» Recenzje » Nowe imperium. Szmaragdowy sztorm - Michael J. Sullivan

Nowe imperium. Szmaragdowy sztorm - Michael J. Sullivan


wersja do druku

Czytadło na jesienne wieczory

Redakcja: Staszek 'Scobin' Krawczyk

Nowe imperium. Szmaragdowy sztorm - Michael J. Sullivan
Nowe imperium. Szmaragdowy Sztorm to drugi wydany w Polsce tom z serii Odkrycia Riyrii Michaela J. Sullivana. Książka jest bezpośrednią kontynuacją losów postaci poznanych w dwóch pierwszych częściach cyklu. O ile jednak powieści z tomu Królewska krew. Wieża elfów niespecjalnie przypadły mi do gustu, o tyle tym razem autor pokazuje, iż nie warto go było przedwcześnie skreślać.

___________________________


Pomimo zaskakującego rozstrzygnięcia zjazdu możnych pod Avemparthą, udało się zjednoczyć większość mniejszych królestw pod władzą imperatorki Modiny. Niewielu wie jednak, że pogromczyni bestii z elfickiej wieży jest jedynie figurantką, a realną władzę utrzymują kościelni dostojnicy, pragnący władzy absolutnej na całym kontynencie. Jednym z nielicznych królestw, którym udało się zachować niepodległość, jest Melengar, obecne miejsce zamieszkania znanej nam dwójki łotrzyków, szermierza Royce'a i zabójcy Hadriana. Wkrótce zostają wysłani na kolejną misję. Razem z księżniczką Aristą mają za zadanie pozyskać nowych sojuszników dla króla Alrica: nacjonalistów z Delgos, których przywódca, Degan Gaunt, jest obecnym wrogiem numer jeden Kościoła. Tymczasem czarnoksiężnik Esrahaddon ma własne plany odnośnie do duetu Riyria, a na horyzoncie pojawia się również dawny wróg Royce'a, który nie cofnie się przed niczym, by wywrzeć na nim zemstę.

Dwie historie opowiedziane w pierwszym omnibusie miały z sobą raczej niewiele wspólnego poza osobami głównych bohaterów, ale w tym tomie wyłania się już obraz większej intrygi, a wiele wątków z poprzedniej książki powraca, tak więc bardzo wskazana jest znajomość wcześniejszej odsłony cyklu. Na całe szczęście, Nowe imperium. Szmaragdowy Sztorm czyta się przyjemniej niż Królewską krew. Wieżę elfów, w głównej mierze dlatego, iż liczba pojawiających się w fabule nielogicznych rozwiązań i cudownych zbiegów okoliczności została w znacznej mierze ograniczona. Oczywiście, wciąż pojawiają się wątki wywołujące ból głowy samą próbą ich zracjonalizowania (na przykład – czemu przetrzymywać chorą imperatorkę w skrajnie złych warunkach grożących jej śmiercią, jeśli chce się ją za wszelką cenę utrzymać przy życiu?), ale nie psują one ogólnie pozytywnego wrażenia płynącego z lektury.

Sama fabuła jest umiarkowanie interesująca – w obu powieściach ogół treści jest poświęcony podróży z miejsca A do miejsca B, lecz o ile w Nowym Imperium bohaterowie odwiedzają ciekawa miejsca i rozwija się wątek wojny, to już Szmaragdowy Sztorm ma mniej do zaoferowania. Zarówno morska podróż, jak i przedzieranie się przez dżunglę zdają się stanowić pretekst, by dać Royce'owi i Hadrianowi coś do roboty, nie wpływając przy tym w znaczący sposób na intrygę. Szkoda też, że jedna z postaci zostaje zabita tak bezceremonialnie, iż wydaje się, że autor celował tylko i wyłącznie w wywołanie szoku w czytelniku, a plan innego bohatera jest tak skomplikowany i pełen czynników będących poza jego wpływem, że trudno uwierzyć w prawdopodobieństwo jego powodzenia bez pomocnej dłoni pisarza.

Lepiej jest również z postaciami. Główny duet niewiele się zmienił, ale po przeczytaniu ponad półtora tysiąca stron o przygodach łotrzyków zwyczajnie trudno się do nich nie przywiązać. Znacznie ciekawszą bohaterką jest jednak Arista – jej dylematy i przemyślenia sprawiają, iż wydaje się bardziej ludzka i zrozumiała niż nieco wyidealizowani Royce i Hadrian. Równie udanie autor poradził sobie z opisywaniem losów Amilii, prostej służącej, która czystym przypadkiem zostaje opiekunką Modiny. Mimo niezbyt zachęcającego pierwszego rozdziału stała się jedną z moich ulubionych postaci w powieści, a to dzięki jej relacjom z Modiną i Saldurem oraz posiadanej przez nią dawce zdrowego rozsądku. Niestety, dwójka innych intrygujących bohaterów, Esrahaddon i Merrick, gości na kartach książki na tyle rzadko, by budzić w czytelniku niedosyt.

Nowe przygody Hadriana i Royce'a powinny przypaść do gustu każdemu, komu podobał się tom poprzedni, jak również fanom klasycznego, nieco baśniowego fantasy, bez seksu, przekleństw i ogólnie pojmowanego grimdarku. Fabuła wprawdzie nie oszałamia poziomem skomplikowania, ale też budzi zaciekawienie na tyle, by chciało się kontynuować lekturę, a książka jest napisana na tyle prostym językiem, by przewracanie kolejnych stron przychodziło łatwo i przyjemnie. Wprawdzie można znaleźć na księgarnianych półkach lepsze pozycje, lecz nie powinno się wybrzydzać – cyklem Sullivana także da się przyjemnie zabić czas.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
7.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Nowe imperium. Szmaragdowy sztorm
Cykl: Odkrycia Riyrii
Tom: 3 i 4
Autor: Michael J. Sullivan
Tłumaczenie: Edward Szmigiel
Wydawca: Prószyński i S-ka
Data wydania: 20 września 2012
Liczba stron: 856
Oprawa: miękka
Format: 125mm x 195mm
Cena: 49,00 zł



Czytaj również

Królewska krew. Wieża elfów
Świetny początek wspaniałej przygody.
- recenzja
Zdradziecki plan i Pradawna stolica
Kicz, sztampa i brak wyobraźni wchodzą do baru...
- recenzja
Królewska krew. Wieża elfów - Michael J. Sullivan
Przerażający duet Ririya
- recenzja
Epoka mitu
Komu trzeba oryginalności, gdy leje się krew
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.