27-07-2012 21:31
Odkrywając RPG-ową Amerykę...
W działach: rpg, Fanboj i Życie, Wredni Ludzie | Odsłony: 48
Mam takiego internetowo-realowego kolegę spod Torunia, który na potrzeby tego tekstu będzie nazywany Kolegą (bo inaczej się obrazi. Kolega jest RPG-owcem... Znaczy się: podaje się za RPG-owca i faktycznie kiedyś w RPG grał (dokładniej w Zew Chtulhu) jednak miało to miejsce pewnie z dziesięć lat temu. Nadal pozostaje jednak metalem. Jakiś rok temu z owym Kolegą gadaliśmy o RPG, a konkretnie o Exalted. Mi Exalted podoba się bardzo, co chyba wszyscy już zaobserwowali. Kolega kręcił nosem. W końcu padło sakramentalne pytanie:
- Ale, skoro oni tacy potężni, mogą bić bogów i niszczyć miasta, to jak wywołać u nich strach?
Jaki morał z tej historyjki?
Nie jest to nic szczególnie odkrywczego i chyba o tym pisałem, ale warto powtórzyć. Otóż, jak można domyślić się samemu patrząc na nie: różne systemy RPG to zupełnie różne gry i mają różne zasady. Odkrycie to raczej nie zapewni nikomu nagrody Nobla, jednak mam wrażenie, że jest kilka osób, którym to niewielkie w końcu spostrzeżenie ustawicznie umyka.
Gry RPG mają różne zasady, różne światy, różne cele i założenia, ponadto gra się w nie różnymi postaciami. Podobnie też prowadzenie ich wymaga zupełnie innego podejścia. Tak samo, jak będąc jedwabistym szachistą nie mamy pewności, że dobrze poradzimy sobie grając w inną planszówkę, jak na przykład Setlers of Catan, Battlestar Galactica, Munchkin czy inne Carcassone, tak samo będąc świetnymi mistrzami w Warhammerze, Zewie Chtulhu, RuneQueście czy Earthdawnie nie musimy być dobrymi prowadzącymi w 7th Sea, Dungeons and Dragons, Exalted, WoD-a, Marvel Super Hero czy Legendę 5 Kręgów. Czy vice versa.
To nie znaczy, że te gry są dla dzieci, upośledzonych, durniów, nerdów albo fanów planszówek. Oznacza to zwyczajnie, że jesteśmy kiepskimi Mistrzami Gry. Przynajmniej, jeśli przychodzi do 7th Sea, Dungeons and Dragons, Exalted, WoD-a, Marvel Super Hero czy Legendę 5 Kręgów.
Powiem szczerze: przeorientowanie się ze stylu gry, jaki wypracowałem sobie pod wpływem MiM-ów w latach 90-tych, na ten, na którym można było prowadzić DeDeki zajęło mi trochę czasu. Podobnym wyzwaniem było przeorientowanie się na styl Exalted, gdzie bohaterowie w kilka chwil mogli rozwalić miasto, de facto żaden śmiertelnik nie stanowi dla nich wyzwania, a całe armie giną tylko dlatego, że obok nich trwa prawdziwa walka... Podejrzewam, że podobnych przeorientowań musiałbym dokonać pod All Flesh Must Be Eaten, Zew, Twilight 2000, Toon-a czy Paranoję...
Nie znaczy to, że te gry są złe, mało ambitne, uproszczone czy przesadnie skomplikowane. Oznacza to, że są one inne. Wymagają od prowadzących opanowania innych umiejętności i przyjęcia innej taktyki, niż ta do której się przyzwyczaili. Jednak nadal mogą, a raczej – po opanowaniu ich – powinny przynosić satysfakcję. Owszem, w trochę inny sposób i na innych zasadach, niż w pozostałych grach RPG, jednak nie jest to ich wadą, ale właśnie zaletą. Oferują bowiem inny styl zabawy. Tak więc o ile:
- w Pokerze bawimy się układając karty w kombinacje i zabierając innym graczom oszczędności
- w Pokerze rozbieranym bawimy się układając karty w kombinację i patrząc jak koleżanki zdejmują ciuchy
- w Monopoly bawimy się kupując miasta i budując na nich domki
- w Warhammerze 40.000 bawimy się udając, że figurki strzelają do siebie
- w Szachach bawimy się próbując zabić króla przeciwnej strony
- w Statki bawimy się próbując zgadnąć, gdzie przeciwnik umieścił swoje okręty
- a w Carcassone układając puzzle tak, żeby utrudnić życie innym graczom
Tak w RPG:
- W L5K, WoDzie czy nWoDzie bawimy się (mógłbym się o to kłócić, ale taka wersja pasuje mi do tezy) odgrywając postacie i wczuwając się w nie.
- W Jesienno Gawędnym Warhammerze bawimy się udając, że taplamy się w błocie.
- W KaCetach, DeDekach, Patchfinderze i pre-gawędziarskim Warhammerze gramy rąbiąc potwory i grabiąc ich skarby.
- Dodatkowo w DeDekach 3ed+ i pochodnych postaci nie odgrywamy, za to kombinujemy jak je tu maksymalnie dopakować pod względem mechanicznym.
- Ponadto systemach tych, podobnie jak w Savage Worlds używa się figurek
- W 7th Sea i Savage Worlds Bohaterowie Graczy są nieśmiertelni lub przynajmniej bardzo trudni do ubicia.
- Natomiast Zewie Chtulhu lub Kulcie postacie powinny zakończyć sesje martwe lub obłąkane.
- A w Paranoi kilkukrotnie zabite, ale wciąż żywe...
- W Exalted rzuca się na wynik rozmów.
- A w Amberze w ogóle nie rzuca się na nic!
I wiecie co? To wszystko są gry RPG i we wszystkie gra się jedwabiście. Gdyby grało się kiepsko, to przecież ludzie by na to nie tracili czasu. Bo przecież gry nie są po to, żeby się nimi znękać. A to, że coś nie działa zwykle znaczy, ze nie umiemy w nie grać, a nie, że grający w nią ludzie są głupsi od nas.
- Ale, skoro oni tacy potężni, mogą bić bogów i niszczyć miasta, to jak wywołać u nich strach?
Jaki morał z tej historyjki?
Nie jest to nic szczególnie odkrywczego i chyba o tym pisałem, ale warto powtórzyć. Otóż, jak można domyślić się samemu patrząc na nie: różne systemy RPG to zupełnie różne gry i mają różne zasady. Odkrycie to raczej nie zapewni nikomu nagrody Nobla, jednak mam wrażenie, że jest kilka osób, którym to niewielkie w końcu spostrzeżenie ustawicznie umyka.
Gry RPG mają różne zasady, różne światy, różne cele i założenia, ponadto gra się w nie różnymi postaciami. Podobnie też prowadzenie ich wymaga zupełnie innego podejścia. Tak samo, jak będąc jedwabistym szachistą nie mamy pewności, że dobrze poradzimy sobie grając w inną planszówkę, jak na przykład Setlers of Catan, Battlestar Galactica, Munchkin czy inne Carcassone, tak samo będąc świetnymi mistrzami w Warhammerze, Zewie Chtulhu, RuneQueście czy Earthdawnie nie musimy być dobrymi prowadzącymi w 7th Sea, Dungeons and Dragons, Exalted, WoD-a, Marvel Super Hero czy Legendę 5 Kręgów. Czy vice versa.
To nie znaczy, że te gry są dla dzieci, upośledzonych, durniów, nerdów albo fanów planszówek. Oznacza to zwyczajnie, że jesteśmy kiepskimi Mistrzami Gry. Przynajmniej, jeśli przychodzi do 7th Sea, Dungeons and Dragons, Exalted, WoD-a, Marvel Super Hero czy Legendę 5 Kręgów.
Powiem szczerze: przeorientowanie się ze stylu gry, jaki wypracowałem sobie pod wpływem MiM-ów w latach 90-tych, na ten, na którym można było prowadzić DeDeki zajęło mi trochę czasu. Podobnym wyzwaniem było przeorientowanie się na styl Exalted, gdzie bohaterowie w kilka chwil mogli rozwalić miasto, de facto żaden śmiertelnik nie stanowi dla nich wyzwania, a całe armie giną tylko dlatego, że obok nich trwa prawdziwa walka... Podejrzewam, że podobnych przeorientowań musiałbym dokonać pod All Flesh Must Be Eaten, Zew, Twilight 2000, Toon-a czy Paranoję...
Nie znaczy to, że te gry są złe, mało ambitne, uproszczone czy przesadnie skomplikowane. Oznacza to, że są one inne. Wymagają od prowadzących opanowania innych umiejętności i przyjęcia innej taktyki, niż ta do której się przyzwyczaili. Jednak nadal mogą, a raczej – po opanowaniu ich – powinny przynosić satysfakcję. Owszem, w trochę inny sposób i na innych zasadach, niż w pozostałych grach RPG, jednak nie jest to ich wadą, ale właśnie zaletą. Oferują bowiem inny styl zabawy. Tak więc o ile:
- w Pokerze bawimy się układając karty w kombinacje i zabierając innym graczom oszczędności
- w Pokerze rozbieranym bawimy się układając karty w kombinację i patrząc jak koleżanki zdejmują ciuchy
- w Monopoly bawimy się kupując miasta i budując na nich domki
- w Warhammerze 40.000 bawimy się udając, że figurki strzelają do siebie
- w Szachach bawimy się próbując zabić króla przeciwnej strony
- w Statki bawimy się próbując zgadnąć, gdzie przeciwnik umieścił swoje okręty
- a w Carcassone układając puzzle tak, żeby utrudnić życie innym graczom
Tak w RPG:
- W L5K, WoDzie czy nWoDzie bawimy się (mógłbym się o to kłócić, ale taka wersja pasuje mi do tezy) odgrywając postacie i wczuwając się w nie.
- W Jesienno Gawędnym Warhammerze bawimy się udając, że taplamy się w błocie.
- W KaCetach, DeDekach, Patchfinderze i pre-gawędziarskim Warhammerze gramy rąbiąc potwory i grabiąc ich skarby.
- Dodatkowo w DeDekach 3ed+ i pochodnych postaci nie odgrywamy, za to kombinujemy jak je tu maksymalnie dopakować pod względem mechanicznym.
- Ponadto systemach tych, podobnie jak w Savage Worlds używa się figurek
- W 7th Sea i Savage Worlds Bohaterowie Graczy są nieśmiertelni lub przynajmniej bardzo trudni do ubicia.
- Natomiast Zewie Chtulhu lub Kulcie postacie powinny zakończyć sesje martwe lub obłąkane.
- A w Paranoi kilkukrotnie zabite, ale wciąż żywe...
- W Exalted rzuca się na wynik rozmów.
- A w Amberze w ogóle nie rzuca się na nic!
I wiecie co? To wszystko są gry RPG i we wszystkie gra się jedwabiście. Gdyby grało się kiepsko, to przecież ludzie by na to nie tracili czasu. Bo przecież gry nie są po to, żeby się nimi znękać. A to, że coś nie działa zwykle znaczy, ze nie umiemy w nie grać, a nie, że grający w nią ludzie są głupsi od nas.
39
Notka polecana przez: AGrzes, Albiorix, Amdir, Aure_Canis, Avaron, Beamhit, bohomaz, Bortasz, Ćma, Cubuk, de99ial, dreamwalker, dzemeuksis, gacoperz, Gotlib, jakkubus, jesykh, Jingizu, Klapaucjusz, Krzemień, Malaggar, Nadiv, nerv0, Nuriel, oddtail, Planetourist, Rapo, Reverant, Salantor, Senthe, Siriel, Szary Kocur, von Mansfeld, Vukodlak, Wiron, Xolotl, Żmij, Zuhar, [...]
Poleć innym tę notkę