Oddział [DVD]

Johna Caprentera rozczarowujący powrót zza grobu

Autor: Martyna 'Saya' Urbańczyk

Oddział [DVD]
John Carpenter to kultowy twórca filmów grozy, którego szczyt popularności przypadł na lata 90. dwudziestego wieku. Do jego najbardziej znanych dzieł należą Mgła, Halloween, Coś czy Oni żyją, będące klasykami gatunku. Obecnie jest już trochę zapomniany, gdyż nie kręci tak wielu filmów jak przed laty. Ostatnim jego tytułem w tej znaczącej dla kina klasy B dekadzie był obraz Łowcy wampirów z 1998 roku. Potem twórca próbował wrócić do łask, realizując w 2001 roku nieudany horror sci-fi Duchy marsa. Następnie reżyserowane przez niego krótkometrażówki trafiły do cyklu Mistrzowie horroru (Pro-life, Cigarette burns). Jego najnowszy film, Oddział, wydany właśnie na DVD, to próba powrotu do gatunku. Kwestią do przemyślenia jest to, czy jest to powrót udany.

Bohaterką filmu jest młoda dziewczyna, którą poznajemy w trakcie jej ucieczki przed poszukującymi ją władzami. Kiedy podpala stojący na odludziu dom, zostaje złapana, po czym trafia do zamkniętego oddziału w miejscowym zakładzie psychiatrycznym. Tam okazuje się, że grasuje w nim upiór jednej z pacjentek.

Film zostawia widza bez jakichkolwiek informacji na temat tego, co się dzieje i kim jest bohaterka. Jedyne, co wiadomo, to to, że dziewczyna ma na imię Kristen i bardzo chce uciec z miejsca, do którego trafiła. Oprócz tego, pojawiają się pewne "przebłyski", sugerujące traumę z przeszłości, ale tak naprawdę odbiorca pozostaje w pustce informacyjnej niemal do samego końca filmu. Niestety, nie ułatwia to identyfikacji z bohaterką, co powoduje, że nie zależy nam zbyt mocno na jej przeżyciu. Sądzę, że widzom płci męskiej byłoby łatwiej, ponieważ grająca główną bohaterkę Amber Heard jest całkiem atrakcyjna. Ponadto, jej występ nie skłania do specjalnej krytyki, gdyż zagrała swoją rolę poprawnie.

Poza pewnymi problemami z wywołaniem u odbiorców przejęcia losami postaci, twórcy popełnili także kilka błędów w warstwie fabularnej. Niezbyt udanym wyborem scenariuszowym w Oddziale jest w moim przekonaniu nadmierna dosłowność źródła lęku (zwłaszcza w kontekście tego, co okazuje się pod koniec filmu). Odniosłam wrażenie, jakby Carpenter przespał ostatnią dekadę, gdyż w jego utworze nie widać zbyt wielu elementów charakterystycznych dla współczesnego podejścia do gatunku.

Wszak od jakiegoś czasu popularność zdobywają filmy, w których zagrożeniem jest to, co nieobecne na ekranie. W moim przekonaniu, dziełu Carpentera lepiej zrobiłoby, gdyby groza nie opierała się w tak znacznym stopniu na efekcie obrzydzenia. Winą za taki stan rzeczy zapewne lepiej byłoby obarczyć scenarzystów, ale nazwisko reżysera jest w tym przypadku marką przyćmiewającą praktycznie wszystkich pozostałych członków ekipy, w związku z czym spoczywa na nim szczególna odpowiedzialność za projekty, których realizacji się podejmuje.

Na tle wszystkich tych niedostatków pozytywnie wyróżnia się jedynie główny motyw muzyczny. Przyczynia się on do wytworzenia specyficznego nastroju, który reżyser zapewne zamierzał utrzymać w całym filmie, lecz niestety nie udało mu się to. Ów motyw, słyszany już w tle menu płyty, daje złudną nadzieję, że Oddział nie okaże się tragiczną pomyłką twórcy. Charakterystyczna melodia pozostaje zresztą w pamięci również na długo po seansie

Dystrybutor postawił w tym przypadku na stosunkowo podstawowe wydanie DVD – mamy wybór scen, ustawienia dźwięku i napisów oraz zapowiedzi innych filmów. Napis na pudełku głosi: "Carpenter udowadnia, że wciąż jest mistrzem strachu". Ja niestety nie byłam w stanie dostrzec żadnych dowodów na poparcie takiej tezy. Być może wierni fani reżysera znajdą w filmie coś, co ich przekona (ewentualnie popatrzą sobie na Amber), lecz pozostałym polecam poszukanie czegoś innego na jesienne wieczory.