» Blog » Odcinki specjalne - sesja poza sesją
26-05-2016 10:03

Odcinki specjalne - sesja poza sesją

W działach: Plane przedstawia, Wolsung, paragrafówka | Odsłony: 188

Drodzy i Drogie!

Mam za sobą kolejny ciekawy eksperyment z nietypową przygodą. Tym razem to, co w grze specjalne przeznaczone było tylko dla jednej graczki, która nie mogła pojawić się na sesji. By mogła jakoś wziąć udział w fabule i by ciekawie wyjaśnić zniknięcie jej postaci napisałem dla niej paragrafówkę. Chcę ją Wam pokazać i opowiedzieć, jak ją projektowałem i jak wyszło jej zastosowanie.

Rzecz działa się w Wolsungu z tą samą drużyną, której prowadziłem wcześniej La Mascherata Ultima, odcinek specjalny o Przedwiecznych rywalizujących o to, które z nich przedostanie się na Urdę. W finale tamtej sesji zamiast któregokolwiek z nich został jednak przyzwany dużo mniej groźny Byt Spoza Czasu – mackowaty demon służący jednej z postaci w głównej kampanii, pieszczotliwie zwany Bli-Bli. Więcej o tych wydarzeniach można przeczytać tutaj.

Gracze bardzo mocno liczyli na to, że ustalą, co stało się dalej. Niestety po sesji, w której ich standardowe postaci rozpoczęły śledztwo trudno było nam się zebrać i w końcu kampania zamarła na pół roku. Nie było to tak rozbijające, jak mogło by się wydawać, bo w międzyczasie spotykaliśmy się w podobnych składach na innych sesjach, ale oczywiście to, że Wolsung wreszcie może wrócić było sporym wydarzeniem.

Okazało się jednak, że jedna z graczek – Paulina – nie będzie miała czasu. Tak narodził się pomysł, by spisać dla niej paragrafówkę i pozwolić jej mieć udział w sesji w ten nietypowy sposób.

Od dłuższego czasu interesowały mnie alternatywne sposoby opowiadania historii i samo zrobienie paragrafówki było dla mnie czymś ciekawym. Miałem w głowie dwa główne założenia co do tego, jak taka gra ma wyglądać. Pierwsze było takie, żeby Paulina przeszła ją jeszcze przed sesją i by to, jak ją przejdzie wpłynęło na główną grę. Drugie, zbliżone było zaś takie, by Paulina sama „wyprodukowała” w ramach gry elementy fabuły, których nie przewidzę ale które wykorzystam na sesji.

Pierwsze założenie jest dość oczywiste, drugie wynika zaś z możliwości Wolsunga. Jak zapewne wiecie w tym systemie gracze mogą wpływać na przebieg fabuły, zagrywając karty, za które wprowadzają na scenę elementy zgodne z tym, w jaki sposób działa ich postać – salonowiec spotyka starych znajomych, śledczy zauważa poszlaki i tak dalej. Domyślnie ten system służy głównie do ułatwiania graczom życia, gdyż każdy taki element zapewnia premię do testu i zazwyczaj tuż po jej zapewnieniu jest zapominany. Ja jednak lubię, gdy te dodatki zostają na dłużej. Często na przykład kładę na stole kartę, którą gracze mogą zagrać dla zapewnienia sobie premii, ale ostrzegam, że ona wprowadzi do gry coś – a co to będzie, okaże się po fakcie. Kiedy indziej daję graczom szanse na zdobycie pomocy BNów i jeśli im się uda w kolejnych scenach mają dodatkowe karty, za które mogą wymyślić, jak ta pomoc właściwie działa.

Idąc podobnym tropem uznałem, że w paragrafówce będzie działała karciana część mechaniki Wolsunga. Poprosiłem Paulinę, by przed jej przejściem wylosowała trzy karty, a w tekście gry umieściłem trzy wyzwania – by przejść każde z nich Paulina musiała zagrać dowolną kartę i opisać, co się dzieje, zgodnie z archetypem swojej postaci: Vladimira Drakulevica, salonowca i skandalisty (o czym zapomniałem – więcej o tym niżej). Liczyłem na to, że te opisy przydadzą się potem na sesji, choćby i jako wizje, w których reszta zobaczy, że Drakulevic jest w tarapatach.

To chyba dobry moment, by pokazać samą paragrafówkę. Dla jasności przypominam i wyjaśniam, że rzecz dzieje się podczas śledztwa w sprawie astralnego przedarcia w Serenissimie, Bli-Bli to służący drużynie demon, który zawsze pojawia się tylko w części a reszta jest ukryta po drugiej stronie portalu zaś Migardorm to jeden z wolsungowych smoków dynastycznych, który zadecydował o przyzwaniu Bli-Bli ale najwyraźniej coś poszło nie tak. Grę można znaleźć tutaj. Publikuję ją w PDFie, żeby formatowanie się nie zgubiło, ale Paulina dostała wersję wordowską, żeby mogła wypełniać pola z wyzwaniami i skakać między punktami dzięki nagłówkom.

To był mój pierwszy taki eksperyment i dość mocno się tremowałem, czy na pewno wyjdzie dobrze. Na szczęście po wysłaniu go Paulinie mogłem się zająć graniem w planszówki w słusznej sprawie (temat na osobną opowieść…), a gdy z nich wróciłem, wrażenia z gry już na mnie czekały. Najważniejsze się udało – paragrafówka spodobała się Paulinie. Ja też byłem bardzo usatysfakcjonowany tym, co z przygód pana Drakulevica da się wykorzystać na sesji.

Usatysfakcjonowany, ale też nieco zdziwiony. Czytając opisy tego, jak dżentelmen radził sobie z wyzwaniami zorientowałem się, że Drakulevic jest salonowcem, a ja byłem przekonany, że ryzykantem. Liczyłem więc na opisy dramatycznych skoków, osłaniania się wielkim mieczem przez jeszcze większymi skałami i tego rodzaju rzeczy, a dostałem spokojne intrygowanie. Nie jest to nic złego, ono też odegrało swoją rolę na głównej sesji, ale pewnie gdybym dobrze zapamiętał archetyp tej postaci wymyśliłbym trochę inne wyzwania. Życie ostatnio daje mi sporo wskazówek, że warto robić dokładniejsze notatki z sesji i postaci.

Nie zmienia to jednak tego, że opisy wykorzystywania kart były ładne i fajne. W dodatku cały spisany przez Paulinę opis przygód Drakulevica jest bardzo literacki, tworzy spójną całość i opowiada zarówno o czynach Vladimira, jak i o jego motywach czy przemyśleniach. Początkowo zastanawiałem się, czy nie ma w tym jakiejś zasługi tego, że wprowadziłem karty – one same w sobie wymuszały literackość narracji. Paulina wyjaśniła mi jednak, że poszła w wymyślne opisy po prostu dlatego, że wreszcie miała okazję poodgrywać swoją postać. Często słyszę takie słowa z ust osób, które oprócz normalnych sesji grają też tekstowo, choćby rozgrywając z prowadzącym krótkie scenki na czacie: kierując postacią w tekście ma się więcej czasu przemyśleć i opisać różne szczegóły jej mowy, zachowania i myśli.

Zwieńczeniem literackości opisu, który przesłała mi Paulina był list wysłany przez Drakulevica do reszty drużyny. Pozwolę sobie przytoczyć go w całości:

 

Witam wszystkich.

 Streszczać się będę w tym krótkim liście, bo czasu mamy niewiele. Miło jest mi przekazać Wam, że w Astralu został uwięziony nasz stary znajomy, który niedobrze Nam życzy. Nie wiem, jak długo to potrwa, smok zapewne niebawem się oswobodzi. Niestety razem z nim utknęła tutaj moja skromna osoba. Byłbym niezmiernie wdzięczny mogąc otrzymać od Was jakąś pomoc w tej kwestii. Ta niefortunna zmiana w stanie planu egzystencji zaistniała bez mojej świadomej woli i wiedzy.

Posyłam Wam stwora profesora, zapewne on będzie potrafił Wam lepiej wyjaśnić zaistniałe zjawiska lepiej, niż ja.

 Mam nadzieję, że trzymacie się w równie dobrym zdrowiu, jak w chwili gdy niespodziewanie się rozstaliśmy, zwłaszcza Ty Mayu i Ty Laro. Dodaje mi otuchy myśl o  ponownym ujrzeniu Was. Będę wyglądać tego spotkania z niecierpliwością. Tymczasem uważajcie na siebie.

Wasz oddany i niecierpliwy

Vladimir Draculevic

 

Tego pewnie nie widać, gdy nie zna się zwykłego sposobu odgrywania tej postaci przez Paulinę, ale list naprawdę dobrze oddaje osobowość Drakulevica, a poza tym jest po prostu elegancki i napisany bardzo wolsungowym stylem. I oczywiście jego uroki jeszcze zwiększa to, że nie powstał tylko dla mojej przyjemności i nadaje się do bezpośredniego wykorzystania na sesji jako rekwizyt.

Całkiem ciekawe było też to, że Drakulevic nie zwiedził wszystkich dostępnych opcji – podszedł do Migardorma, ale nie próbował go uwolnić ani się z nim porozumieć, potem uspokoił Bli-Bli i w końcu usiadł przy niewidzącej go elfce, spokojnie ją obserwując, bo przecież nie zaatakuje damy. Pisząc paragrafówkę nie pomyślałem o tym, by którekolwiek fragmenty były naprawdę groźne, by Drakulevic mógł coś stracić, ale nigdzie nie napisałem tego wprost, a opcje z Migardormem mogą się wydawać bardzo ryzykowne.

O ile samo rozegranie paragrafówki przez Paulinę wyszło bardzo fajnie, o tyle nie do końca udało mi się w pełni wykorzystać potencjał tej równoległej fabuły na faktycznej sesji. Gracze w pierwszej chwili przejęli się zniknięciem Drakulevica, szybko jednak mieli na głowie inne zmartwienia – nieeuklidesowe potwory, Dziki Gon i dożę Serenissimy. Chyba nie do końca udało mi się pogodzić pomysł paragrafówki z tym, że to była sesja wznowieniowa. Za bardzo chciałem przypomnieć różne inne wątki ważne dla kampanii i w konsekwencji zniknięcie dżentelmena nie miało tej centralnej pozycji, jaką mieć powinno.

Obawiam się też, że może to być po części efekt mojej pomyłki z salonowcem. Gdyby Drakulevic faktycznie był ryzykantem opisy tego, jak radzi sobie z wyzwaniami pewnie wyglądałyby nieco inaczej, bardziej dramatycznie i dynamicznie. Zgodnie z moim planem pozostali gracze mieli wizje tego, co dzieje się z ich towarzyszem, ale pierwsza wizja pokazała, jak spokojnie przeczekuje trzęsienie ziemi. Wszyscy uznali więc, że jakoś sobie radzi i skupili na innych sprawach. Niewykluczone, że wpłynęło na to także i to, że w paragrafówce jednak nie było wyzwań, które mogły się naprawdę źle skończyć – pisząc ją w ten sposób sam pozbawiłem się materiału do opisywania przygód Drakulevica w sposób odpowiednio dramatyczny.

Ale może to było tak dobre, jak tylko się dało? Wznawianie kampanii to sprawa trudna i to, co w tym kierunku zrobiłem chyba było potrzebne. Pojawienie się kluczowych motywów z poprzednich sesji oraz dużo czasu na rozmowy między postaciami to ważne elementy takiego wskrzeszania. Zwłaszcza to drugie pozwala graczom na nowo rozprostować mięśnie odgrywania, przypomnieć sobie, czemu ta kampania jest warta tego, by do niej wracać. Być może pierwsza sesja po długiej przerwie nie powinna być tą, na której pierwsze skrzypce gra poszukiwanie bohatera zagubionego w czasie i przestrzeni?

Mam nadzieję, że tak jest i że zniknięcie Drakulevica pokaże jeszcze swój pazur. Są na to szanse, bo w związku z tym wolnym tempem gracze w końcu go nie uwolnili. Poznali się za to z ową elfką, przy której właśnie czuwa nasz bohater i wierzę, że z tego zrodzi się jakaś ciekawa scena. Zwłaszcza, że na kolejnej sesji Paulina zapewne już będzie, więc będę mógł umówić się z nią na prawdziwe Wejście Smoka…

Komentarze


Olórin
   
Ocena:
0
Akurat to, ze pomyliłeś archetypy i w związku z tym dedykowane im wyzwania, mogło wyjść na zdrowie. To stare, dobre zagranie - rzucić mózgowca na bokserski ring, a obdartego ulicznika w paszcze rekinów socjety.
Pomysł z paragrafówką bardzo ciekawy (też lubię gry w grze), chociaż nie ma co ukrywać - pracochłonny. Przygotowanie jednej sceny w paragrafach zajmuje 10x tyle czasu i sił, co klasyczne, narracyjne jej poprowadzenie.
27-05-2016 10:39
Planetourist
   
Ocena:
0

Być może faktycznie okaże się, że tak jest nawet lepiej - gdyby drużyna miała wizje jakichś wariackich akcji Drakulevica, wątków zrobiło by się jeszcze więcej, a tak jego zniknięcie wycofało go w cień i teraz będzie mógł wrócić w stosownym momencie.

27-05-2016 16:00

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.