Fabuła książki zasadniczo nie różni się od tego, co widzieliśmy w filmie. Jest to historia Luke'a Skywalkera – młodego farmera z Tatooine, "planety leżącej najdalej od wspaniałego centrum wszechświata". Jego życie zmienia się diametralnie, kiedy trafia na zaszyfrowaną wiadomość, którą wysłała piękna księżniczka Leia, ścigana i schwytana przez złowrogie Imperium. Wraz z rycerzem Jedi Obi-Wanem Kenobim oraz dwójką awanturników, Hanem Solo i Chewbaccą, Luke trafia w sam środek galaktycznej wojny domowej...
Jak wiadomo, Nowa nadzieja, choć pojawiła się na ekranach jako pierwsza, jest czwartą częścią sagi. W historię upadku Republiki, powstania Imperium i Rebelii wprowadzają widzów słynne żółte napisy początkowe. W książce rolę tę spełnia prolog, w którym zamieszczono cytat z Pierwszej Sagi Dziennika Whills – źródło to nie pojawia się w żadnej innej adaptacji. Jedni uznają, że jest on ciekawszy od filmowego, inni mogą mieć zastrzeżenia do górnolotnego stylu i kronikarskiej formy. Mnie niezbyt przypadło do gustu pompatyczne sformułowanie na końcu: za bardzo przypomina mi zwroty z dokumentów wydawanych przez ustrój słusznie miniony.
Z książkowej adaptacji Epizodu IV możemy sporo dowiedzieć się o życiu młodego Skywalkera na Tatooine, jego codziennych zajęciach, kolegach, z którymi spędzał wolny czas oraz planach na przyszłość. Pozwala to lepiej poznać podłoże jego konfliktu z wujem. Ważnym bohaterem jest Biggs - przyjaciel Luke'a, którego w filmie znacznie przyćmiewa postać Wedge'a. Odlot Biggsa do Akademii Imperialnej jest jedną z rzeczy, które najbardziej motywują wychowanka Larsów do opuszczenia Tatooine.
Daleko ważniejszą rolę niż w filmie gra również gubernator Tarkin. To on podejmuje większość decyzji o kolejnych posunięciach Imperium, to jego ukochanym "dzieckiem" jest Gwiazda Śmierci. Nawet Darth Vader został w dużej mierze sprowadzony do roli wykonawcy jego poleceń; strach, który wzbudza, związany jest głównie z jego siłą fizyczną i zdolnością używania Mocy. Można wręcz powiedzieć, że w książce Tarkin jest mózgiem grupy dostojników Imperium zgromadzonych na Gwieździe Śmierci, natomiast Vader – jej zbrojnym ramieniem. W filmie obie te funkcje zlały się w jedną, której wykonawcą jest Lord Sithów.
Foster nie jest może pisarzem, któremu powinno się stawiać pomniki, ale pisze całkiem zgrabnie. Dość dobrze oddaje charaktery i usposobienia bohaterów oraz pewną wewnętrzną przemianę, która dokonuje się w Luke'u pod wpływem spotkania z Benem. Udało mu się również bardzo przekonywująco opisać życie ludzi, jawów i innych mieszkańców Tatooine. Podobać może się scena pojedynku Vadera i Keobiego: autor nie zasypuje na szczęście czytelników mnóstwem fachowych terminów, ale skupia się na ich uczuciach, na samym spotkaniu mistrza i ucznia – dawnych przyjaciół, a teraz śmiertelnych wrogów. Dobrze oddana została także bitwa o Yavin, Foster potrafił nawet umiejętnie przekazać napięcie panujące w rebelianckim centrum dowodzenia. Nieco słabsze są natomiast opisy krajobrazu, trudno też doszukać się w książce klimatu Gwiazdy Śmierci, tak obecnej w filmie atmosfery grozy i potęgi. Blado wypadają Han Solo (trzeba jednak uczciwie przyznać, że potrzeba nie lada mistrza, aby oddać na kartach książki złożoność tej postaci) i Chewbacca – czytelnik może ich darzyć ich sympatią i polubić, ale na pewno nie zachwyci się nimi tak jak zachwyci się widz filmu, nie będzie za nimi tęsknił.
Nowa nadzieja to modelowy przykład dobrej adaptacji: zachowuje klimat oryginału, opowiada o wszystkich zdarzeniach, które miały w nim miejsce, a jednocześnie rozszerza go o nowe sceny. Jest napisana całkiem ładnym stylem i porządnie przetłumaczona, w dodatku nie kosztuje wiele. Wszystko to sprawia, że powinna znaleźć się w każdej starwarsowej biblioteczce.