» Recenzje » Oberki do końca świata - Wit Szostak

Oberki do końca świata - Wit Szostak


wersja do druku

I jeden dzień dłużej...

Redakcja: Joanna 'Ysabell' Filipczak

Oberki do końca świata - Wit Szostak
Mało jest nurtów w polskiej literaturze, których nie lubię tak bardzo jako młodopolskiej "chłopomanii". Właściwym miejscem na osądzanie twórczości p. Reymonta byłaby Genewa, nie Sztokholm. Nie lubię bezkrytycznej idealizacji wsi, ani tym bardziej hiepernaturalistycznych opisów. Jak więc łatwo się domyślić nie przepadam za nowelami Żeromskiego, ani tym bardziej za bukolikami. Nie mam nic przeciwko wcielaniu poezji Kochanowskiego w życie, znam fundamentalną różnicę pomiędzy "hetta" a "wio", zaś muzyki ludowej chętnie słucham w trakcie pracy w laboratorium chemicznym (poza nim zresztą też).

Jak łatwo zauważyć mam wobec takiej literatury ambiwalentny stosunek. Z jednej strony cenię sobie jej autentyzm, prostotę formy i bezpośredniość przekazu. Z drugiej jednak, nie lubię "skansenu", ani "cepelii" w żadnej postaci. Z wiosek zaś najbardziej lubię te nieistniejące, zagubione w Beskidzie Niskim, Gorcach czy Sudetach.

Łatwo więc sobie wyobrazić moje zdziwienie, gdy szefowa poleciła mi dokonać recenzji książki Wita Szostaka pt. Oberki do końca świata. Nie znałem wcześniejszej twórczości autora, nie umiałem tańczyć oberka, a na dodatek miałem na głowie zaległy egzamin. Nie zgodziłbym się na tę recenzję, gdyby nie to, że Wit Szostak był w tym roku nominowany do nagrody Janusza A. Zajdla.

Książka skonstruowana jest w bardzo specyficzny sposób. Każdy rozdział to kolejny oberek opowiadający o losach rodziny muzykantów znad Pilicy. Dzieje Jakuba Wichra i jego synów ukazane są na tle dziejów polskiej wsi. Fabuła książki rozpoczyna się na kilka lat przed kampanią wrześniową, kończy zaś w bliżej nieokreślonych latach powojennych. Przerażonych czytelników chciałbym uspokoić - skojarzenia z Chłopami i Nad Niemnem są na szczęście błędne. Zamiast wielostronnicowych opisów oczepin i / lub dożynek otrzymujemy tutaj historię rodu niezwykłych muzyków. Wątki etnograficzne służą tylko wzbogaceniu fabuły.

Dzieje rodu skrzypków Wichrów splatają się z wielką historią. Kampania wrześniowa, partyzanci, wyzwolenie – "wieś spokojna, wieś wesoła" staje się soczewką ogniskującą przemiany w powojennej Polsce. Alkoholizm, ucieczka młodych do miasta, bieda – problemy te są aktualne również dzisiaj.

Autor zręcznie balansuje pomiędzy patosem a naturalizmem. Postaci budzą sympatię i nostalgię, nie zaś podziw lub obrzydzenie. Wątki poboczne rozwijanie przez pisarza są równie atrakcyjne. Pakty z diabłem, próby zdobycia ręki córki dziedzica, zaginiony brat – bajki, które opowiadała mi babcia ożyły jeszcze raz i zatańczyły w rytm pióra Wita Szostaka.

Całą książkę przenika bowiem muzyka. Wichrowie – ród genialnych skrzypków – właśnie przy pomocy dźwięków wpływają na świat. Fantastyka jest obecna w książce właśnie w formie kolejnych brzmień. Józef Wicher i jego synowie grając kolejne oberki zmieniają losy swojej wsi. W pewnym sensie przypomina to sprawczą moc słowa, znaną z utworów Tolkiena lub Ursuli LeGuin. Oberek staje się więc odpowiednikiem Głosu – substytutem magii. Podobnie jak ci autorzy, Wit Szostak unika "fajerwerków". Fantastyczność tej książki jest subtelna i delikatna. Dzięki temu można ją potraktować jako odtrutkę po klasycznych cyklach fantasy, pełnych lochów i smoków.

Gdybym miał jednym zdaniem podsumować tematykę książki powiedziałbym: "przemijanie". Odchodzenie dawnych zwyczajów weselnych, przemiany wsi, zmiany mentalności ludzi – w stosunkowo krótkiej książce pisarzowi udało się nakreślić wiarygodną wizję ewolucji polskiej wsi. Nie ma tutaj nadmiernej ckliwości, ani krytycyzmu. Autor, prywatnie pasjonat muzyki ludowej, opowiada o swoich bohaterach z nostalgią i sentymentem. Nie ukrywa ich przywar, nie stara się ich usprawiedliwiać, nie chroni ich przed "wielką historią".

Opowieści zawarte w książce są mocno osadzone w tradycji ludowej. Kapliczki na rozstajach dróg, obrzędy weselne i pogrzebowe, wreszcie tańce i pieśni wiejskie – wszystkie te elementy Wit Szostak opisuje z nostalgią, choć nie bezkrytycznie.

Choć książka napisana jest prozą, autorowi udało się przekazać specyficzny rytm i nastrój tańca. W obrębie jednego rozdziału pisarz wielokrotnie powtarza to samo zdanie, rozwijając je jednocześnie w kolejnych odpowiedziach. Specyficzne rondo literackie daje wrażenie słuchania pieśni ludowej – najpierw zaśpiew i refren wykonywany przez wszystkich, potem partia solisty. Nietypowa kompozycja może jednak sprawiać problemy w trakcie lektury. Jest to jedna z tych książek, w które trzeba się wgryźć. Cokolwiek by to nie znaczyło.

Partie solisty przypominają trochę strumień świadomości. Na szczęście tylko trochę – pomimo emocjonalnego charakteru opowieści, książka jest zrozumiała i spójna. Narracja jest "rozkołysana" - wiele jest tutaj nawiązań do wydarzeń z poprzednich rozdziałów, przez co tekst zyskuje na autentyczności. Częste powtórzenia, szczególnie imion, nadają akapitom konwencję pieśni ludowej. Niektóre fragmenty przypominają gawędę, lub gędźbę zimową, inne zaś przyśpiewki weselne.

Autor nie stosuje zbyt dużej ilości archaizmów, przez co książka zyskuje na czytelności. Nie ma tutaj klasycznych dialogów, większość z nich jest przedstawiana za pomocą mowy zależnej. Głównym sposobem komunikacji bohaterów pozostaje muzyka.

Książka zrobiła na mnie duże wrażenie. Język, kompozycja i fabuła utworu splatają się w spójną i porywającą całość. Zachęconych Czytelników muszę jednak ostrzec – Oberki są pozycją bardzo nietypową i nie każdemu przypadną do gustu. Lektura pierwszych rozdziałów może zniechęcić, do narracji trzeba się przekonywać stopniowo. Jeżeli ktoś ma chroniczną alergię na zapach świeżego siana – nie powinien sięgać po tę książkę.

Ja jednak nie mogę uwolnić się spod jej czaru. Nostalgiczny obraz odchodzącego świata, autentyzm i historia są dla mnie ogromnymi zaletami. Orygianlna kompozycja jest dodatkowym atutem. Podobnie jak ja, miłośnicy malinowych chruśniaków, ludowych bajań i zespołu "Mazowsze" odnajdą w książce swoje pasje. Magia, historia i muzyka to w końcu składniki dobrego oberka!
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
10.0
Ocena recenzenta
9.25
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Oberki do końca świata
Autor: Wit Szostak
Wydawca: PIW
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 19 października 2007
Liczba stron: 184
Format: 150 × 230 mm
ISBN-13: 978-83-06-03110-2
Cena: 29,00 zł



Czytaj również

Dumanowski
Rozbiorowa Polska alternatywna
- recenzja
Chochoły
Krakowski realizm magiczny
- recenzja
Ojciec
...czyli męskie relacje
- recenzja
Sto dni bez słońca
Aura Finneganów
- recenzja
Sto dni bez słońca
Wyspiarski Don Kichot
- recenzja

Komentarze


Zicocu
   
Ocena:
0
Przyznam, że recenzja narobiła mi smaku na tę lekturę. Wskakuje do mojej (i tak napiętej :P) listy zakupów. Teraz tylko modlić się o jakąś przyzwoitą okładkę :)
02-10-2007 20:14
~Jarek

Użytkownik niezarejestrowany
    Oberki do końca świata
Ocena:
0
Książka rzeczywiście wciąga, na początku niełatwo było złapać rytm, ale teraz wiruję w rytm oberka! Polecam tę książkę
25-04-2012 06:54

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.