» Blog » Odczepcie się od Martina:
16-07-2016 23:45

Odczepcie się od Martina:

W działach: ksiązki, fantasy, seriale | Odsłony: 665

Od pewnego czasu modne robi się krytykowanie twórczości George R. R. Martina. Pisarza, który wcześniej uznawany był przez wielu za postać nieskalaną i doskonałą, największe osiągnięcie literatury fantastycznej.

Zjawisko to nie jest niczym dziwnym. Wręcz przeciwnie, w światku fantastyki da obserwować się tendencję, by zdobycie popularności traktować jako najgorszą zbrodnię, a w światku ogólnie pojętej „kultury” istnienie tej tendencji jest niewątpliwym faktem. Wszak wiadomo, że kultura dzieli się na masową i wysoką, a wszystko, co przyciąga więcej, niż pięćdziesiąt osób jest masowe, więc z definicji musi być bezwartościowe.

Jak zwykle w takich przypadkach duża część krytyki jaka spada na jego głowę jest nieuzasadniona, a wiele argumentów jest co najmniej od czapy. Zajmiemy się nimi w tym tekście.

Kilka oskarżeń uzasadnionych:

Zanim jednak przejdziemy do zarzutów durnych, należy zauważyć jedno: mimo, ze Martin już dawno temu został ogłoszony Mesjaszem Literatury Fantasy jego twórczości można faktycznie zarzucić liczne wady. Część z nich jest natury obiektywnej, część dotyczy kwestii nazwijmy to estetycznych. Do pierwszej grupy należy zaliczyć dwa argumenty. Po pierwsze: Martin jeszcze Pieśni Lodu i Ognia nie ukończył. Nie wiadomo, jakie będą przyszłe losy książki, a zdarzyć się mogą różne rzeczy: że popadnie w megalomanię, jak Musierewiczowa, że schrzani zakończenie tak, jak zrobił to Andrzej Sapkowski w „Sadze o Wiedźminie”, że umrze jak Robert Jordan, a książkę będzie kończył, ktoś talentu raczej Briana Herberta niż Brandona Sanderssona, że zapadnie na alzheimera jak Pratchett...

Po drugie istnieje możliwość, że Martin zwyczajnie nie kontroluje swojej opowieści o czym może świadczyć ciągły przyrost postaci i wątków. Tych jest tak wiele, że ostatecznie może okazać się, że autor zwyczajnie nie zdoła ich dopiąć, lub książka będzie kontynuowana w nieskończoność, aż do porzygu. Tego nie dowiemy się jednak, dopuki jej zwyczajnie nie skończy.

Do grona zarzutów estetycznych należy zaliczyć natomiast ciężką atmosferę powieści, która w prawdzie wśród ortodoksyjnych fantastów postrzegana jest za zaletę, jednak wcale nie musi być taką dla wszystkich. Są osoby, którym opisywana przez Martina przemoc, liczne zwyrodnienia i perwersje zwyczajnie nie leży, którym trudno utożsamiać się lub polubić tego typu postacie, które zwyczajnie czują do nich obrzydzenie lub są zniesmaczone lekturą. Prawdę mówiąc trudno się tym osobą dziwić. Nie każdy ma taką samą wrażliwość.

To samo można powiedzieć też o (przynajmniej pozornym) moralnym nihilizmie powieści, preferowanym przezeń, realistycznym, makiawelicznym spojrzeniu na świat. Ponownie nie wszystkim musi to pasować, przy czym jest to raczej kwestia wyznawanego przez czytelników światopoglądu, niż faktyczna wada lub zaleta książki. Kwestią otwartą jest też sprawa tego, czy Pieśń Lodu i Ognia faktycznie okaże się tak moralnie nihilistyczna i pozbawiona morału, jak mogłoby się z początku wydawać.

Pewne tropy wskazują moim zdaniem, że nie.

Jeśli natomiast jesteśmy przy nihilizmie to należy zauważyć jeszcze jedną, potencjalną, subiektywną wadę książki, czyli rozbieżność oczekiwań z rzeczywistością. Wielu, zwłaszcza ortodoksyjnych fantastów oczekuje książki bardzo mrocznej, makiawelicznej i jak już wspominałem: nihilistycznej. Tymczasem z tomu na tom widać, że George Martin jest znacznie bliżej tolkienowskiego ducha, niż to się z początku mogło wydawać. Osobiście jestem przekonany, że zakończenie może nie okazać się nawet w połowie tak mroczne, beznadziejne i ponure, jak oczekują niektórzy.

Przejdźmy jednak do zarzutów nieuprawnionych.

Ciąg dalszy na Blogu Zewnętrznym.

Komentarze


earl
   
Ocena:
0

Mnie zastanawia taka kwestia: czy Martin, zaczynając pisać sagę, miał już rozplanowane wątki, przebieg akcji i zakończenie, a w trakcie pisania po prostu rozbudowuje ją, widząc popularność PLiO, czy też napisał tylko "Grę o tron", a potem, widząc że jest popularna, zaczął pisać kolejne jej części i nie wie sam, jak to się skończy.

17-07-2016 14:03
Bakcyl
   
Ocena:
+1

Po konstrukcji powieści wnoszę, że miał jakiś zarys planu, ale jedynie mglisty. Dlatego pisząc, szybko o nim zapomniał, kiedy w głowie roiły mu się pomysły co do kolejnych postaci i wątków. 

17-07-2016 15:37
Vukodlak
   
Ocena:
+1

@earl

Pamiętam jak Sapkowski gadał drzewiej, że Wiedźmin był projektem przemyślanym od samego początku do samego końca. Zwykła lektura opowiadań i Sagi pokazuje, że łgał. Ten projekt jest znacznie większy i Martin niejednokrotnie w wywiadach dawał do zrozumienia - świadomie lub nie - że tutaj jest podobnie. Teraz może pieprzyć farmazony, że jest inaczej i wszystko jest obcykane, ale IMO widać jak na dłoni, że po prostu przestał panować nad swoją własną książką. To jest właśnie, w mojej opinii, największy grzech Martina i PLiO - brak prawdopodobnie jakiejkolwiek kontroli autora nad własnym dziełem. Czyta się to fajnie, ale z każdą stronicą umyka szansa na zgrabne i ciekawe zamknięcie wszystkich wątków i postaci. Albo zrobi beznadziejne zakończenie, które wyciągnie psu spod ogona (jak Sapkowski w Sadze), albo skończy sztucznie i pozostawi olbrzymi niedosyt (będziemy mieli wysyp fanfików i literackiej masturbacji niespełnionych pisarzy). Albo okaże się genialnym objawem pisarza, który w cudowny sposób położy nas wszystkich na łopatki. Pisarzem jest niezłym, ale chyba widać wyraźnie, że żadnym geniuszem i do takiego obrotu spraw nie dojdzie.

Albo umrze.

17-07-2016 21:59
Bakcyl
   
Ocena:
0

Gra o Tron to telenowela i jedynym sensownym zakończeniem dla jakiegokolwiek wątku jest śmierć zaangażowanych w nie postaci. Nie zdziwiłbym się, gdyby w którymś momencie Martin zakończył sagę jakąś wiekopomną katastrofą. Ale to stanie się pewnie dopiero, kiedy powieść przestanie przynosić zyski.

17-07-2016 23:07
earl
   
Ocena:
0

Albo autor zejdzie z tego świata zanim skończy pisać. Co, zważywszy na to, że zbliża się do 7 krzyżyka, nie jest wykluczone. Jego rówieśnik Pratchett nie żyje wszak już od roku,

17-07-2016 23:22
Bakcyl
   
Ocena:
0

Myślę, że ilość wątków w GoT wyklucza ich zamknięcie. Nawet jeżeli wziąłby się za to następca Martina, to ile by mu to zajęło? Wiadomo, że katastrofa to pójcie na łatwiznę, ale kiedyś ludzie też muszą się znudzić rozwlekaniem wszystkiego i kolejnymi zgonami. Jakiś kataklizm miałby szanse wywrócić wszystko do góry nogami.

18-07-2016 04:45
earl
   
Ocena:
0

Jest na to proste rozwiązanie, jak u Tolkiena - niech wygrają ci dobrzy. Trzeba tylko wskazać kim oni są i tak poprowadzić akcję, aby zginęli tylko ci źli.

18-07-2016 08:16
Bakcyl
   
Ocena:
0

No właśnie w GoT dobrych nie ma. Wszyscy są po prostu szarzy.

 

Książki nie czytałem, ale oglądałem serial i z całego serialu najwięcej emocji wzbudzał we mnie wątek Aryi Stark. To chyba jednak jest we mnie jakieś takie zamiłowanie do typowych scenariuszy RPG. Wielka krzywda, dorastające dziecko nabierające nieprzeciętnych umiejętności i zemsta!

Poza tym wiele postaci mnie cholernie irytowało. To znaczy, może nie one same, ale ich zachowanie. A najbardziej wkurzał mnie odpicowany Dżonek Snoł. Nie rozumiem skąd taki hajp na jego postać. Dziewczynom strzelają stringi na widok takiego picusia z wybrakowanym wąsikiem. xD

18-07-2016 16:31
earl
   
Ocena:
0

Ja odwrotnie - książkę czytałem (skończyłem na "Uczcie dla wron"), a filmu nie oglądałem. I wg mnie najbardziej denerwującymi mnie wątkami były te z udziałem Sama Tarly, Sansy Stark, Brana Starka i Daenerys Targaryen. Natomiast fajnie czytało się o Tyrionie Lannisterze, Jaime Lannisterze oraz Sandorze Cleganie.

18-07-2016 17:47
Kaworu92
   
Ocena:
0

A ja mam nadzieję że Daenerys wygra, o! :3 *fanklub feministek* xD

Ale w sumie nie wiadomo ile jeszcze trza czekać by się tego doczekać... : <

18-07-2016 18:43
earl
   
Ocena:
+1

Jakich feministek? Laska, która była popychadłem swojego brata - niedołęgi feministką? Wolne żarty. Jak już to feministkami są Cersei Lannister oraz Catelyn Stark.

18-07-2016 19:19
Kaworu92
   
Ocena:
+1

Nie, nie zrozumiałeś ;) Mi nie chodzi o to kto jest feministką w tamtym świecie, tylko co jest dla mnie osobiście ikoną feministyczną w moim :P :)

Choć oczywiście to co piszesz jest prawdą, nie przeczę :)

18-07-2016 19:23
Bakcyl
   
Ocena:
+1

A ja mam nadzieję że Daenerys wygra, o! :3 *fanklub feministek* xD

 

Matka Smoków jest jedną z najbardziej irytujących postaci. Nie wiem na zgodne jest jej odwzorowanie w filmie z jej książkowym pierwowzorem, ale to co ona wyprawia przyprawia mnie o palpitacje.

Tym bardziej mnie ona irytuje, bo miała szansę stać się epicką postacią. Od Kopciuszka do Królowej Lodu. Wyszło z niej niestety niedołęstwo. Niby jest to uzasadnione, bowiem wcześniej była popychadłem zniewieściałego braciszka, więc kiedy nagle dostała władzę, sodóweczka jej uderzyła do łba i co rusz podejmuje idiotyczne decyzje. No ale jednak, skoro jest ona tak głupia i jej towarzysze to widzą, to może czas by ją ktoś w końcu zwyczajnie zaciukał, zamiast pozwalać jej marnotrawić tak wielki potencjał.

 

Nie, nie zrozumiałeś ;) Mi nie chodzi o to kto jest feministką w tamtym świecie, tylko co jest dla mnie osobiście ikoną feministyczną w moim :P :)

 

We're all mad here. Oh, wait...

 

 

18-07-2016 19:32
Kaworu92
   
Ocena:
0

Nie oglądam serialu więc się nie wypowiem, moją wypowiedź bazowałem na książkach :)

A tekstu o byciu mad nie rozumiem :P Jak zwykle xD ;)

18-07-2016 19:37
Bakcyl
   
Ocena:
0

A tekstu o byciu mad nie rozumiem :P Jak zwykle xD ;)

 

Wszyscy już o tym wiedzą.

 

18-07-2016 22:03
TO~
   
Ocena:
+1

Nie oglądam serialu więc się nie wypowiem, moją wypowiedź bazowałem na książkach

No popatrz pan, to jest nas dwóch

18-07-2016 22:58
Kanibal77
   
Ocena:
0

@Bakcyl

Też tylko oglądałem, ale nie zgodzę się z szarością postaci. Chociażby blondyna, Dżon Snoł, kastrat, karzeł, czy szary robak i jego dziewczyna-tłumaczka to ewidentnie dobre postaci. Obstawiam, że blondyna ożeni się ze Snołem i razem zrobią porządek. 

19-07-2016 07:20
Vukodlak
   
Ocena:
0

Varys pozytywną postacią? Pająk jest bezwzględnym mordercą, który zrobi wszystko dla przetrwania. Owszem, pozostał wierny Targaryenom, ale nie nazwałbym go nigdy dobrą postacią. W książce jest ciekawa scena rozmowy Varysa z Magistrem Illyrio, w której z wielkim smutkiem rozmawiają o ptaszkach i ich szybkim dorastaniu, o dostarczeniu nowych, najlepiej bez języków i umiejących czytać. W powietrzu wisi niewypowiedziana kwestia, że po pewnym czasie ptaszki nie są już Varysowi potrzebne i po prostu morduje służące mu dzieci. Jest to scena, gdy Arya ucieka do podziemi z czaszkami smoków i widzi rozmawiającego strażnika (przebrany Varys) i grubasa z kolorową brodą. Chyba była w serialu, ale brakowało jej kontekstu z książki i nie poruszano tam tematu dzieci i co zrobić, gdy dorosną i przestaną być tak użyteczne.

19-07-2016 09:30
Kanibal77
   
Ocena:
0

Ależ pisałem, że właśnie na serialu się opieram, bo książek nie czytałem. W takim razie serial zdecydowanie wybiela tę postać.

19-07-2016 12:21
earl
   
Ocena:
0

A tak na marginesie - co to jest ten tolkienowski duch, zegarmistrzu?

19-07-2016 13:05

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.