» Blog » Od NESa do Funstation
01-04-2012 22:14

Od NESa do Funstation

W działach: gry, konsole, nintendo, pegasus, nes | Odsłony: 260

Od NESa do Funstation

TV-Game”, “Funstation”, “Ploystaton”, mają bardzo wiele nazw, ale zastanawialiście się kiedyś czym one tak na prawdę są? Można je kupić na bazarkach, w niektórych supermarketach, a przede wszystkim na allegro. Kosztują absolutne grosze, średnio 15-30zł i tyle faktycznie są warte jeśli ocenić jakość wykonania.
Ich twórcy upodobali sobie szczególnie wzornictwo znane z najpopularniejszych konsol, takich producentów jak Sony czy Nintendo. W swej ograniczonej kreatywności do tworzenia własnej marki, czy raczej próbie skorzystania z ciężkiej pracy marketingowców innych firm, pojawiają się tak niezwykłe produkty jak “Nintende-Ploystation”! Powtórzcie sobie to nagłos, “Nintende-Ploystation”.
Mimo że niektóre modele wyglądają do złudzenia jak PS One, PS2 czy Wii, W środku tak na prawdę maja to samo co zwykłe Pegasusy. Tak, hit rozrywki domowej wczesnych lat 90-tych jest produkowany i sprzedawany do dziś. Produkuje go kto inny, nazywa się inaczej, wygląda inaczej, ale dalej to ta sama konsola!
Zacznijmy jednak od samego początku. Historia ta zaczyna się w 1889 roku w Japońskim mieście Kioto, gdy Fusajirō Yamauchi, założył małą firmę, o nazwie “Nintendō Koppai”. Firma specjalizowała się w produkcji ręcznie wykonywanych kart do gry Hanafuda. Gra bardzo szybko zyskała na popularności i “Nintendō Koppai” zaczęła bardzo dynamicznie się rozwijać. Ciekawostką jest to, że Japońska Mafia, Yakuza, wzięła swoją nazwę właśnie z gry. Jej członkowe wyjątkowo upodobali sobie widocznie dzieło spod znaku wielkiego N.
Najważniejszą postacią firmy był jej trzeci prezes, a za razem potomek założyciela, Hiroshi Yamauchi. W 1956 roku wyjechał do USA na rozmowy z firmą United States Playing Card Company, od których uzyskał licencję na produkcję kart z postaciami animowanymi wytwórni Walt Disney. Kary sprzedawały się doskonale i znacząco zwiększyły obroty firmy. Był to kamień milowy w rozwoju Nintendo. Dzięki przypływowi gotówki w latach 60-tych XX wieku, firma zaczęła inwestować zyski w różne dziedziny, od sex-hotelarstwa, przez korporację taksówkarską po sieć telewizyjną. Ze wszystkich tych inwestycji do lat 70-tych przetrwała tylko jedna - oddział zajmujący się zabawkami. W tym samym czasie na rynku gier karcianych Nintendo również zaliczało kolejne porażki.
Jednak jak na Japończyków przystało, prezes Yamauchi nie poddał się i dzięki zdobyciu w 1975 roku praw do dystrybucji konsoli Magnavox Odyssey na terenie Japonii, firma znowu ruszyła. Nie było wówczas łatwo sprzedawać elektronikę domową. Była niezwykle droga, dlatego miłośnicy elektronicznej rozrywki woleli chodzić do salonów Arcade. W końcu po co kupować drogi sprzęt do grania, skoro w salonie można cały dzień siedzieć, grać za grosze i co jakiś czas zaglądać do baru w tym samym lokalu?
Nintendo z roli dystrybutora, przekształciło się w twórcę własnego sprzętu i oprogramowania. Nie było to z resztą trudne, gdyż rynek gier wideo dopiero raczkował, a konkurencja była niewielka, choć silna. W 1978 roku Nintendo wydało pierwszy własnej konstrukcji automat do gier, nie da się ukryć iż był mocno inspirowany sprzętem pioniera elektronicznej rozrywki - Atari. W między czasie wydawało również swoje gry, jak Donkey Kong (1981 r.) które Atari instalowało na swoich automatach i konsolach serii 2600, pojawiły się również na Intellvision Mattela oraz konsoli ColecoVision.
Rola producenta oprogramowania okazała się zdecydowanie bardziej dochodowa, więc firma przez jakiś czasy skupiła się na produkcji gier. Przełom, za równo dla Nintendo, jak i całego rynku gier miał miejsce w 1983 roku. Wtedy to Nintendo wydało wyłącznie na japoński rynek konsolę “Fami-Com”. Jej nazwa to skrót od słów “Family Computer”.
Niestety urządzenie miało wady konstrukcyjne i firma zdecydowała się na wycofanie jej ze sprzedaży. Po dokonaniu koniecznych udoskonaleń, konsola znowu pojawiła się na rynku w 1984 roku. Sprzedawała się bardzo dobrze, więc rok później, Nintendo wydało jej nie co udoskonaloną wersję na rynek amerykański pod nazwą “Nintendo Entertainment System” znany również jako “NES”. Początkowo sprzęt sprzedawał się słabo, ale po sporej kampanii marketingowej i wprowadzeniu gwarancji na konsole i gry, NES szybko stał się najlepiej sprzedawaną konsolą na świecie. W Europie oraz Australii NES zawitał dopiero w 1986 roku.
Konsola odniosła duży sukces, napychając kieszenie udziałowców korporacji. Zaczęła powstawać ogromna ilość gier i nie zliczone akcesoria, dziś zupełnie nie osiągalne, jak modemy, czy stacje dyskietek “Nintendo Famicom Disk System

Japończycy, nauczeni klęską Atati na polu praw autorskich i opłat licencyjnych z roku 1983, jako pierwsza firma produkująca konsole, pobierała pieniądze, za licencje na gry od zewnętrznych producentów, jednocześnie ścigając - mniej lub bardziej skutecznie - tych którzy wydawali gry bez zgody producenta szprzętu.

Co ważne, gry z Fami-Comu nie są kompatybilne z konsolami NES i odwrotnie. Można jednak grać w gry z NESa na Fami-Conie po zastosowaniu odpowiedniego adaptera.
W późniejszych latach, wydano udoskonaloną konsolę, “NES-101”, znaną również jako “top-loader”, na której działały wszystkie gry, nie zależnie od regionów.
Prosta konstrukcja i spryt jakim wykazały się chińskie i tajwańskie firmy, umożliwiły powstawanie na masową skalę podróbek NESa, które zalały rynki niemal całego świata. W wielu krajach jak USA, marka Nintendo była tak silna, a sama konsola na tyle tania i popularna, że nie opłacało się sprzedawać podróbek. Nie mniej w pozostałej części świata, praktycznie w każdym regionie znaleźć można podróbki kompatybilne z Fami-Comem. Zazwyczaj występowały pod nazwą “Family Game”, w europie środkowej były to “Pegasusy”, w Rosji występowały pod nazwą “Dendy”, “Samurai” były w Indiach oraz południowowschodniej azji.
Ciekawostką jest fakt, że inni znani producenci też potrafili robić podróbki mniej lub bardziej legalne FamiCom-u. Jednym z nich jest Famicom-Station Sharpa. Można było włożyć do niej aż 15 kartridży na raz! Odpowiedni przełącznik umożliwiał przeskakiwanie pomiędzy tymi gram w każdej chwili. Podobno stawiano je w sklepach by można było pograć przed zakupem. Inna wersja głosi że stały w pokojach hotelowych i za drobną dopłatą można było grać w udostępnione gry.
Inne to konsola firmy Sharp, “Twin Famicom”. Była produkowana na licencji Ninetndo i łączyła ona w jednej obudowie standardową konsolę, ze stacją dysków “Nintendo-Famicom Disk System”. Można było grać na niej za równo na kartridżach jak i specjalnych dyskietkach z grami.
Na samym początku produkcji konsol typu “Family Game”, konstruktorzy byli tak bezczelni, że nawet nie wysilili się by zmodyfikować oryginalny desing. Model Pegasusa “Rinco”, różnił się tylko nazwą. Jeśli zestawić je ze sobą, można by się dopatrzyć różnic w jakości wykonania, ale po za tym to już prawie wszystko. Prawie, bo Rinco miało jedną przewagę, ponad wszystkimi innymi konsolami kiedykolwiek produkowanymi. Miał na stałe wbudowany kartridż z 999999 grami. Tak, niemal milion gier w jednej konsoli! Oczywiście jak by policzyć wszystkie gry kiedykolwiek wykonane przez rodzaj ludzki, to by pewnie nie zebrało się nawet połowa tego. Na prawdę znajdowało się tam kilka najpopularniejszych tytułów, które powtarzały się w kółko z różnymi modyfikacjami. Np Mario Bros z nieskończoną liczbą żyć, czy Contra w której po śmierci nie tracimy broni. Taki sam efekt na NESie można było osiągnąć, kupując sobie urządzenie Game Gine, ale to zupełnie inna historia.
Tylko pierwsze serie Pegasusa posiadały wbudowany kartridż z 999999 grami. Producenci podrabianych konsol, wpadli na ten sam pomysł równie szybko co producenci oryginałów, że najwięcej zarabia się nie na samych konsolach, a na akcesoriach i grach do nich. Tak więc kolejne modele Pegasusów, miały dokładanych kartridż z kilkoma grami w standardzie, ale jak chciało się więcej pograć, trzeba było już iść na bazarek.
Późniejsze modele zaczynały się już zmieniać i ich konstruktorzy zaczęli nadawać im wygląd nawiązujący do dużo nowocześniejszego, szestansto bitowego Super Nintendo Enterteiment System (SNES), a później nawet do konsol Sega Genesis, znanych w Europie pod nazwą Sega Megadrive.
Dzisiejsze modele jak wspomniano na początku, przypominają bardziej konsole konkurencji, których obudowy wyglądają jak te znane z PS One, PS2 Slim czy nawet PS3 Slim!
Największą popularnością i kultem owiane są dwa kartridże typu “Ileś tam w jednym”. Ich pojawienie się było możliwe dzięki stworzeniu pojemniejszych kości pamięci ROM. Najcenniejszymi kartridżami do Pegasusa dziś na aukcjach internetowych wcale nie są te z kultowymi grami jak Zelda, czy Castlevenia, a takie jak 168in1 czy 5in1. Były to tanie składanki w bardzo wieloma tytułami, często zmodyfikowanymi. Osoby które całe dzieciństwo grały w Contrę czy Mario Bros na Pegasusach, po przesiadce na NESa mogą się nieźle zdziwić, gdyż “oryginały” są często znacznie trudniejsze.
Na przełomie lat ‘80 i ‘90, gdy cały świat zagrywał się już na 16-sto bitowych SNESach i Segach Genesis (Megadrive), u nas dopiero co otwarte granice po upadku komunizmu, pozwoliły na swobodny handel i importowanie konsoli opartej na siedmioletniej technologii. Chyba nie muszę wspominać iż w elektronice siedem lat to cała generacja.
Szybko pojawiły się firmy, które wyrosły z bazarowych straganów i zmieniły się w dochodowe przedsiębiorstwa. Wiele z nich istnieje do dziś, a ich właściciele którzy 20-parę lat temu handlowali importowaną chińszczyzną na bazarkach, dziś są milionerami.
Jedną z takich firm jest BobMark. Dziś zajmują się dystrybucją napojów Hoop, ale zaczynali w zupełnie inne dziedzinie rynku. To właśnie jej właściciele wymyślili nazwę Pegasus i na ich zlecenie na obudowach konsol “Family Game” pojawiło się legendarne dla nas logo.
Sprowadzali do Polski całe kontenerty tych konsol, a ich firma na początku lat ‘90 robiła milionowe obroty. Sprzedaż utrzymywała się na tak wysokim poziomie, iż pojawiły się nawet reklamy w telewizji z wesołą rodziną grającą na Pegasusie. Uważa się iż są to w ogóle pierwsze spoty reklamowe w naszym kraju!
http://www.youtube.com/watch?v=tdP43mYgOD0
Mimo iż samo istnienie konsol “Family Game” było już wtedy w wielu krajach nielegalne, w Polsce w tamtych czasach nie było żadnych regulacji prawnych które mogły by ograniczyć handel nimi. Dziś za to już nikomu nie zależy na ściganiu handlarzy którzy je rozprowadzają, bo prawdziwe pieniądze są w najnowszym, high-endowym sprzęcie. Mimo to, sam fakt że urządzenia te nadal się sprzedają, jest doskonałym dowodem na to, jak ogromny sukces osiągneło Nintendo, mimo że do ich kieszeni nie trafił z tego żaden grosz.
Istnienie Pegasusa może również tłumaczyć dlaczego Nintendo “oficjalnie” weszło na polski rynek dopiero nie dawno. Kto kupił by w latach ‘90 importowanego SNESa za 1500zł skoro “rodzimy” Pegasus był za 150zł? Od zawsze przeważająca większość oryginalnego sprzętu, jak i gier na Nintendo, pochodzi z importu z Niemiec. Dotyczy to nawet tych gier, które nie są wydawane przez samo Nintendo. Tylko Electronic Arts sprzedaje w naszym kraju nieliczne gry z polskimi opisami a z rzadka polskim tłumaczeniem i chwała im za to!
Pegasus obrósł w naszym kraju w legendę i odmienił życie setek tysięcy dzisiejszych 20-40 latków, wprowadzając ich w wirtualny świat gier, w czasach gdy stacjonarny komputer kosztował majątek i wymagał sporej wiedzy by móc z niego korzystać.
Każdy dziesięciolatek mający w domu tą konsolę nie mógł narzekać na ubogie życie towarzyskie, a urodziny spędzone na zawodach w Contrę nigdy nie były nudne. Pegasus dał to, czemu filmy animowane, bajki w książkach, a nawet klocki LEGO nigdy nie mogły sprostać. Otworzył przed nami wrota do odległych interaktywnych światów i nieodwracalnie zaszczepił nam zdolność dopełniania wyobraźnią tego, czego kilkoma pixelami nie dało się stworzyć.

Komentarze


Bielow
   
Ocena:
0
Na rynku każdego miasta Rumuni i Ormiańcy tym handlują. Z rok temu widziałem jak facet kupował ps3 tyle że to pegasus był w środku a tylko z zewnątrz soniacz ;)

Sam Pegasusa miałem i mam do teraz. A o Contrze to można całą trylogię napisać. Stracilem rachubę w ile wersji grałem od dziecka :)
01-04-2012 22:45
Eva
   
Ocena:
+1
ciężkiej pracy marketingowców
W tym miejscu wybuchłam śmiechem i nie mogłam już czytać :D
01-04-2012 23:24
Malaggar
   
Ocena:
0
@Bielow: Kłamiesz. Rumuni sprzedają tylko i wyłącznie piły łańuchowe - innej pracy się nie podejmują.
01-04-2012 23:34
Shevu
   
Ocena:
0
Czytałem też gdzieś, że Nintendo produkowało drewniane lalki na swoim początku istnienia.

Hanafuda była modna od XVII wieku, kiedy to Shogun zakazał używania europejskich kart z wizerunkami postaci. Karty hanafudy mają nadrukowane karty i zwierzęta, i nie mają oznaczeń typu "Piątka Pik, Król Kier" a jedynie nazwy zwyczajowe (Chryzantema nad jeziorem, Czuwający Żuraw) i chyba też oficjalne, ale nie mogłem się przegryźć przez materiał :x

Yakuza oznacza przegrywajacą kombinację kart z Hanafudy (bodajże 8-9-3). Dlatego o Yakuzie czasami mówi się jako "Przegrani" (że niby przegrali grę z życiem, więc stali się przestępcami).

Takie małe ciekawostki.

Też mam Pegasusa i do tego skurczybyk dalej działa. Laptop na którym piszę tego posta ma 2 i pół roku i powoli się rozpada, a Pegasusa mam od... 15 lat? 14? i wciąż działa bez najmniejszego problemu...

"Kiedyś to była technologia..." xD
01-04-2012 23:56
Indoctrine
   
Ocena:
0
Pamiętam moją pierwszą konsolkę - to był jakiś klon Atari 2600. Taki 4 switchowy:

http://upload.wikimedia.org/wikipe dia/commons/thumb/d/de/Atari-2600-Console.jpg/220px-Atari-2600-Console.jpg

Dlaczego klon? Bo nie miał nalepki Atari, a 256 gier (a może 300 coś?) było od razu bez żadnego cartridge'a. To dopiero historia ;) Pegasusy są nowsze o całe pokolenie :)
02-04-2012 09:02
missblackray
   
Ocena:
0
@Eva to żałuj, bo może czegoś ciekawego byś się dowiedziała :)

Wychowałam się na konsoli Pegasus, ah to były czasy :)
02-04-2012 21:21

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.