» Recenzje » Obcy w obcym kraju

Obcy w obcym kraju


wersja do druku

Trochę swój a trochę obcy

Redakcja: Michał 'von Trupka' Gola, Daga 'Tiszka' Brzozowska

Obcy w obcym kraju
Rozmaite programy rozrywkowe czy informacyjne podejmują temat adaptacji imigrantów w ich nowych, często kulturowo odmiennych środowiskach. A jak na Ziemi odnalazłby się człowiek wychowany na Marsie?

W przyszłości ludzkość zrealizowała swoje marzenie: załogowy statek pasażerski osiągnął powierzchnię Marsa. Dalsza eksploracja uniemożliwiona została jednak przez wybuch kolejnego ogólnoświatowego konfliktu, w rezultacie czego dopiero po 25 lata kolejna misja wylądowała na Czerwonej Planecie. Jej rezultat przerósł najśmielsze oczekiwania: nawiązano kontakt z autochtonami oraz odnaleziono potomka członków załogi poprzedniej misji, przygarniętego i wychowanego przez Marsjan. Valentine Michael Smith, bo takie ludzkie imię mu nadano, zostaje sprowadzony na Ziemię, jednak różnice w wychowaniu oraz niebywałe zdolności, które wykształcił na Marsie wywołają mnóstwo zamieszania na planecie rodziców.

Powieść zaczyna się niczym pełnokrwista space opera – od widowiskowego wprowadzenia w dzieje ludzkości oraz wspomnianych już ekspedycji na Czerwoną Planetę. Wrażenie jednak błyskawicznie mija, bowiem do rąk czytelnika trafiło opasłe tomisko, którego centrum jest człowiek – nawet jeśli wychowany na Marsie. Esencją i motywem przewodnim powieści są losy Valentine'a Michaela Smitha, proces jego przystosowywania do ziemskich warunków oraz nauka korzystania z niesamowitych umiejętności; olbrzymie znaczenie ma też złożony ogląd świata, do którego przybył, z mnóstwem spostrzeżeń oraz refleksji dalece wykraczających poza szablon wychowania odebranego na  Marsie.

Oczywiście nie wszystkie procesy dzieją się automatycznie i w tym samym czasie. Czytelnik obserwuje stopniową ewolucję Smitha, począwszy do pierwszych, przepełnionych bojaźnią chwil na Ziemi, w trakcie których bohater stawia – i nie jest to przenośnia – pierwsze, chwiejne kroki i nawiązuje niepewne kontakty ze swoimi opiekunami. Później przychodzi pora na przybliżenie niesamowitych zdolności telekinetycznych oraz skomplikowanego systemu zasad postępowania, jaki mi został wpojony przez dotychczasowych wychowawców.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Obcy w obcym kraju jako całość nie należy do najłatwiejszych w lekturze, jednakże pierwsze kilkaset stron oferuje zdecydowanie lżejszą, miejscami wręcz humorystyczną narrację oraz całkiem niezłe tempo akcji. Smith jest wówczas centralną postacią, stale obecną na pierwszym planie, ściągając na siebie oczy najważniejszych osób na Ziemi. To otworzyło przez Henleinem pole do najbardziej rozmaitych rozważań.

Autor wielokrotnie przeciwstawia sobie prostotę, skromność oraz spokój marsjańskiego wychowania z ziemskim dążeniem do władzy, bogactwa oraz skłonnościami do knucia intryg. Krytyczne, a przy tym uniwersalne podejście do słabości ziemskiej społeczności nie tylko legło u podstaw sukcesu powieści w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, ale też świetnie poradziło sobie z próbą czasu. Sytuacje, jak choćby spotkanie Smitha z najważniejszymi osobami na Ziemi z jednej strony ujmują żartobliwym podejściem do tematu, z drugiej strony wypełniają gorzką refleksją na temat ułomności polityki oraz sekciarstwa, służącym indywidualnym interesom lecz nie społeczeństwu.

Przyjemność z lektury wzmacniają ciekawe postaci drugoplanowe, zwłaszcza świetny Jubal Harshaw, nieoficjalny opiekun i mentor człowieka z Marsa. Z jednej strony jego błyskotliwe wypowiedzi napędzają dialogi, kipiąc przy tym poczuciem humoru, z drugiej zaś to na jego barkach spoczywają kontakty z najważniejszymi osobami na świecie oraz kształtowanie świadomości Smitha. Cięte jak również widowiskowe rozgrywanie rozmówców stanowią o uroku powieści.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Niestety, im dalej w las, tym powieść traci na tempie oraz lekkości. Smith, mimo że coraz bardziej świadomy swoich zdolności oraz z wyraziście nakreślonym planem na życie, nieco schodzi na drugi plan zostawiając miejsce dla osób pozostających pod jego wpływem oraz nieciekawych, a momentami wręcz bardzo nudnych dywagacji. Co więcej można odnieść wrażenie, że Heinlein zdał sobie sprawę z faktu, że liczba stron wymknęła się spod kontroli i zaczął stosować skróty, dodatkowo utrudniając śledzenie poczynań bohaterów. Odbija się to na przyjemności lektury i po świetnym początku, ostatnie strony czyta się już tylko siłą rozpędu. To też sprawia, że trudno jest polecić ją szerokiemu gronu odbiorców. Książka oferuje nie tylko znakomitą rozrywkę, ale wymaga też poświęcenia jej czasu oraz cierpliwości.

Jednak mimo widocznych ułomności, Obcy w obcym kraju niewątpliwie zapada w pamięć. Poprzez głównego bohatera Heinlein w sposób tylko odrobinę zawoalowany piętnuje rozbuchany konsumpcjonizm, który dodatkowo nabierał tempa kilkanaście lat po zakończeniu II wojny światowej. W tym względzie zresztą autor wpisuje się amerykańskie nastroje i krytykę takie postawy, co niewątpliwie pomogło powieści odnieść sukces. Heinlein w sposób inteligentny, a przy tym prześmiewczy rozprawia się też z rozbuchaną ambicją polityków. Te dwa elementy składają się na siłę powieści, pokazując, że fantastyka naukowa to nie tylko kosmici – chociaż tutaj paradoksalnie to człowiek z Marsa nadaje ton – ale również istotne tematy polityczno-społeczne.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
8.5
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 2
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Obcy w obcym kraju (Stranger in the Strange Lands)
Autor: Robert E Heinlein
Tłumaczenie: Arkadiusz Nakoniecznik
Wydawca: Mag
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 9 grudnia 2020
Liczba stron: 576
Oprawa: twarda
Seria wydawnicza: Artefakty
ISBN-13: 978-83-66409-14-9
Cena: 45 zł



Czytaj również

Dziewiąty dom
Powinno wyjść inaczej
- recenzja
Gra środkowa
Siły natury w ciało przyobleczone
- recenzja
Skrzydlate opowieści
Pusta poezja
- recenzja
W Kalabrii
Magiczny drobiazg
- recenzja
Żywoty świętych
Śliczne, ale tylko dla fanów
- recenzja
Nasze imię Legion, nasze imię Bob
No można i tak w ten kosmos się udać
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.