» Blog » Odin Sphere
24-09-2013 19:22

Odin Sphere

Odsłony: 145

Odin Sphere

INFO:

Gatunek: Action RPG 2D

Developer:Vanillaware

Wydawca:Atlus, Square Enix

Data Produkcji:Maj 2007 r. (PAL:Marzec 2008 r.)

Platforma:PS2

Liczba graczy:1

Muzyka : 8/10

Grafika : 8/10

Długość gry : 7/10

Grywalność (miód) : 9/10

Klimat : 8/10

Fabuła : 8/10

Filmiki FMV (ilość/jakość) : Brak

Bajery(sekrety,mini gierki itp.) : 6/10

Rozbudowanie : 7/10

Poziom trudności : 8/10

Ocena: 8-/10

GŁÓWNE POSTACIE:

Gwendolyn, Cornelius, Mercedes, Oswald, Velvet

 

 

Recenzja:

 

              No jakoś nie mogę się powstrzymać gdy ubzduram sobie jakąś pozycję, którą „na pewno muszę zaliczyć”. I co z tego, że była nowa parę dobrych lat temu i nie płynie z głównym mainstream’em, bijąc swoją skromnotą na kilometr? „No trudno, PS3 znowu musi poczekać” rzekłem i zabrałem się ochoczo za Odin Sphere: dzieło od Vanillaware, z którym do czynienia jeszcze za bardzo nie miałem. Developer gustuje bardziej w tworach 2D i wcale na koncie dużo ich nie posiada. Jak więc wyszedł RPG spod ich dłuta?

 

Typowo „bajkowe” RPG-i to w sumie moja…bajka, bo zakochany po dziś dzień w takich tytułach jak Legend of Mana nie potrafię sobie tego typu pozycji odmówić. Taki jest bez wątpienia omawiany tytuł. Jako jeden z RPG-ów wydanych jako ostatnie na PS2 musiał on raczej wprowadzić coś nowego do gatunku, tym bardziej biorąc pod uwagę swoją skromną oprawę 2D. Właściwie to nie wcale taką skromną, ale wpierw co innego, bo rzeczoną innowacją okazał się po prostu nietypowy gameplay, składający się ze swojej wielowarstwowości jak i skomplikowania. Bohaterami tejże historii jest aż pięciu protagonistów, którzy nie będąc jak zawsze kamratami, stoją po przeciwnych barykadach toczącej się w bajkowym świecie wojny. Każdym z nich poznamy osobno losy wojny i zrozumiemy powody do jej prowadzenia. A stron jest tu kilka: potężny król królestwa Nabulapolis Odin wraz z córką Gwendolyn, syn króla księstwa Titania: Cornelius, władcy krainy wróżek Ringford i ich młodziutka córka Mercedes, pewne tajemnicze rodzeństwo: Velvet i Ingway czy pewien wojownik-najemnik Oswald. Oto nasi bohaterowie, którzy przeprowadzą nas przez meandry fabularne, które opowiedziane są w bardzo przystępny sposób poprzez scenki przeplatające się z konkretnymi obszarami, posiadając swoje odrębne chaptery niczym wyjęte z książki rozdziały. Ciekawa to, bardzo teatralna konstrukcja polana świetnym voice-actingiem i strasznie liczymi rozmowami postaci. Fabularnie zatem gra wypadła na serio nieźle, jednak niekoniecznie do końca czytelnie, wprowadzając częste problemy z chronologią wydarzeń na ekranie. Postaciami bowiem będziemy sterować po kolei bez możliwości ich dowolnego dobrania. Akcja zatem skacze z miejsca na miejsce, jednak idzie się w tym połapać dzięki specjalnym zapiskom z gry (gdzie możemy sobie odtwarzać odbyte już sceny!).

 

Gameplayowo Odin Sphere to typowy Action RPG z pewnymi rozbudowaniami i nowościami. Największą z nich jest sama konstrukcja lokacji, gdyż składają się one z…okręgów połączonych ze sobą, tworząc konkretną miejscówkę. Każda sekcja takiej daje nam możliwość biegania w kółko z możliwością przechodzenia do kolejnego okręgu. Żadnych pseudo-trójwymiarowych zabiegów, po prostu Ty, płaska, okrągła droga i przeciwnicy! Czegoś takiego moje oczy jeszcze nie widziały (były już takie gry?;) i z początku czułem się zmieszany. Jednak w toku rozgrywki nawet mi się to spodobało, bo lubię czasem proste rozwiązania, a zgubić się tu po prostu nie idzie. Obszary składają się najcześciej z parunastu takich „okręgów” gdzie jedynymi wyzwaniami są przeciwnicy do pokonania, dwóch mini-bossów oraz główny Boss danej lokacji. Zawsze! I to w sumie wszystko. Ponadto znaleźć tu możemy mapkę terenu, która odsłania nam z góry wszystko włącznie z bossami, poziomem trudności danego kręgu, a nawet informuje nas co gdzie zdobędziemy i gdzie są sklepy. Brzmi banalnie i w tej kwestii faktycznie takie jest. ;) Zwłaszcza, gdy nad głową widnieje nam bez przerwy miniaturka naszej postaci wraz z minimapką zdradzającą położenie wrogów poza normalnym zasięgiem wzroku. Gorzej z samą walką, która już taka prosta nie jest i częstym jest powtarzanie ich kilkukrotnie. Ale zanim o tym, wpierw o największym minusie produkcji związanym stricte z lokacjami, bowiem sterując pięcioma odrębnymi postaciami, będziemy zmuszeni przejść prawie każdą z 8 lokacji w grze (strasznie mało!) pięciokrotnie! Po prostu tak skonstruowano grę i już. Fatalne rozwiązanie niszczące trochę gameplay i prowadzące w pewnym momencie do znużenia. Straszna szkoda, bo zaniża to ocenę gry bardzo! Obszary są co prawda różnorodne, dość szybko się je przechodzi i każda rządzi się swoimi prawami, ale bez przesady! 5 razy to samo? Męczące i rozczarowujące…

 

No ok., troche namieszano z lokacjami, ale co umieją nasi herosi? Otóż specjalizują się oni w większości w walce bronią białą i każda posiada coś swojego. Głównie jest to wymachiwanie mieczem/lancą lub „czymś tam” tworząc fajne kombosy, jednak kosztem staminy, która potrafi się regenerować gdy nie atakujemy. Możemy tu skakać, atakować z wyskoku, na „kuckach” i takie tam. Posiadamy także możliwość używania zdobytych, specjalnych technik (np. Cyklon, niewidzialność czy regeneracja) pożerających nasze zdobyte punkty magii. A zbieramy je od pokonanych przeciwników poprzez wsysanie Phozon’ów, czyli takich jakby fioletowych kropek. ;) Nie tylko ten elemement jest zależny od owych, ale nie wszystko na raz. ;) Bo sama walka jest tu bardzo dynamiczna i atrakcyjna. Wrogowie atakują nas najczęściej stadami i wcale się tu nie patyczkują. Są bardzo różnorodni i zależni od obszaru w jakim się znajdujemy. W lesie mamy misie i pszczoły, w krainie lodu jakieś grizzly, a w świecie umarłych…umarłych. ;) Wszędzie jest tu fajnie i batalie to czysta frajda, choć bywa ciężko. Zwłaszcza mówiąc o głównych bossach (mini-bossowie jakoś ujdą;), których także musimy rozgramiać kilkukrotnie. Są strasznie silni i często wymagają taktyki i sporo szczęścia (sieją chamówę na całego!;). Ostatecznie rzecz biorąc dają się lubić, bo wyglądają obłędnie i wprowadzają dużo zamieszania do gry, czyniąc ją bardzo grywalną i rajcującą (mimo licznych porażek;). No dobra, jedynie magowie Skuldi i Beldor są głupio rozwiązani (odbijanie ich własnych mieczy…męczące!), ale to tylko wyjątki. ;)

 

Jako że gra posiada dość bajkową narrację, to także elementy w boju również tu nie odstają. Po pokonaniu każdego okręgu bowiem następuje swoiste podsumowanie (są to takie jakby levele) i dostajemy za nie skrzynię ze skarbami. Co to może być? I tu gra kozaczy na całego oryginalnymi rozwiązaniami i pomysłami. Możemy tu znaleźć buteleczki (Material) które posłużą nam do tworzenia wszelakich mikstur, nasiona które możemy sadzić i chodować owoce niezbędne do wzrostu HP i doświadczenia, pieniądze lub skrypty wyjaśniające wszystko o grze. Może na początek Material, bo to dość ciekawe. Mamy tu bowiem do odkrycia mieszanki od A do Z (każda dla ułatwienia zaczyna się na odpowiadającą literkę;), które ułatwią nam wędrówkę. Mogą to być wspomagacze statystyk, wszelkiego rodzaju uleczacze (statusy są tu wyjątkowo paskudne! Zwłaszcza poison!;), bronie typu Napalm, a także buteleczki chroniące nas przed anomaliami obszarów. Łączyć je możemy z różnymi owocami/warzywami znajdywanymi podczas przygody, które nadają się (prawie) tylko do tego typu działań. No, ale trzeba wiedzieć „co z czym”. ;) O wiele fajniejszym pomysłem jest motyw z sianiem ziaren. Jest ich do znalezienia kilka rodzajów i możemy je siać w ziemi kiedy tylko chcemy. Potrzebują one oczywiście odpowiedniej ilości Phozon’ów, aby mogły wyrosnąć na piękne drzewka, z których zbieramy owoce! Służą one nie tyle do leczenia się, co do rozwoju postaci, posiadając odpowiednie właściwości (bezcenne Napple!;). Aby spożyć owoc należy go wybrać z kieszeni, a postać sobie go…zje. Śmiesznie to wygląda. ;) Podobnie leczymy się kupowanymi w sklepie chlebkiem, serem, mlekiem i kakao. Kulinarności gry nie ma końca, bowiem warzywa do mieszanek to także składniki złożonych dań, które możemy konsumować w jedynej (niestety) „bezpiecznej” lokacji w grze: Pooka Village. Tutaj pewne panie z kuchni przyrządzą nam danie po uprzednim doniesieniu niezbędnych składowych. Trochę to ciężkie, bo po zakończeniu danego dungeonu jesteśmy najczęściej po prostu wypruci z itemów i pieniędzy, a te są tu niezbędne. Niemniej jednak dania warto konsumować, bo to mnóstwo doświadczenia dla postaci. ;)

 

Pozostałe rzeczy takie jak itemy, equipment i inne rozwiązane są standardowo. Mamy z początku dwie sakwy na przedmioty, jednak możemy dokupić ich więcej (koniecznie!), bo sporo tego da się nazbierać. Kwestia wspomagających nas przedmiotów wygląda tak, że możemy przywdziać zaledwie jeden (pierścienie wspomagające). Mamy tu zatem spory dylemat, czy wolimy więcej HP, więcej siły, a może lepiej odporność na wredne poison? Wszystko to można kupić/znaleźć, więc z tym nie ma problemu. Sklepy w grze występują dość często, gorzej z pieniędzmi, które gromadzi się czasem ze sporym wysiłkiem. Czas gry to około 38 godzin, a sama produkcja okazuje się jak widać dość trudna. Mamy tu 3 poziomy trudności, gdzie Easy jest spoko, a na Normal bywa już znacznie ciężej. O Hard nie wspominam z czystej przyzwoitości. A zatem jest tu znośnie na tym pierwszym, lecz nawet tu zdarzają się sytuacje „podbramkowe”.

 

Na koniec zostawiłem sobie oprawę, bo grafa, mimo że 2D jest śliczna, bardzo bajkowa i przejrzysta (duże, wyraźne postacie, często jasne tła itd.). Bohaterowie posiadają mnóstwo klatek animacji i cieszą oko kolorystyką i mimiką. W związku z właśnie mimiką super wypadł voice-acting, który doświadczamy w każdej tu scenie (peeełno ich!;) Sam dubbing możemy sobie dobrać po japońsku i angielsku, i co z tego że w tym ostatnim postacie nie współgrają idealnie z mową? Wyszło kapitalnie i bardzo profesjonalnie intrygując historią przez całą grę. OST także trzeba pochwalić, bo jest bardzo baśniowy, klimatyczny i różnorodny. Każdy obszar ma tu swoje odrębne brzmienia i bardzo to je od siebie odróżnia. Brawurę walk podkreślają także odpowiednie motywy. Jestem zadowolony i to bardzo!

 

Odin Sphere to niesamowita baśń ze wspaniałą narracją i charyzmatycznymi postaciami. Dynamiczny system walki, system rozwoju postaci (owoce!), pomysły i niezły OST dodały produkcji rumieńców i chyba faktycznie największym mankamentem są tu te lokacje (ilość! Nie jakość! Bo są świetne;) i ich pięciokrotne pokonywanie. Gdyby nie to, gra dostałaby nawet oczko wyżej. Świetny, bajkowy RPG, obowiązkowy dla fanów tego typu dzieł. Grać! ;)   

 

  

PIERWSZY KONTAKT:

Czerwiec 2013

 

ULUBIONE POSTACIE:

Gwendolyn - Mimo, że mnie wkurzała trochę na początku, to dała się polubić. Walkiria o dużym sercu i współczuciu ;)

Cornelius - Zdecydowanie najsympatyczniejsza postać w grze. Zaklęty w ciało Pooka musi rozwikłać zagadkę pewnego spisku. Pozytywny i świetnie walczący bohater ;)

Mercedes - Jej dziewczęcość rzuca się od razu w oczy. Skromna, niedoświadczona, ale bardzo waleczna. A jak ona konsumuje te owocki ;)

Oswald - Mroczny Rycerz opowieści. Świetnie wygląda (taki trochę Dante w czarnej zbroi;), ma swoje „mroczne” alter-ego i dość chaotyczny charakter. Komu on w końcu pomaga? ;)

Velvet - Piękna, odważna, uczuciowa. „Leśna Wiedźma” posiada dość ciekawe oręże, a jej czerwony kaptur przykuwa uwagę. ;) Po za tym biedna jest, bo jej wybranek został zamieniony w Pooka ;)

Odin - Potężny Król z siwą brodą jest ojcem Gwendolyn…i kogoś jeszcze. ;) Czy to pozytywny władca dowiecie się z historii ;) Niezły design ;)

Odette - Królowa podziemi robi wrażenie. Nie raz dostanie od nas łupnia, lecz jej prestiż da się odczuć od razu. Piękna to „zombitka” ;)

Belial - Smok ten będzie nam uprzykrzał życie kilkukrotnie, a jego „śmieci” spadające z nieba doprowadzają do szewskiej pasji. Trudny przeciwnik, a w późniejszym duecie z głupim Beldorem stanowi najcięższą walkę w grze. ;)

Leventhan - Mały smoczek jeszcze ze skorupką na głowie. Fajnie lata i wcale nie jest taki niewinny, na jakiego wygląda. Pod koniec gry kozaczy aż miło! ;)

Ingway - Brat Velvet to całkiem przebiegły zawadiaka. Ciekawa postać z nieczystymi intencjami.  

 

TOP 10 OST:

1. Fairy Land

2. Fairy Land (Battle)

3. Witch’s Forest

4. Witch’s Forest (Battle)

5. The Snowy Mountain

6. The Snowy Mountain (Battle)

7. The Land of the Dead

8. The Land of the Dead (Battle)

9. Trial & Victory

10. The Fated Path

 

PLUSY:

+ Przepiękna, animowana oprawa i feeling oldschoolowych RPG-ów

+ Ciekawa konstrukcja lokacji jak i całego gameplayu

+ Przemnóstwo dialogów, niezły voice-acting i sporo fabuły w książkowo-teatralnym stylu ;)

+ Brawurowe starcia, niezły, czysto zręcznościowy system walki i częsta adrenalinka

+ Aż 5 grywalnych (i odmiennych od siebie!) postaci!

+ Pomysły! (nasiona, nabywanie doświadczenia, phozony itd.)

 

MINUSY:

- Mało lokacji! Zaledwie 8 dungeonów plus jedna „mieścina”. A wraz z tym…

- Konieczność pięciokrotnej (!!) eksploracji tych samych obszarów! Ja rozumiem 2 razy, ale 5? Przesada prowadząca do znużenia

- Poziom trudności! Na Easy bywa ciężko, nie mówiąc o Normal czy Hard! Trochę tu miejscami aż za ciężko, a walki z bossami bywają na serio przegięte (Beldor + Belial!)

- Wątki niby ze sobą powiązane, ale chaotyczna narracja daje się odczuć często

 

SCREENY:

 

1
Notka polecana przez: Anioł Gniewu
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.