06-11-2006 17:39
Odkopywanie samochodu
W działach: Nie kupuj auta | Odsłony: 16
Niniejsza notka została napisana z potrzeby chwili. Gdy tylko odsłoniłem okno, stwierdziłem, że koniecznie muszę to opisać. Przy okazji chciałem też rozprawić się z paroma denerwującymi zachowaniami kierowców, szczególnie w tej chłodniejszej połowie roku, ale po namyśle stwierdziłem, że o tym napiszę innym razem.
Hu, hu, ha...
Pomimo przygotowań jakie poczyniłem, widok za oknem mnie dobił. Znów nadeszła pora jeżdżenia po ciemku i odśnieżania samochodu. Szczególnie to drugie nie jest fajnym zajęciem - zwiększa znacznie czas "przygotowania do jazdy", jest upierdliwe i nudne. Czegokolwiek by się nie zrobiło i tak wystarczy parę godzin silnych opadów śniegu i musimy zgarniać zewsząd biały, wredny puch. W dodatku drogi są zaśnieżone, jeździ się wolniej, trudniej i wszystko zajmuje więcej czasu...
Inna sprawa, że nie tylko komunikacja samochodowa jest utrudniona, a ponieważ notka jest z cyklu Nie kupuj auta nie mogę nie pokusić się o radę: jeździjcie komunikacją publiczną: pociąg, którym wracałem z Warszawy spóźnił się tylko godzinę (suma summarum samochodem byłbym w domu 2-3 godziny wcześniej)!
Nasza zima zła...
Do jazdy w zimie przede wszystkim potrzebne są... umiejętności! Nie to, żebym sam takowe posiadał ;), ale najważniejsze jest wyczucie, a także rosądna prędkość i duże odstępy. Wyczucia mi kiedyś zabrakło jak zrobiłem obrót o 180 stopni podczas wyjazdu ze stacji benzynowej. Odstępu natomiast zabrakło gdy o siódmej rano w Warszawie wjechałem komuś w bagażnik (straty były tylko z mojej strony). Opony zimowe przydają się (ponoć) jedynie na duże warstwy śniegu, czy błoto pośniegowe. Ponieważ ja jeżdżę jedynie głównymi drogami w tym roku zainwestowałem w opony całoroczne. Jeśli będą do kitu - napiszę.
W zimie konieczne jest także posiadanie narzędzi do odśnieżania i skrobaczki do szyb. Przydałoby się także wymienić wszystkie płyny chłodzące, czy te do spryskiwaczy na ich wersje zimowe. Mogę jeszcze polecić szalik i rękawiczki - zanim wnętrze się nagrzeje, w środku będzie zimno, a dotykanie zimnej kierownicy nie jest niczym przyjemnym.
Na zdjęciu widok zza okna o godzinie 12:40. Konkurs: znajdź na nim samochód autora bloga (nagrodą jest jak zawsze talon na balon).
Hu, hu, ha...
Pomimo przygotowań jakie poczyniłem, widok za oknem mnie dobił. Znów nadeszła pora jeżdżenia po ciemku i odśnieżania samochodu. Szczególnie to drugie nie jest fajnym zajęciem - zwiększa znacznie czas "przygotowania do jazdy", jest upierdliwe i nudne. Czegokolwiek by się nie zrobiło i tak wystarczy parę godzin silnych opadów śniegu i musimy zgarniać zewsząd biały, wredny puch. W dodatku drogi są zaśnieżone, jeździ się wolniej, trudniej i wszystko zajmuje więcej czasu...
Inna sprawa, że nie tylko komunikacja samochodowa jest utrudniona, a ponieważ notka jest z cyklu Nie kupuj auta nie mogę nie pokusić się o radę: jeździjcie komunikacją publiczną: pociąg, którym wracałem z Warszawy spóźnił się tylko godzinę (suma summarum samochodem byłbym w domu 2-3 godziny wcześniej)!
Nasza zima zła...
Do jazdy w zimie przede wszystkim potrzebne są... umiejętności! Nie to, żebym sam takowe posiadał ;), ale najważniejsze jest wyczucie, a także rosądna prędkość i duże odstępy. Wyczucia mi kiedyś zabrakło jak zrobiłem obrót o 180 stopni podczas wyjazdu ze stacji benzynowej. Odstępu natomiast zabrakło gdy o siódmej rano w Warszawie wjechałem komuś w bagażnik (straty były tylko z mojej strony). Opony zimowe przydają się (ponoć) jedynie na duże warstwy śniegu, czy błoto pośniegowe. Ponieważ ja jeżdżę jedynie głównymi drogami w tym roku zainwestowałem w opony całoroczne. Jeśli będą do kitu - napiszę.
W zimie konieczne jest także posiadanie narzędzi do odśnieżania i skrobaczki do szyb. Przydałoby się także wymienić wszystkie płyny chłodzące, czy te do spryskiwaczy na ich wersje zimowe. Mogę jeszcze polecić szalik i rękawiczki - zanim wnętrze się nagrzeje, w środku będzie zimno, a dotykanie zimnej kierownicy nie jest niczym przyjemnym.
Na zdjęciu widok zza okna o godzinie 12:40. Konkurs: znajdź na nim samochód autora bloga (nagrodą jest jak zawsze talon na balon).
Bardzo lubię swój samochód, jest kosmicznie wygodny i duży, a przy tym mało pali jak na silnik 2.0. Jeśli kiedyś miałbym możliwości kupienia samochodu (w razie gdyby ten (odpukać!) dokonał żywota) - raczej bym się nie wahał.