» Blog » O Power Rangers, osach i polskich przyrodnikach
17-04-2025 07:49

O Power Rangers, osach i polskich przyrodnikach

Odsłony: 288

O Power Rangers, osach i polskich przyrodnikach

W ramach odmóżdżenia i zabijania ciszy, zacząłem podczas pracy puszczać sobie Ohsama Sentai King-Ohger. Jest to jednej z seriali Super Sentai (czyli pierwowzór Power Rangers), lecz bardziej w klimatach fantasy: nasi rangersi są tutaj władcami pięciu królestw i kontrolują zordy przypominające stawonogi. Twór dość głupiutki, pełen idiotyzmów i tragicznego green screenu, lecz mający swój urok, wyrazistych bohaterów (na czele z naszym narratorem) oraz fajny pomysł na krainy. No dobra, po prostu kupili mnie owadzimi robotami (każdy ma swoją słabość).

Seria ma jeszcze ciekawy polski akcent, który nieźle mnie zaskoczył. Podczas zakończenia jednego z odcinków nagle z japońskich ust nagle padło polsko brzmiące słowo. Okazało się, że czarny ranger, władca inspirowanego Japonią królestwa Tofu, nazywa się Kaguragi Dybowski. Jest to dość jowialny wielkolud z manierą, jakby grał w teatrze Kabuki.

Zacząłem drążyć temat i wyszło, że jest to nawiązanie do japońskiej osy Vespa dybowskii, co nie powinno dziwić, ponieważ zord Dybowskiego to także osa. V. dybowski to azjatycki gatunek. Królowe są zdolne do zakładania gniazd, lecz częściej bywają pasożytami społecznymi: samice przejmują istniejące kolonie Vespa similimia lub Vespa crabro, zabijając przy tym prawowitą władczynie (w tym momencie fakt, że siostra Kaguragiego wyszła za władcę innego królestwa nabiera drugiego dna). Więcej na temat podobnego zjawiska pisałem na innym blogu.

Gatunek został opisany w 1884 przez francuskiego biologa Jacques Ernest Edmond André (1844-1891). Tutaj pozwólmy sobie na kolejną dygresje. Skąd wiemy, kto opisał gatunek? W opracowaniach naukowych obok nazwy gatunkowej powinno znaleźć się nazwisko badacza, który dany gatunek odkrył, a także rok publikacji np. Vespa dybowskii Andre, 1884. Nie tylko unieśmiertelnia to odkrywce, lecz także pomaga znaleźć oryginalną pracę z opisem gatunku.

Zboczyliśmy jednak z tematu i nie odpowiedzieliśmy sobie na inne ważne pytanie: kim był Dybowski? Człon gatunkowy ewidentnie nawiązuje do czyjegoś nazwiska. I tutaj miałem zagwozdkę, ponieważ znalazłem trzech znanych przyrodników o tym nazwisku: 

1. Benedykt Dybowski (1833–1930)

Polski zoolog, limnolog, lekarz i działacz społeczny. Uczestnik Powstania Styczniowego, za co został skazany na śmierć, a następnie zesłany na Syberię. Podczas zesłania prowadził badania nad fauną jeziora Bajkał, odkrywając wiele nowych gatunków skorupiaków, mięczaków i ryb. Po powrocie do Polski został profesorem zoologii na Uniwersytecie Lwowskim. Opublikował ponad 350 prac naukowych. Znany jest również ze swojej działalności humanitarnej: założył na Kamczatce szpitale dla trędowatych, zwalczał epidemie, zakupił za własne pieniądze konie i renifery dla mieszkańców Wyspy Beringa, którzy często cierpieli na głód. Zmarł we Lwowie i został pochowany na cmentarzu Łyczakowskim

2. Władysław Dybowski (1838–1910)

Młodszy brat Benedykta, polski zoolog specjalizujący się w badaniach mięczaków, w tym gatunków kopalnych. Studiował na Uniwersytecie w Dorpacie, gdzie uzyskał doktorat za pracę nad sylurskimi robakami. Ze względu na problemy zdrowotne przeniósł się do Niańkowa, gdzie kontynuował badania nad okazami przesyłanymi przez brata z Syberii. Opisał wiele nowych gatunków mięczaków. Zmarł w Wojnowie, gdzie opiekowała się nim siostra Malwina.

3. Jean Dybowski (1856–1928)

Francuski agronom, przyrodnik i podróżnik polskiego pochodzenia, kuzyn Benedykta i Władysława. Urodził się w Paryżu w rodzinie polskich emigrantów. Studiował agronomię w Grignon, a następnie prowadził badania w Algierii. W 1891 roku wyruszył do Francuskiego Konga z misją rozszerzenia wpływów francuskich w regionie północnym od rzeki Ubangi. W Afryce miał dołączyć do ekspedycji Paula Crampela i zakładać placówki w interiorze kontynentu.

Któremu z nich dedykował nazwę gatunkową Andre? Niestety w publikacji z opisem gatunku nic nie znalazłem, lecz w czasie poszukiwań wpadłem na artykuł Menażerii Entomologicznej, według którego nazwa gatunku pochodzi od Bena, któremu zresztą dedykowano wiele taksonów, bo wielki to biolog był.

Podsumowując, Polacy nie gęsi i swojego Power Ranger mają. Tak jakby. A tak poważnie, jak widać nawet z tak kiczowatego dzieła da się wyciągnąć coś ciekawego. 

Skoro zaczęliśmy od Super Sentai, to najlepiej będzie zakończyć czołówką z serialu (niestety jedyna sensowna pod kątem jakości wersja na youtube zawiera spoilery, więc ostrzegam):

 

 

2
Notka polecana przez: Exar, Johny
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Exar
   
Ocena:
0
Super nota, inspirujaca :)
17-04-2025 18:59
Wolfang
   
Ocena:
+1

udało się połączyć moje trzy pasje: fantastyka, biologia i historia

17-04-2025 20:09
Exar
   
Ocena:
0

Kiedyś gdzieś czytałem, że nasi rządzący chcieli zrobić jakiś przedmiot w szkole łączący chyba historię, geografię i biologię. Oczywiście masa nosaczy momentalnie zaczęła torpedować pomysł. A ja sobie wtedy myślę o notach, taki jak Twoja, myślę sobie nawet o swoich grach, gdzie ktoś chował się w lesie bambusowym, w czasie drugiej wojny światowej w Azji. Gdzie młody człowiek nie uczy się na pamięć, a uczy się przez pokazanie kontekstu. Ale jak wiadomo, stara pruska szkoła jest najlepsza, żeby szare masy wiedziały że jeden dzwonek oznacza przerwę od pracy a dwa dzwonki oznaczają powrót do pracy…

18-04-2025 09:35
Wolfang
   
Ocena:
+1

Pomysł dotyczy połączenie przedmiotów w przyrodę dla klas 4-6 szkoły podstawowej, co najpewniej ma być odpowiednikiem zajęć STEM z krajów zachodnich. Osobiście sceptycznie podchodzę do tego pomysł, lecz od razu muszę zaznaczyć, że nie jestem w tej materii osobą obiektywną, ponieważ nauczam biologii (choć na ten moment ministerstwo zapewnia, że nie będziemy musieli inwestować w kursy doszkalające). Kiedyś mieliśmy podobne rozwiązanie dla liceum, gdzie zarys był taki, że nauczyciele omawiają różne zagadnienia z różnych perspektyw np. najpierw wielkie odkrycia z biologii, później chemii, fizyki i na koniec z geografii. Mój początek kariery zawodowej przypadł na zakończenie tego przedmiotu i uczyłem ostatni rocznik z tej podstawy programowej. Niestety przedmiot nie budził u mnie pozytywnych skojarzeń. Wiedza był strasznie powierzchowna a podstawa programowa tak ogólna, że w praktyce wszyscy robili co im się podoba. Z jednej strony ta wolność sprawiała, że mogłem sobie wybrać tematy według mnie ważne, a także nie przejmować się ramami jedno przedmiotu. Z drugiej strony wymagało to od mnie multum dodatkowej pracy, dokształcania się w innych dziedzinach (np. z fizyki), podręcznik był momentami chaotyczny i treści rozdziałów dziwnie połączone, a także luki w standaryzacji sprawiał, że każdy uczeń mógł wychodzić z inną wiedzą (w jednym liceum będzie porządnie zrobiony temat GMO, bo z miał z biologiem, w innym energii jądrowej, a jeszcze inny najlepiej poznał zagadanie z chemii). Kolejna kwestia, że powierzchowność tematów sprawiała, że dla kontekstu sporo trzeba było dopowiadać np. przy tematach około genetycznych jak GMO. Dlatego uważam z mojego skromnego doświadczenia, że wykonanie tego przedmiotu były nie najlepsze.

Jak to będzie z przyrodą w szkole podstawowej? Byłem na spotkaniu internetowym nauczycieli z przedstawicielami ministerstwa i na razie nie podjęto żadnych konkretnych decyzji, jak to będzie ostatecznie wyglądać. Fajnie, że takie spotkanie zostało zorganizowane, mam tylko nadzieje, że tym razem nasze uwagi zostaną uwzględnione, ponieważ przy skracaniu podstawy programowej niestety nie odniosłem wrażenia, żeby rzeczywiście ktoś przejął się postulatami nauczycieli (najbardziej zdziwiło mnie, że prawo Hardego Weibnerga zostało na rozszerzeniu, co uważam za błąd, ponieważ jest to zbyt abstrakcyjne zagadnienie na tym poziomie edukacji). Największe obawy środowiska polegają na tym, że wiedza będzie zbyt powierzchowna i uczniom będzie brakowało podstaw, na których będzie budowana praca na następnych poziomach edukacji. Czy tak będzie? Na ten moment ciężko cokolwiek powiedzieć i osobiście nie mam wyrobionego jednoznacznego zdania na ten temat.

W kwestii pamięciówy. Tutaj wszystko zależy od podejścia nauczyciela i podręczników, choć system niestety nie pomaga, a mam wrażenie częściej kładzie kłody pod nogi. Można iść w szczególiki i sprawdzać ucznia z budowy pantofelka i recytowania definicji. Osobiście jednak traktuje swój przedmiot, jako okazje do zwrócenia uwagi na ważne tematy, budowania kontekstu przy innych oraz rozwoju kompetencji poznawczych. Przykładowo omawiając owady mówimy o ich roli w przyrodzie, co jest okazją do uzasadnienia potrzeby problem ochrony środowiska. Biologia molekularna buduje kontekst  do tematu inżynierii genetycznej i pokazania, że to nie czarna magia. Fajnie można to zaobserwować przy omawianiu człowieka: najpierw w każdym dziale omawiamy działanie danego układu, potem na przykładzie jego chorób pokazujemy, co się dzieje, gdy nie działa i na koniec, co robić, żeby do tego nie doszło.

Przy zaliczeniach staram się unikać prostych zadań z wyrecytowaniem formułki, lecz skupiam się na zadaniach np. analizy informacji z tekstu, wyłapywania błędów, wyszukiwania informacji, porównania pojęć, wyciągania wniosków na podstawie posiadanej wiedzy (moje ulubione zadanie: na podstawie opisu środowiska rośliny określ, jakie rodzaj przekształceń organów będą dla niej korzystne), projektowaniu, wykonywaniu i analizie doświadczeń itp. Fajnie tutaj działają zadania maturalne z biologii, które zamiast po prostu sprawdzać samą wiedzę ucznia, stara się testować, czy uczeń potrafi ją używać. Problem w tym jednak, że wymaga to kombinowania ze strony nauczyciela i uważam, że nie zawsze wychodzi tak jak bym tego oczekiwał.

 

 

18-04-2025 11:48

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.