» Recenzje » Od nowiu do pełni - Hanna Fronczak

Od nowiu do pełni - Hanna Fronczak

Od nowiu do pełni - Hanna Fronczak
Hanna Fronczak pracuje jako redaktor tekstów prasowych, pisze różne reportaże i artykuły dotyczące problematyki gospodarczej. Jej pierwszy tekst Bezsilnie jak bestia ukazał się w roku 1997 w Feniksie, a drugi, Brzydka piosenka, można znaleźć z archiwach e-zinu Fahrenheit. W tym roku ukazał się jej debiut książkowy − zbiór opowiadań Od nowiu do pełni. Pozycja ta zapowiadała się ciekawie, gdyż tłem dla zawartych w niej tekstów jest renesansowa Praga, która wówczas była stolicą magii, okultyzmu i kabały, a główny bohater, Bernhard von Rövershagen, to uczony i alchemik, który poznał tajemniczą sztukę wskrzeszania zmarłych (liczyłam na powieść w stylu Zabawek Diabła i Diabła na wieży Anny Kańtoch – trzymającą w napięciu, z wciągającą fabułą i tajemniczą atmosferą).

Jednakże, ku mojemu ubolewaniu, autorka nie zagłębia się w realia tego miasta i opisuje je naprawdę ogólnie. Podobnie potraktowała alchemię – w Od nowiu do pełni nie ma nawet szczątkowego opisu tego, czym główny bohater zajmuje się na co dzień, poza badaniami nad ożywianiem umarłych. Natomiast sam rytuał wskrzeszania nie budzi szczególnych emocji – nie jest specjalnie trudny, wyszukany czy niebezpieczny.

Niestety większość opowiadań zawartych w zbiorze autorstwa Hanny Fronczak określić można jako bezbarwne, a wyjątkiem jest jedynie Moja słodka Bettina, która jest dobrze napisana i na długo zapada w pamięć. Potem jest już tylko gorzej. Szczególnie mocno razi pewna niespójność fabularna – przez niemal całą powieść zastanawiałam się, gdzie jest klamra, która spajałaby wszystkie opowiadania w logiczną całość. Dopiero pod koniec książki wychodzi na jaw, że głównym tematem Od nowiu do pełni jest wewnętrzna przemiana bohatera – od pysznego uczonego, do człowieka świadomego konsekwencji swoich eksperymentów i chcącego pomagać ludziom.

Motyw ten jest nie tylko głównym wątkiem całego zbioru, lecz i niemal każdego z opowiadań. Poszczególne utwory wydają się bardzo jednostajne, zamiast ciekawej i przemyślanej fabuły czytelnik otrzymuje mało zajmujące wewnętrzne monologi bohatera lub jego rozterki moralne na temat eksperymentów naukowych. Dobrym przykładem jest opowiadanie Wiosna w Starorzeczu, które z pozoru jest intrygującą historią o duchach, a tak naprawdę sprawia wrażenie iście telenowelowej opowiastki o problemach międzyludzkich; rozterki Bernharda von Rövershagena, poza wzrastającą irytacją, nie budzą w czytelniku większych emocji. Przede wszystkim drażnią liczne autoanalizy, które ciągle krążą wokół tego samego – wątpliwych uroków samotniczego życia, braku odpowiedniej towarzyszki życia dla wyżej wymienionego oraz dylematów moralnych.

W efekcie Od nowiu do pełni mocno mnie rozczarowało, pomimo ciekawego początku. Z Bernhardem von Rövershagenem nie przeżyłam przygody na jaką liczyłam – zamiast tego dostałam niezbyt udany i bezbarwny moralitet. Miejmy nadzieję, że następna pozycja tej pisarki będzie ciekawsza.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
3.5
Ocena recenzenta
3.67
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Od nowiu do pełni
Autor: Hanna Fronczak
Autor okładki: Paweł Zaręba, Daniel Grzeszkiewicz
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 18 września 2009
Liczba stron: 288
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Asy polskiej fantastyki
ISBN-13: 978-83-7574-160-5
Cena: 27,99 zł



Czytaj również

Od nowiu do pełni
Namiętność już wydestylował
Podróż do tyłu
Bezpłciowa opowieść
- recenzja
Nawiedziny - antologia
Książka (podobno) nawiedzona
- recenzja
Nawiedziny
Ta ducha?
Nawiedziny
Zaklął cicho w 9. językach

Komentarze


~Tami

Użytkownik niezarejestrowany
    plagiat czy parafraza?
Ocena:
0
Autorka tego tekstu napisała: "Dobrym przykładem jest opowiadanie Wiosna w Starorzeczu, które z pozoru jest intrygującą historią o duchach, a tak naprawdę sprawia wrażenie iście telenowelowej"

ciekawe, że we wcześniejszej recenzji owej książki znalazło się zdanie
"W szczególności przydługi wątek o Starorzeczu, który miał jakoby unaocznić rodzącą się wrażliwość bohatera na sprawy ludzkie, ma więcej wspólnego z pogłębioną psychologią rodem z „Mody na Sukces”, niż z gatunkiem, jakim jest fantasy."

i dalej "Szczególnie mocno razi pewna niespójność fabularna – przez niemal całą powieść zastanawiałam się, gdzie jest klamra, która spajałaby wszystkie opowiadania w logiczną całość."

A w oryginale było: "Właściwie niemal do końca książki nie wiadomo, co jest wątkiem głównym, który spajałby poszczególne rozdziały. Sprawiają one wrażenie raczej zbioru opowiadań o przygodach Bernharda, niż powieści."

Przestańcie parafrazować cudze recenzje, to jest niepoważne!
22-12-2009 20:39
~pyza

Użytkownik niezarejestrowany
    Boże, Boże, Boże
Ocena:
0
Przy tej książce flaki z olejem to niesamowicie absorbujące zjawisko. Czytanie instrukcji obsługi do długopisu byłoby bardziej ciekawe. Moją lekturę tej książki można porównać z wchodzeniem na Mount Everest- równie męczące i bezcelowe. Mam nadzieję, że ktoś to ode mnie kupi na allegro.
16-10-2012 21:54

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.