Nowa Fantastyka 12/2012 - omówienie numeru

Autor: lemon

Nowa Fantastyka 12/2012 - omówienie numeru
Po numerach jubileuszowych czas na "powrót do normalności". Grudniowa Nowa Fantastyka jest ciekawa i tematycznie zróżnicowana, zarówno w części publicystycznej, jak i literackiej.

____________________


Publicystyka

Rafał Kosik ubolewa nad stanem polskiego szkolnictwa, m.in. obwiniając kanon lektur za zniechęcanie uczniów do książek w ogóle (zapytajmy samych siebie, w ilu z nas miłość do literatury zaszczepiła szkoła). System promuje średniactwo, ucząc rozwiązywania testów, kiedy w życiu potrzebna jest innowacyjność i elastyczność. Szkoła nie nadąża za zmieniającą się rzeczywistością, bez zmiany u podstaw nie ma co liczyć na poprawę tej sytuacji. Dobry felieton, choć można się zastanawiać, czy wydrukowany w jakimś tygodniku opinii nie trafiłby na podatniejszy grunt.

Anna Kaiper i Marcin Batylda zdradzają nieco z tego, co czeka na fanów w nadchodzącym finale Pana Lodowego Ogrodu. Przy okazji przybliżają cykl tym, którzy jeszcze go nie znają. Wszystko to ciekawe i autentycznie zachęca do sięgnięcia po książki Grzędowicza, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że autorzy wystawili PLO laurkę, słowem nie wspominając o jakichkolwiek wadach, których co bardziej wymagający czytelnicy, jak i zapewne sam twórca powieści, są doskonale świadomi. Fani mogą bez obaw oczekiwać na premierę: "Czwarty tom […] jest znakomitą książką", "do końca utrzymuje wysoki poziom", "w realizacji nie popełniono błędów" – i tak dalej, w sam raz na blurby.

Za wielką wodę wybrał się Jakub Ćwiek. W swojej relacji z Comic-Conu w San Diego podkreśla różnice między tak ogromnym przedsięwzięciem a polskimi konwentami. Wspomina o bezkompromisowym podejściu do rejestracji (kto przegapił okienko i nie kupił wejściówki o podanej wcześniej godzinie, może spróbować ponownie, ale dopiero za rok) i wszechobecnych "kolejkach po szczęście" (np. autograf od gwiazdy lub dostanie się na ciekawy panel), które nie dziwią w sytuacji, kiedy liczba chętnych przewyższa wielokrotnie liczbę miejsc. Abyśmy lepiej zrozumieli, czym jest SDCC, Kuba zaleca obejrzenie filmu Comic-Con Epizod V: Fani Kontratakują, który już trafił do naszych kin.

Michael J. Sullivan w kolejnym odcinku swoich porad podpowiada, jak pisać, żeby czytelnik (lub wydawca) się nie znudził i nie porzucił książki po kilku stronach. O przyczynach niewłaściwego postrzegania nauki i naukowców pisze Wawrzyniec Podrzucki. Winne jest Hollywood, nierzetelność dziennikarzy, a od jakiegoś czasu także i sami badacze. "Źle się dzieje w nauce". Niepokojące.

Andrzej Kaczmarczyk przybliża nam postać Jima Hensona, którego (choćby za sprawą Muppetów) znają chyba wszyscy. Ale Amerykanin to nie tylko ojciec Kermita – to reżyser, scenarzysta i wizjoner, twórca filmów nawet dzisiaj robiących wrażenie. Pouczający artykuł, który zachęca do zapoznania się z wymienionymi w nim dziełami.

Niebawem do kin trafi Hobbit Petera Jacksona, a to przecież nie pierwsza próba ekranizacji tej książki Tolkiena – o wcześniejszych opowiada Mateusz Albin. Potem jeszcze przez chwilę pozostajemy w tematyce tolkienowskiej, bowiem na następnej stronie znalazł się wywiad z Nikiem Pierumowem, znanym głównie dzięki swojej kontynuacji Władcy pierścieni – trylogii Pierścień mroku. Pisarz uważa, że z dziełami należy dyskutować i jego książki są takim właśnie głosem w dyskusji. Mówi także o swojej ostatniej powieści, pt. Mława Krasnaja, historii alternatywnej, która podejmuje temat "miłości" polsko-rosyjskiej, a której jakoś nikt w Polsce nie chce wydać. Cały wywiad można przeczytać w udostępnionym przez redakcję pliku PDF.

Niedawno pod recenzją Cyrku nocy Erin Morgenstern Marcin Zwierzchowski toczył dyskusję z naszym współpracownikiem. Z wymiany zdań wynika, że książka się Marcinowi podobała, a w NF możemy przeczytać o tym więcej. Pojawia się słuszne stwierdzenie, że dzisiejsza fantasy krwią, seksem i spiskami stoi, że brakuje jej czegoś magicznego. Magii tej, jak pisze redaktor, nie brakuje Cyrkowi nocy, duchem podobnemu do serii o Harrym Potterze, a fabularnie do Prestiżu Nolana (dlaczego nie do Prestiżu Priesta?). Czuję się zachęcony, mimo że Marcin zdołał kilkakrotnie przekręcić tytuł debiutanckiej powieści Amerykanki.

Peter Watts tym razem o mózgu i podzielnej świadomości. Jak zwykle interesujący felieton. Łukasz Orbitowski natomiast opowiada o filmie Near Dark i o wampirach, które dla niego wyginęły w roku 1987.

Proza polska

Dział otwiera marka znana polskim fanom SF. Janusz Cyran w Końcu aureusa przedstawia historię alternatywną: mamy rok 1916 (a przynajmniej tak pozwala wierzyć pewna przesłanka), tyle że zamiast I wojny światowej Ziemią wstrząsnął inny konflikt – zakończona fiaskiem inwazja Marsjan. Cyran pisze o socjalizmie, eksperymentach na niewolnikach, przymusowej asymilacji Aborygenów i wreszcie o ekonomii. Coś dla siebie znajdą tu zwłaszcza miłośnicy teorii spiskowych. Bardzo ciekawe opowiadanie.

Tylko odrobinę niżej oceniam tekst Pawła Kempczyńskiego, Jutro Percival. Autor na początku, umiejętnie dawkując kolejne informacje, każe czytelnikowi kilka razy rewidować swoje wyobrażenie o świecie przedstawionym. Potem jest zbliżająca się apokalipsa, hasające wesoło po dżungli (kojarzącej się nieco z Cieplarnią Aldissa) stwory wszelakiej maści i bohater z przeszłością, samotny pośrodku tego wszystkiego. Atrakcji jest więcej, Kempczyńskiemu udało się zmieścić sporo pomysłów w jednym opowiadaniu, nie powodując jednak przesytu. Mniej może podobać się za szybko rozegrana końcówka i końcowy zwrot fabularny, który dla bohatera zmienił wszystko i zarazem nic. Gdzieś w tle pobrzmiewają pytania natury moralnej. To pierwsze opowiadanie z nadchodzącego zbioru, Percival i inne. Jeśli pozostałe będą mu dorównywać, to jest na co czekać.

Ostatni w części polskiej jest Pluvianus aegyptius, czyli króciutka historia spod pióra Joanny Kułakowskiej. Pomysł taki sobie (młoda studentka medycyny odkrywa, że potwory są wśród nas) a i realizacja niewiele lepsza: wszystko to kilka suchych, w żaden sposób nie angażujących mnie scen. Zastanawiam się, czy tak dziś pisze autorka, która debiutowała w roku 1996, czy może właśnie przeczytałem wyjętą z szuflady wprawkę sprzed lat. No cóż, w każdym razie słabe to.

Proza zagraniczna

Najdłuższym tekstem numeru jest pierwsze w Polsce opowiadanie Kena Scholesa. Łkający car wpatruje się w Upadły Księżyc to na poły baśniowa historia miłosna, w której uczucie pokonuje tysiącletnią klątwę. Brzmi banalnie, ale to dość sprawnie napisany kawałek z wyrazistym duetem głównych postaci i konsekwentnie budowanym nastrojem (tytuł zdradza, czego można się pod tym względem spodziewać) – powinien przypaść do gustu co wrażliwszym duszom. Z drugiej strony, im dłużej się nad tym opowiadaniem zastanawiam, tym więcej drobnych skaz w nim znajduję: ktoś zachowuje się irracjonalnie, ktoś inny głupio, historia się kończy, a wątpliwe rozwiązania fabularne nie znajdują sensownego wyjaśnienia. W ogólnym rozrachunku jednak muszę przyznać, że opowiadanie mi się podobało, przede wszystkim za sprawą szczególnej atmosfery.

Zestaw kończy Karen Joy Fowler, której Twarzą w twarz opowiada o ksenologu i poetce towarzyszącej mu w misji na obcej planecie. Oprócz kontaktu z obcą rasą poruszone zostają zagadnienia prywatności, sztuki, komunikacji między kobietą a mężczyzną. Całość wieńczy mocne zakończenie. To chyba najlepsze opowiadanie w tej edycji NF. Przy okazji warto wspomnieć o dość niecodziennym posunięciu redakcji polegającym na wydrukowaniu tekstu, który już wcześniej się u nas ukazał. Nie pamiętam, kiedy ostatnio pojawiał się w piśmie utwór nie będący krajową premierą, a ten znaleźć można także w antologii Arcydzieła z 2006 roku (choć w innym przekładzie i pod innym tytułem: Stwarzanie).

***

Artykuły prezentują względnie wyrównany i satysfakcjonujący poziom. O prozie można w zasadzie powiedzieć to samo (z jednym wyjątkiem, który najlepiej będzie przemilczeć): Cyran nie zanotował spadku formy, Kempczyński zapowiada się obiecująco, Scholesa zapamiętam jako malarza nastroju, a utwór Fowler każe się zastanawiać, dlaczego dotąd w Polsce ukazało się tylko sześć jej opowiadań. Koniec roku w Nowej Fantastyce należy uznać za udany.