» Blog » O karpiu świątecznym:
21-12-2009 13:08

O karpiu świątecznym:

W działach: Kuchnia, Wredni ludzie | Odsłony: 9

Idą święta, a wraz z nimi dania z karpi. Karp jest rybą całkiem niezłą, azjaci twierdzą, że najsmaczniejszą na świecie i gwarantującą pomyślność i długowieczność, jeśli jedzona jest codziennie lub przynajmniej często, europejczycy, że nieco mulistą. W każdym razie, jako, że niedługo będziemy je zjadać masowo podniosły się głosy protestu od ekologów, wegetarian i innych takich. Większość z nich zadaje pytanie: jak możemy oczekiwać, że zwierzęta do nas przemówią po tym, jak zakatrupimy i zjemy ich koleżkę karpia? Temat ten chciałbym poruszyć w tej notce blogowej.

Spora część zwierząt w moim otoczeniu to psy i koty. Obok nich żyją także tchórzofretki, węże i inne drapieżniki. Nie sądzę, żeby miały one coś przeciwko faktowi zakatrupienia i zjedzenia karpia tudzież przedstawiciela innego gatunku, zwłaszcza, że zamierzam się z nimi żarciem podzielić. Jedyny wyjątek oczywiście, jak co roku będą stanowiły koty, które jak wiadomo wybrzydzać będą, że to karp, a nie łosoś norweski…

Podejrzewam jednak, że inne zwierzątka, jak krówki, świnki, owieczki, kózki, kaczuszki, kurki, gąski i być może koniki czuć mogą z karpiem niejaką solidarność i z jego zjadaczem mogą rozmawiać niechętnie. Fakt ten mnie niewiele obchodzi, bo z wsiokami nie gadam.

Co zaś się tyczy domowych nie-drapieżników to pragnę przypomnieć im, kto tu stoi na szczycie łańcucha pokarmowego. W drugiej kolejności pragnę poinformować: króliczki, że są całkiem smaczne z fenkułami, duszone w białym winie, świnki morskie, że doskonale komponują się z czarną fasolą i dużą ilością pikantnego sosu salsa, podobnie zresztą, jak papużki. Koszatniczki, orzesznice i szynszyle, że można je podawać faszerowane orzechami włoskimi. Szczury, myszki i chomiczki, że są ponoć wyśmienite z grilla, glazurowane na czarno cukrem i sosem sojowym. Żółwie i małe rybki, że robi się z nich świetną zupę. Kanarki, duże rybki, żaby, jaszczurki, pająki i owady, że są cenionym przysmakiem nadziane na patyki, pieczone nad ogniem i lekko tylko posypane solą.

Pragnę im przekazać również, że oczywiście rozumiem, że im, wegetarianom pomysł zabicia i zjedzenia karpia może wydawać się szokujący. Nie zniżyłbym się do prymitywnych prób zastraszenia, cenię różnicę zdań i szanuję odmienne od moich poglądy, dopóki wyrażane są przez osoby kulturalne. Przypominam im także, że jeśli nie złożą mi życzeń świątecznych prawdopodobnie przestanę je za takie uważać, co więcej poczuję się tym faktem dogłębnie urażony.

Dlatego też zwracam się do nich z prośbą: zastanówcie się kochane, czy na pewno chcecie mieć we mnie wroga? Czy może jednak wolicie zachować we mnie przyjaciela?

Komentarze


Petra Bootmann
    mniam
Ocena:
0
mniam - popieram cię w mięsożerstwie.

precz z wegetariaństwem:)
21-12-2009 14:25
karp
   
Ocena:
+1
Catch me if you can, Zegarmistrzu ;)
21-12-2009 14:34
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
+2
W protestach obrońców praw zwierząt walczących "o karpia" nie chodzi o to, żeby karpi nie jeść (przynajmniej nie wszystkich, nie o wegetarianach tu piszę), ale żeby oszczędzić im zbytecznych cierpień.

Podobnie jak w rzeźniach krów nie zabija się już od jakiegoś czasu przez tłuczenie młotem po łbach, tylko sposobami szybszymi i mniej bolesnymi (czyli w tym przypadku - bardziej humanitarnymi), tak samo karpiom można oszczędzić męki której nie uzasadnia zupełnie nic poza swoiście rozumianą "tradycją".

Karp kupowany żywy najpierw musi trafić do sklepu - wieziony cysterną w której więcej jest karpi niż wody ledwo może oddychać (i część "ładunku" takiej podróży nie przeżywa, ale i tak w niektórych sklepach takie padnięte sztuki trafiają potem do sprzedaży), potem w samym sklepie dalej musi męczyć się śmiesznie małym, śmierdzącym zbiorniku.

Następnie w wiaderku albo reklamówce niesiony do domu trafia do wiadra albo wanny, gdzie czasem nawet przez kilka dni powoli sobie dogorywa.

A na koniec ląduje na kuchennym stole gdzie kończy się jego żywot rąbiąc rybę tasakiem albo tłukąc młotkiem po łbie.

Za karpiem akurat nie przepadam, jednak w imię tradycji na święta jadam - ale z fileta, którego forma wyjściowa musiała męczyć się choćby trochę mniej niż jej pobratymcy potraktowani w bardziej "tradycyjny" sposób.

Mięsożerstwo - tak; bezsensowne męczenie zwietrząt - nie.

ekologów, wegetarian i innych takich

Zapomniałeś o żydach, masonach i cyklistach.
21-12-2009 15:52
7254

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Mam tylko jedno "ale": ekolog to naukowiec badający meandry ekologii. Osoba którą miałeś na myśli to co najwyżej eko-debil...
21-12-2009 17:15
   
Ocena:
0
Nasze koty nie wierzą w karpia. Rybki rosną pod ziemią, w paczkach i puszkach
21-12-2009 21:12
zegarmistrz
   
Ocena:
0
W protestach obrońców praw zwierząt walczących "o karpia" nie chodzi o to, żeby karpi nie jeść (przynajmniej nie wszystkich, nie o wegetarianach tu piszę), ale żeby oszczędzić im zbytecznych cierpień.

Ja natomiast piszę wyłącznie o wegetarianach. Nie pomyślałem, że powinienem to zaznaczyć w tekście, ale rozumiem racje obrońców praw zwierząt. Natomiast racji wegetarian nie potrafię zrozumieć...
22-12-2009 00:40
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
0
Skoro piszesz wyłącznie o wegetarianach, to co znaczy tekst "ekologów, wegetarian i innych takich"?
22-12-2009 09:48
inatheblue
   
Ocena:
0
Rozumiem, że to metafora i nie hodujesz takiego zwierzyńca u siebie naraz?
MSPANC
22-12-2009 11:23
zegarmistrz
   
Ocena:
0
Skoro piszesz wyłącznie o wegetarianach, to co znaczy tekst "ekologów, wegetarian i innych takich"?

Bo wojujący wegetarianin prawie automatycznie staje się pseudo-ekologiem lub odwrotnie, pseudo-ekolodzy dość często przestają jeść mięso. Niestety z racji, że trochę miałem do czynienia z jednymi i drugimi w życiu zawodowym dostaje przy każdej nadarzającej się okazji sporą dawkę propagandy. Przy czym o ile część z tych akcji jest sensowna (np. "zwierze to zły pomysł na prezent") to część to część niestety nie bardzo. Za to śmieszy nieprzemyślaną retoryką typu "czy twój pies będzie chciał z tobą rozmawiać, gdy zjesz karpia" (autentyk).

inatheblue wbrew plotką jeszcze (tak ostro) nie zwariowałem. Oczywiście, że nie mam takiego zwierzyńca. Zresztą, to by się musiało niezłym Mortal Kombat zakończyć.
22-12-2009 11:53
Petra Bootmann
   
Ocena:
0
"czy twój pies będzie chciał z tobą rozmawiać, gdy zjesz karpia"

To raczej jest slogan reklamowy, nie argument? Możesz przywołać kontekst (plakat, reklamę)?

Tak jak tu Adam mówi, idzie nie o rezygnację z karpia, a o sensowne i humanitarne ubijanie karpi. O uświadomienie, że prawa zwierząt są także prawami ryb (w tym karpi) - dopiero w tym roku została doprecyzowana ustawa o dręczeniu zwierząt (wszystkie kręgowce).

Ja jestem jak najbardziej mięsożerna, niemal ideologicznie. Ale uważam, że zupełnie niepotrzebne jest dowożenie żywych karpi do sklepów - nie jestem pewna, czy byłabym w stanie naprawdę rozpoznać żywego karpia od zdechłego. Jeśli będzie przetrzymywany w lodzie, to będzie odpowiednio świeży na wigilię, a tego mi właśnie jako konsumentowi potrzeba.

22-12-2009 23:16

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.