, zanim Agrafka wytknęła mu, ze sam tego nie czyni) - a jeśli zakłada, że będzie walczyć z dyskryminacją tylko niektórych grup, to znaczy, ze w walce z dyskryminacją... stosuje kryteria dyskryminacyjne. Czyli jego rozumowanie jest błędne, nawet przy przyjęciu jego własnych założeń ideologicznych i narracji.

Siman napisał post, który był na tyle merytoryczny (i spotkał się z na tyle dużym poparciem) że Wolf nie mógł go zignorować. Do "dyskusji" włączyła się także Agrafka, której zbanować nie sposób, ze względu na sprawowaną funkcję... Więc Wolf im odpowiedział. Tyle, że jego odpowiedzi polegają na próbie wmuszenia jego własnych apriorycznych założeń.

Odnośnie wypowiedzi Simana:

Przykładowo, Bond jest postacią fikcyjną, której głowną cechą jest jego brytyjska charyzma. Idris Elba jest Brytyjczykiem, jest cholernie brytyjski i ma genialną charyzmę, doskonale pasującą do tej postaci. Nie ma problemu.

Ok. Jeśli ktoś argumentuje "Ok, Elba co prawda jest czarny, ale ma inne cechy, które przeważając o tym, że nadaje się na Bonda", to jest to pogląd sensowny - mogę się z nim nie zgodzić, albo zgodzić, ale jest wart zastanowienia. Problemem są ludzie, którzy dyskusję zaczynają od "Na wstępie przyjmuję założenie i postanawiam, że Wy też macie je przyjąć, że w dyskusji nt Elby jako Bonda absolutnie nie wolno stosować jako argumentu jego koloru skóry".

22-07-2015 21:39
earl
   
Ocena:
0

@ banracy

I właśnie dlatego ten, kto nie podąża za amerykańskimi wzorami, uznawany jest za ciemnogród i zaścianek.

23-07-2015 09:31
banracy
   
Ocena:
0

@earl

Tak, ale tylko przez 2 (słownie dwóch) lewackich dziennikarzy growych z niszowych portali i jednego zakompleksionego buca od Lisa. 

23-07-2015 10:57
Adeptus
   
Ocena:
0

To są, że tak powiem, prorocy, ale jak widać, na załączonym obrazku, znajdują oni swoich wyznawców, więc problem nie ogranicza się tylko do nich samych.

23-07-2015 11:55
banracy
   
Ocena:
0

Tak, ale raczej są w zdecydowanej mniejszości, więc teza "rób jak burgery albo zostaniesz uznany za ciemnogród" nie jest prawdziwa. 

23-07-2015 12:21
Adeptus
   
Ocena:
+1

Problem w tym, że jest to mniejszość krzykliwa i aktywna... zgodnie zresztą z przyjętym założeniem, że mniejszość z założenia musi być uprzywilejowana względem większości, Co wynika z samego faktu, że jest mniejszością (o czym Wolf kilkakrotnie wprost pisał). Ponadto, doświadczenie pokazuje, że polityczna poprawność z początku zdaje się być śmiesznych, choć denerwującym dziwactwem, ale wkrótce przeradza się w odgórnie narzucaną normę.

23-07-2015 13:16
earl
   
Ocena:
0

@ banracy

Nie wiem, czy tylko 2 się wypowiedziało na ten temat, czy też tylko zdanie 2 ludzi jest prezentowane w Polsce. Natomiast wiem, że poprawność polityczna i parytety rasowe/seksualne w kulturze masowej od dawna zakorzeniły się w USA i promieniują na całą naszą cywilizację. Zauważ, jak wiele filmów amerykańskich ma w założeniu parę głównych bohaterów o odmiennych cechach rasowych: biały-czarny ("Policjanci z Miami", "Zabójcza broń", "Gliniarz z Beverly Hills" - tutaj akurat jest trójka, "Regulamin zabijania", "48 godzin", "Szklana pułapka 3") a nawet biały-Latynos ("Nash Bridges"), biały-żółty ("Kowboj z Szanghaju", "W 80 dni dookoła świata") czy czarny-żółty ("Godziny szczytu"). A wątki homoseksualne również pojawiają się coraz częściej, począwszy co najmniej od "Nocnego kowboja", który powstał pół wieku temu (chyba, że ktoś zna wcześniejszy film z tą tematyką).

23-07-2015 16:51
Adeptus
   
Ocena:
+1

Wiesz, Earl, nie można też przesadzać w drugą stronę, to że w filmie pojawia się przedstawiciel tzw. mniejszości to nie jest jeszcze polityczna poprawnośc, ona zaczyna się wtedy, jak się domaga, żeby on był w każdym filmie.

23-07-2015 17:01
earl
   
Ocena:
0

Ok, masz rację. Niemniej jednak fakt pojawiania się różnorodnych ras czy orientacji seksualnych w amerykańskiej filmografii stał się standardem. A Hollywood, jakby nie było, kreuje popkulturę filmową przynajmniej w naszej cywilizacji i wyznacza pewne wzorce i standardy, które są w mniejszym lub większym stopniu przyjmowane przez poszczególne filmografie krajowe. 

23-07-2015 17:14

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.