» Blog » (Od)wieczna wojna
27-11-2008 16:49

(Od)wieczna wojna

W działach: Komiks | Odsłony: 19

(Od)wieczna wojna
Gdy mnie ktoś pyta o mój ulubiony komiks, zawsze bez wahania odpowiadam: Wieczna wojna. Z pewnością trafiłem na niego w odpowiednim czasie, ale po latach nie weryfikuję swojej oceny. To dla mnie wciąż arcydzieło pod każdym względem.

Ale, wbrew pozorom, w zasadzie nie będzie o komiksie.


W życiu każdego pacyfisty przychodzi taki moment, w którym musi rozliczyć się z powszechnego obowiązku względem wojska swojej ojczyzny. Każdy maturzysta ma lub miał to za sobą. Ja tamten dzień wspominam dość wesoło.

Wszedłem za kotarkę, rozebrałem się, a na wezwanie wparadowałem przed komisję - złożoną w połowie z pań - w stroju Adama. Kazano mi wrócić, nieco się przyodziać i przypomniano, że to nie czasy wojaka Szwejka. Olano moje alergie oraz inne przypadłości, dostałem kategorię "A" i poszedłem na studia. Myślałem, że przynajmniej na pięć lat mam spokój. A potem się obronię i pewnie przeniosą mnie do rezerwy.

Wojsko nie dawało mi o sobie zapomnieć. Co roku dostawałem sympatyczny liścik, by stawić się do odbycia służby. Za pośrednictwem uczelni lub sam odpowiadałem równie miłym liścikiem, że jeszcze studiuję. Trwało to ładnych osiem lat (dwa kierunki, przeciągające się studia na pierwszym). W międzyczasie mój rocznik przeniesiono do rezerwy, ale ja - jako wciąż nieobroniony spadochroniarz - się nie załapałem.

Rok temu miałem już absolutorium, magisterki miałem bronić w styczniu. Tymczasem przysłano mi kolejny sympatyczny liścik. Pozostało mi odwołanie od kategorii "A", na które WKU odpowiedziała wezwaniem do Terenowej Wojskowej Komisji Wojskowej w Lublinie. Tym razem naprawdę musiałem się rozebrać. Dostałem B12 (odroczenie na rok - hm, czy może być odroczenie na dwa lata?) i przykazanie, żebym się w końcu obronił.

Tak też w styczniu 2008 zrobiłem, a w międzyczasie - za radą człowieka, który swoje w woju odrobił - przemeldowałem się do Krakowa w nadziei, że może gdzieś się armii zgubię. Terefere. We wrześniu znowu dostałem sympatyczny liścik i w październiku poszedłem na TWKL w Krakowie (mieści się ten przybytek tuż za... aresztem - bardzo podnoszące na duchu miejsce). Przedstawiłem papiery, znowu dostałem B12, a panie lekarki się dziwiły, że po magisterce jeszcze ktoś mnie chce.

Chciał mnie i to bardzo, bo tydzień temu otrzymałem informację, że krakowska WKU odwołała się od decyzji swojej komisji lekarskiej. Dla mnie oznaczało to, że musiałem udać się do Rejonowej Wojskowej Komisji Lekarskiej (mieści się ten przybytek tuż za aresztem, tyle że piętro niżej), a potem znowu zaliczyć małą rundkę po lekarzach.

Finał (pomijam tonę pomniejszych dygresji, bo te najlepiej wychodzą przy piwie) był łatwy do przewidzenia: B12.

I teraz dwie puenty.

Pierwsza.
Przez cały ten czas zastanawialiśmy się, czego armia ode mnie chce. Zapamiętali mnie z pierwszej wizyty w WKU? Wyczuli pacyfistyczną, wychowaną na Hair duszę i postanowili ją utemperować? Naprawdę nikt tam po angielsku nie umie? A może Bóg miał jakiś plan wobec mnie?

Skłaniam się ku tej ostatniej odpowiedzi. Wyjaśnienie jest proste. Tydzień temu w dodatku kulturalnym Magnes (dorzucanym do Dziennika Polskiego) ukazała się moja recka Shadows Over Camelot (taki temat dostałem od szefa na dobry początek). Niestety, nie udało mi się nabyć tego dnia DP i szukałem sposobu, by gdzieś ten wiekopomny numer nabyć.

Wychodzę wczoraj z pokoju szefa RWKL, na stoliku leżą czasopisma, Polska Zbrojna, Komandos i tak dalej, i Magnes... Patrzę na datę - 20 listopada. Cóż, nie namyślałem się długo i teraz mogę sobie zerknąć na swój tekst w sąsiedztwie recek ajfela.

Druga.
To zarazem dobra wieść dla wszystkich, którzy otrzymują sympatyczne liściki. Szef RWKL na odchodnym powiedział, że nie wie, jaką dostanę kategorię (B12 czy może jednak D; A mam z głowy), ale od stycznia do wojska mają być brani tylko ci, którzy tego chcą.

Przez osiem lat uzyskanie jakiejkolwiek informacji od armii graniczyło z cudem. Pierwszą pożyteczną dostałem na - miejmy nadzieję - koniec naszej znajomości.

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

rincewind bpm
   
Ocena:
0
Mi ostatnio kazali przyjść. Zapytali się o mój adres i imię ojca, powiedzieli, że na wiosnę będzie lekarz, a teraz żegnaj.

Byłem tam 2-3 minuty i nie powiedziałem nic, czego państwo w taki czy inny sposób nie wie, nic się też nie dowiedziałem, ale cały dzień szkoły stracony. I jeszcze mogłem zobaczyć miły list z pogróżkami że jak nie przyjdę to mnie doprowadzą w kajdankach. Dobry PR, prawda?

I tak miałem farta, bo jestem zameldowany w sąsiedniej dzielnicy która ma dobrze umiejscowioną siedzibę i miałem 15 minut autobusem, ale ci z mojej jechali do jakiegoś prowizorycznego punktu w zasadzie już pod Warszawą, średnio 45 minut w każdą stronę.

Już się palę do wstąpienia w szeregi tej nowoczesnej organizacji!
27-11-2008 18:41
Wizzzard
   
Ocena:
0
A ja się czuję przez wojsko zapomniany i zaniedbany. Najpierw była komisja, kategoria A i przeszywające do szpiku "przydałby się pan w wojsku" (swoją drogą był to chyba jednak wredny kawał, bo jak chcieć do wojska, wtedy jeszcz, kudłatego liberała/libertyna i niekryjącego swojej niechęci do amii anty-militarzystę?). Potem tylko jeden dokument z uczelni i od tego czasu nic. Trzeci rok leci i już się chyba o mnie WP nie upomni.

PS: człowiek się na chwilę odwróci, a tu na Polterze zamiast swojskiego "+1" robi się "notka polecana przez (lekarzy i dentystów") :P.
27-11-2008 19:24
Ysabell
   
Ocena:
0
A ja dostałam na swojej komisji D... I w zasadzie mi okulistka powiedziała, że może mi dać A, ale tylko jak mi bardzo zależy. Pozastanawiałam się trochę (zawsze dobrze byłoby mieć stopień wojskowy wyższy od swojego faceta), ale w rezultacie się nie decydowałam.

A sama komisja była fajna - jakieś 30 dziewczyn (psychologia, pielęgniarstwo, medycyna, weterynaria - V, VI rok studiów) i jakichś trzech młodych chłopców, którzy patrzyli na nas ze skrajnym zdumieniem. A w tle pełen zdumienia głos jednej z koleżanek: "Patrzcie dziewczyny! to facetów też biorą do wojska!"... Fajnie było. :)
27-11-2008 20:45
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Naprawdę nikt tam po angielsku nie umie?
xD
Genialny tekst : )
27-11-2008 23:00
Kot
   
Ocena:
0
Mnie mają do dyspozycji do 21 grudnia... Będę się szyderczo śmiał, jak im się przypomni...
27-11-2008 23:37
Chavez
   
Ocena:
0
"droczenie na rok - hm, czy może być odroczenie na dwa lata?"
B24
30-11-2008 11:12

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.