» Blog » O Vanity Press, Self Publishingu i wydaniach subsydiowanych
12-09-2015 23:54

O Vanity Press, Self Publishingu i wydaniach subsydiowanych

W działach: książki, pisanina | Odsłony: 619

Światek książkowy od jakiegoś czasu żyje zjawiskiem autorów płacących (i to niekoniecznie małe pieniądze) za wydanie własnych książek. Zjawisko to przybiera na sile, a na rynku działają już nawet wydawnictwa wyspecjalizowane niemal wyłącznie w tego typu publikacjach. Czy warto korzystać z ich oferty? I w jakich okolicznościach to robić?

Specyfika sytuacji:

Nie jestem pewien, czy jestem odpowiednią osobą, by zabierać głos z taką stanowczością (bowiem trudno nazwać mnie doświadczonym pisarzem), ale generalnie główną zasadą, którą starałem się zawsze kierować było to, że to Ja mam zarabiać na moich publikacjach, a nie do nich dopłacać. Problemem debiutanta jest niestety fakt, że szanse, aby jego książka dobrze się sprzedała są niewielkie. Niestety, rynek jest dość mocno obstawiony i (poza wyjątkami) nie dzieje się tak, że ludzie czekają z zapartym tchem w nadziei, że ktoś wychynie ze swego domostwa i objawi światu swoją twórczość. Fakt ten ma podwójne konsekwencje, które omówię w jednym punkcie.

Otóż: osoba decydująca się na wprowadzenie na rynek książki debiutanta (niezależnie, czy to będzie sam autor, czy też wydawca) prawie na pewno zainwestowane w to pieniądze wtopi. Tym bardziej, że, by przedsięwzięcie się powiodło sprzedać należałoby co najmniej 50% początkowego nakładu, co jest niestety trudne. Wynika to z faktu, że książki debiutantów zaczynają zwykle przynosić dochody za 2-3 podejściem.

Jeśli dodać do tego fakt, że pisarze są ludźmi, a ludziom zdarza się wpadać pod samochody lub tracić zapał po wydrukowaniu pierwszej pozycji, która przechodzi bez echa publikowanie pozycji debiutantów przedstawia się nam jako zjawisko dość z biznesowego punktu widzenia ryzykowne. Tak więc oczywistym sposobem poradzenia sobie z problemem jest przerzucenie kosztów na kogoś innego.

Autorzy radzą sobie z problemem szukając wydawców. Natomiast wydawcy (przynajmniej niektórzy) poprzez subsydiowanie części książek.

Co to jest subsydiowanie?

Rozwiązanie to polega na tym, że wydawca dzieli się z autorem kosztem opublikowania książki. Zwykle działa to na tej zasadzie, że wydawca bierze na siebie np. marketing, autor natomiast sam koszt jej publikacji. W efekcie czego w wypadku porażki jej koszta rozkładają się mniej-więcej po równo.

Układ taki jest uczciwy, bowiem w tym wypadku obydwie strony ponoszą ryzyko, dzielą korzyści, wzajemnie się zabezpieczają oraz w zasadzie powinno im zależeć na sukcesie danej pozycji. Niestety szczerze mówiąc nie wiem, czy obecnie ktoś to w Polsce praktykuje. Powiem jednak uczciwie: gdybym dostał propozycję wydania w ten sposób książki od jakiegoś, dużego i szanowanego wydawnictwa, to pewnie bym na to poszedł.

Co to jest Vanity Press?

Niestety wydawnictwo subwencjonowane łatwo pomylić z jego złą siostrą o nazwie Vanity Press. Nazwa ta została użyta po raz pierwszy w USA w roku 1941, a oznacza dość specyficzny typ działalności.

Otóż: normalne wydawnictwo, nawet to wymagające od swoich autorów subsydiowania książek zarabia na ich sprzedawaniu. Zwykle dokonuje też pewnej selekcji tekstów, by zyskać reputację firmy wydającej wartościową literaturę.

W wypadku Vanity Press sprawa jest inna: wydawnictwa takie zarabiają na publikowaniu książek. A dokładniej: na frajerach, którzy im za to płacą. Vanity Press generalnie żerują na zdesperowanych autorach, którzy od dłuższego czasu starają się wydać swoje dzieła, które to dzieła albo są zbyt słabe, żeby je wydać, albo też giną w natłoku nadsyłanych do wydawców prac i korporacyjnej imersji.

W odróżnieniu od zwykłych wydawnictw Vanity Press nie jest zainteresowane selekcją prac, ani tak naprawdę nie skupia się na utrzymaniu spójnego profilu wydawniczego. Przeciwnie: publikuje wszystko, co do niego zostanie nadesłane, pod warunkiem oczywiście, że autor zapłaci, często wydając przy okazji niesamowite wręcz gnioty.

Cena takiej „przyjemności” w polskich warunkach waha się między 2,500, a 7,500 złotych.

Po drugie: Vanity Press są w najlepszym razie umiarkowanie zainteresowane sprzedażą książek. Najczęściej sytuacja wygląda tak, że główny zysk pochodzi z pieniędzy, które wyłożyli autorzy. Tak więc książki drukowane są w niewielkim nakładzie i poza pewną ilością egzemplarzy, które trafiają do autora nic z nimi się nie dzieje. Czasem wysyłane są do hurtowni, gdzie zalegają i w niewielkich ilościach do księgarni, niemniej jednak większości z tego typu wydawnictw dochody ze sprzedaży traktuje w najlepszym razie jako dodatkowy bonus. Zamiast tego wolą żyć z frajerów.

Po trzecie: jako, że główne źródło dochodów stanowią kwoty wpłacane przez autorów, to wydawcy tacy starają się najczęściej zagarnąć jak największą część z nich. Robią to na dwa sposoby: albo oszczędzając na wszystkim co się da: druku, korekcie, redakcji, marketingu, reklamach etc, albo zawyżając koszta. W efekcie czego tak naprawdę publikacja taka jest zbędna: książka przechodzi bowiem bez echa, a jej kariera rynkowa zwykle kończy się w magazynie.

Słowem jest to zwykła próba wykiwania naiwnych.

Ciąg dalszy na Blogu Zewnętrznym

Komentarze


Adeptus
   
Ocena:
0

Otóż: są to wydawnictwa, które publikuje sam autor, albo samodzielnie, albo zakładając w tym celu własną działalność gospodarczą

Co rozumiesz przez to "samodzielnie", które przeciwstawiasz "własnej działalności gospodarczej"?

EDIT

Jeśli uznałeś to pytanie za złośliwe - nie było, faktycznie mnie ta kwestia interesuje - jak handlować własnymi wytworami i uniknąć działalności gospodarczej. Jeśli masz w tym temacie wiedzę, chętnie bym ją poznał i tyle.

13-09-2015 00:36

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.