» Recenzje » Ocaleni. Anomalie kwantowe

Ocaleni. Anomalie kwantowe


wersja do druku

W twórczości Leo bez zmian

Redakcja: Lavernia, Daga 'Tiszka' Brzozowska

Ocaleni. Anomalie kwantowe
Brazylijski scenarzysta i ilustrator w jednym, Luis Eduardo de Oliveira, bardziej znany pod pseudonimem Leo, już od kilku dekad konsekwentnie rozwija stworzone przez siebie uniwersum zwane Światami Aldebarana. Kilka tygodni temu do rąk polskich fanów trafili Ocaleni – Anomalie kwantowe, czyli najnowsza seria wchodząca w skład sagi opowiadającej o zasiedlaniu kosmosu. Czy warto spędzić nad nim kilka godzin?

Skolonizowany Aldebaran stał się mekką dla kolejnym emigrantów opuszczających Ziemię, jednak podróż przez pustkę kosmosu w dalszym ciągu wiąże się z niebezpieczeństwem, zwłaszcza gdy statek natrafi na anomalię. Jedna z takich tajemniczych katastrof dotknęła okręt Tycho Brahe, w wyniku czego ocalała ledwie garstka rozbitków. Zmuszeni do lądowania na niezbadanej planecie ludzie muszą stawić czoła wyzwaniom, by przetrwać, co jednak nie będzie łatwym zadaniem bowiem pechowcy w żadnym wypadku nie zostali przygotowani na taką okoliczność, a i sama planeta zamieszkana jest przez mnóstwo, często wrogo nastawionych, ras. Jednak pobyt na nowym globie zaowocuje i nawiązaniem kontaktów z obcą cywilizacją, i odkryciem przedziwnych zjawisk naturalnych.

Poprzednie historie ze Światów Aldebarana były niezwykłymi opowieściami, tak samo dobrymi, jak i złymi, Leo zaś z regularnością godną Adama Małysza wykonywał dwa równe skoki, powielając te same błędy, ale i jednocześnie czarując odbiorcę wyobraźnią. Powyższe w tym samym stopniu dotyczyło scenariusza, jak i bardzo charakterystycznej oprawy graficznej, toteż w ciemno można było założyć, że Ocaleni – Anomalie kwantowe w sposób perfekcyjny wpiszą się w ten schemat. I uprzedzając fakty, tak właśnie się stało, dlatego też czytelnicy znużeni poprzednimi albumami Leo zwyczajnie mogą sobie ten odpuścić, fani zaś po raz kolejny dostaną sprawdzone pomysły. Ale po kolei.

Leo zawsze miał dar uwodzenia wyobraźni czytelników. Niby akcja każdej z opowieści dzieje się na planecie z klimatem podobnym do ziemskiego, ale jednak fauna i flora każdorazowo przybierają najbardziej wymyślne, a często też sygnalizujące niebezpieczeństwo, kształty. I tak też dzieje się i tym razem, chociaż efekt osiągnięty został głównie poprzez wizualizację rozmaitych ras zamieszkujących planetę, na której utknęli rozbitkowie. Oczywiście, trudno mówić o efekcie zaskoczenia, koniec końców brazylijski artysta sięgnął po wypróbowane środki, co nie zmienia jednak faktu, że raz jeszcze chciałem zostać oczarowany w ten sposób.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

To samo dotyczy oprawy artystycznej. Leo w żadnym wypadku nie odważył się na jakiekolwiek eksperymenty, przez co z jednej strony odbiorcy ponownie otrzymali bardzo już znajomy zestaw facjat oraz statycznych kadrów, nawet jeśli bieżąca sytuacja dawała możliwość zdynamizowania ilustracji. Z jednej strony kadry są ładne, niekiedy nawet majestatyczne, trudno jednak mówić tutaj o jakimkolwiek progresie względem wcześniejszych komiksów z uniwersum Aldebarana. To jednak kolejny aspekt, z którym – znając dotychczasowy dorobek Brazylijczyka – pogodziłem się, zanim sięgnąłem po album, chociaż oczywiście jest to kwestia osobistego podejścia.

Ocaleni oferują jednak i nowe treści, które nadają historii unikalnego charakteru. Przede wszystkim, bardziej niż w poprzednich odsłonach uniwersum Aldebarana, Leo postawił na wątek naukowy, chociaż być może jest to zdecydowanie zbyt mocne określenie. Tym niemniej wątek przeskoków w czasie i konsekwencji z tego wynikających stanowi mocny punkt programu, wprowadzając interesujące twisty skutkujące dużą dozą niepewności. Zresztą, nawet jeśli autor raz za zrazem sięgnął po wypróbowane chwyty, to zrobił to na tyle dobrze, by jego historia nadal gwarantowała kilka godzin zupełnie dobre rozrywki. Na kartach powieści dzieje się wiele, a pod nogi bohaterów kłody rzucane są regularnie, co kilkanaście, a często i co kilka stron.

Leo bardziej niż w poprzednich odsłonach położył też nacisk na połączenie wszystkich opowieści w jedno autentyczne uniwersum. Oczywiście postać Kim Keller była silnym spoiwem Aldebarana, Betelgezy i Antaresa, tym razem jednak doszły kolejne elementy układanki, dzięki którym poszczególne historie jeszcze bardziej zazębiają się, autentycznie tworząc jeden spójny świat. Ma to też inne konsekwencje i o ile można było czytać Antares bez znajomości Betelgezy, o tyle w przypadku Ocalonych warto najpierw pozna dwie pierwsze odsłony z uniwersum.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Niestety powróciły też demony trapiące wcześniejsze odsłony uniwersum Aldebarana, czyli w większości miałkie i nieciekawe postacie oraz przewidywalne, chwilami wręcz drewniane, dialogi. Co poszczególni bohaterowie powiedzą wiadomo, zanim pojawi się stosowny dymek. Jedyne zaskoczenie stanowi regularna zmiana opinii bądź też planów, które kadr wcześniej wydawały się kształtowane. Po raz kolejny prym wiedzie kobieta o silnym charakterze, co akurat w niczym nie przeszkadza, gorzej, że znowu towarzyszy jej mężczyzna, który sam nie wie, czego chce od życia. Gwoździem do trumny jest regularnie powtarzana fraza „Ależ to wariactwo”, jakby bohaterowie nie potrafili inaczej skomentować dziwów planety, na której rozbił się ich lądownik.

Ocaleni – Anomalie kwantowe podsumuję jako album dla fanów uniwersum Aldebarana, czy patrząc nieco szerzej – twórczości Leo. Mimo nowego zestawu bohaterów, intrygujących wyzwań oraz oryginalnych zjawisk fizycznych, do rąk czytelników trafił komiks precyzyjnie wpisujący się w ramy wytyczone w roku 1994, kiedy to światło dzienne ujrzał pierwszy tom Aldebarana. I tego faktu należy być w pełni świadomym, warunkuje on bowiem przyjemność, jaką można osiągnąć w trakcie lektury. Na zakończenie jednak dobra informacja dla fanów – to nie jest ostatnie słowo Leo i już trwają prace nad Powrotem na Aldebaran.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
7
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Ocaleni. Anomalie kwantowe
Scenariusz: Leo
Rysunki: Leo
Seria: Uniwersum Aldebarana
Wydawca: Egmont
Data wydania: 24 sierpnia 2022
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Liczba stron: 252
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 9788328155244



Czytaj również

Powrót na Aldebarana
Brazylijska telenowela w kosmosie
- recenzja
Betelgeza (wyd. zbiorcze)
Przygoda w stylu Leo
- recenzja
W Poszukiwaniu Ptaka Czasu #4: Rycerz Bragon
Zaliczony test na rycerza
- recenzja
Skarga Utraconych Ziem. Czarownice #2: Inferno
Dufaux jakiego znamy
- recenzja
Potwór
Pomiędzy przeszłością a szaleńcem
- recenzja
Skarga Utraconych Ziem
Komiks niewykorzystanych szans
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.